idealna racja żywnościowa

mniam, mniam...

Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw

Awatar użytkownika
Tresor
Posty: 699
Rejestracja: 28 sie 2007, 17:42
Lokalizacja: Małopolska

Post autor: Tresor »

kupujesz 3 sztuki racji francuskich dobowych masz z tego 9 obiadow:) bo kazda racja ma 2 duze puchy jedzenia koszt jak dobrze wykminisz to 60zl, do tego jakis ryz czy kuskus plus sosy w proszku badz zupki knorr jako zapychacz, batony Corny,kawa rozpuszczalna plus herbata rozpuszczalna.Chleb (suchary) pozyskujesz z racji francuskiej,mozesz dokupic 3 paczki chleba typu Wasa badz tanszego Sonko, calosc wazy z 6 kg ktore co dobe wazy coraz mniej.Pamietaj jesli chcesz byc dobrze odzywiony musisz troszke pieniazkow przeznaczyc!
na allegro sa po 9 zl liofilizaty domowej produkcji :D taki maly bonus:
http://allegro.pl/liofilizaty-zywnosc-o ... 41263.html
śfiść
Posty: 26
Rejestracja: 17 sty 2012, 15:30
Lokalizacja: Ostrava
Płeć:

Post autor: śfiść »

Ciekawe, chyba sobie zamówię jakąś i "obadam" czy warto by coś takiego zabrać cena super - składniki też.
Sucharów chcę uniknąć, bo to jedna z niewielu rzeczy która mi po prostu nie smakuje.

Wojskowe racje dobowe są jednak drogie, a z tego co widzę poza 2 konserwami jakimś dżemem 1 herbatą, kawą i cukierkiem nic wielce pożywnego nie mają. Wolał bym coś sam sobie kupić i przyrządzić samemu taką dobową rację, wyjdzie na pewno taniej, i będzie to co jest potrzebne i najbardziej odżywcze.

Jeden produkt prawdopodobnie już mam, obiadki do których podałeś link. :-P
+ Poza herbatą, cukrem, kawą rozpuszczalną, batonikiem energetycznym... Co jest standardem.

Jakie macie dalsze propozycje? :)
Czy taki batonik zastąpi czekoladę która jednak jest bardzo odżywcza?

We wcześniejszych postach padały propozycje - zupka chińska - gorący kubek...
Niestety kubka nie mogę jeść, jest tam konserwant na który mam uczulenie i zaraz po nim "zwracam" zawartość zjedzonego posiłku. Zupki chińskie to samo.
Czekolada odpada ze względu na temperaturę, chleb i suchary odpadają również.
(dla tego chcę pociągnąć temat dalej, może ktoś zaproponuje czym zastąpić te rzeczy - mam nadzieję że moderator zrozumie icon_twisted ) ;-)


Na prawdę zależy mi aby nie były to typowo gotowe racje wojskowe.
Ale ta tania żywność z allegro zostanie prawie na pewno. Chyba nie ma to śmieci w postaci konserwantów rodem z zupek chińskich :D
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

śfiść - "ciężka mąka" mnie rozwaliła...

Zasady: suche żarcie z przewagą skrobii (płatki, mąki, soczewica) to 4000 kcal/kg, tłuszcz to 9000 kcal/kg. Problem jest też taki, że samego tłuszczu się nie da jeść, po prostu warto jeść dość tłusto.
Warto jeść trochę białka - mięso, mleko, rośliny strączkowe. Soczewicy do uzyskania własności spożywczych wystarczy 40 minut w gorącej wodzie.

W górach potrzebujesz min. 4000 kcal/dzień. Kilogram mąki waży tyle samo, co kilogram płatków owsianych. Żeby obrobić (chodzi o metabolizm) więcej, musiałbyś spacerować z pełnym brzuchem, to może nie być przyjemne.

