Strona 2 z 4

: 08 sty 2009, 12:00
autor: wolfshadow
Tak prawdę powiedziawszy powinniśmy unikać wszelkiego jedzenia :lol:
Konserwacja żywności

Co do sterylności zgodzę się z PA. Dodam, że mięso musi być świeże (nie zmrożone z marketu które przypłynęło statkiem z Brazylii czy Argentyny).
Niemniej i tak ważna jest późniejsza obróbka termiczna przed spożyciem. Zanim mięso trafi z ubojni do konsumenta mija trochę czasu. Z tego powodu ostatniego tatara jadłem kilkanaście lat temu. :-(

: 08 sty 2009, 13:59
autor: Fredi
a to już wiem dlaczego "cień wilka" a nie wilk :)
coś taki delikatny? ;)

: 08 sty 2009, 14:32
autor: PA
Ja jem tatara bardzo często. Tak samo mogę zjeść i jerky z nieznanego źródła. Różnica polega na tym gdzie to jem i w jakich okolicznościach. Jeśli jem to sobie w mieście, obok jest pomoc medyczna to mogę ryzykować. Jeśli miałbym zjeść tatara lub jerky w prawdziwej dziczy (np. w takich miejscach w których byłem w poprzednie lato) to wolę obejść się smakiem. Jeśli w takim miejscu złapie Cię nagła przypadłość nawet najdrobniejsza to szanse na nadejście pomocy medycznej są nikłe. Problem jest taki, że do najbliższego punktu medycznego jest 200 km ciężkiego marszu przez góry. Iść nie możesz bo jesteś chory. Brak telefonu satelitarnego. Jedyną działającą funkcją komórki jest gra Free Cell :P i kaplica. Nawet jak masz kolegów to Cię stamtąd nie wyniosą na swoich barkach bo to niemożliwe w takim terenie. Dlatego jerky jak najbardziej ale zrobione we właściwy sposób i zjedzone z pełną świadomością podejmowanego ryzyka.

: 08 sty 2009, 15:14
autor: wolfshadow
Fredi pisze:coś taki delikatny?
Raczej przesadnie ostrożny. :lol: Przypadłość którą opisał PA miałem kilka lat temu po względnie bezpiecznym paszteciku drobiowym. Puszka wyglądała normalnie, nie była spuchnięta i zonk. Na szczęście z Głuchołaz do Jaworzna nie było tak daleko a puszkę zjadłem ostatniego dnia na śniadanie. W każdym razie gorączkę i nagłe posiedzenia plenarne udało mi się przeżyć :lol:
Widziałem też na własne oczy proces oczyszczania jelit wieprzowych. Przynęty na ryby byłoby co niemiara.

: 08 sty 2009, 20:50
autor: makato
Dąb pisze:
PA pisze:Nie polecam suszyć mięsa w temperaturach niższych niż 65 st. C chyba że ktoś lubi zatrucia i zgony. Trzeba do tego zachować bardzo wysoki poziom higieny w trakcie przygotowania mięsa. Do suszenia mięsa można kupić suszarki.
Dobrze ze Indianie i traperzy nie wiedzieli o tym bo by wszyscy poumierali ;-)
Dąb, otóż problem w tym, że indianie doskonale o tym wiedzieli. Jak poprosisz PA to może zreferuje temat dokładniej , bo wie na ten temat duuuużżżoooo !

: 08 sty 2009, 22:19
autor: Dąb
makato, za moim postem był odpowiedni emotek, tylko patrząc na to wszystko trzeba zachować odpowiedni rozsądek aby nie stać się paranoikiem i przestaniemy przechodzić przez ulice czy jeździć samochodem bo przejrzymy statystyki drogowe.

