Strona 1 z 2

Las, nocleg w deszczu

: 03 lip 2011, 11:33
autor: Q_x
Szukałem podobnego tematu, nie znalazłem.

Pytanie: Co zrobilibyście/zabralibyście żeby jakoś rozsądnie przeżyć noclegi w lesie w pogodzie podobnej do tej w ten weekend? U mnie przynajmniej padało cały piątek, całą noc i pół soboty, dziś rano też popadało.
Jestem ciekaw jak sobie radzicie w podobnych sytuacjach - znaczy kiedy jest non-stop prysznic z nieba, wszystko dookoła mokre, podobnie część ubrań, no i przychodzi ten czas, że trzeba się rozbić - i to bez niszczenia lasu - bez namiotu, ogniska i suszenia ciuchów. Szczególnie ciekaw jestem jak w takim wypadku postępują ci, którzy używają wyłącznie tarpa - czy są jakieś magiczne sposoby, żeby nie zamoczyć sobie dosłownie wszystkiego? Co z wodą zwiewaną z płachty (i ew. jeszcze odbijającą się od liści?)

Jest za tym kawałek "historii prawdziwej". Spałem pod ponchem w hamaku. Poncho - prototyp - niestety przez kaptur złapało sporo deszczu kiedy szedłem - z przodu deszcz po prostu wlewał się do środka (już wiem jak sobie z tym poradzić), jako tarp poncho zadziałało znakomicie. Więc skończyłem dzień raczej nieprzyjemnie - bluza, spodnie, buty - wszystko mokre. Karimatę i głowę wytarłem ręcznikiem.
Hamak, jako dodatkowa atrakcja tego wieczoru, mókł mi od strony głowy - w sumie nic strasznego (karimata dała radę odizolować mnie od mokrej szmaty - kolejny argument przeciwko używaniu samych underquiltów). Ale równie dobrze mogło zmoczyć mi nogi - wtedy zamókłby też śpiwór. Znaczy - i tak, jak wszystko - był dość wilgotny na starcie, tu i tam parę kropel to jeszcze nie tragedia, a ja sam nie miałem się jak wytrzeć do sucha przed wejściem do środka

Byłem i tak w znośnej sytuacji - w nocy było "aż" 12 stopni, mam wodoodporny plecak, w miarę ciepły śpiwór. Nocą dogrzewałem się dogotowując wody do butelki (kuchenka na denaturat dała radę) i z takim termoforem jakoś przeżyłem.

Ale rano miałem znów ten sam problem - wszystko, absolutnie wszystko było mokre: sięgająca do pół łydki gęsta trawa, poncho, plecak z zewnątrz, buty, hamak, a najbardziej ze wszystkiego chyba spodnie. Zebranie wszystkiego tak, żeby się nie zamoczyć było po prostu niemożliwe. Więc zapakowałem co suchsze rzeczy do plecaka, te mokrzejsze do szmacianej reklamówki, na dno dorzuciłem tam jeszcze ręcznik z mikrofibry, żeby to on przemókł do cna, i pokornie wróciłem do domu. Nie przeziębiłem się, ale byłem lekko wychłodzony (i to się stało już na moście na Wiśle, właściwie pod domem). O kolejnym noclegu w lesie nie było mowy.

Poza tym, żeby przede wszystkim nie dać się zmoczyć - właściwie co można zrobić? Rozpalenie ogniska i podsuszenie czego się da traktuję jako ostateczność, znaczy w sytuacji awaryjnej (albo o ile ktoś ma pozwolenie, dość czasu/szczęścia/umiejętności/rozpałki żeby takowe ognisko rozpalić, no i nie szkoda mu zostawiać w grubaśnym, gęstym runie wypalonej dziury. Zamiast "drybaga" mam praktycznie wodoszczelny plecak, to co tam zostało na noc, rano było tak samo suche/mokre jak wieczorem.
Może na deszczowy czas warto zabierać inny sprzęt - znaczy np. koc wełniany zamiast śpiwora? Wiem, że jak toto zamoknie, to ciężko będzie wysuszyć, ale mimo wszystko - może warto?
Jak jest pod tarpem w deszczu? Śpicie w zupełnie wodoszczelnym biwi? Jak dosuszacie rzeczy? Co robicie z mokrym tarpem/groundclothem (ja tarp po prostu ubrałem, od spodu był w miarę suchy...)? (I jak radzicie sobie z wszędobylskimi mrówkami?)

