Czesc,
Na granicy długo nie czekaliśmy (myślę że wszystkiego razem 15 minut). Za bardzo nas nie trzepali. Tzn. kazali otworzyć bagażnik i pytali się po co jedziemy (Serbowie). Jak wracaliśmy (półtora dnia później) to widać byli dość podejrzliwi. Kobieta (Serbka) wyszła z budki i kazała nam otworzyć bagażnik, pytała gdzie byliśmy i po co. Ja jej mówiłem, że w Niszu i pokazałem jej materiały konferencyjne z uczelni, to życzyła nam miłej podroży i kazała jechać. Ale też może wyglądaliśmy nieco podejrzanie. Dwóch Polaków ubranych trochę jak dresy
![:-D](./images/smilies/icon_biggrin.gif)
(wiesz jak to na drogę na luzie) jadących do Serbii na półtora dnia, fiatem Uno.
Autostrady mają całkiem nieźle, choć płatne. W sumie do Belgradu od granicy wyszło (na dwóch bramkach) 6 Euro (można płacić w Euro). Za całą trasę do Niszu zapłaciłem 13 Euro w jedną stronę. Co do autostrady to u nich jest tak, że w okolicach Belgradu autostrada się kończy i kawałek jedzie się takimi drogami jak w Polsce do następnej autostrady na południe.
Trochę glin po drodze jest, trzeba uważać z prędkością. Na stacjach nie wiem czy jeździcie na LPG, ale prawie na wszystkich w Serbii jest LPG (okolo 80-82 dinarów za litr). Na Węgrzch paliwo bardzo drogie. LPG tylko na jednej stacji w okolicy Budapesztu (cena ponad 4 zl za litr wychodzi). Na Słowacji nie widziałem LPG, a w Czechach nie tak często jak w Polsce, choć cena podobna.