Skoro są ferie, to korzystałem. Inka do babci a ja w góry.
Plan był prosty. Krótka wycieczka ze Stogu Izerskiego do Chatki Górzystów na cudowne naleśniki z serem i jagodami (kto nie był niech żałuje).
Po drodze mijam dostojną parę. A że w locie zapytali czy idą dobrze w stronę schroniska, to tylko im potwierdziłem. Jak sie później okazało, szli do schroniska, ale do Stogu Izerskiego a nie do Chatki. Cóż, wektor podróży był prawidłowy tylko kierunek odwrotny.
Edyta: no może teraz. Jak na dziś, lepiej nie potrafię
Spotkałem po drodze, samotnego narciarza lecącego w tym samym kierunku co i ja. Jak się okazało, także nie miał konkretnego celu dalszego wędrowana. Więc zaczęliśmy dyskusję, zaczynająć od wychwalania nalesników a kończąc na wspólnym planowaniu trasy. Co by dwa razy nie leciec tą samą trasą z zaciekawieniem wybraliśmy szlak żółty .....
tylko pozornie wygląda tak prosto. Od Zółtej Budki poszlismy jakoś tak bardziej na zachód, poprzez granice az do skrzyżowania szlaku czerwonego z niebieskim na czeskiej stronie. na naszych mapach PLANu, przebieg trasy wygladał trochę inaczej niż na tej powyżej .
Stan przetarcia szlaku, jak na fotkach niżej.
No cóż, skoro chmury nisko, to wpatrzeni byliśmy w ślady poprzednika. Dzięki temu zeszliśmy z wyznaczonego szlaku i ...... droga powrotną zrobilśmy przez Czechy . Zamiast 1,5 h spaceru, wyszło że robilismy 5h wracając przez Smrek.
Stóg Izerski ma wysokość 1108 m a Czeski Smrek 1124 npm. Okrążyliśmy po prostu drugą górę, wspięlśmy się na nią a potem już tylko nocny zjazd. Na własne przygotowanie nie było co narzekać.
Kompas i 2 mapy papierowe (hehe, te sam wydawca PLAN, ta sama niby mapa, a dane w nich zawarte się różniły ) + czołówki, batony snikers i gorąca herbata z cytryną pozwalaly utrzymać dobre morale. Niestety góry to nie płaskie pole, i nie da się skrócić drogi na szagę. Skoro podróżowalismy na nartach, chcieliśmy na nich dojśc do celu, toteż trawers nie odbywał się w najprostszsej linii pod górę (byłby podwójny wysiłek, mocne nachylenie i głęboki śnieg).
Po prostu zaczęliśmy korzystać z istniejących ułatwień - a to wydeptanego szlaku po granicy przez pograniczników, a to drogi telefonicznej itd. po czeskie szlaki turystyczne. Jeden z nielicznych wypadów, po których czułem się "spełniony".
Z głową w chmurach
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
Z głową w chmurach
Ostatnio zmieniony 28 sty 2013, 13:15 przez Zirkau, łącznie zmieniany 2 razy.