Strona 1 z 1

Lasy Czerniejewskie i Park Krajobrazowny Promno

: 30 paź 2011, 21:18
autor: Hiskiasz
Zrobiłem sobie mały wypadzik z dzieciakami:

http://konto.bydgoszcz.wsinf.edu.pl/~dl ... P2011.html

: 31 paź 2011, 10:18
autor: Kopek
Niesamowity jesteś. Jak to się stało że żonka twoja zgodziła się byś zabrał dzieciaki. Jak mój mały będzie starszy to nie omieszkam podpytać się Ciebie co i jak zabrać na biwak z dzieciakiem. Szacunek Hiskiasz, jesteś gość.

: 31 paź 2011, 10:26
autor: Pratschman
Wow, Rafał, jestes wielki! A tereny piękne, może tam wyskoczę.

: 31 paź 2011, 10:28
autor: Hiskiasz
Temat "zgody" żony pominę może milczeniem :-D Myślę, że wiele osób z tego forum wie co mam na myśli :-)

Niemniej jednak nie żałuję, że ruszyłem swój tyłek z chaty. Zastanawiam się tylko co to za roślina z tymi kolczastymi kulkami.

: 31 paź 2011, 10:32
autor: birken1
Hiskiasz, ło rzesz [...]! to jest bieluń. Czasem nie próbuj!!!!!!!!!!!!!!
Kopek pisze:Szacunek Hiskiasz, jesteś gość.
+1
Hiskiasz pisze:Temat "zgody" żony pominę może milczeniem
to jak woli dzieci całe życie siedzące w domu to niech się zastanowi czy aby na pewno chce dla nich dobrze. Będą miały dzieciaki świetne wspomnienia.

: 31 paź 2011, 11:16
autor: puchalsw
Hiskiasz, i znowu w MYCHMYŚLACH powraca do mnie pomysł "Reconowego spotkania dzieciakowego".
Ciek swojego czasu też się interesował, a i wielu podtatusiałych survajvalowców się tutaj znajdzie.
Można by coś na późną wiosnę zaplanować...

: 31 paź 2011, 11:49
autor: Hiskiasz
puchalsw pisze:Hiskiasz, i znowu w MYCHMYŚLACH powraca do mnie pomysł "Reconowego spotkania dzieciakowego"....
Można by coś na późną wiosnę zaplanować...
Myślę, że to bardzo fajny pomysł. Dzieciaki jak mają rówieśników to dużo chętniej biorą udział w różnych zajęciach i ponoszą wysiłek. Chyba trzeba założyć nowy wątek i zobaczyć co ludzie powiedzą.

: 31 paź 2011, 14:32
autor: dziul
Hiskiasz pisze:Zastanawiam się tylko co to za roślina z tymi kolczastymi kulkami.
To naprawdę niebezpieczne zielsko ... choć faktycznie ładne.
http://www.narkotyki.pl/wokol-narkotyko ... dzierzawa/

: 31 paź 2011, 16:35
autor: siux
birken1 pisze:Hiskiasz napisał/a:
Temat "zgody" żony pominę może milczeniem
to jak woli dzieci całe życie siedzące w domu to niech się zastanowi czy aby na pewno chce dla nich dobrze. Będą miały dzieciaki świetne wspomnienia.
Birken zauważ, jak jest napisane słowo zgoda. Rafał musi pytać o zgodę żony tylko wtedy, gdy chce zostawić dzieci w domu :mrgreen: ;-)

: 31 paź 2011, 20:15
autor: robert
Fajna wyprawa.