Cztery fotki z wypadu, reszta, niestety, wyszła zupełnie magicznie (zaparowany/zakapany obiektyw w małpce), albo nudnie (zwykłe sosny...): https://picasaweb.google.com/luke.jastr ... 2Lipca2011

: 03 lip 2011, 11:58
autor: Kobra
Poncho to podstawa w taką pogodę. Ostatnio na wypadzie też mnie nastał niezły deszczyk. "Alarm bojowy", zrzucam plecak, wyjmuję swoje poncho i na plecak zakładam pokrowiec przeciw deszczowy a na siebie poncho. Dodatkowo poncho zakrywa mi cały plecak więc bez problemu. Moja ochrona przeciw deszczowa sięga po kolana a nawet niżej. Desanty jakoś mi nie nasiąkają. A gdy dojdę na miejsce to rozbijam plandekę dwuspadową. Kładę folię izolacyjną czy jak to się zwie, karimatę i mam już przytulne mieszkanko. Po takiej akcji najwyżej mam mokre nogawki. Wtedy wieszam sobie spodnie pod plandekę na tym sznurku co jest plandeka i się trochę wysuszy. Ponchem zakrywam wejście i w środku robię sobie amciu a że mam esbit to mogę liczyć na coś ciepłego.. Zawsze rzeczy w plecaku typu ubrania, śpiwór trzymaj w folii np. w workach na śmiecie aby wilgoć nie łapała. Buty na noc też wsadzaj w worek bo może wilgoć najść.

I powiem ci że jeśli się dobrze przygotujesz to będzie to dla cb. przyjemność iść w taką pogodę :D :D bo ja lubię leżeć w śpiworze pod plandeką gdy deszcz nawala :D A co do ognia, to możesz rozpalić ale je zagaś rzetelnie, nie musisz zostawiać dołu z żarem :roll: no i oczywiście jeśli dasz radę rozpalić ognisko w taką pogodę. Mi czasami wyjdzie a czasami mnie szlak trafia ale teraz nie mam potrzeby bo raz że mam esbit a dwa że pod plandekę mam dość ciepło i te ognisko by mi nic nie dało. Jak pada deszcz to nie wysuszysz nad ogniskiem a jeśli chcesz te ognisko to idź do działu z ogniem i poczytaj jak rozpalić je w taką pogodę.

PS. znając życie to moich porad pod uwagę nie weźmiesz bo wiem że większość nie wierzy że byłem na nocce :-(

: 03 lip 2011, 12:09
autor: wolfshadow
Q_x pisze:Jestem ciekaw jak sobie radzicie w podobnych sytuacjach - znaczy kiedy jest non-stop prysznic z nieba, wszystko dookoła mokre, podobnie część ubrań, no i przychodzi ten czas, że trzeba się rozbić - i to bez niszczenia lasu - bez namiotu, ogniska i suszenia ciuchów. Szczególnie ciekaw jestem jak w takim wypadku postępują ci, którzy używają wyłącznie tarpa - czy są jakieś magiczne sposoby, żeby nie zamoczyć sobie dosłownie wszystkiego? Co z wodą zwiewaną z płachty (i ew. jeszcze odbijającą się od liści?)
1. Tania kurtka i spodnie przeciwdeszczowe na okrycie wierzchnie + w mniej cywilizowanym terenie - gumiaki.
Z poncza się wyleczyłem bo krępuje ruchy i moczy nogawki.
2. Plecak mam wodoodporny ale kilka kluczowych elementów wsadzam jeszcze w mocne worki na śmieci (śpiwór z bivybagiem, zapasowa bielizna, spodnie od dresu).
3. Płachta budowlana 2mx3m troczona do plecaka.

