Armenia i Nagorno Karabach
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Armenia i Nagorno Karabach
Mała fotorelacja z naszej włóczęgi po Zakaukaziu - 2 tygodnie spędzone w autostopowej podróży przez całą Armenię i sporą część Nagornego Karabachu - separatystycznej republiki formalnie stanowiącej część Azerbejdżanu, faktycznie pod kontrolą Ormian. Kraj, którego nie ma i nikt się do niego nie przyznaje. Nawet Armenia Co nie przeszkadza im wklejać wizy do paszportu
Rejony naprawdę piękne i niesamowite pod każdym względem. Jeśli ktoś zastanawia się nad wakacyjnym kierunkiem na przyszły rok - gorąco polecam. Kraj przyjazny, ludzie otwarci i pomocni, krajobrazy zapierające dech w piersiach i na każdym kroku dotyk historii. No i tanio. Nawet bardzo. Podobno najpiękniej tam wiosną i wczesnym latem :-> Tu w odsłonie jesiennej.
https://www.facebook.com/media/set/?set ... 38b90ed3b8
Mam nadzieję, że komuś przydadzą się te informacje, a jeśli zrodzą się pytania chętnie na nie odpowiem.
Rejony naprawdę piękne i niesamowite pod każdym względem. Jeśli ktoś zastanawia się nad wakacyjnym kierunkiem na przyszły rok - gorąco polecam. Kraj przyjazny, ludzie otwarci i pomocni, krajobrazy zapierające dech w piersiach i na każdym kroku dotyk historii. No i tanio. Nawet bardzo. Podobno najpiękniej tam wiosną i wczesnym latem :-> Tu w odsłonie jesiennej.
https://www.facebook.com/media/set/?set ... 38b90ed3b8
Mam nadzieję, że komuś przydadzą się te informacje, a jeśli zrodzą się pytania chętnie na nie odpowiem.
Na litość boską, królowo, czyż ośmieliłbym się nalać damie wódki? ...to czysty spirytus!
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
- Apo
- Posty: 740
- Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
- Lokalizacja: Lasy Pomorza
- Gadu Gadu: 3099476
- Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
- Płeć:
Przepiękna okolica, jednak dla mnie zbyt surowa - nie widzę żadnych lasów. No i temperatury - zdjęcia (i opisy) sugerują, że było dość upalnie. To już nie dla mnie. Ale jak skończą mi się plany, powiedzmy skandynawskie, to czemu nie?
Ps. Nie wszyscy na reconie mają fejsa - dobrze by było fotki umieścić jeszcze gdzie indziej np. na picassie.
Ps. Nie wszyscy na reconie mają fejsa - dobrze by było fotki umieścić jeszcze gdzie indziej np. na picassie.
look deep into nature and then you will understand everything better
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
Apo, - Dlatego właśnie wstawiłam przez link i dzięki temu są widoczne również dla osób "bezfejsowych Normalnie zdjęcia są widoczne tylko "dla znajomych".
Co do surowości - to krajobraz jesienny, a do tego miejscowi skarżyli się, ze w tym roku było u nich wyjątkowo upalne i suche lato. Chciałabym tam pojechać wiosną lub wczesnym latem kiedy wszystko jest soczyście zielone.. to dopiero zapierałoby dech w piersiach
Poza tym zajrzyj na zdjęcia pod koniec relacji - to północny rejon Armenii, okolice Alawerdi. Tam góry są porośnięte lasami zupełnie takimi samymi jak u nas I w przeciwieństwie do Karabachu nie ma min (oprócz krowich)
A jakby zaczynało braknąć Ci pomysłów "gdzie by tu teraz" to łapaj kilka podpowiedzi
http://myfuturetrips.com/
Hillwalker, w przypadku tego typu krajów lepiej się pospieszyć. Komercjalizują się w zastraszającym tempie gubiąc gdzieś po drodze bardzo dużo swojej magii :-/
Co do surowości - to krajobraz jesienny, a do tego miejscowi skarżyli się, ze w tym roku było u nich wyjątkowo upalne i suche lato. Chciałabym tam pojechać wiosną lub wczesnym latem kiedy wszystko jest soczyście zielone.. to dopiero zapierałoby dech w piersiach
Poza tym zajrzyj na zdjęcia pod koniec relacji - to północny rejon Armenii, okolice Alawerdi. Tam góry są porośnięte lasami zupełnie takimi samymi jak u nas I w przeciwieństwie do Karabachu nie ma min (oprócz krowich)
A jakby zaczynało braknąć Ci pomysłów "gdzie by tu teraz" to łapaj kilka podpowiedzi
http://myfuturetrips.com/
Hillwalker, w przypadku tego typu krajów lepiej się pospieszyć. Komercjalizują się w zastraszającym tempie gubiąc gdzieś po drodze bardzo dużo swojej magii :-/
Na litość boską, królowo, czyż ośmieliłbym się nalać damie wódki? ...to czysty spirytus!