Mój dzieciak wytrzymuje w lesie max 2 godziny. :-(

: 31 paź 2011, 21:21
autor: Hiskiasz
robert pisze:Mój dzieciak wytrzymuje w lesie max 2 godziny. :-(
Myślę, że sporo zależy od wieku dziecka, ale nie tylko. Zauważyłem, że moje dzieci niekoniecznie tak same z siebie kochają las i wakacje w namiocie. Albo inaczej, nie z tego powodu głównie chcą jeździć do lasu, w góry czy w inne "dzikie" miejsca. Ogólnie od zawsze starałem się z nimi spędzać jak najwięcej czasu i sporo rozmawiać na różne tematy. Początkowo było to czasami męczące, bo wymagało pewnego zniżenia się do ich poziomu rozumowania. Po jakimś czasie przebywanie z moimi dziećmi stało się jednak dla mnie swego rodzaju pasją, mimo że często oznaczało to rezygnację z jakiś moich planów. Nie wiem może z tego powodu one jakoś później chcą jechać tam gdzie ja jeżdżę, nawet jeśli oznacza to warunki nazwijmy to spartańskie. Ne wszystko im się podoba i często też narzekają na to czy tamto. Widzę jednak różnicę między córkami i synem. Dla córek takie życie jest jakby ubraniem, które mogą w każdej chwili zdjąć i założyć inne, a u syna jest to jakby jego naturą. Ostatnio syn mnie namawia na szałas w ogrodzie i wymknięcie się zimą na nocleg w nim :-)

Dzieciaki warto też zachęcać na różne sposoby. Np. moje dzieciaki zbierają przy okazji takich wypraw punkty na odznaki turystyczne. W tym roku zdobybyli brązowe odznaki GOT, a obecnie zbierają na srebrną OTP. To widzę jest sporą motywacją, bo mają poczucie robienia czegoś, na co muszą zapracować same. Czasami w szkole dzieciaki przechwalają się tym co dostały od rodziców. W przypadku moich dzieci widzę, że samodzielnie zdobyta odznaka turystyczna która wymagała wylania trochę potu ma dla nich większe znaczenie niż np. nowa komórka, czy nowy ciuch.

Pewną forma zachęty są też obiecane smakołyki na końcu trasy, jakieś lody czy coś tam. To dość skutecznie zachęca widzę :-) Oczywiście to działa, jak na co dzień nie są pasione tym w dużych ilościach. Wtedy jest to forma rarytasu.

: 31 paź 2011, 22:47
autor: ZEN
Mam córkę lat 12 i syna 6lat.
Córka to typowe pokolenie komputerowców, informatyków i wielbicieli wielkich miast z całym dobrodziejstwem tego inwentarza.

Syn to mój przyjaciel!

Co prawda ma dopiero sześć lat ale coraz bardziej naśladuje mnie, zaczyna rozumieć i często akceptuję to co robię, ale muszę mu wszystko jasno wytłumaczyć nie rzadko na przykładach, dziecięca fantazja lepiej trawi taki komunikat.
Pod koniec wakacji zorganizowałem taki mały wypad do lasu, miał to być jego pierwszy więc stwierdziłem, że dwa dni w jednym noclegiem wystarczą.
Wszystko przygotowałem, wybrałem teren, sprzęt na wariant pogodowy, zakupiłem prowiant, omówiłem z grubsza szczegóły wypadu.
Syn aż kipiał z zachwytu do momentu kiedy nadszedł dzień wyjazdu.
Zgadnijcie czego nic nie wyszło,.........no, żona!
Chłopak zły, Ja wściekły a żona wielki lament, że jestem nieodpowiedzialny, że niby zmarznie i takie inne duperele.

Co mnie tylko pocieszyło to mój syn, powiedział nie przejmuj się tato, jeszcze pójdziemy razem, następnym razem.......... .
Potem wiele razy jeszcze wspominał jak będzie fajnie jak pójdziemy razem do lasu.

Ech......, życie.

: 01 lis 2011, 09:00
autor: survival-vivre
Hiskiasz, bardzo ładnie opisałeś motywację dzieciaków. Fajna sprawa.