Sypiam na glebie więc jeśli wszędzie jest mokro szukam jakiejś piaszczystej górki w gęstym lesie sosnowym. Ściółka z igieł nie zatrzymuje wody i po osłonięciu jej rozwieszoną płachtą szybko podsycha. Na to NRC-ta, mata i śpiwór w bivy. Zostaje miejsce na plecak. W gęstym lesie iglastym deszcz nie zacina tak bardzo a jak jest totalnie mokro to od biedy można wykorzystać piasek spod ściółki do zabezpieczenia małego ogniska. Ot takiego do uzyskania wrzątku. Ciuchy "marszowe" schną podwieszone pod płachtą a sucha rezerwa zapewnia komfortowy sen.

: 03 lip 2011, 12:33
autor: Prowler
podstawa to wybór odpowiedniego miejsca do spania w taką pogodę. Druga kwestia to prawidłowe rozłożenie i naciągnięcie tarpa czy poncza (tarp wybacza więcej błędów) Spałem w całonocne zlewki pod tarpem i pod ponczo. Tylko raz przemókł mi śpiwór - gdy kiepsko naciągnęliśmy tarp w jednym miejscu i róg "załamał" sie z mojej strony i tamtędy spływała mi woda na śpiwór. Ale o tym że mam mokry śpiwór dowiedziałem sie rano jak wstałem po wygodnie przespanej nocy:)

: 03 lip 2011, 13:16
autor: SmileOn
Nie będę pisał co zrobić by nie zmoknąć bo w tym temacie pewnie są lepsi ode mnie, napisze jak sobie radziłem z mokrymi rzeczami. Na wypadach w góry zwykle miałem ze sobą dwa lub trzy worki z siateczki tzw mesh (są w różnych wielkościach i cenach). Namiot trzeba było poskładać ale po nocnym opadzie część zewnętrzna była mokra a przecież nie włożę do pokrowca razem z suchą sypialnią - więc pokrycie zewnętrzne idzie do jednego z woreczków. Podobnie ręcznik (nawet te z mikrofibry potrzebują trochę czasu by wyschnąć) i części mokrej odzieży idą do kolejnego woreczka. O ile nie pada gdy ruszam w dalszą drogę to woreczki przywiązane zostają do plecaka i tak sobie swobodnie dyndają i schną (na postojach warto obrócić rzeczy by "środek znalazł się na zewnątrz", wymieszać - by schło równomiernie), jak dalej pokrapuje to na wszystko zakładam raincover (plecak nawet jak jest nie przemakalny to trochę wody złapie i waży więcej a dzięki takiemu rozwiązaniu wszystko pozostaje suche). I jeszcze buty - czasem nie wkładaj butów na noc do worka foliowego bo nigdy nie wyschną. Na noc włóż do nich trochę papieru, chusteczek, gazet czy co tam masz pod ręką - zapobiegnie to dostawaniu się większej ilości wilgoci do środka a część obecnej już wilgoci zostanie wchłonięta bądź wyparuje, a jak umieścisz papier umiejętnie to i robactwo ci nie wejdzie (trzeba szczelnie napchać w górną część buta).

: 03 lip 2011, 16:32
autor: Q_x
Dzięki ogromne :)
Nie moknąć przed noclegiem jest zdecydowanie łatwiej, niż się wysuszyć :D
Chodziło mi głównie o rozbijanie/zwijanie obozowiska w deszczu, no i suszenie betów w międzyczasie albo w marszu (najważniejszy chyba jest ręcznik, później można nim sporo wywalczyć - ale jest też dostatecznie mały, żeby wysuszyć go jakoś na siłę - nad denaturatem, albo zawinąć nim butelkę z wrzątkiem).
Meshowych torebek muszę kiedyś spróbować - w stosowne, ultralajtowe wynalazki ery kosmicznej pakują cytrusy, cebulę (większe) i czosnek (mniejsze, raczej na parę skarpet) - są o tyle fajne, że też odrobinę ściskają zawartość, więc nic z nich samo nie wypada jak ze zwykłego szmacianego worka.
Patent z papierem w butach stosuję w domu - przez noc faktycznie gazety mogą zdziałać cuda, problem skąd wziąć w lesie suchą gazetę - może będę zabierał przycięty szary papier jako notatnik i zamiennik jednocześnie rozpałki i srajtaśmy.
Co do rozpalania ogniska - osobiście rozpaliłbym cokolwiek tylko kiedy walczyłbym o zachowanie zdrowia i dalszy marsz, który byłby z jakiegoś tam powodu konieczny. Szczególnie w takim starym lesie, po prostu szkoda przyrody. Pewnie nie rozbijałbym się też w tak "włochatym" miejscu jak to, o którym pisałem - było nasiąknięte deszczem jak gąbka - dosłownie każdy liść był mokry.

