Powyżej napisałem, że kilka razy byłem w lasach janowskich. Oto krótkie relacje i kilka zdjęć z poprzednich wycieczek.
Pierwsza wycieczka odbyła się w lutym 2011r. Pogoda: mróz, śnieg ogólnie bardzo ładnie, wiatru nie było.
Start stacja PKP w Lipie. Droga prowadziła ścieżkami przez krasnolas do łęcznych górek na których znajdowała się duża polana powoli zarastająca przez brzozę i sosenki. (zdjęcia robione telefonem)_
Polana na łęcznych górkach.
Na niej bardzo dużo tropów jelenia, zwierzęta często tędy przechodzą przynajmniej zimą, także latem co okaże się podczas kolejnej wycieczki w ten rejon. Miejsce to znajduje się bardzo blisko rezerwatu Łęka. Po krótkim odpoczynku ruszamy dalej na wschód w rezerwat. Docieramy obok trzech grobków do wsi Bania. Następnie zakręcamy na południe i wędrujemy drogą biegnącą wzdłuż wschodniej granicy rezerwatu przy rzece Łukowica.

Dalej brzegiem stawu Witold St.
a następnie na przełaj w pobliże dębowej smugi gdzie zrobiliśmy nocleg. Noc zimna jak na pierwszą nockę w lesie -16 stopni

Z nodi nic nie wyszło(brak praktyki, widziałem ją tylko na obrazkach) i całą noc podkładaliśmy do pieca.
Następnego dnia prosto na południe do rzeki Dębowiec gdzie zjedliśmy śniadanie.
rzeka Dębowiec
Powrót zielonym szlakiem do stacji w Lipie.
Ogólnie fajnie było.
C.D.N.
[ Dodano: 2012-01-24, 13:32 ]
c.d.
Kolejna wycieczka w lasy janowskie odbyła się w czerwcu 2011r.
Plan: zobaczyć na żywo jelenia(najlepiej byka) i jak się da strzelić mu fotę.
Z wycieczki w lutym wiedziałem, że na łecznych górkach dużo tropów było zimą, postanowiłem więc razem z bratem iść prosto na tą polane i tam się zasadzić. Prosto ze PKP w Lipie udaliśmy się na wyznaczone miejsce.
Po drodze przystawaliśmy by wyszukiwać przemieszczających się jeleni

a także podziwiając leśną architekturę.
Obóz zainstalowaliśmy w pobliżu polany

i jak najszybciej na upatrzoną miejcówkę z jak najszerszym polem obserwacji.
Komary nie pomagały siedzieć cicho i bez ruchu. Nie długo czekaliśmy. Pierwszy wyszedł z lasu dosyć ostrożnie i powoli badając teren.
Chwila - nie jest sam
Mieliśmy nawet kilka chwil zanim schowały się w młodnik brzozowy ale brat z wrażenia nie mógł ustawić aparatu. Ja cieszyłem oczy przez lornetkę
I nastała cisza-godzinka-półtorej- siedzieliśmy w ciszy ciesząc się tym spotkaniem. Wtem z tyłu dobiegł szelest suchych liści. 20m od nas przesuwała się jeleń w gąszczu młodych drzewek. Nie było jak strzelać, za gęsto, nic nie będzie widać. Jak by czytając w naszych myślach jeleń wyszedł przed nami na ścieżkę.
Na koniec dnia wyskoczyła sarnina
Zadowoleni z wielkimi nadziejami udaliśmy się na spoczynek. Śniadanie jeszcze po ciemku i czym prędzej na polane.
Poranek przyniósł zmianę pogody, chmury, chwilami mżawka. Kilka godzin bez rezultatu. Decydujemy udać się do pobliskiego rezerwatu Łęka - może coś się nawinie. Około godziny 10 brat udaję się na stronę. Zostaję przy plecaku, zauważam w oddali czarny punkt, lornetka-spora locha z pasiakami. Chwile podziwiam, nagle myśl, ona idzie prosto na brata który robi co może by ogonić tylną część ciała (wystawioną na pożarcie)przed milionami głodnych komarów.(było ich naprawdę dużo-lasy janowskie są w dużej części podmokłe). Chciałem go ostrzec ale gdy skierowałem wzrok na niego on zamarł. Nie widział jej wcześniej. Gdy ją zobaczył zamarł a ona zatrzymała się 6-7m od niego i fukneła. Pasiaki się pochowały a on dobrze że nie miał spodni na t...u. Wystraszył się bardzo, myślał, że go zaatakuje. Po chwili fukneła znowu pasiaki powróciły i przeszły obok sra...go człowieka. Szkoda, że nie miał aparatu, pewnie i tak by nic nie strzelił, szkoda, że ja nie wziąłem jego aparatu ale to wszystko tak szybko się działo

Jaką miałem radochę, nie przestawał się drapać
Dalsza droga wiodła wschodnią granicą rezerwat aż do stawów.
Krótki odpoczynek i czerwonym szlakiem powrót do Lipy.
Po drodze
Było super.
c.d.n.