: 09 sty 2009, 09:05
autor: PA
Zauważyłem, że suszenie mięsa i produkcja jerky jest bardzo modna na forach survivalowych. Temat jest taki mocno "indiański" i "traperski" więc się nie dziwię :P Ma taki posmaczek. Chciałem Wam jednak powiedzieć, że suszone mięso nie ma zbyt bogatych właściwości odżywczych. To tak naprawdę tylko dodatek do żywności. Żywność wyprawowa i "survivalowa" cechuje się bardzo dużą kalorycznością, wysoką zawartością węglowodanów i tłuszczy oraz dodatkiem białek wystarczającym do regeneracji organizmu. Mięso takie nie jest. Ma tylko białka i trochę tłuszczu. Co innego jeśli mięso jest zrobione w postaci pemmikanu (czyli 50/50 z łojem wołowym i suszem owocowym). Dlatego zamiast gadać o mięsie zastanówcie się czy nie iść w inną stronę i nie przemyśleć sobie innych, lepszych źródeł żywności, które można nosić w plener. Jest ich wiele, łatwo je przygotować, są smaczniejsze i bardziej pożywne niż jerky i nie stanowią takiego zagrożenia jak własnej produkcji suszone mięso. Już nie wspomnę o kosztach.

: 09 sty 2009, 09:37
autor: wolfshadow
To zależy jak się podchodzi do suszenia. Ja traktuję to jako ciekawostkę w ramach sposobów konserwowania żywności bez używania elektrycznej lodówki/zamrażalnika. Również wędzę i pasteryzuję co nie oznacza, że pakuję do plecaka 2 pęta kiełbasy i 20 słoików z gulaszem, gołąbkami czy pulpetami... :lol: ;-)
No i masz zrobiłem się głodny...

: 09 sty 2009, 09:49
autor: Tanto
wolfshadow pisze:No i masz zrobiłem się głodny...
też zastanawiam się czy nie zablokować tego tematu :evil: ;-)

: 09 sty 2009, 11:15
autor: bogdan
1. Sądzę że większość obecnych szuka sposobu na lekką, trwałą, smaczną żywność która nie będzie kosztowała po 50zł/dzień.
2. Po za tym w grę wchodzą nawyki żywieniowe a mięso do takich należy.
3. Klimat też jest ważny a zjadając liofilizat w środku pierwotnego lasu coś mi nie pasuje do obrazka.

Uups... burczy mi w brzuchu - idę po kalorie.

: 09 sty 2009, 13:27
autor: Fredi
Ja mogę teraz spokojnie czytać i pisać bo zapycham się ciastkami zbożowymi.

Moje zdanie jest podobne do Bogdanowego.

suszone mięso ma niewiele tłuszczu, za to suszona przeze mnie kiełbasa zwyczajna, ma tego tłuszczu odpowiednią ilość i jest to fantastycznym dodatkiem do jakiegoś zapychacza typu chleb, makaron,ryż....
witamin to nie musi mieć wcale bo od tego jest las....tu się coś skubnie, tam coś ugryzie.... ale takie mięcho daje potrzebne kalorie i nie waży dużo w plecaku czy też kieszeniach.

: 09 sty 2009, 23:46
autor: Tanto
No dobra, nie napiszę że za dawnych dobrych czasów, kiedy życie było przepełnione rozkosznymi chwilami... ;-) Przypomina mi się jak czasami trafiałem na kawałki wysuszonej szynki robionej przez ojca, oczywiście robiona była normalnie, a twardniała jak udało się jej poleżeć dłużej w lodówce. Trzeba było nieźle się namęczyć żeby odciąć plasterek, ale ile potem było żucia i chrupania :roll:
Nie wiem jak Fredi suszy kiełbasę ale u mnie doskonale robi to lodówka, a im lepsze żarełko tym szybciej. Ostatnio byłem zaskoczony tym jak szybko podsychała kiełbasa z sarniny, dopuki wisiała w warunkach naturalnych to wyglądała normalnie, po kilku dniach ściemniała i zrobiła się "żylasta" - i cały czas jest smaczna :mrgreen: ...no jest to ostatnie pędko co zostało ...a może za chwilę już go nie będzie ;-)

: 09 sty 2009, 23:58
autor: Valdi
Tanto, Zalezy to od lodowki..nie kazda tak sie zachowuje. Moja jest identyczna, potrafi miecho suszyc pieknie, przez co "poledwice" zawsze mam gotowe do strugania, doslownie do strugania, ale smak wysmienity! dobry noz sie przydfaje! ostatnio niezastapiony jest noz od Malego Jastrzebia! Cos pieknego!
Narobiles mnie smaka, poszedlem do kuchni...