Tarp 2x3 m - w sumie zaczynam rozumieć dlaczego nakapało mi na hamak - mam poncho po rozłożeniu 1,5x2,7m, będę musiał bardziej uważać.

: 03 lip 2011, 16:38
autor: SmileOn
Ja zwykle mam ze sobą chusteczki lub papier toaletowy.

: 03 lip 2011, 16:52
autor: Q_x
I papier, i chusteczki bym później wyskrobywał z butów :D Na zawilgocenia, na "mokro w palcach" - jak najbardziej.

Niestety - starawe już trampki po powrocie z lasu trafiły prosto do śmietnika. Ten stopień zużycia określa się chyba terminem FUBAR.

: 03 lip 2011, 21:04
autor: SmileOn
Skoro ty chcesz wyskrobywać papier z butów to one były przemoczone do cna.

: 03 lip 2011, 21:12
autor: Kobra
I to tak porządnie...

: 03 lip 2011, 21:57
autor: Tresor
kurtka oraz spodnie od ecwcs 1 gen i w du.... mam deszcze...jesli nie masz kasy na ecwcs'a kup komplet bundeswery,oliwkowe sa z goretexu a te w flactarna z sympatexu...
do spania plachta 3m na 2 m..nic cie w nocy nie ruszy...

: 03 lip 2011, 22:03
autor: Q_x
Przemokłem całkowicie, od góry do dołu, na wylot, łącznie z gaciami. I to już w drodze do lasu. Górą przez kaptur, od dołu przez nogawki, a jak zawiało - dawało mi i po bokach, pomimo poncha, które raczyło się rozchylać specjalnie tak, żeby nałapać jak najwięcej deszczu. Nocleg był jako-tako możliwy, bo śpiwór nie zamókł (dopiero później trochę się pomoczył) i poncho po rozwieszeniu nie ciekło przez kaptur, czego bałem się najbardziej. Nie zmarzłem, nie zatelepało mną ani razu, nie przeziębiłem się. Dogrzewałem się butelką z ciepłą wodą, przy okazji wysychało też to, co z płachty na hamak zwiał wiatr, albo to, co wnosiłem sam do śpiwora, głównie na nogach i rękach (cokolwiek złapałem - było mokre...).

Przynajmniej tutaj to nie był deszczyk, szczególnie w sobotę - od piątku padało bez przerwy w miarę równo, w sobotę lało jak z cebra (poza dwiema czy trzema godzinami kiedy była mżawka, jakoś między 3 a 5 nad ranem), oczywiście najpaskudniej było jak szedłem mostem - wiało jak na złość naprawdę mocno, byłem kompletnie mokry, więc zdjąłem poncho, żeby nie łopotało na wietrze, i szedłem tylko w cienkiej, krótkiej wiatrówce. most ma ponad kilometr długości. W plecaku po tym wszystkim miałem w miarę sucho, ale ze wszystkiego, co miałem na sobie, kapała woda.

Trampki to osobna historia. Niby fajne, lekkie, jak na ten typ - nawet mało aromatyczne, ale po kontuzji w styczniu, kiedy coś mi się zepsuło chyba z rozcięgnem podeszwowym - po dłuższym spacerze w nich zawsze bolała mnie stopa. Więc pochodziłem trochę na wiosnę, trochę latem, powoli zużyłem podeszwy i na koniec założyłem na ten wypad żeby dobrych butów nie psuć (Poważnie, kto bierze trampki na deszczową pogodę... :D ).