Więc masz - mąki, kasze, ryże, płatki, wafle, suchary, makarony, puree itp. jako podstawę diety. Jak nie chcesz gotować, tylko zalweać wrzątkiem - 2/3 z tego odpada, Twój wybór. Jak gotujesz - możesz to w dowolnym stopniu rozgotowywać, smażyć, zapiekać, wędzić, gotować w "zupach", oblewać sosem, kręcić na ruszcie, co dusza zapragnie.

Do tego obowiązkowo ładujesz dobry tłuszcz (oliwka z oliwek chyba będzie najlepsza, może być aromatyzowana, opcja tania to olej rzepakowy - nie wali jak słonecznikowy i można na nim smażyć). Postaraj się wlać po 50-100g do każdego posiłku, 3x dziennie. Licząc 200g oleju dziennie - połowa kalorii z głowy. Im więcej w siebie wlejesz, tym lżej będzie to dźwigać (na ile wątroba pozwoli). Do smaku - "proszki" - zupy, liofilizaty, mleko w proszku, jaja w proszku, co tam chcesz. Na przekąskę - salami, kabanosy, boczek, cokolwiek jest pakowane tak, że się nie zepsuje w cieple.

Na 10 dni:
Olej - 2,5l, 2kg
Produkty skrobiopochodne 5 kg
do smaku - 0,3 kg proszków i przypraw, 0,7 kg mięcha
W sumie: 8kg

[ Dodano: 2012-02-13, 15:05 ]
Edit: jeszcze są takie rzeczy jak słonecznik, orzechy, migdały, len, sezam - gdzieś pomiędzy tłustym i skrobiowym żarciem. Szczególnie słonecznik jest dobry: tani, wysokokaloryczny, dobry na surowo i po upieczeniu.
Awatar użytkownika
Tresor
Posty: 699
Rejestracja: 28 sie 2007, 17:42
Lokalizacja: Małopolska

Post autor: Tresor »

śfiść pisze: Wojskowe racje dobowe są jednak drogie, a z tego co widzę poza 2 konserwami jakimś dżemem 1 herbatą, kawą i cukierkiem nic wielce pożywnego nie mają
nie sa pozywne? co ty za [...] piszesz ! 1 racja ma 3200 kalori:
otworzylem dzis swoja,czytaj co ma w srodku!
-Puszka Wierzowina z ziemniakami
-Puszka Danie z Kaczki
-Zupa w torepce (pomidorowa)
-Mala puszka budyniu czekoladowego
-mala puszka pasztetu
-Paczka 20stu sucharow
-Baton czekoladowy
-Gumy do zucia
-Tabletki do uzdatniania wody 6 sztuk
-Kawa i herbata rozpuszczalna,cukier,sol,pieprz,smietanka rozpuszczalna,zapalki

Na allegro racje kosztuja srednio po 35 zl..ale jak masz lep na karku to znajdziesz czlowieka ktory za 20 zeta zalatwia:).na allegro sa mre po 15 zl..jak kupujesz wiecej to typ za 14 sprzedaje!,wystarczy pogadac a taniej kupisz.Zapomnialem ci napisac o kaszkach dla niemowlakow,zacne sa:)
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

śfiść pisze:Pojawiło się tutaj wiele ciekawych propozycji, jednak zmienia temperatura i kilka innych czynników - czyli odpadają wszelkiego typu czekolady które się topią, konserwy które są ciężkie, gotowa żywność liofilizowana która kosztuje krocie...
Co wy na to doświadczeni tekkingowcy? :?: :mrgreen:
Zostać w domu :D

Tak poważnie. NIe masz dużego wyboru, za wybredny jesteś.
Kuskus, tłuszcz np. smalec z cebulką (szczególnie gdy zimno), suchary wojskowe, a jak nie, to robione własnoręcznie. Żaden problem a masz smak który Ci pasuje.