: 10 sty 2009, 15:03
autor: wolfshadow
Ja sobie przypominam jak kilkanaście lat temu "wycyganiłem" od babci trochę koźliny do wysuszenia. Proces przeprowadzałem w takim zwykłym opiekaczu z termostatem ustawionym na najniższą temperaturę. Pół godziny później w całym domu waliło jak w murzyńskej chacie. Mój staruszek nie wytrzymał i bez mojej wiedzy podkręcił powera na opiekaczu na 240 stopni. Spalić się nie zdążyło ale dorobiłem się czipsów z koziego mięsa. Nawet były dobre ale żeby nie prowadzić do zatargów międzypokoleniowych zrezygnowałem z eksperymentów z koźliną :lol:

: 22 sty 2011, 20:41
autor: hejtyniety
Jak ja suszę to jedynie chudziutką wołowinę II kategorii (czyli ścinki z trybowania kości). Błony i cały szajs idzie na gulasz (tylko trzeba długo gotować) reszta do zamrażarki. Po nocy w zamrażalniku błony komórek popękają, dzięki czemu całość ładnie się suszy.

Po wyjęciu z piekarnika wkładam do lodówki, żeby powolutku się rozmrażało. Kiedy w środku jest jeszcze twardawe zaczynam kroić. Dzięki czemu możliwe jest precyzyjne krojenie, a mięso się nie "rozjeżdża". Zauważyłem, że najlepsze rezultaty suszenia osiąga się krojąc wzdłuż włókien (choć z faktu, że to ścinki nie zawsze jest to możliwe) na grubość około 3mm.

Obrazek

Mięso przyprawiam albo solą albo jakimś ostrym sosem (coś a'la tabasco z hainza jest niezłe), układam dokładnie na kratce do pieczenia, a później do piekarnika na jakieś 2-3 godzinki. Piekarnik ustawiony na 50 °C, termoobieg, drzwiczki uchylone tak, żeby była 1-2 cm szparka.

Powinna zrobić się nie za gruba skorupka a mięso powinno ściemnieć. Jeżeli tak jest to wyjmuje wszystko jeszcze na kratce z piekarnika i kładę koło grzejnika/na słońcu. Po 3 dniach takiego naturalnego suszenia mięsko powinno być twarde. Jeżeli łamie się a nie zgina oznacza to, że jest już gotowe :mrgreen:

Przechowuje w papierowych torebkach w temperaturze pokojowej lub w zamrażalniku (dzięki temu, że nie zawiera wody można jeść zamrożone ;-)

Same ścinki kupuje za 11.99/kg w Makro. Jest to bardzo dobra cena jak za wołowinę. Dla chętnych mogę podać przepis na proste chili zrobione na bazie gulaszu o którym była mowa na początku ;-)

Bułka i 3 duże plastry jerky to naprawdę sycące jedzenie :D

: 23 sty 2011, 07:27
autor: yoger
hejtyniety pisze:Dla chętnych mogę podać przepis na proste chili zrobione na bazie gulaszu o którym była mowa na początku
Ja bym prosił o przepis. Uwielbiam 'ogień w gębie'.

: 13 gru 2011, 17:06
autor: darnok
w jakiej temperaturze suszyć mięso żeby zabić ewentualne pasożyty jeśli potem zamierzam jeść je bez obróbki?