Ale też nie chodzi mi o rozwiązywanie sytuacji kryzysowych, bo to raczej survivalowy temat (i w przypadku trudnej do powstrzymania telepki zadzwoniłbym i czekał na samochód, żeby się rozgrzać pewnie rozpaliłbym ognisko... Było kryzysowo na tyle, żebym, jak pisałem, zerwał plan i wrócił do domu sporo przed czasem, chociaż chodziło mi najbardziej o sprawdzenie m. in. nieszczęsnego poncza w skrajnych warunkach, więc cel osiągnąłem, tylko kilometrażu niestety nie wyrobiłem). Bardziej jestem ciekaw codziennych zwyczajów i rozwiązań - znaczy tego, co można zrobić, żeby rozbić się i/lub zebrać w trakcie deszczu/ulewy i ew. podsuszyć to, co zamokło. Bardziej z ciekawości zapytałem, żeby pogłębić wiedzę, nie żeby rozwiązać jakieś własne kłopoty czy niedomagania. Cały czas zastanawiam się, czy mogłem zrobić coś lepiej w takiej sytuacji, w jakiej się znalazłem, jak dotąd (poza niewychodzeniem z domu na deszcz) - niewiele. Na pewno mogłem wybrać lepsze miejsce na nocleg - znaczy iść dalej i czekać na takie, gdzie trawa nie sięgała do pół łydki.

Zmiana ciuchów na BW - popatrzę, może coś wygrzebię.

: 03 lip 2011, 22:20
autor: Prowler
te BW przynajmniej z demobilu puszcza wodę

: 03 lip 2011, 23:01
autor: Kobra
Po jakimś czasie wszystko puści :) Czytałem na necie i nawet goretex podobnież przepuszcza wodę po jakimś czasie ale czy to prawda to nie wiem. Ja tam na moje poncho nie marudzę. Nie przemokło mi jeszcze. Kwestia gustu. Bo akurat brać ten cały strój przeciwdeszczowy to troszkę miejsca zajmie a poncho? malutko.

: 04 lip 2011, 02:49
autor: Mr.Sloth
A ja dodam od siebie taki patent pewnie nie znany mniej doświadczonym
Jeśli tarpa lub plandekę mamy jak by powieszoną na głównej lince to może spływać po niej woda i podstępnie moczyć nas w nocy-oczywiście zależnie od rozłożenie, intensywności opadu itd.
Otóż nacinamy /rozrywamy sobie małe patyczki, i wieszamy je na lince przed tarpem, będą one stanowiły najniższy punkt i spływająca po lince woda będzie kapała właśnie z tych patyczków 8-) a nie przykładowo na nasz plecak/śpiwór

ps. Nie jestem pewien czy dobrze wytłumaczyłem o co mi chodzi -późno już. Jak ktoś będzie miał wątpliwości to jutro poprawię

: 04 lip 2011, 06:37
autor: sylwester2091
Łatwiej dowiązać krótkie sznureczki (nie bardzo czaje jak patyczkiem chcesz objąć od dołu linkę nośną).

: 04 lip 2011, 07:50
autor: yaktra
Kobra pisze: strój przeciwdeszczowy to troszkę miejsca zajmie a poncho? malutko.
Taki najtańszy dwuczęściowy strój wędkarski (kurtka i spodnie) zajmuje niewiele miejsca.
Osobiście używam peleryny wędkarskiej o rozmiarze XL dla mojego wzrostu 178 cm. Spokojnie sięga za kolana. Kiedy zaczyna padać a jestem w trekach (bo nie spodziewałem się deszczu więc nie wkładałem kaloszy) stroju dopełniają prostackie podgumowane stuptuty uszyte ze starej wędkarskiej peleryny. Oba te "ciucho - przedmioty" zapakowane są do orginalnego woreczka peleryny zapinanego na zamek. Rozmiar opakowania to 25 x 30 cm. Opakowanie robi również za "poddupnik" a w plecaku jako stelaż. Peleryna ma system podwójnego zapinania (co gwarantuje, że nie podwiewa) i gumkę przy nadgarstkach a mankiet wiszący luźno opada aż do połowy palców. Warunek jaki należy spełnić aby nie nalało za kołnierz to mocno zaciągnąć i zasznurować kaptur.