niszka, dzięki Mam nadzieję, że kiedyś dasz się nakłonić na podobny trip. A następna podróż już za 2 tygodnie w góry i kopalnie Snowdonii w Walii
Mam wielką nadzieję, że Miśka napisze tu słów kilka o swoich przygodach w Gruzji :->
Mam wielką nadzieję, że Miśka napisze tu słów kilka o swoich przygodach w Gruzji :->
Na litość boską, królowo, czyż ośmieliłbym się nalać damie wódki? ...to czysty spirytus!
Doczu, proszę bardzo
Oto trasa:
https://maps.google.pl/maps?saddr=kutai ... via=2&z=10
https://maps.google.pl/maps?saddr=Gandz ... mra=pr&z=7
Niestety trzeba było ją podzielić na 2 linki bo google maps ma za mało miejsc na zaplanowanie trasy
Wylot był z Warszawy do Kutaisi w Gruzji tanimi liniami WizzAir. Powrót analogicznie - z Kutaisi do Warszawy. Dodatkowo skorzystaliśmy z promocji na 10-cio lecie linii lotniczych: dwa bilety w cenie jednego Zusamen do kupy za przelot w tę i z powrotem wraz z bagażem nadawanym wyniósł nas 1420zł (do podziału na 2 osoby).
Z Kutaisi do Tbilisi z lotniska jest bezproblemowo dostępna marszrutka.
Transport: z Gruzji do Armenii (bezpośrednio nad jezioro Kari Licz) dostaliśmy się zbiorową taksówką (z kierowcą opętanym chaosem jadącym 120km na dziurawych drogach i zakrętach, wyprzedzającym na trzeciego). Resztę drogi przebyliśmy na stopa. Taki sposób podróżowania jest w Armenii zupełnie bezproblemowy. Ormianie są niesamowicie przyjaźni i otwarci, często zatrzymywali się z zapytaniem gdzie idziemy nawet bez "machania" i nadrabiali drogi żeby gdzieś nas zawieźć. Po drodze zapraszali na kawę, ciasto lub piwo. Kilka razy wychyliliśmy strzała samogonu (picie za kierownicą jest tam na porządku dziennym).
Przemieszczanie się poza głównymi drogami w Nagornym Karabachu na stopa jest praktycznie niemożliwe. Chcieliśmy się dostać do Karwaczar, gdzie są gorące źródła oraz do monastyru Dadivank. Efekt był taki, że mieliśmy wypadek na szutrowej serpentynie w samym środku nigdzie (z Martakertu do Drmbon), cudem nie spadliśmy ze skarpy, a jak dojechaliśmy do "końca" asfaltu dowiedzieliśmy się, że dalej jeżdżą tylko gruzawiki (ciężarówki) na ścinkę leśną bo mieszkają tam już tylko drwale i pasterze. Ale i one jeżdżą stosunkowo rzadko. Po przygodzie z wypadkiem odechciało mi się pchania na szutrowo-błotne górskie serpentyny, więc odpuściliśmy sobie.
Jeśli idzie o noclegi - kilka razy zdarzyło nam się spać w hostelu. Nie jest to jakoś specjalnie drogie. Najdroższy hotel/hostel kosztował 10000 dram czyli +/- 75zł za 2 osoby. I to był najdroższy nocleg (w Szuszi w Nagornym Karabachu, gdzie w ogóle było bardzo drogo w stosunku do reszty miejsc). To była okazja do kąpieli i małego prania
W Tbilisi jest tani hostel zrobiony w piwnicy o wdzięcznej nazwie Romantik. Nocleg 5 euro, darmowe wifi, ciepła woda, i darmowa wege obiadokolacja + wino
Poza tym spaliśmy w namiocie lub korzystając z zaproszenia miejscowych u kogoś w chacie.
