Strona 1 z 1

Spacer w butach biegowych - Puszcza Knyszyńska

: 26 cze 2011, 23:06
autor: Rzez
Krótki (35-40 km?) spacer ekipy białostocko-supraskiej po Puszczy Knyszyńskiej. W niskich butach. Wszyscy przeżyli, nikt nie skręcił kostki, nikt nie musiał używać noża :)

A pod tym linkiem kilka zdjęć.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

: 26 cze 2011, 23:32
autor: Razowiec
Hmm... no ładnie. Ale czemu ktoś miałby skręcić kostkę hasając w niskich butach? :-P

: 26 cze 2011, 23:42
autor: slaq
Razowiec pisze:Ale czemu ktoś miałby skręcić kostkę hasając w niskich butach?
Abo takie opinie się pojawiły 8-)
Sam skręciłem dwa razy w niskich - raz biegając, drugi raz przedzierając się nad rzeką 8-)
Noszę mimo to zarówno niskie jak i wysokie obuwie :-P
Do lasu wolę jednak Jungle.

Ciekawy wypad.
Rzeka czysta i przyjemna.
Pozdrawiam.

Re: Spacer w butach biegowych - Puszcza Knyszyńska

: 28 cze 2011, 06:54
autor: Kopek
Rzez pisze: nikt nie musiał używać noża :)
Fuuuj :-P

Fajny wypad. Ładne zdjęcia.

: 28 cze 2011, 07:52
autor: Lisu
To i odemnie kilka fotek pokażę. Wypad w niskich biegowych butach był super, wcale nie trzeba super wodoodpornych i wysokich butów. Lekkie i wygodne buty pozwoliły pokonać nam dość spory odcinek bardzo komfortowo ( mam porównanie do chodzenia w wojennym szpeju i w "mega butach" ). Coraz bardziej zachęcam się do lekkiej turystyki, po prostu jest sporo lżej i wygodniej, a to chyba o to głównie chodzi :)
Poza tym zasmakowaliśmy wszyscy czym jest packrafting - coś wspaniałego.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

: 28 cze 2011, 07:57
autor: Ciek
Lisu, a co to za pływadełko na zdjęciach?

: 28 cze 2011, 08:15
autor: Lisu
To sprzęt Rzeza, niechaj się wypowie :)

: 28 cze 2011, 08:58
autor: Ciek
A, to już wiem, choć wiek już nie ten i 15 lat to nie przelewki to jeszcze pamiętam cóż to było :)

: 28 cze 2011, 20:04
autor: Rzez

: 29 cze 2011, 00:18
autor: Dragonfly
No, widać poranek, wprawdzie nie zorze, ale zawsze... Co jest niezmiernie budujące, bowiem każda wyprawa, którą udało się wcześnie rozpocząć bywa udana... Co widać ! :-)

Rzez - taki kawał jest, stary dosyć: facet wypadł z 50 pietra wieżowca i spada... Na wysokości 25 kondygnacji ktoś wychyla się z okna i wrzeszczy do gościa - jak się czujesz ? Spadający odpowiada - na razie w porządku !
Ale to nie koniec... Mam znajomą, której pasją, od kilku lat, stał się rower. Pani ta ma specyficzny sposób zatrzymywania się: czeka, aż rower znieruchomieje i zacznie się pochylać a następnie wyciąga tę nogę, w którą stronę rowerek leci, żeby się podeprzeć. Tego rodzaju praktyka to droga do napytania sobie biedy i tak też się stało - pani doznała bardzo skomplikowanego złamania nogi w stawie skokowym. Leczyła się ponad rok, chyba do dziś jeszcze lekko utyka - a minęło już lat kilka. Ale to też nie koniec jeszcze... Pasją do roweru zaraziła swoją koleżankę. Niestety, nawykami również. Traf chciał, że po roku od nieszczęścia, jakie ją spotkało, identycznego złamania doznała koleżanka. Sądzisz może, że zły nawyk podpierania się, kiedy rower leci na bok, zaniknął u jednej, albo drugiej ?
Jaki z tego wniosek - przekonanie a wiara to jedno i to samo. Ani racjonalne argumenty, ani żadne doświadczenie, wiary nie zmienią... Jeżeli wierzący zaczyna mieć wątpliwości - to jest to człowiek słabej wiary... A nikt za takiego uchodzić nie chce.

