wawski bunkier, czyli wyprawa po kwiat paproci ;) 26-28.06
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Apo
- Posty: 740
- Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
- Lokalizacja: Lasy Pomorza
- Gadu Gadu: 3099476
- Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
- Płeć:
wawski bunkier, czyli wyprawa po kwiat paproci ;) 26-28.06
No i się stało. Padło, że jedziemy pod Olsztyn na miejscówkę, którą obadałam 2 tyg temu. My, tj. AP z Margolą, Thrackan, Jaca no i oczywiście ja. Plan powoli niknął w mrokach dziejów z powodu zapowiadanej absencji dwóch ostatnich panów. W sumie to nie było nic wiadomo…
Więc telefon. AP postanawia – trza zmienić miejscówkę. Ja w robocie, więc zostawiłam ustalanie bardziej ogarniętym. No i padło na Wawę. Dobra, niech będzie.
Lecę z roboty do dom. Ogaraniam PolskiegoBusa. Jest o 4:30 z Gdańska. Nie ma sensu więc spać. Ruszam przed 3 na SKMkę, deszcz leje. Dobrze, że dodatkowa zmiana ciuchów w plecaku. Ja jak ja, bardziej bałam się o wiosło, które w sumie w ostatniej chwili postanowiłam wziąć.
Dotarłam na busa, sunę do Wawy. W międzyczasie AP z lubą zbierają się od siebie. O świcie jeszcze lecieli do Makro po nowy aparat foto (baterie padły w nim dość szybko i aparat nie wykrywa twarzy , „ale jest fajny, bo ma dodatkowy wyświetlacz i można robić sweet focie z ręki na fejsbuczka!” ).
O 10 z minutami spotykamy się na Wilanowskiej w Wawie. Czekamy w trójkę na Armata, który szlachetnie użyczył nam GPSa. Rozdanie browarów z Pomorza dla Ropuszek i substytutu kawowego dla Armata. Ruszamy na Śródmieście, gdzie miał nas oczekiwać Thrackan. Po krótkiej pogawędce via cell udajemy się do Thrackanowego domu (Armat już nas pożegnał – praca wzywa ) celem pożyczenia prądu Thrackan raczy nas kawą i herbatą (i prundem!), mała godzinka odsapnięcia i ruszamy. Najpierw kolejką na Rebmridge, potem autobusem cholera wie gdzie Thrackan nasz dzielny przewodnik śmiało i zdecydowanie prowadzi nas na osławiony bunkier.
Dotarliśmy więc cało i zdrowo. Rozwieszanie plandeki (trochę siąpił deszcz), obadanie terenu przyległego i samego bunkra. Zasiadamy, gawędzimy, podśpiewujemy pod nosem
W godzinach popołudniowych Thrackan nas opuszcza.. (my: „Thrackan nie idź! Jest jeszcze jasno!” Thrackan: zimą o tej porze byłoby już ciemno!”). Na jego miejsce po jakimś czasie przybywa Slaq. Z pysznymi ogórkami! Gitarrowanie i gawędzenie do godzin nocnych. Ropuszki udają się na spoczynek do bunkra (Slaq chyba też tam gdzieś zaległ), ja układam się do snu przy ognisku.. I tak upłynął poranek i dzień pierwszy.
Nad ranem obudził mnie sławny już tekst poczyniony przez AP „…No właśnie wyciągamy telefon Apo z ogniska” To trzeba było wstać A Slaq w tajemniczy sposób gdzieś zniknął Ale zostawił ogórki! I żołądkową. I kiełbę (albo to Thrackan zostawił…). Trza więc było wszystko spożyć, bo jedzenia ni trunków marnować nie wolno.
W tzw. międzyczasie zdążyły się rozładować dwa kolejne telefony, czyli Margolowy i Ropniowy. Zanim to jednak nastąpiło zdążyliśmy się skomunikować z Jacą. Po ogarnięciu się, kilku przyśpiewkach i moim wróżeniu z kart ( moja wróżba się sprawdziła! XD) AP udał się na poszukiwanie Jacy. Zeszło mu to chwil dobrych parę. Może trochę dłużej. No dobra. Zabłądził Ale w końcu dotarł. I wrócił. Z Jacą.