W okresie letnim preferuje na lekko: kuskus, "chinski" makaron, płatki owsiane, ryżowe, kabanosy, suchary jw. mleko w proszku i gotowe kaszki dla dzieci w proszku dostępne w sklepach, suszone owoce (orzechy, rodzynki, banany, jabłka, żurawinę, gruszki, morele. daktyle), sosy w proszku (można wybrać dobre w miarę a nadają głównego smaku podstawie dania). Czekolady - gorzkie, np. z 75-85% zawartości kakao.
Ile? Cóż ile zjem. Lepiej pobrówać wcześniej w domu, jaka porcja będzie dobra dla Ciebie. Przemnożysz dzienne zapotrzebowanie przez dni i zaokrąglasz do góry wynik.
Warto sprawdzić kaloryczność takiej porcji. Wtedy dowiesz się ile palisz :)
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

Wojskowe racje (te, które znam) mają od niecałego 1000 kcal do niewiele ponad 1500 kcal. Ważą 0,6 do 0,8 kg.
Racje żywnościowe są droższe, cięższe, bardziej upierdliwe i bardziej byle jakie od tego, co można kupić w markecie/dyskoncie w każdym miasteczku. No chyba, że ktś jest miłośnikiem liofilizowanego gulaszu, to smacznego życzę (zupa w proszku, papryka w proszku, soczewica i boczek byłyby lżejsze, tańsze i smaczniejsze :P )
Awatar użytkownika
dziul
Posty: 199
Rejestracja: 06 mar 2010, 14:27
Lokalizacja: Warszawa
Gadu Gadu: 1399656
Płeć:

Post autor: dziul »

A ja myślę że sporo przesadzacie z tym żarciem na wypadach.
Człowiek spokojnie bez straty dla zdrowia może powstrzymać się od żarcia kilka dni.
Z tą stratą sprawności itp... to też przesada.

Niejednokrotnie robiłem sobie kilkudniowe (2-3 dni to norma ale często i dłuższe) głodówki w terenie z lenistwa... :D bo nie chciało mi się wracać z jakiejś ciekawej okolicy i żyję.

Faktycznie że jako gostek z nadwagą w porywach do otyłości , mam spory zapas kalorii, jednak druga strona medalu jest taka, że zeżreć to ja LUBIĘ i do żarcia jestem przyzwyczajony bardziej niż inni anorektycy :D :P

W czasie "głodówki" jedynie co u siebie zauważyłem :
1. Pierwszego dnia wysiłku (np marsz w terenie) wogóle nie chce mi się jeść. Jedynie duże zapotrzebowanie na wodę (wypoconą)
2. Drugi dzień, narastający ból głowy (z początku słaby), ogólne niespecjalne samopoczucie, tak jakbym zeżarł coś nieświeżego :D
3. Później silniejszy ból głowy (pomimo dobrego nawadniania) ale do wytrzymania, pojawia się niesmak w ustach (pomimo podwójnej porcji pasty do zębów o poranku ;) ) ... Pewna mądra medyczna głowa wyjaśniła mi że to typowy objaw wydalania (spalania) w organizmie wszelkiego badziewia, które sobie "odłożył" , bo nie bardzo wiedział co z tym zrobić. Czyli wydala jakieś nienaturalne rzeczy dodawane radośnie przez "producentów" żywności.

4. 3-4 dnia przechodzi już "głowaból" i oznaki "przytrucia"... zaczyna się okres spalania zapasów tłuszczu (to lubię najbardziej :D) jednak jeszcze czasem "beknie" mi się kotletem jedzonym tydzień lub miesiąc wcześniej , czuję też smaki które jadłem tydzień do dwóch miesięcy wstecz :)
5. około 5 dnia o poranku po przebudzeniu mam takiego PAŁERA że mógłbym drzewa z korzeniami wyrywać i jednocześnie orać pole pługiem pięcioskibowym bez pomocy traktora :D
Ta sama mądra głowa medyczna uświadomiła mnie że to atawizm. Jaskiniowiec nażarty to i leniwy był ... ale jak zgłodniał to i musi mieć PAŁER żeby za mamutem ganiać :) .
W sumie to podobno mógłbym (przy moim zapleczu), ganiać tak za tymi mamutami dość długo i z dość ciężką maczugą nawet, aż spalę tkankę tłuszczową... ale mądra głowa medyczna osbiście nie poleca dłuższego ganiania niż tydzień :mrgreen:
...