Nurtuje mnie jedna sprawa- im dłużej czytam forum, tym większą mam pewność, że jednak jeśli chodzi o żonę, to mam szczęście. Do tego stopnia, że dziwią mnie często spotykane teksty o dezaprobacie waszych żon, do wypadów, wypadów z dziećmi, do "szwędania" się po lesie. To dla mnie niebywałe. Moja żona znosi ze spokojem wszystkie moje (przyznam, że czasem dość upierdliwe) zainteresowania, nigdy nie kręci nosem jak jadę gdzieś w Polskę spotkać się z kumplami z desantu, wspomagała mnie gdy budowałem prowizoryczną kuźnię (wiecie...lubię noże :D ), gdy uczę syna (5,5 roku)strzelania z łuku, gdy uczę go (i sam siebie przy okazji) walki na miecze i tarcze (zgodnie ze szkołą fechtunku niemieckiego 8-) ), zabieram go do lasu na krótkie wycieczki przynajmniej raz w tygodniu, uczę rozpalać ogień, szanować przyrodę i kląć na śmieciarzy ( "mama, znów jakiś baran wyrzucił śmieci do lasu. jakbym go spotkał to trzasnąłbym go mieczem , bo to nieładnie śmiecić") W przyszłym roku zabieram syna na spływ Czarną Hańczą. Tylko my dwaj. Moja Lady nie dość, że nie ma obiekcji, to jeszcze bardzo nam kibicuje i wręcz zachęca nas do takich wypadów.
Nie wiem dlaczego "inne żony" miałyby utrudniać takie rzeczy...Ja bym nie wyrobił.
PS. Moja żona była przez lata harcerką, zresztą ja również.
PS2. Oczywiście czasem mnie trochę hamuje, jak np. wtedy gdy postanowiłem zrobić młodemu nożyk - doszliśmy do wniosku, że swój własny nóż dostanie na 7-me urodziny. :diabel2:

: 01 lis 2011, 11:20
autor: Hiskiasz
Myślę, że kobiety mają typowo inne mniemanie o tym co jest bezpieczne dla dzieci, choć to pewnie zależy też od kraju i tego jakie wzorce daje otoczenie. Kilka dni temu widziałem taki obrazek. Kobieta jechała z dzieckiem na spacer wózkiem. Było na tyle ciepło, że ja byłem w krótkim rękawie (pewnie ponad 12 stopni było, do tego słoneczna pogoda). Dziecko w wózku zamotane w dwa kocyki, rękawiczki, czapeczka i cały wózek przykryty jeszcze taką grubą folią. To się nazywa "bezpieczne" wyjście na spacer, by dziecko się nie przeziębiło. Pewnie w chacie nahajcowane do +25 a później są choróbska i antybiotyki. Jakiś czas temu jak byłem w Kanadzie widziałem inny obrazek. Na dworze -25, do sklepu weszła kobieta z dzieckiem w nosidełku takim do samochodu. Kobieta w sandałach, dziecko pod kocykiem. W sklepie zdjęła ten kocyk, a dziecko tylko w samym body i bose nóżki. Typowe tam. Jakoś tam dzieciaki bardziej nie chorują niż w Polsce.

Myślę, że kobietę trzeba przygotowywać do takich rzeczy małymi kroczkami aby nie wywołać szoku. W końcu to co ogólnie tu na forum lubimy nie jest obiektywnie złe i niebezpieczne przy zachowaniu odpowiednich środków, ale kłóci się z tym co dookoła ludzie widzą (nie tylko kobiety zresztą, większość facetów jakich znam też się dziwi). Typowo w końcu w tym kraju nie chodzi się z dziećmi jesienią do lasu na nocleg na dziko i to może wywoływać reakcje co najmniej zdziwienia. Generalnie u mnie jest tak, że w większości przypadków jednak biorę dzieciaki i jadę bez problemów, ale to nie stało się tak od razu. Potrzeba jednak pewnej cierpliwości z naszej strony. Latem np. nie ma problemu, ale jesień to był pierwszy taki przypadek. O zimie na razie wolę nie wspominać haha

Co do wyjazdów z dziećmi to może na początek takie coś w miejscu w miarę ucywilizowanym:
http://konto.bydgoszcz.wsinf.edu.pl/~dl ... k2011.html

W sumie można czas fajnie dzieciakom tez zająć. A jak dzieciaki będą zadowolone a do tego się nie pochorują to może nastepnym razem uda się Wam coś więcej zorganizować