Wypadzik się odbył, było po prostu super. W 5 dni kręciliśmy się po Jurze, trzasnęło 90km
Cała trasa zrobiona planowo.
23 Wystartowaliśmy z Wilsonem z Zawiercia Borowe Pole. Szybki marsz na miejscówkę, bo było już późno. Trasę 16km pokonaliśmy w ciągu 2h, ostatni etap to było zlokalizowanie źródła którego namiary miałem na GPSie. I powrót by poszukać miejsca do spania, było już ciemno i właściwie to rozbiliśmy się przy samym szlaku, w okolicach Babiej Góry, pod Podlesicami.
W drodze na nocleg

Piec do wypalania wapienia
Dnia następnego postanowiliśmy pozwiedzać wspomnianą Babią Górę, trochę skałek i śmieci. Które towarzyszą Jurajskim lasom na każdym kroku :/
Kolejny punkt to Góra Zborów, ale wcześniej trzeba zaczerpnąć wody. Bo z tą nigdy nie wiadomo, co prawda na GPS mam zaznaczonych kilka źródeł na naszej trasie, ale wierzyć mapie wydawnictwa Compass, że one tam są... Wolę nabrać wcześniej.
Źródło, wodę piłem bez przegotowania. Było ok.
Góra zborów to zdecydowanie punkt obowiązkowy Jurajskiej wycieczki. Trzeba trochę wspiąć się na górkę, ale widoki z niej są warte każdego wysiłku. Niestety dziś pogoda raczej kiepska, wczoraj trochę polało. Dziś wilgoć ogranicza widoczność do kilku kilometrów.
Lecimy dalej, kolejny punkt to zlokalizowany na Górze Zborów zamek w Bobolicach. Kawałek trasy przed nami. Po drodze zahaczamy jeszcze o jakieś skałki, gdzie ktoś zrobił sobie wiatę a w małej szczelinie skalnej, miejsce do spania.
w Zdowie trafiamy na sklep, przy którym kilku miejscowych wesołków którzy gdy dowiedzieli się że idziemy spać do lasu, wypiło nasze zdrowie, po czym krzyknęło "Nie przeżyjecie"
Po chwili naszym oczom ukazał się piękny, odbudowany praktycznie od zera zamek w Bobolicach, trochę zdjęć i ruszamy na Mirów. Podobno zamek nie zostanie odbudowany a tylko umocniony i odświeżony tak by dalej się nie sypał. Szkoda.
Szukamy noclegu, odpowiednie miejsce znajdujemy na okolicznym wzgórzu, na północ od zamku.
Z samego rana w Czwartek dołącza do nas Irol, ruszamy wszyscy w stronę Złotego potoku. Przechodząc przez ładną starą wioskę Trzebniów.
Dziś ruszyliśmy koło 9. Ale do lasów Złotego potoku jest 20km, idziemy wolniejszym krokiem, podziwiając jurajskie lasy. W Złotym potoku jesteśmy już późnawo, mimo 15 i święta, trafiamy na otwarty sklep. Zakupy zrobione, lecimy w las. W nogach dziś 30km, trochę połaziliśmy na przełaj, jednak większość trasy to marsz asfaltem.
Trzebniów
Zabytkowa studnia w Trzebniowie (niestety nie działa) :/
Irol przytargał ze sobą padlinę, wilson zajął się pieczeniem
Rano, zastała nas zima, wieczorem deszcz, rano mróz i śnieg.
Śniadanko i lecimy...
Dziś nocleg w okolicach Sokolich Gór.
Zimno, temperatura ok -9 stopni, ale do tego dochodzi wilgoć. Zamki w namiocie zamarzły, musiałem podgrzewać je zapalniczką by się z niego wydostać.
Sobota, idziemy przez rezerwat w stronę zamku w Olsztynie...
Gdzie dokonujemy, pierwszego w historii zimowego wejścia, bez tlenu. Nową drogą od południowej strony!
Olsztyn, na mapie sprawiał wrażenie większego
Wracamy na szlak, by połazić jeszcze po Sokolich Górach, marsz na nocleg który zrobiliśmy 3km od Poraju.
Trzeba wracać do domu, dzięki Wilson i Irol za świetny wypad. Szkoda że te 5 dni minęło tak szybko
Więcej i większe zdjęcia tutaj:
https://www.flickr.com/photos/114198437 ... 971896882/
Trasa:
http://www.wandermap.net/pl/route/28738 ... zien-2014/