Nietypowa kuchnia polowa, czyli gotowanie na pniu!
: 13 lis 2008, 09:14
Houk!
Chciałbym Wam zaprezentować niesamowitą kuchnię/palenisko jakie zaprezentował mi pewien harcerz z Wrocławia, który kilka lat temu bawił się na pewnym zlocie skautowym gdzie spotkał pewnego Kanadyjczyka - survivalowca, który zademonstrował mu "kuchenne urządzenie".
Sprawa jest zasadniczo prosta i tak jak napisałem w tytule ognisko a właściwie żar tli się na pniu. Najlepsze do tego przesięwzięcia nadają się pniaki żywiczne drzew iglastych. Potrzebujemy suchy pniak np. świerkowy, który od góry nacinamy na krzyż szczeliny powinny mieć szerokość od 2 do 4 mm lecz niezbyt szerokie aby zbyt prędko nie doszło do przepalenia. Kiedy pniaczek mamy już gotowy ustawiamy go, co jest bardzo ważne, w miejscu w którym jest najmniejszy ruch powietrza i posypujemy pień żarem z wcześniej rozpalonego ognia. Kiedy szczeliny w pniu zaczną się żażyć na dobre ustawiamy cztery kamyki tak aby naczynie w którym będziemy ważyć nasz posiłek nie dotykało bezpośrednio pniaka aby w początkowej fazie żarzenia się nie doszło do stłumienia ognia. Im dłuższy pień tym więcej można ugotować. Tego rodzaju palenisko posiada tę zaletę , że można je przenosić. Wady? Jest to pracochłonne zadanie i najczęsiej sprawdzające się na dłuższych postojach czy biwakach. Ale ja mam zawsze dużą satysfakcję podczas ważenia potraw tym sposobem!
Jeśli posiadacie inne sprawdzone i funkcionalne patenty na kuchnię polową to podzielcie się pomysłami.
Koniu - Jacek dopisał: Zimą od postawienia na "kuchence" 8 minut. Ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Dobre wyniki zależą od: rodzaju drewna i jego suchości. i głębokości penetrującego żaru. trudno to wytłumaczyć. Praktyka czyni mistrza.
Pozdrawiam.Jacek
Chciałbym Wam zaprezentować niesamowitą kuchnię/palenisko jakie zaprezentował mi pewien harcerz z Wrocławia, który kilka lat temu bawił się na pewnym zlocie skautowym gdzie spotkał pewnego Kanadyjczyka - survivalowca, który zademonstrował mu "kuchenne urządzenie".
Sprawa jest zasadniczo prosta i tak jak napisałem w tytule ognisko a właściwie żar tli się na pniu. Najlepsze do tego przesięwzięcia nadają się pniaki żywiczne drzew iglastych. Potrzebujemy suchy pniak np. świerkowy, który od góry nacinamy na krzyż szczeliny powinny mieć szerokość od 2 do 4 mm lecz niezbyt szerokie aby zbyt prędko nie doszło do przepalenia. Kiedy pniaczek mamy już gotowy ustawiamy go, co jest bardzo ważne, w miejscu w którym jest najmniejszy ruch powietrza i posypujemy pień żarem z wcześniej rozpalonego ognia. Kiedy szczeliny w pniu zaczną się żażyć na dobre ustawiamy cztery kamyki tak aby naczynie w którym będziemy ważyć nasz posiłek nie dotykało bezpośrednio pniaka aby w początkowej fazie żarzenia się nie doszło do stłumienia ognia. Im dłuższy pień tym więcej można ugotować. Tego rodzaju palenisko posiada tę zaletę , że można je przenosić. Wady? Jest to pracochłonne zadanie i najczęsiej sprawdzające się na dłuższych postojach czy biwakach. Ale ja mam zawsze dużą satysfakcję podczas ważenia potraw tym sposobem!
Jeśli posiadacie inne sprawdzone i funkcionalne patenty na kuchnię polową to podzielcie się pomysłami.
Koniu - Jacek dopisał: Zimą od postawienia na "kuchence" 8 minut. Ale jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. Dobre wyniki zależą od: rodzaju drewna i jego suchości. i głębokości penetrującego żaru. trudno to wytłumaczyć. Praktyka czyni mistrza.
Pozdrawiam.Jacek