Wiesz, z tym porównaniem to napisałem tak, jak ja to odczuwam.
Wiem coś o tym, że nie zawsze można samemu zagrać
Tak barbarzyńcą, czyli mieszkańcem ziem nie objętych panowaniem Imperium Rzymskiego. Rola całkiem przyjemna

W nocy przy ognisku, gdy nastąpiła ''wędrówka ludów'' i integracja, ciekawie wyglądało gdy obok siebie zasiedli razem w strojach z epoki rzymianie, celtowe i barbarzyńcy.
Zajmowałem się głównie pokazami krzesania ognia, właściwe dla tego okresu było krzesiwo tradycyjne. Miałem krzesiwo wzorowane na znaleziskach kultury przeworskiej, kilka hubek i innych rzeczy. Ponieważ pokazy dotyczyły epoki żelaza więc musiałem ograniczyć wybór technik, dla zainteresowanych były pokazy ''na zapleczu''. Dla gości specjalnych miałem jeszcze kilka niespodzianek :->
Stanowisko dzieliłem z kolegą, dzięki temu mogliśmy się zmieniać i zajmować innymi rzeczami
Prócz pokazów ogniowych zajmowałem się kuchnią (rano, gdy było mniej zwiedzających), przerobiłem kilka kilogramów mąki na podpłomyki którymi częstowaliśmy wszystkich i wymienialiśmy np. na suszone rybki czy inne smakołyki. Gotowałem barszcz z barszczu jak zwykle, był razowy chleb żytni z olejem z rydzyka!
Do tego różne inne pyszne rzeczy.
Nasze miejsce było właśnie przy tej chatce zielarki, obok poletka z różnymi roślinami użytkowymi i chatą bez dachu. Na Dymarkach w tym roku nikt nie zajmował się prezentowaniem ziół bo w tym okresie nie było czegoś takiego jak zielarka, przynajmniej takie jest zdanie organizatora.
Do południa pod osłoną drzew był cień, później słońce mocno dawało się nam we znaki.
Kilka różnych funkcji mi przypadło m.in. jak miałem czas to opowiadałem zwiedzającym o wykorzystaniu roślin które rosły na poletku, czasami też zastępowałem brązownika.
Było na Dymarkach stanowisko tkaczki, gdzie można było podpatrzeć wiele rzeczy. Wyplatania nie widziałem. Próbowałem kupić ręcznie tkane na krosnach płótno lniane na wczesnośredniowieczny struj, niestety w Polsce nikt obecnie czegoś podobnego nie robi. To co można kupić to żałosne, maszynowo tkane imitacje.
Nie widziałem ani znam nikogo kto by robił u nas płótno z pokrzyw, to zbyt pracochłonne.
Na Wolinie co roku jest powroźnik który ma piękne sznurki z pokrzyw. Na wszelkiego tego typu imprezach są pokazywane techniki przędzenia ale z innych surowców np. lnu czy wełny. Technika ta sama tyle że surowiec inny. Co do włókien z pokrzyw to robiłem sam włókno a następnie splatałem z nich sznurki. Mogę potwierdzić, że to bardzo dobry surowiec do przędzenia.
Pięknie dziękuję za link.
Ten rok pod względem wyjazdów jest wyjątkowy, ale to jeszcze nie koniec.
Coś się rozpisałem