Trza więc było powtórzyć wokalny repertuar, wszystko obgadać po raz drugi i integrować się z kolejnym Reconnetowiczem, który do nas zawitał Gdzieś w późnych godzinach nocnych z Jacą wybraliśmy się na krótką przechadzkę po okolicy, co kolejnego dnia uznałam za głupotę zważając na mnogość dziur i innych wykopanych pseudogrobów.. Chociaż AP mógłby się popisać swoją wiedzą medyczną z zakresu nastawiania 10 złamań otwartych Nocka przebiegła spokojnie, Ropuszki tradycyjnie w bunkrze, my przy ogniu.
Budzenie ok. 8 zafundował nam Jaca, który zmierzał do pracy. I tu padły kolejne ciekawe słowa: „Apo chyba plandeka ci się trochę zjarała” (czy coś w ten deseń..). Zważając na pogańską, wczesną godzinę zlekceważyłam nadany komunikat, nasunęłam plandekę na twarz aby po dwóch godzinach ocenić zniszczenia (plandeka poszła do śmieci ). Ropuszki też już wstawały, więc nie pozostało nam nic innego, jak zjeść śniadanie, ogarnąć dwudniowy bajzel i ruszać w drogę powrotną. Autobus -> SKM -> metro -> PolskiBus. Z moimi towarzyszami niedoli rozstaliśmy się na Śródmieściu.
Wypad należy zaliczyć do udanych. Cieszę się, że mogłam poznać kilka "nicków" na żywo Bardzo sympatyczni i przyjaźni ludzie
Ps. Zdjęć na Picassie nie będzie
Więc telefon. AP postanawia – trza zmienić miejscówkę. Ja w robocie, więc zostawiłam ustalanie bardziej ogarniętym. No i padło na Wawę. Dobra, niech będzie.
Lecę z roboty do dom. Ogaraniam PolskiegoBusa. Jest o 4:30 z Gdańska. Nie ma sensu więc spać. Ruszam przed 3 na SKMkę, deszcz leje. Dobrze, że dodatkowa zmiana ciuchów w plecaku. Ja jak ja, bardziej bałam się o wiosło, które w sumie w ostatniej chwili postanowiłam wziąć.
Dotarłam na busa, sunę do Wawy. W międzyczasie AP z lubą zbierają się od siebie. O świcie jeszcze lecieli do Makro po nowy aparat foto (baterie padły w nim dość szybko i aparat nie wykrywa twarzy , „ale jest fajny, bo ma dodatkowy wyświetlacz i można robić sweet focie z ręki na fejsbuczka!” ).
O 10 z minutami spotykamy się na Wilanowskiej w Wawie. Czekamy w trójkę na Armata, który szlachetnie użyczył nam GPSa. Rozdanie browarów z Pomorza dla Ropuszek i substytutu kawowego dla Armata. Ruszamy na Śródmieście, gdzie miał nas oczekiwać Thrackan. Po krótkiej pogawędce via cell udajemy się do Thrackanowego domu (Armat już nas pożegnał – praca wzywa ) celem pożyczenia prądu Thrackan raczy nas kawą i herbatą (i prundem!), mała godzinka odsapnięcia i ruszamy. Najpierw kolejką na Rebmridge, potem autobusem cholera wie gdzie Thrackan nasz dzielny przewodnik śmiało i zdecydowanie prowadzi nas na osławiony bunkier.
Dotarliśmy więc cało i zdrowo. Rozwieszanie plandeki (trochę siąpił deszcz), obadanie terenu przyległego i samego bunkra. Zasiadamy, gawędzimy, podśpiewujemy pod nosem
W godzinach popołudniowych Thrackan nas opuszcza.. (my: „Thrackan nie idź! Jest jeszcze jasno!” Thrackan: zimą o tej porze byłoby już ciemno!”). Na jego miejsce po jakimś czasie przybywa Slaq. Z pysznymi ogórkami! Gitarrowanie i gawędzenie do godzin nocnych. Ropuszki udają się na spoczynek do bunkra (Slaq chyba też tam gdzieś zaległ), ja układam się do snu przy ognisku.. I tak upłynął poranek i dzień pierwszy.
Nad ranem obudził mnie sławny już tekst poczyniony przez AP „…No właśnie wyciągamy telefon Apo z ogniska” To trzeba było wstać A Slaq w tajemniczy sposób gdzieś zniknął Ale zostawił ogórki! I żołądkową. I kiełbę (albo to Thrackan zostawił…). Trza więc było wszystko spożyć, bo jedzenia ni trunków marnować nie wolno.
