Powiastki i podania regionalne
: 08 gru 2014, 17:47
Pozwolę sobie na założenie tematu, bo:
1. zawsze w jakiś sposób wszelkie bajania, opowieści i legendy regionalne interesowały,
2.właśnie trafiła do mych rąk pozycja, której nie mogę Wam choć fragmentarycznie nie przytoczyć
Jak macie dostęp do ciekawych podań czy opowieści w formie krótszej lub dłuższej z Waszych regionów, to podzielcie się, proszę - treścią lub źródłami
A tymczasem, na fali ostatniej popularności nieco kontrowersyjnych tematów dotyczących polowań... Z dedykacją dla wszystkich Ślązaków!
Uwaga - materiały mogą zawierać treści powszechnie uznane za przejaw nietolerancji
1. zawsze w jakiś sposób wszelkie bajania, opowieści i legendy regionalne interesowały,
2.właśnie trafiła do mych rąk pozycja, której nie mogę Wam choć fragmentarycznie nie przytoczyć

Jak macie dostęp do ciekawych podań czy opowieści w formie krótszej lub dłuższej z Waszych regionów, to podzielcie się, proszę - treścią lub źródłami

A tymczasem, na fali ostatniej popularności nieco kontrowersyjnych tematów dotyczących polowań... Z dedykacją dla wszystkich Ślązaków!

Uwaga - materiały mogą zawierać treści powszechnie uznane za przejaw nietolerancji

-Ida sobie tak roz w lesie i patrza, a tu stoi sornik. Jo ci łap za flinta i gich - sornik nic. Jo ci ryp drugi roz, a ta bestyjo nic - stoi. Wala ci jeszcze roz, nic. - Piera ci potem coś bez dwadzieścia razy, a sornik ani, pieron, drgnął.
-A czamu?
-Bo po prostu gizd był głuchy jak pień!
***
Jak wiadomo, każdy myśliwy ma zawsze moc przeżyć, wiele z prawdziwego zdarzenia, ale jeszcze więcej z fantazji. Toteż kiedy się taka paczka zejdzie, cyganią, co się zmieści. Pewnego razu siedzi sobie taka czwórka, no i cyganią, nie dając jeden drugiemu dojść do słowa.
Jeden z nich, Ślązak, który był w Chinach, a potem w Indiach, też zaczyna rozprawiać i pado:
-Wiecie, to wszystko jest nic. Jakech jo był w Indiach, tośmy roz śli na gon, kupa nos i elefanty, i Murzyny.
Jakechmy szli bez tako srogo trawa, naroz wrzescy jeden Murzyn, co szoł na przodku:
-Pierony! Dejcie pozór, bo leopard idzie!
Wszyscy ze strachu buch na ziemia, ino ja sie nie zląkł, biera swoja spluwa, "anleguja" i prask! Leopard fiknął koziołka, jo go łap za kragiel i do torby.
Idymy dalej i ledwoch wraził nowo patrona do flinty, a tu zaś taki corny diobeł wrzescy:
-Pieronie, pozór, bo tygrys lezie!
Wszystko, co żyło, gich na pysk. Jo iny jeden stoja, spluwa przykłodom i prask! Tygrys iny salto zrobił, jo go za łeb i do torby.
Ale to jeszcze nic. Idymy dalej przez tako łąka z wysokom trową i piskamy se wesoło śpiewaka. My som chłopcy, co sie nie boimy...
Noroz te corne Negry łozdzierają sie:
-Pozór, pierony! W nogi, bo dziki elefant na nos leci!
Wszystko uciekło, jenoch som łostoł. Totyż widza, co sie święci, pierzyn elefant z kichola dmucho i ku mnie. Jo nie traca łodwagi, przykłodom flinta do łoka i...
Na to pado jeden ze słuchających:
-Te, Hanys, strzelić jeszcze możesz, ale jak go pieronie zaś wciepniesz do torby, to jak cie mazna w pysk, to już nie wstaniesz!
wybiórczo z "Bery i bojki śląskie"