Inny dowcip mi się przypomniał: Chińczycy, w trakcie prowadzenia prac wykopaliskowych wzdłuż granicy z ZSRR znaleźli drut miedziany, wobec czego ogłosili wszem i wobec, że za czasów dynastii Ming w Chinach znany był już telegraf. Rosjanie natychmiast rozpoczeli wykopaliska po swojej stronie granicy... Długo kopali i kopali, niestety, nic nie znaleźli... Ogłosili więc wszem i wobec, że w czasach dynastii Ming na terenie obecnego ZSRR, przyległych do granicy z Chinami posługiwano się radiem...

Tyle o niskim obuwiu... :-)

: 29 cze 2011, 08:05
autor: Rzez
Dragonfly pisze:No, widać poranek, wprawdzie nie zorze, ale zawsze... Co jest niezmiernie budujące, bowiem każda wyprawa, którą udało się wcześnie rozpocząć bywa udana... Co widać ! :-)

Rzez - taki kawał jest, stary dosyć: facet wypadł z 50 pietra wieżowca i spada... Na wysokości 25 kondygnacji ktoś wychyla się z okna i wrzeszczy do gościa - jak się czujesz ? Spadający odpowiada - na razie w porządku !
Ale to nie koniec... Mam znajomą, której pasją, od kilku lat, stał się rower. Pani ta ma specyficzny sposób zatrzymywania się: czeka, aż rower znieruchomieje i zacznie się pochylać a następnie wyciąga tę nogę, w którą stronę rowerek leci, żeby się podeprzeć. Tego rodzaju praktyka to droga do napytania sobie biedy i tak też się stało - pani doznała bardzo skomplikowanego złamania nogi w stawie skokowym. Leczyła się ponad rok, chyba do dziś jeszcze lekko utyka - a minęło już lat kilka. Ale to też nie koniec jeszcze... Pasją do roweru zaraziła swoją koleżankę. Niestety, nawykami również. Traf chciał, że po roku od nieszczęścia, jakie ją spotkało, identycznego złamania doznała koleżanka. Sądzisz może, że zły nawyk podpierania się, kiedy rower leci na bok, zaniknął u jednej, albo drugiej ?
Jaki z tego wniosek - przekonanie a wiara to jedno i to samo. Ani racjonalne argumenty, ani żadne doświadczenie, wiary nie zmienią... Jeżeli wierzący zaczyna mieć wątpliwości - to jest to człowiek słabej wiary... A nikt za takiego uchodzić nie chce.

Inny dowcip mi się przypomniał: Chińczycy, w trakcie prowadzenia prac wykopaliskowych wzdłuż granicy z ZSRR znaleźli drut miedziany, wobec czego ogłosili wszem i wobec, że za czasów dynastii Ming w Chinach znany był już telegraf. Rosjanie natychmiast rozpoczeli wykopaliska po swojej stronie granicy... Długo kopali i kopali, niestety, nic nie znaleźli... Ogłosili więc wszem i wobec, że w czasach dynastii Ming na terenie obecnego ZSRR, przyległych do granicy z Chinami posługiwano się radiem...

Tyle o niskim obuwiu... :-)
A tutaj odpowiedź :)

Co do dyskusji (ktora była już kilak razy wałkowana - nie ma sensu powtarzać tego w temacie zdjęciowym): Można chodzić w skorupach po lesie tudzież po pagórkach i wmawiać sobie, że jest to wygodne (wiara czyni cuda przeca), mimo że buty te zostały stworzone raczej do pionu. Niestety często ta wiara całkowicie zamazuje rzeczywistość.