W tzw. międzyczasie zdążyły się rozładować dwa kolejne telefony, czyli Margolowy i Ropniowy. Zanim to jednak nastąpiło zdążyliśmy się skomunikować z Jacą. Po ogarnięciu się, kilku przyśpiewkach i moim wróżeniu z kart ( moja wróżba się sprawdziła! XD) AP udał się na poszukiwanie Jacy. Zeszło mu to chwil dobrych parę. Może trochę dłużej. No dobra. Zabłądził Ale w końcu dotarł. I wrócił. Z Jacą.
Trza więc było powtórzyć wokalny repertuar, wszystko obgadać po raz drugi i integrować się z kolejnym Reconnetowiczem, który do nas zawitał Gdzieś w późnych godzinach nocnych z Jacą wybraliśmy się na krótką przechadzkę po okolicy, co kolejnego dnia uznałam za głupotę zważając na mnogość dziur i innych wykopanych pseudogrobów.. Chociaż AP mógłby się popisać swoją wiedzą medyczną z zakresu nastawiania 10 złamań otwartych Nocka przebiegła spokojnie, Ropuszki tradycyjnie w bunkrze, my przy ogniu.
Budzenie ok. 8 zafundował nam Jaca, który zmierzał do pracy. I tu padły kolejne ciekawe słowa: „Apo chyba plandeka ci się trochę zjarała” (czy coś w ten deseń..). Zważając na pogańską, wczesną godzinę zlekceważyłam nadany komunikat, nasunęłam plandekę na twarz aby po dwóch godzinach ocenić zniszczenia (plandeka poszła do śmieci ). Ropuszki też już wstawały, więc nie pozostało nam nic innego, jak zjeść śniadanie, ogarnąć dwudniowy bajzel i ruszać w drogę powrotną. Autobus -> SKM -> metro -> PolskiBus. Z moimi towarzyszami niedoli rozstaliśmy się na Śródmieściu.
Wypad należy zaliczyć do udanych. Cieszę się, że mogłam poznać kilka "nicków" na żywo Bardzo sympatyczni i przyjaźni ludzie
Ps. Zdjęć na Picassie nie będzie
look deep into nature and then you will understand everything better
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
-
- Posty: 156
- Rejestracja: 28 maja 2011, 21:03
- Lokalizacja: Warszawa/Zielonka
- Gadu Gadu: 10751489
- Tytuł użytkownika: sajmon-survival.blog
- Płeć:
- Kontakt:
tak jedynie mogę skomentować prośbę Apo na skasowanie zdjęć które umieściłem publicznie..
Ostatnio zmieniony 11 sie 2012, 21:22 przez sajmon, łącznie zmieniany 1 raz.
- BRAT_MIH
- Posty: 352
- Rejestracja: 21 sty 2011, 17:29
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 5219235
- Tytuł użytkownika: Mihu
- Płeć:
Za karę Sajmon musisz to wezwanie zalaminować i pilnować karimaty dniem i nocą, aż Apo znowu na niej swoje ciało wyśpi !
"Nie ma nikt na świecie domu jak my mamy, jest zielony latem , zimą śnieżnobiały, mamy dach z gałęzi, z mchu miękkiego łóżko, lampą jest nam księżyc ponad leśną dróżką. Idą, idą leśni, kompas mają z gwiazd ... "
- Abscessus Perianalis
- Posty: 919
- Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
- Lokalizacja: CK / Wa-wa
- Gadu Gadu: 1505060
- Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
- Płeć:
Jaca, jak chcesz, to możemy wrzucić te na których wyszedłeś jak zwykle.
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."
"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
- Abscessus Perianalis
- Posty: 919
- Rejestracja: 24 mar 2010, 06:38
- Lokalizacja: CK / Wa-wa
- Gadu Gadu: 1505060
- Tytuł użytkownika: Dziki Dzik
- Płeć:
sajmon, jest kilka opisów strzelanek ASG z bunkra na necie, do tego znajdziesz trochę spięć pomiędzy użytkownikami recona, a ludźmi z rzeczonych strzelanek, ze względu na pozostawiony syf. Do tego dochodzą ludzie przypadkowi.
Więc nie jest to, niestety, prawda. No ale nie można się spodziewać za wiele po miejscówce tak blisko cywilizacji.