: 13 gru 2011, 17:32
autor: Młody
Było w tym temacie napisane o temp. Ale początkowo od 50 do 70 stopni

: 13 gru 2011, 19:51
autor: Tresor
suszylem w temp 100st przez 1.5 godziny,pozniej na kaloryferze przez 3 dni,miesko jest ok

Jerky

: 14 gru 2011, 10:39
autor: acia1065
Z tego co pamiętam z lat dawnych czyli wypraw harcerskich polecano suszyć wołowinę (bizon czy jeleń raczej mało dostępny), chudą wołowinę, bez ścięgien, żył, węzłów lub tłuszczu - inaczej po ususzeniu będzie trudno przeżuć nie mówiąc o pogryzieniu! Mięso najlepiej kroi się po lekkim zamrożeniu. Do tego sól, pieprz i co tam się lubi. Ja suszę tak jak grzyby czy pomidory, w piekarniku na termoobiegu, przy lekko uchylonych drzwiczkach - trwa to dość długo. Do pogryzienia dość trudne, ale można użyć do gotowania. Ja najdłużej przechowywałam 2 miesiące, ale ponoć można i pół roku. I przyprawiam dość ostro.

: 14 gru 2011, 14:58
autor: hejtyniety
hmm.. gotowania?

Ja jak połączyłem z wodą to się zrobiło tak ciągnące, że pogryźć się tego nie dało. Zdecydowanie wygodniej jadło się na sucho - po prostu odłamuje porcję i żuje aż do skutku ;-)

A jerky przyprawione na ostro to jest w ogóle mistrzostwo świata :mrgreen:

: 14 gru 2011, 16:57
autor: Driver
Co do gotowania suszonego mięsa to też raniło mnie to że raz bardzo długo się gotuje w szczególności jeśli chodzi o gotowaniu na palniku gazowym nie ma znaczenia na ogniu w kociołku zwykle nie śpieszy mi się :mrgreen: . Ale podłapałem sposób od Rzeźa jak dodaję do zupek to wcześniej mielę go w maszynce do mielenia tylko trzeba dodawać po małych kawałeczkach żeby nie rozwaliło maszynki i wtedy gotuje się bardzo szybko.

: 14 gru 2011, 18:10
autor: acia1065
Driver pisze:Co do gotowania suszonego mięsa to też raniło mnie to że raz bardzo długo się gotuje w szczególności jeśli chodzi o gotowaniu na palniku gazowym nie ma znaczenia na ogniu w kociołku zwykle nie śpieszy mi się :mrgreen: . Ale podłapałem sposób od Rzeźa jak dodaję do zupek to wcześniej mielę go w maszynce do mielenia tylko trzeba dodawać po małych kawałeczkach żeby nie rozwaliło maszynki i wtedy gotuje się bardzo szybko.
To może zrobić suszone mięso z mielonego? http://wedlinydomowe.pl/pozostale-przep ... oszukancze

PRAWIDŁOWO. *****

: 23 gru 2011, 17:32
autor: BeataSZUBA
Driver pisze:Co do gotowania suszonego mięsa to też raniło mnie to że raz bardzo długo się gotuje w szczególności jeśli chodzi o gotowaniu na palniku gazowym nie ma znaczenia na ogniu w kociołku zwykle nie śpieszy mi się :mrgreen: . Ale podłapałem sposób od Rzeźa jak dodaję do zupek to wcześniej mielę go w maszynce do mielenia tylko trzeba dodawać po małych kawałeczkach żeby nie rozwaliło maszynki i wtedy gotuje się bardzo szybko.
Najlepszy sposób: POTWIERDZAM !! :lol: ♥♥♥♥♥

: 23 gru 2011, 18:55
autor: dziul
Można też przed gotowaniem suszone mięcho namoczyć tak jak rośliny strączkowe, z tym że nie ma potrzeby wylewania wody po namoczeniu ... (Ze strączkowych radzą wylać i gotować na świeżej , bo podobno coś tam ...)

Wtedy zdecydowanie mniej paliwa idzie na doprowadzenie mięcha do miękkości.

I to jest najlepszy sposób :p :mikolaj: :one: bo nie trzeba ze sobą po lesie targać maszynki do mielenia mięsa ;-) :mrgreen: