Strona 1 z 1

Kolejne wypady jednodniowe

: 31 gru 2011, 17:48
autor: soohy
Witam

Poprzednim razem pisałem, że wybiorę się we wtorek dokończyć obozowisko i zobaczyć kilka miejsc. Tak więc się stało - wybrałem się z kolegą. Szałas został dokończony, jednak nie został profesjonalnie wykonany - nie chciało mi się (wiem jakie popełniłem błędy) - stąd też nie robiłem zdjęć. Napotkałem kilka nowych śladów żerowania jeleni, dzików, dostrzegłem nowe gniazda ptaków. Rewelacji nie było, kilka godzin w terenie, nic ciekawego nie zrobiłem czym można się pochwalić. Jednak piątek okazał się lepszym dniem.
W czwartek wieczorem postanowiłem się wybrać w nowe rejony również z kolegą. O 6.00 wyruszyłem z domu, droga do kolegi, zebranie się i o 7.30 byliśmy już w lesie. Na samym wstępie już kilka wiewiórek biegało po drzewach, inna spała z podkulonym ogonem (tak mi się wydaję). Na początku poszliśmy w rejony gdzie ostatnio zebraliśmy kilka sideł, żeby zobaczyć czy są ponownie zastawione - nic nie było, to dobrze. Potem włóczyliśmy się bez celu, aż doszliśmy w głębokie las olszynowe, brzozowe, było też wiele niezidentyfikowanych przeze mnie drzew z kolcami, o jasno-szarej korze z czerwonymi owocami. Możliwe, że był to berberys pospolity. Chodziliśmy tak około godziny, aż w końcu kolega zauważył około 30metrów obok nas kilka łosi patrzących w naszym kierunku. Początkowo byliśmy w szoku, gdyż był to dla nas pierwszy taki widok w życiu. Zdziwiliśmy się, że nie są tak płochliwe jak inne zwierzęta, nie zachowują się głośno podczas biegu i że tak się wyróżniają - miały ciemno-brązowy kolor. Tropienie we dwójkę nie jest takie łatwe, próbowaliśmy okrężnym krokiem podejść bliżej, jednak ciągle uciekały kilkanaście metrów dalej i stawały obserwując otoczenie. W końcu wybiegły na polanę, gdzie udało mi się zrobić jedyne w miarę dobre zdjęcie. Potem pozostawiliśmy je w spokoju i poszukaliśmy miejsce na ognisko, gdyż byliśmy głodni i chcieliśmy trochę odpocząć i uspokoić emocję. Po drodze widzieliśmy wiele ambon - prowizorycznych: deska do siedzenia, drabina z drewna i podpórka na broń. Większość niezdatna do użytku, spróchniałe drzewo... Szybko zebrane drewno, oczywiście herbatka świerkowa (tym razem idealnie mi wyszła, lekko słodka), bułeczki, chlebek i kiełbasa. Po obfitej 'uczcie'. Około godziny 14.00 zaczęliśmy wracać do domu okrężną drogą, z myślą że coś jeszcze zobaczymy - jednak nic ciekawego prócz świeżego buchtowiska dzików.

Ciekawych zdjęć nie mam - wrzucam jedynie zdjęcia łosi. Nie są dobre, zamazane bo robione na szybko i dużym zoomie. Zaznaczam, że nie umiem robić zdjęć i robię słabym aparatem także proszę bez krytyki.

Co do zakupionych wcześniej desantów - spisują się w terenie, strasznie rysuje się skóra po przemierzaniu przez ostrężyny pełne kolców, jednak po dobrym wypastowaniu tego nie widać. Jak na razie nie było mi jeszcze w nich zimno, noga mi się nie poci, są wodoodporne tak jak inne buty tego typu

Link:
https://picasaweb.google.com/1045722630 ... g6zp5s6rLg

Pozdrawiam

: 31 gru 2011, 18:06
autor: yaktra
soohy pisze:Po drodze widzieliśmy wiele ambon - prowizorycznych: deska do siedzenia, drabina z drewna i podpórka na broń.
soohy to nie ambony, to tzw. zwyżki.

: 31 gru 2011, 18:15
autor: siux
Soohy wiem, że uprzedzałeś o kiepskiej jakości zdjęć, ale są tak okropnie słabe, jakby były robione komórką i to taką 5-cio letnią??? Szkoda....