Jedzenie może wyjść bardzo tanio jeśli się kupuje komponenty i paszę przyrządza samemu (warzywa i owoce są śmiesznie tanie i niesamowicie smaczne.. pierwszy raz widziałam robaczywe orzechy włoskie i pomidory, a winogrona są słodziutkie jak cukierki!), jednak nam zależało trochę na czasie i trochę na lekkości bagażu, więc z reguły stołowaliśmy się w przydrożnych knajpach. Przeciętna cena naprawdę sytego obiadu to ok 3000 dram (20-25zł). Jedną z rzeczy, która mnie totalnie zaskoczyła było to, że jak się zamówiło kurczaka to dostawało się KURCZAKA! Całego! Ale nie wielkości kury jak w Polszy, tylko wielkości kurczaka (max 20cm od początku łapek do końca szyi)
Oto trasa:
https://maps.google.pl/maps?saddr=kutai ... via=2&z=10
https://maps.google.pl/maps?saddr=Gandz ... mra=pr&z=7
Niestety trzeba było ją podzielić na 2 linki bo google maps ma za mało miejsc na zaplanowanie trasy
Wylot był z Warszawy do Kutaisi w Gruzji tanimi liniami WizzAir. Powrót analogicznie - z Kutaisi do Warszawy. Dodatkowo skorzystaliśmy z promocji na 10-cio lecie linii lotniczych: dwa bilety w cenie jednego Zusamen do kupy za przelot w tę i z powrotem wraz z bagażem nadawanym wyniósł nas 1420zł (do podziału na 2 osoby).
Z Kutaisi do Tbilisi z lotniska jest bezproblemowo dostępna marszrutka.
Transport: z Gruzji do Armenii (bezpośrednio nad jezioro Kari Licz) dostaliśmy się zbiorową taksówką (z kierowcą opętanym chaosem jadącym 120km na dziurawych drogach i zakrętach, wyprzedzającym na trzeciego). Resztę drogi przebyliśmy na stopa. Taki sposób podróżowania jest w Armenii zupełnie bezproblemowy. Ormianie są niesamowicie przyjaźni i otwarci, często zatrzymywali się z zapytaniem gdzie idziemy nawet bez "machania" i nadrabiali drogi żeby gdzieś nas zawieźć. Po drodze zapraszali na kawę, ciasto lub piwo. Kilka razy wychyliliśmy strzała samogonu (picie za kierownicą jest tam na porządku dziennym).
Przemieszczanie się poza głównymi drogami w Nagornym Karabachu na stopa jest praktycznie niemożliwe. Chcieliśmy się dostać do Karwaczar, gdzie są gorące źródła oraz do monastyru Dadivank. Efekt był taki, że mieliśmy wypadek na szutrowej serpentynie w samym środku nigdzie (z Martakertu do Drmbon), cudem nie spadliśmy ze skarpy, a jak dojechaliśmy do "końca" asfaltu dowiedzieliśmy się, że dalej jeżdżą tylko gruzawiki (ciężarówki) na ścinkę leśną bo mieszkają tam już tylko drwale i pasterze. Ale i one jeżdżą stosunkowo rzadko. Po przygodzie z wypadkiem odechciało mi się pchania na szutrowo-błotne górskie serpentyny, więc odpuściliśmy sobie.
Jeśli idzie o noclegi - kilka razy zdarzyło nam się spać w hostelu. Nie jest to jakoś specjalnie drogie. Najdroższy hotel/hostel kosztował 10000 dram czyli +/- 75zł za 2 osoby. I to był najdroższy nocleg (w Szuszi w Nagornym Karabachu, gdzie w ogóle było bardzo drogo w stosunku do reszty miejsc). To była okazja do kąpieli i małego prania
W Tbilisi jest tani hostel zrobiony w piwnicy o wdzięcznej nazwie Romantik. Nocleg 5 euro, darmowe wifi, ciepła woda, i darmowa wege obiadokolacja + wino
Poza tym spaliśmy w namiocie lub korzystając z zaproszenia miejscowych u kogoś w chacie.