: 04 lip 2011, 11:39
autor: Klayman
yaktra pisze:
Kobra pisze: strój przeciwdeszczowy to troszkę miejsca zajmie a poncho? malutko.
Taki najtańszy dwuczęściowy strój wędkarski (kurtka i spodnie) zajmuje niewiele miejsca.
Osobiście używam peleryny wędkarskiej o rozmiarze XL dla mojego wzrostu 178 cm. Spokojnie sięga za kolana. Kiedy zaczyna padać a jestem w trekach (bo nie spodziewałem się deszczu więc nie wkładałem kaloszy) stroju dopełniają prostackie podgumowane stuptuty uszyte ze starej wędkarskiej peleryny. Oba te "ciucho - przedmioty" zapakowane są do orginalnego woreczka peleryny zapinanego na zamek. Rozmiar opakowania to 25 x 30 cm. Opakowanie robi również za "poddupnik" a w plecaku jako stelaż. Peleryna ma system podwójnego zapinania (co gwarantuje, że nie podwiewa) i gumkę przy nadgarstkach a mankiet wiszący luźno opada aż do połowy palców. Warunek jaki należy spełnić aby nie nalało za kołnierz to mocno zaciągnąć i zasznurować kaptur.
Możesz wrzucić jakieś fotki? Bo brzmi naprawdę intrygująco.

: 04 lip 2011, 11:57
autor: yaktra
Masz na myśli tylko pelerynę czy również spodnie i kurtkę :?:
Zapodam nie widzę problemu tylko mogę wrzucić dopiero około 17 bo muszę wyjść.

: 04 lip 2011, 12:42
autor: Ciek
Poncho zajmuje bardzo dużo miejsca, jest przystosowane do pełnienia funkcji zadaszenia więc musi być większe. Mój płaszcz przeciwdeszczowy zajmuje ½ - 2/3 tego co poncho NL. Gdy nie przewiduję noclegu to pomykam z płaszczem, wybrałem największy rozmiar z możliwych w sklepie wędkarskim (30 zł) i jestem w stanie zapiąć płaszcz razem z 30 - litrowym pleckiem schowanym pod płaszczem. Wodoodporne spodnie to też bardzo fajny pomysł, chociaż osobiście nie używam ale może zacznę. W castoramie widziałem komplety spodnie + kurtka w moro za grosze. Wystawianie plecaka na deszcz, nawet gdy ma pokrowiec, to porażka, plecak powinien się mieścić pod przeciwdeszczowcem by nie namakał od strony pleców gdzie nie ma pokrowca. Jeśli się nie mieści to przeciwdeszczowiec jest za mały.

Co do zalanych ubrań to nic poza zmianą się chyba nie wymyśli. omplecik do spania składający się z koszuli i getrów nie powinien zajmować wiele miejsca. osobiście nosze ze sobą zazwyczaj sweterek z kaszmiru; kiedyś miałem do roboty elegancki ale się znosił więc teraz służy w terenie. Niewielkie to ale ładnie grzeje i się czasem przydaje rano albo wieczorem na rybach.

: 04 lip 2011, 12:54
autor: Kobra
Ciek, a jakie ty masz poncho? Mi poncho się mieści w kieszonce od spodni :lol: i mało miejsca zajmuje mi w plecaku. Jest duże i zakrywa mi cały plecak przy założeniu.

: 04 lip 2011, 13:09
autor: orety
czytać CZYTAĆ
Ciek pisze:poncho NL
pozdrawiam
maciek

: 04 lip 2011, 13:09
autor: Ciek
Holenderskie.

: 04 lip 2011, 13:40
autor: Mr.Sloth
sylwester2091 pisze:Łatwiej dowiązać krótkie sznureczki (nie bardzo czaje jak patyczkiem chcesz objąć od dołu linkę nośną).
No zwyczajnie rozciapaną końcówką nadziewam na sznurek i wiszą jak spinacze
-łatwiej, ale po co ciąć, szkoda sznurka ;-)

: 04 lip 2011, 15:09
autor: Hillwalker
Podczas marszu, jeśli mamy na sobie poncho, trzeba założyć stuptuty. Wspomniał o nich Yaktra. W marszu w wysokiej wilgotnej trawie- koniecznie stuptuty. Jeśli wędrujemy w krótkich spodenkach i leje- też. Bez nich mamy mokre buty w ciągu kilku minut. Taka rada - warto mieć w plecaku stuptuty bez względu na porę roku i teren.

Co do nocowania w lesie w czasie deszczu to się nie wypowiadam. Brak większego doświadczenia :)