Korzyści z takiej głodówki są niezaprzeczalne
oto kilka
1. Organizm się oczyszcza z badziewia które wchłaniamy z żarełkiem chemicznym z marketów
2. Nie dźwigamy żarcia i opakowań
3. Nie wydajemy kasy na jakieś tam MRE czy inne lilo-filocośtam
4. Chudniemy (jak mamy z czego i taką potrzebę ;) )
5. Pewnikiem jeszcze kilka zalet by się znalazło :D

Woda i to z dobrymi minerałami to jest podstawa ... z żarciem to nie przesadzajmy :mrgreen:

Jedzenie na tygodniowy wypadzik to ja (grubas :!: ) z dużym komfortem żywnościowym , mieszczę w parcianym chlebaku MON z garami, kuchenką, paliwem i zapalniczką w wadze łącznej 2-2,5 kg... i to ze sztućcami i garami wcale nie tytanowymi :P

Żeby wystąpiły jakieś trwałe oznaki niedożywienia ze szkodą dla organizmu to UUUUU !!! Panowie i Panie ... trzeba by bardzo długo i bardzo efektownie ganiać MAMUTA :mrgreen: ... a ileż to my w tych krzaczorach siedzimy tak realnie :?: ...
śfiść
Posty: 26
Rejestracja: 17 sty 2012, 15:30
Lokalizacja: Ostrava
Płeć:

Post autor: śfiść »

Ok, wygląda na to że chyba racja żywnościowa jest gotowa:

1.) Kawa, herbata, cukier 3x
2.) (4zł) Batonik energetyczny, paczuszka bakalii/orzechów
3.) (12zł) Danie liofilizowane (na kolację)
4.) (? 4zł) Płatki zbożowe/czekoladowe + mleko w proszku (na śniadanie)
5.) (6zł) Mała konserwa x2 (w puszce plastikowo foliowej), jako szybka odżywcza przekąska na obiad bez potrzeby gotowania itp.
6.) (6-10zł) W zamian za konserwę, do co drugiej racji kabanosy zapakowane próżniowo, lub mięso suszone.

Wydaje się że więcej nie potrzeba, chyba dość kaloryczne.
Tak stworzoną racje X dni na wyprawę = dobre jedzonko.

Co sądzicie o takim zestawieniu?
Trzeba czegoś jeszcze?

Tworząc własną rację żywnościową mam pewność że wszystko będzie mi smakować i zjem do ostatniej łyżki/kęsa.
W wojskowych racjach może trafić się konserwa która mi nie będzie smakować, suchary których i tak nie zjem, zupka - daję głowę że z konserwantem który jeść nie mogę :mrgreen: - A do tego koszt jest na pewno mniejszy niż racja z allegro za 35zł + przesyłka.

Ktoś napisał że jestem wybredny, normalnie wziął bym czekoladę ale co mi z niej skoro roztopi się w takim upale po godzinie.
Pisząc że mąka ciężka - miałem na myśli to, że aby zastąpić konserwę chlebem, różnica wagi jest ogromna, zamiast mąki wolę wziąć smaczniejsze i lżejsze płatki z mlekiem w proszku.
Ale to prawda, na swój sposób jestem wybredny. :-)
Awatar użytkownika
wolfshadow
Posty: 1050
Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
Lokalizacja: Jaworzno
Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
Płeć:
Kontakt:

Post autor: wolfshadow »

dziul, mądrze gada. To nie rejs Santa Marią do Indii tylko dwa tygodnie w terenie. Co najwyżej w nocy czekolada będzie zamarzała. Chałwę warto mieć, żeby sobie kopa cukrowego po mroźnej nocy dać. Niekoniecznie dzień w dzień, ale warto.
Ze smarowaniem organizmu samymi tłuszczami lepiej uważać. Jak się układ trawienny nie przyzwyczai to wody pochłonie się hektolitry a srajtaśmy zużyje kilometry. ;-)
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Awatar użytkownika
Tresor
Posty: 699
Rejestracja: 28 sie 2007, 17:42
Lokalizacja: Małopolska