Jedzenie może wyjść bardzo tanio jeśli się kupuje komponenty i paszę przyrządza samemu (warzywa i owoce są śmiesznie tanie i niesamowicie smaczne.. pierwszy raz widziałam robaczywe orzechy włoskie i pomidory, a winogrona są słodziutkie jak cukierki!), jednak nam zależało trochę na czasie i trochę na lekkości bagażu, więc z reguły stołowaliśmy się w przydrożnych knajpach. Przeciętna cena naprawdę sytego obiadu to ok 3000 dram (20-25zł). Jedną z rzeczy, która mnie totalnie zaskoczyła było to, że jak się zamówiło kurczaka to dostawało się KURCZAKA! Całego! Ale nie wielkości kury jak w Polszy, tylko wielkości kurczaka (max 20cm od początku łapek do końca szyi)
Na litość boską, królowo, czyż ośmieliłbym się nalać damie wódki? ...to czysty spirytus!
- Doczu
- Posty: 1284
- Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
- Lokalizacja: Pinecity
- Tytuł użytkownika: Litewski Cham
- Płeć:
Dzięki bardzo Karuda, O takie info mi chodziło.
Ta marszrutka do Tbilisi to jakoś regularnie jeździ czy "jak samolot przylatuje" ?
Ta marszrutka do Tbilisi to jakoś regularnie jeździ czy "jak samolot przylatuje" ?
Może gołębie jedliście ?Karuda pisze:Jedną z rzeczy, która mnie totalnie zaskoczyła było to, że jak się zamówiło kurczaka to dostawało się KURCZAKA! Całego! Ale nie wielkości kury jak w Polszy, tylko wielkości kurczaka (max 20cm od początku łapek do końca szyi)
Tak. Gruzja się już mocno skomercjalizowała i w głównych ośrodkach wszystko masz podstawione pod nos. Na lotnisku było stoisko gruzińskiego busa, gdzie większość pasażerów była wręcz zaganiana. Przy stoisku jedna pani mówiła po angielsku, druga po polsku (!) i sprzedawały bilety na przejazd z lotniska wprost do Tbilisi. Oczywiście te marszrutki były nieco droższe od pozostałych, ale jak się jest pierwszy raz i nie ma się rozeznania co i jak funkcjonuje to korzysta się z gotowych rozwiązań zamiast ryzykować szukanie alternatywy. Niemniej i tak wychodzi to relatywnie tanio (jak za taką odległość krętą górską drogą).Doczu pisze:Ta marszrutka do Tbilisi to jakoś regularnie jeździ czy "jak samolot przylatuje" ?
Zdecydowanie to był kurczak. Gołębia też już jadłam - nie jest taki mięsny :->Doczu pisze:Może gołębie jedliście ?
Na litość boską, królowo, czyż ośmieliłbym się nalać damie wódki? ...to czysty spirytus!
Zdecydowanie nie. Tam cipciaki nie są tuczone sterydami ani innym świństwem, łażą gdzie chcą i wcinają zielone, stąd więc są wielkości kurczaka, a nie kury. Nie są też takie otłuszczone. Jak widać te nasze ze zdjęcia są mniej więcej długości łyżki do zupy. W Polszy podobnej długości jest jedna kurza (bo już tego kurczakiem nie nazwę) noganiszka pisze:wielkość przyzwoita, jak typowych kurczaków z rożna
Doczu, browar rzecz jasna :564:
Na litość boską, królowo, czyż ośmieliłbym się nalać damie wódki? ...to czysty spirytus!
Wiesz co, powiem tak - mam dostęp do wiejskich kurek, jedzących przede wszystkim zielone + resztki (obierki itd). Nie wiem, jakie kury w Polszy oglądałaś, ale te, które widywałąm ja, w stadium dorosłym są wielkości normalnej, tj takiej, jak te kurczaki z lodówek sklepowych. No tylko mięso to mięso a nie woda + hormony, konkretne w zębach, a nie konsystencji rybyKaruda pisze:Zdecydowanie nie. Tam cipciaki nie są tuczone sterydami ani innym świństwem, łażą gdzie chcą i wcinają zielone, stąd więc są wielkości kurczaka, a nie kury. Nie są też takie otłuszczone. Jak widać te nasze ze zdjęcia są mniej więcej długości łyżki do zupy. W Polszy podobnej długości jest jedna kurza (bo już tego kurczakiem nie nazwę) noganiszka pisze:wielkość przyzwoita, jak typowych kurczaków z rożna
Mówiąc o kurczakach z rożna miałam na myśli właśnie te z rożna; one zwyczajowo są całkiem małych gabarytów (nie wiem, skąd je sprzedawcy dostają), w przeciwieństwie do gabarytów cen
niszka, to ja powiem tak - pojedź, zobacz, przekonaj się. Miło będzie skonfrontować wrażenia
Z rzeczy bardziej merytorycznych niż ilość kurczaka w kurczaku przypomniały mi się jeszcze trzy dość istotne sprawy.
