Dwa dni w Górach Słonnych...
: 31 gru 2008, 21:45
Nadszedł czas kolejnej wyprawy:-) Z Rojkiem planowaliśmy wyjazd już od jakiegoś czasu. Wybór padł na Góry Słonne. Prawie że w ostatniej chwili dołączyli do nas Dąb i Ula.
Spotkaliśmy się w Sanoku 27.XII i wyruszyliśmy w stronę lasu aby znaleźć miejsce na pierwszy nocleg. Niedługo było do zachodu słońca więc nie mogliśmy być za bardzo wybredni co do miejsca spoczynku
Rozłożyliśmy się na zboczu małego wzniesienia z widokiem na Sanok. Termometr wskazywał - 6'C. Rozpaliliśmy ogień i ogrzewając się jego ciepłem doczekaliśmy nocy.
Następnego dnia wyruszyliśmy w drogę aby znaleźć miejsce, w którym rozłożymy się na następne kilka dni. Góry przywitały nas przyzwoitą ilością śniegu i co ważniejsze absolutnym brakiem turystów. Po kilku godzinach marszu znów delikatnie przymuszeni zbliżającym się zachodem słońca wybraliśmy miejsce na nocleg. Duży powalony pień świetnie spisał się w roli ekranu odbijającego ciepło ogniska a "ścianki" powstałe w wyniku odgarnięcia śniegu zatrzymywały wiatr. Różnica temperatury w naszym małym "kwadracie" i poza nim była wyraźnie odczuwalna. Tego dnia było nieco zimniej- od -7 do -8'C. Temperatur nocnych nie znam bo przez sen nikt na termometr nie patrzył
Następnego dnia mieliśmy zacząć realizować zadania zaplanowane na ten wyjazd. Niestety los nie chciał aby doszło to do skutku i rano musieliśmy się zebrać w drogę powrotną. Trochę żal było opuszczać tą piękna okolicę pełną dzikich zwierząt i zupełnie chyba zapomnianą przez ludzi. Ale cóż- czasem tak bywa. Ja wiem jedno- na pewno tam wrócę
Kilka zdjęć wykonanych przez Rojka.
http://picasaweb.google.pl/msuruw/GRySOnne#
Dąb pewnie dorzuci swoje.
Spotkaliśmy się w Sanoku 27.XII i wyruszyliśmy w stronę lasu aby znaleźć miejsce na pierwszy nocleg. Niedługo było do zachodu słońca więc nie mogliśmy być za bardzo wybredni co do miejsca spoczynku

Następnego dnia wyruszyliśmy w drogę aby znaleźć miejsce, w którym rozłożymy się na następne kilka dni. Góry przywitały nas przyzwoitą ilością śniegu i co ważniejsze absolutnym brakiem turystów. Po kilku godzinach marszu znów delikatnie przymuszeni zbliżającym się zachodem słońca wybraliśmy miejsce na nocleg. Duży powalony pień świetnie spisał się w roli ekranu odbijającego ciepło ogniska a "ścianki" powstałe w wyniku odgarnięcia śniegu zatrzymywały wiatr. Różnica temperatury w naszym małym "kwadracie" i poza nim była wyraźnie odczuwalna. Tego dnia było nieco zimniej- od -7 do -8'C. Temperatur nocnych nie znam bo przez sen nikt na termometr nie patrzył

Następnego dnia mieliśmy zacząć realizować zadania zaplanowane na ten wyjazd. Niestety los nie chciał aby doszło to do skutku i rano musieliśmy się zebrać w drogę powrotną. Trochę żal było opuszczać tą piękna okolicę pełną dzikich zwierząt i zupełnie chyba zapomnianą przez ludzi. Ale cóż- czasem tak bywa. Ja wiem jedno- na pewno tam wrócę

Kilka zdjęć wykonanych przez Rojka.
http://picasaweb.google.pl/msuruw/GRySOnne#
Dąb pewnie dorzuci swoje.