Post autor: Tresor »

Co do mleka w proszku,poszukaj takiego co sie rozpusci w zimnej badz cieplej wodzie, wiekszosc mleka w proszku sie lipnie rozpuszcza..trzeba cudowac z goraca woda i trzepakiem:).Do twojej racji dopisz kaszke dla niemowlat,sa rozne smaki i jest dobra:).Po 3 dniach bedziesz mial dosc jedzenia:) trzeba kombinowac zeby sie nie przejadlo.Czekaloda w plecaku sie nie rozpusci.Mozesz dodac drzem i miod w malych jednorazowych opakowaniach
śfiść
Posty: 26
Rejestracja: 17 sty 2012, 15:30
Lokalizacja: Ostrava
Płeć:

Post autor: śfiść »

Właśnie kombinuję co mogło by być na ciepło na śniadanko, żeby przez cały czas nie jeść tego samego... :roll:
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

Mam taką znajomą, co jak co 2h nie zje kanapki, to ma mroczki przed oczami. Wcale nie jest jakoś gruba czy coś, po prostu - co chwilę coś szamie.

Dziulu - znam Twoje podejście, ale nie o to świść pytał jak sobie radzić, ile kalorii przyswajać czy jak organizm sobie radzi z głodem, a czym zastąpić, żeby było smacznie, zdrowo, lekko, tanio, nie z lasu i bez mąki. Zadawszy dziwne pytania, otrzymał dostał dziwne odpowiedzi, teraz trzeba bałagan rozsupłać.

W terenie z reguły pożeram mniej niż 1000 kcal/dzień (nie mam czasu jeść, poważnie; najczęściej gotuję już leżąc w hamaku). Nie jest to specjalnie przyjemne, ale też nie o to chodzi, żeby było jak w domu. Nie każdy ma taki zapas sadła, który wystarczyłby do przejścia z Estonii na Gibraltar (co mam nadzieję kiedyś zrobić). Z pustymi trzewiami idzie mi się lekko.

Nie lubię skutków wahań poziomu cukru, stąd raczej unikam słodyczy - poza jakimś kopem, ale nie z rana, a na sam koniec wędrówki, żeby przejść te 2-3 km więcej (najczęściej to jest 2-3 km dalej od siedlisk ludzkich).

Świść - herbatę bym sobie darował, to samo z gotowaniem czegokolwiek na śniadanie. Cukier to zło. ("Trekking" to nie biwak, żeby ruszać w trasę o 11...)
Nie jestem jakimś super weteranem, ale problem jest chyba zupełnie inny - chodzi o rytm dnia i rytm marszu i o to jak w to wpasować wszystkie potrzeby - nie tylko żarcie, ale też odpoczynek, zmianę skarpet, pranie, zakupy i co tam jeszcze kto robi.

W terenie wychodzi mi tak:
Na rozruch ok. 6-7 rano - biorę ze 2 duże łyki wody i zwijam obóz. Jak przemarznę - gotuję wodę, jak mam coś żeby tam dorzucić - dorzucam, jak nie, to nie. Zaraz i tak robi się cieplej.
do 16-17 - idę, często i krótko odpoczywam (na tyle krótko, żeby nie siadać - zdejmuję plecak, przebieram jak coś trzeba przebrać, robię zdjęcia itp.). Wodę piję jak szalony, pocę się stosownie. Co jakiś czas skubnę coś z kieszeni. Rozstawianie garów, zagotowanie wody na obiad, później doczyszczenie i spakowanie garów to godzina z głowy, szkoda dnia.
Gdzieś koło 17-19 rozbijam obóz, pałaszuję obiadokolację i ok 22 dorzucam jeszcze jakąś drobną późną kolację. To by były te płatki.
Lubię to wszystko jeść gęste, później ciężko się myje gary - trudno. Ale jak możesz dodać tresorowej kaszki do płatków, to jest super.

Jak przełamać monotonię? bardzo zwyczajnie - zabierać różnorodne jedzenie. Idź do sklepu, zobacz, weź co Ci odpowiada. Przy tygodniowym wypadzie ciężko o uciążliwą monotonię. Jak nie chcesz jeść - nie jesteś dość głodny.

Edit: jeszcze odn. monotonii - wyobraź sobie, że był taki facet, co jak szedł na biegun, to przez kwartał żarł tylko pemmikan, płatki owsiane i olej sojowy, od czasu do czasu (chyba 1 szt. dziennie, pewności brak) poprawiał jakimś batonem. Polecam gorąco książkę "Moje bieguny".

Koniec końców - lepiej zabrać za mało żarcia, niż za dużo.
Ostatnio zmieniony 13 lut 2012, 19:27 przez Q_x, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Tresor
Posty: 699
Rejestracja: 28 sie 2007, 17:42
Lokalizacja: Małopolska

Post autor: Tresor »

Trzeba jesc! a nie glodzic sie woda! Nie wkrecajcie mu filmow! chlop schudnie i zmarnieje:)
jesli jestescie grubasami to dla was moze jest super..ale jesli chlopak dba o mase ? i nie chce schudnac przez wyjazd z 5 kg?.Bez sensu jest takie pisanie o tym zeby jak najmniej jesc.Ja jem na maksa! biore karkowke w plecak i browara,nie ma jak miecho z ogniska plus browar przed snem:)
śfiść
Posty: 26
Rejestracja: 17 sty 2012, 15:30
Lokalizacja: Ostrava
Płeć:

Post autor: śfiść »

Może masz rację, śniadanie nie jest aż tak konieczne, ale niewątpliwie poprawia humor i dodaje nieco sił.
Jednak sama żywność liofilizowana to trochę mało na wypad w góry z 35 kilowym plecakiem.

Może powiem gdzie się wybieram, otóż do Bułgarii, w góry. Z dala od ludzi.
Od 2 lat planuję tą wycieczkę, w końcu mam na nią fundusze więc przydało by się kompletować sprzęt, plecak na większy przygotowanie jadłospisu...
Awatar użytkownika
Tresor
Posty: 699
Rejestracja: 28 sie 2007, 17:42
Lokalizacja: Małopolska

Post autor: Tresor »

35 kilowy plecak w gorach?
po twoich postach wnioskuje ze nie masz pojecia o wyjazdach w teren,35 kilo na plecach,co ty chcesz tam pakowac? kamienie?
śfiść
Posty: 26
Rejestracja: 17 sty 2012, 15:30
Lokalizacja: Ostrava
Płeć:

Post autor: śfiść »

Jak mówiłem teren jest "lekki" to głównie lasy.
Jako że to jednak góry i pogoda jest zmienna a noce zimne, muszę zabrać ciepły śpiwór mimo że w dzień jest upał, nocą jest lodowato. Ciepłe ubranie, jedzenie na około 10 dni, trochę sprzętu.
Dla tego właśnie nie chcę żadnej ciężkiej żywności żeby taka waga się nie pojawiła.
35 kilo powiedziałem na oko, ale nie zdziwię się jeśli tyle by się uzbierało.
Awatar użytkownika
Tresor
Posty: 699
Rejestracja: 28 sie 2007, 17:42
Lokalizacja: Małopolska

Post autor: Tresor »

w ktore gory jedziesz?,latem w tatrach masz z 10 st na grani, w beskidach czy w bieszczadach jest cieplej :) nie cudoj z spiworem zimowym, a 35 kilo na plecach kolana ci popsuje jesli nie masz doswiadczenia z takim ciezarem przy dlugich marszach
Awatar użytkownika
yaktra
Posty: 823
Rejestracja: 05 kwie 2010, 18:57
Lokalizacja: z krainy szaraka
Tytuł użytkownika: tropiciel/ fotograf
Płeć:
Kontakt:

Post autor: yaktra »

Wypad całodobowy czyli równe 24h.
Wyjście w teren około godz. 7: 00 do 7: 00 dnia następnego.
Rano śniadanie i kawa jeszcze w domu.
Sprzęt do potraw/ jedzenia;

kuchenka na kartusz
kubek 0, 5 L
menażka
wojskowy niezbędnik
plastikowe kubki 0, 2L sztuk 12 (używam kubków dwóch jednocześnie na jedno picie)
Jest to racja żywnościowa z wypadem w teren gdzie trasę przemierzam rowerem do punktu zasiadki.

Jedzenie;
pokrojony "firmowo" bochenek chleba
3 konserwy turystyczne (małe)
Zupa np. fasolowa w słoiku 0, 9L
kawa x 4 porcje
herbata x 4 porcje
woda - wojskowy (Austria) bukłak 1L oraz 1, 5L w plastikowej butelce,
tabliczka czekolady
ze dwie "skośnookie" zupki tak na wszelkie zło.
Pierwsze śniadanie jak wspomniałem zjadam w domu a na drugie (około 11: 00) jedna konserwa + ze trzy kromki suchego chleba i do tego herbata i mała kawka.
Na obiad zupa + ze trzy kromki chleba, na deser popołudniowa kawka i kilka kostek czekolady.
Na kolację znów konserwa i chleb.
Rano bez śniadania i kawy nie ruszę tyłka więc kolejna konserwa i chleb a na deser kawka z kilkoma kostkami czekolady.
Prowiant przewidziany na dobę na tzw. zasiadkach.
Sądzę, że to niezłe obżarstwo.
Całość prowiantu z wodą około 4 - 4, 5 kg.
Do przemierzania odcinka z tzw. punku A do punktu B pieszo odpada zupa a jej miejsce zajmuje nad wyraz sucha kiełbasa łączona z chińską zupką jako obiad. I jest tej kiełbasy około 0, 5 kg.
Jak już wspomniałem jest to prowiant na zasiadki na czatowniach więc zbyt dużo kalorii nie spalę a treściwe jedzenie dodające power-a jest mi niepotrzebne...
acha, nie zwracam uwagi na koszt prowiantu, liczy się to aby nie siedzieć o głodzie a zarazem dość szybko i bardzo cicho owe spożyć...
Okiem naszych obiektywów http://yaktrafotografia.jimdo.com/
śfiść
Posty: 26
Rejestracja: 17 sty 2012, 15:30
Lokalizacja: Ostrava
Płeć:

Post autor: śfiść »

Rodopy Wschodnie.
Fakt nie łaziłem nigdy z tak ciężkim plecakiem, ale w tamtych górach lepiej mieć nieco więcej sprzętu (ciepłych ubrań) niż potem płakać. Tak słyszałem od ludzi którzy tam byli, ja pomijać będę szczyty, interesują mnie bardziej podnóża gór, gdzie teren jest równy ale równie interesujący.
35 kg to przesada. 15, może 20 jak targasz jakąś lustrzankę, monopod i komplet słoików. Jak wychodzi Ci 35 kg - zrób sobie w miarę dokładną listę (google docs?) z orientacyjnymi wagami i podrzuć linka - ogolimy to migiem ze zbędnych gratów (i dorzucimy co trzeba).
Dobra rada, jak będę miał wszystko co trzeba - (będę wiedział co może się przydać) zrobię taką listę.
Nadal zastanawiam się nad wyborem plecaka - mój jest dużo za mały na taką wycieczkę.
Nie mam też żadnej konkretnej kurtki w góry, nie wiem czy brać jakąś małą kuchenkę gazową czy nie... Sporo niewiadomych jeśli chodzi o sprzęt.
Ostatnio zmieniony 13 lut 2012, 20:09 przez śfiść, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Q_x
Posty: 589
Rejestracja: 19 lut 2011, 15:30
Lokalizacja: G-dz
Tytuł użytkownika: człowiek-samodział
Płeć:

Post autor: Q_x »

35 kg to przesada. 15, może 20 jak targasz jakąś lustrzankę, monopod i komplet słoików. Jak wychodzi Ci 35 kg - zrób sobie w miarę dokładną listę (google docs?) z orientacyjnymi wagami i podrzuć linka - ogolimy to migiem ze zbędnych gratów (i dorzucimy co trzeba).
Awatar użytkownika
Zirkau
Posty: 1972
Rejestracja: 29 maja 2010, 09:38
Lokalizacja: Zirkau
Płeć:

Post autor: Zirkau »

dziul pisze:A ja myślę że sporo przesadzacie z tym żarciem na wypadach.
Człowiek spokojnie bez straty dla zdrowia może powstrzymać się od żarcia kilka dni.
Z tą stratą sprawności itp... to też przesada.
Niejednokrotnie robiłem sobie kilkudniowe (2-3 dni to norma ale często i dłuższe) głodówki w terenie z lenistwa... :D bo nie chciało mi się wracać z jakiejś ciekawej okolicy i żyję.
Myślę, że nie chodzi o przeżycie. Ja wyraźnie odczuwam kopa energetycznego od posiłku. NIe raz łaziłem bez żarcia i z żarciem - umiarkowane lekkie żarcie to podstawa.
Zbyt ciężkie - pochłania sporo energii na przetworzenie, zbyt mało - wyniki pokannego dystnansu, prędkości spadają u mnie wyraźnie ( nawet 30%).
Zimą, jedzenie jeszcze ważniejsze. Potrzeba dużo energii na produkcję ciepła. Na głodnego, byle wiatr pochłania tyle energii, że organizm nie jest wstanie nadążyć produkcji ciepła ze zgromadzonych tłuszczów.

Plecak 35 kg to zabójstwo. Ja narzekam jak mam już 15 kg. Cięższe używam tylko podczas przemieszczania się do bazy, jako transportowy. Do poruszania się w terenie jednak lżejsze. Zrób dokładną analizę wagi swojego plecaka - czy aby napewno musisz tyle zabierać.
Czasem mniej to większa wolność i radość. NIe daj jej w sobie zabić przez nadmiar gratów.
Awatar użytkownika
Tresor
Posty: 699
Rejestracja: 28 sie 2007, 17:42
Lokalizacja: Małopolska

Post autor: Tresor »

Rodopy Wschodnie
masz blisko :)
Wez moze wsadz w plecak 30 kg i przejdz sie po lesie..zobaczysz jak fajnie
śfiść
Posty: 26
Rejestracja: 17 sty 2012, 15:30
Lokalizacja: Ostrava
Płeć:

Post autor: śfiść »

Na pewno będę starał się ograniczyć wagę plecaka, wszystko wyjdzie gdy naprawdę zacznę się pakować. Teraz nie jestem wstanie określić ile może ważyć.

No ale Panowie, nie o sprzęcie i wadze plecak jest ten temat :-P :mrgreen:
Awatar użytkownika
Abscessus Perianalis
Posty: 919
Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
Lokalizacja: CK / Wa-wa
Gadu Gadu: 1505060
Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
Płeć:

Post autor: Abscessus Perianalis »

Nie rezygnuj ze śniadania, to jest bardzo ważny posiłek. Ja też z braku czasu go nie jadam zwykle, a w górach wolę zwinąć obóz i przejść kawałek, dopiero coś zjeść (po 2-3 godzinach), ale jednak jem. Potem raczej dopiero obiadokolacja i spać.
Tak naprawdę, to spróbuj w domu pożyć na tym co wymyśliłeś, potem przejdź się na dwa dni w las i też na tym żyj. Zobaczysz co tak naprawdę Ci jest potrzebne w takiej racji, co ile musisz jeść i co zjadasz najchętniej.

35kg na plecach? Nie żartuj nawet.
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."

"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."

Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
śfiść
Posty: 26
Rejestracja: 17 sty 2012, 15:30
Lokalizacja: Ostrava
Płeć:

Post autor: śfiść »

Zrobi się cieplej, to wybiorę się w Beskidy na 2-3 dni, wezmę to jedzonko i zobaczę czy się sprawdzi :)
ODPOWIEDZ