Po pierwsze: wizy do Karabachu. W teorii powinno się je wyrobić w Erywaniu, ale jeśli ktoś akurat omija stolicę to może powiedzieć na granicy, że jedzie do Stepanakertu w celu wyrobienia takowej. Nie powinno być problemów. W Stepanakercie w urzędzie imigracyjnym urzędnicy są bardzo mili, papiery załatwia się od ręki (formularze w języku ormiańskim, rosyjskim i angielskim do wyboru), a sama wiza to koszt 7$.
Uwaga! Urzędnik pyta się czy wklejać wizę do paszportu czy wydawać ją na osobnej kartce. To ważne ponieważ z wklejoną karabaską wizą w paszporcie nie zostanie się wpuszczonym do Azerbejdżanu, więc jeśli ktoś planuje w przyszłości wybierać się w te strony to lepiej poprosić o oddzielny świstek.
Dla nas azerskie bramy są już zamknięte.. przynajmniej do czasu wymiany paszportów
Druga sprawa: jeśli ktoś zechce przyjechać do Armenii swoim samochodem lub wynająć auto na miejscu. Uwaga na zwierzaki! Łażą wszędzie jak im się podoba od małych po duże, pojedynczo i stadami. Szczególną uwagę należy zachować wjeżdżając do tuneli - latem w trakcie upałów to ulubione schronienie dla krów
Trzecia: najlepiej wziąć ze sobą zapas gotówki w dolarach i wymieniać je na miejscu w kantorach lub bankach wedle potrzeby. Wypłacanie pieniędzy z bankomatów jest gorszą opcją ponieważ złotówki są wymieniane na dramy po niekorzystnym kursie, a dodatkowo każdorazowo bank pobiera opłatę za korzystanie z bankomatu za granicą (przynajmniej mBank..nie wiem jak inne).
Z rzeczy bardziej merytorycznych niż ilość kurczaka w kurczaku przypomniały mi się jeszcze trzy dość istotne sprawy.
Po pierwsze: wizy do Karabachu. W teorii powinno się je wyrobić w Erywaniu, ale jeśli ktoś akurat omija stolicę to może powiedzieć na granicy, że jedzie do Stepanakertu w celu wyrobienia takowej. Nie powinno być problemów. W Stepanakercie w urzędzie imigracyjnym urzędnicy są bardzo mili, papiery załatwia się od ręki (formularze w języku ormiańskim, rosyjskim i angielskim do wyboru), a sama wiza to koszt 7$.
Uwaga! Urzędnik pyta się czy wklejać wizę do paszportu czy wydawać ją na osobnej kartce. To ważne ponieważ z wklejoną karabaską wizą w paszporcie nie zostanie się wpuszczonym do Azerbejdżanu, więc jeśli ktoś planuje w przyszłości wybierać się w te strony to lepiej poprosić o oddzielny świstek.
Dla nas azerskie bramy są już zamknięte.. przynajmniej do czasu wymiany paszportów
Druga sprawa: jeśli ktoś zechce przyjechać do Armenii swoim samochodem lub wynająć auto na miejscu. Uwaga na zwierzaki! Łażą wszędzie jak im się podoba od małych po duże, pojedynczo i stadami. Szczególną uwagę należy zachować wjeżdżając do tuneli - latem w trakcie upałów to ulubione schronienie dla krów
Trzecia: najlepiej wziąć ze sobą zapas gotówki w dolarach i wymieniać je na miejscu w kantorach lub bankach wedle potrzeby. Wypłacanie pieniędzy z bankomatów jest gorszą opcją ponieważ złotówki są wymieniane na dramy po niekorzystnym kursie, a dodatkowo każdorazowo bank pobiera opłatę za korzystanie z bankomatu za granicą (przynajmniej mBank..nie wiem jak inne).
Na litość boską, królowo, czyż ośmieliłbym się nalać damie wódki? ...to czysty spirytus!
- Doczu
- Posty: 1284
- Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
- Lokalizacja: Pinecity
- Tytuł użytkownika: Litewski Cham
- Płeć:
Wystarczy za 5 czy 6 zł wykupić opcję wypłaty ze wszystkich bankomatów i zagraniczne także.Karuda pisze:a dodatkowo każdorazowo bank pobiera opłatę za korzystanie z bankomatu za granicą (przynajmniej mBank..nie wiem jak inne).
Ewentualnie można wyrobić sobie kartę MasterCard Debit Card Gold i wówczas również wszystkie bankomaty na świecie są bezpłatne.
Info o wizie i Stepankercie bardzo przydatne. Właśnie takie informsy cenię najbardziej.
No właśnie u nas jakoś ta opcja nie zadziałała Mamy bezpłatnie tylko wsze bankomaty w Polsce, za granicą ściągało kupę kasy. Może to zależy czy to bankomat unijny czy w kraju poza unią? Nie wiem.. na tym nie znam się w ogóle. Wiem, że po wizycie w Mołdawii czy Maroku płakałam krokodylimi łzami jak widziałam wykaz tych haraczy, które sobie banki pobrały :-/Doczu pisze:Wystarczy za 5 czy 6 zł wykupić opcję wypłaty ze wszystkich bankomatów i zagraniczne także
Stepanakert to stolica Nagornego Karabachu. Jeśli chce się coś załatwić to ino tam.
W 2013r wyszło zaktualizowane wydanie przewodnika turystycznego po Armenii autorstwa Leszka Waksmundzkiego. To jak na razie najaktualniejszy przewodnik z dostępnych na rynku i obejmuje również Karabach. Jednak jak w przypadku Armenii jest dość rzetelny i można na min polegać, tak w przypadku Karabachu są w nim naprawdę duże nieścisłości (głównie mapy dróg i informacje o przejezdności bądź nieprzejezdności tej czy owej).
No i taka rada - jeśli ktoś chce zobaczyć ten zakątek świata sugeruję się śpieszyć. Sytuacja jest tam napięta jak plandeka na żuku i wydaje mi się, że konflikt zbrojny jest tylko kwestią czasu.
Na litość boską, królowo, czyż ośmieliłbym się nalać damie wódki? ...to czysty spirytus!
- Doczu
- Posty: 1284
- Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
- Lokalizacja: Pinecity
- Tytuł użytkownika: Litewski Cham
- Płeć:
Nie - absolutnie nie ma to znaczenia.Karuda pisze:No właśnie u nas jakoś ta opcja nie zadziałała Mamy bezpłatnie tylko wsze bankomaty w Polsce, za granicą ściągało kupę kasy. Może to zależy czy to bankomat unijny czy w kraju poza unią?
Kurka zerknijcie sobie jeszcze raz w tabelę opłat i jak coś składajcie reklamację.
Wprawdzie od maja nie mam konta w mBanku i nie jestem na bieżąco z ich tabelą opłat, ale wypłacałem pieniądze choćby na takiej Ukrainie czy w Egipcie i żadnych prowizji nie płaciłem.
A nie mylisz prowizji za wypłatę z przewalutowaniem ?
Jestem takim ignorantem w materii bankowości, że niczego nie wykluczam... Muszę się douczyć.Doczu pisze:A nie mylisz prowizji za wypłatę z przewalutowaniem ?
W każdym razie my jeździliśmy z zapasem dolarów i było naprawdę spoko. To jest też bezpieczna opcja z tego względu, że ściany płaczu w postaci bankomatu są tam dość rzadko, a dodatkowo karty visa nie są przyjmowane przez niektóre.
W Karabachu widzieliśmy tylko dwa bankomaty (w Szuszi i w Stepanakercie), z czego żaden nie przyjmował kart visa. Potem już się nie rozglądaliśmy.
Dodatkowo jeśli ktoś wybierałby się z Armenii do Iranu - tam w ogóle europejskie banki nie są obsługiwane i trza jechać tylko z zapasem gotówki na wymianę.
Na litość boską, królowo, czyż ośmieliłbym się nalać damie wódki? ...to czysty spirytus!