Więc nie jest to, niestety, prawda. No ale nie można się spodziewać za wiele po miejscówce tak blisko cywilizacji.
"Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz."
"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
"Pokonał ich swoją siłą, poraził skrzeniem, oślepił światłem, ogłuszył rykiem, padł na nich strachem, zmógł mocą po stokroć większą niż ich pospólna siła."
Forumowa Facebookowa Grupa Szturmowa: http://www.facebook.com/groups/160111940703089/
Re: wawski bunkier, czyli wyprawa po kwiat paproci ;) 26-28.
ojej, zakochałem się. Córuś Ty moja. Gdzie ty krążysz po świecie? Oczywiście pytam osóbki w środku zdjęcia, a nie tej co patrzy na mnie z lewej. Zawsze mam takiego pecha
Cholera, co rusz stwierdzam, iż urodziłem się nie w tym czasie co potrzeba...
-
- Posty: 156
- Rejestracja: 28 maja 2011, 21:03
- Lokalizacja: Warszawa/Zielonka
- Gadu Gadu: 10751489
- Tytuł użytkownika: sajmon-survival.blog
- Płeć:
- Kontakt:
Zgadza się, środowisko ASG jest dość blisko bunkra reconowego. Co jednak na szczęscie nie świadczy o tym że aż tak często go "nawiedzają" w porównaniu do drugiego przy którym ciągle się spotykają i co po niektórzy zostawiają bałagan.
Ostatnio zmieniony 15 sie 2012, 13:28 przez sajmon, łącznie zmieniany 1 raz.
- BRAT_MIH
- Posty: 352
- Rejestracja: 21 sty 2011, 17:29
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 5219235
- Tytuł użytkownika: Mihu
- Płeć:
Stary oczy bolą, możesz przeczytać swój post nim go wyślesz ? Błędów Ci nie podkreśla ?sajmon pisze:na scżęscie nie siadczy o tym że aż tak czesto go "nawiedzają" w poruwnaniu
Nie wiem jaką masz tam oglądalność na tym swoim blogu, ale skoro wrzuciłeś tam też te zdjęcia karimaty to naprawdę będziesz odpowiedzialny jak zniknie :-/
"Nie ma nikt na świecie domu jak my mamy, jest zielony latem , zimą śnieżnobiały, mamy dach z gałęzi, z mchu miękkiego łóżko, lampą jest nam księżyc ponad leśną dróżką. Idą, idą leśni, kompas mają z gwiazd ... "
- Apo
- Posty: 740
- Rejestracja: 28 lis 2011, 17:36
- Lokalizacja: Lasy Pomorza
- Gadu Gadu: 3099476
- Tytuł użytkownika: WATAHA Z POPRAWCZAKA
- Płeć:
Moja karimata zaczyna być sławna, to raz. Dwa - "proszę traktować ją z szacunkiem" jest chyba wyraźnym komunikatem (ja błędów nie robię ), iż nie życzy ona sobie publikacji na jakiś blogach Trzy - kartka była przymocowana do karimaty, widzę, że już nie bardzo tam się znajduje.. ehhh..BRAT_MIH pisze:Nie wiem jaką masz tam oglądalność na tym swoim blogu, ale skoro wrzuciłeś tam też te zdjęcia karimaty to naprawdę będziesz odpowiedzialny jak zniknie :-/
Więcej nic nigdzie nie zostawiam. Nie może nic być uszanowane...
look deep into nature and then you will understand everything better
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
I've got the power to fly into the wind, the power to be free to die and live again. This power's like fire, fire loves to burn!
- tnds
- Posty: 8
- Rejestracja: 25 kwie 2011, 14:44
- Lokalizacja: Warszawa/Marysin
- Tytuł użytkownika: Pustelnik
- Płeć:
Jak byłem ostatnio przy bunkrze to widziałem karimatę, przeczytałem liścik, uśmiechnąłem sie pdo nosem i wszystko zostawiłem wedle życzenia w nienaruszonym porządku Najlepsze było to, że nie zauważyłem jakichś natrętnych śladów bytnośći
Jedynie co to "wyparowało" sporo drewna z okolicy
P.S. Wybiera się ktoś na bunkier w ten weekend?
Jedynie co to "wyparowało" sporo drewna z okolicy
P.S. Wybiera się ktoś na bunkier w ten weekend?
Tylko ja i moja przestrzeń...