: 29 cze 2011, 08:41
autor: Kopek
Dragonfly, wiedza nie idzie w prze ze świadomością. Dowodem są np. napisy na paczkach papierosów.

Co do lekkich butów. W tym roku śmigam w "przechodzonych" już butach, w których chodziłem do pracy. Zrobione z jakiejś tam skórki. Zaprawiłem je tylko olejkiem rycynowym i nawet nie pastowałem. Jestem bardzo zadowolony. Wcześniej śmigałem albo w opinaczach albo w glanach. Kolana po wypadzie dawały znać o sobie jeszcze kilka dni. Teraz nie ma tego problemu, i obtarć mniej.
Przeglądając listę PA "UL niskim kosztem" postanowiłem kupować sobie jakieś cichobiegi do 100 zł. Nie śpieszę się z tym bo na razie mam te swoje ale taka opcja butów na sezon wydaje mi się całkiem całkiem. Chociaż by Decathlon ma przecież ciekawe oferty i promocje.

: 29 cze 2011, 09:39
autor: puchalsw
Panowie... Nie wiem jak to zacząć.
Nie wiem o co chodzi, Może gdyby dyskusja była na temat chodzić w slipkach, czy bokserkach, to z racji cenności klejnotów rodzinnych zrozumiał bym skąd ta niekończąca się dyskusja...
Co chciałem powiedzieć.. . napisać właściwie.

Rzez chodzi w miękkim obuwiu do kostek, inny leśny łazik w obuwiu średnio lekkim w lato, i ciężkim w zimę. Jeszcze inny kocha glany. Jeszcze inny dowartościowuje się chodząc do technikum w obuwiu taktycznym. Zdzichu z pegieru tylko w gumofilcach, ale na niedzielę zakłada skarpety zamiast onucy. Pewien pan z kanu.pl cały rok chodzi na bosaka.
Każdy z ww. ma swoje argumenty, swoje za a nawet przeciw, swoje plusy dodatnie i plusy ujemne.
I nikt nikogo nie zmusza do chodzenia w glanach, jak lub gumofilcach, czy w trampkach jeśli lubi sobie po pracy, kiedy nikogo nie ma w domu, szpilki żony założyć...
Rozumiecie? Jeśli tak to proszę zaakceptujcie ten fakt, że Rzez chodzi w lekkim obuwiu i takie będzie promował (a przy okazji nieźle w nim napiera)
Niekończąca się dyskusja jest męcząca, i skłania mnie i AP do zabrania się za ostre cięcia postów... Bo to fajna foto-relacja jest i nie chcę aby była zanieczyszczana kolejną dyskusją akademicką.
Już po prostu dajcie spokój.
Dziękuję.

: 29 cze 2011, 10:11
autor: Kopek
puchalsw, masz rację. Postaram się o poprawę :roll: ;-)

: 29 cze 2011, 11:47
autor: Dragonfly
Puchal - masz rację ! Rzez chodzi w niskich butach, ja też chodzę. Niekiedy również w sandałach... :-)
Z Rzezem różnimy się chyba tylko w kwestii oceny chodzenia w butach wysokich - ja uważam, że w niektórych okolicznościach wskazane byłoby takowe obuwać. I to niekoniecznie zimą...

Rzez - zdaje się sugerować (bo wprost nie napisał chyba) zgoła co innego:
Rzez pisze:Można chodzić w skorupach po lesie tudzież po pagórkach i wmawiać sobie, że jest to wygodne (wiara czyni cuda przeca), mimo że buty te zostały stworzone raczej do pionu.
Ładnie nazywa się to: epatowanie przesadą... :-)

Puchal - zrozummy się dobrze: czym innym są buty, które się zakłada na nogi. Czym innym jest pisanie na forum - również o butach. O, na przykład takie:
Rzez pisze:W niskich butach. Wszyscy przeżyli, nikt nie skręcił kostki
Można było sobie to darować, skoro tematem była relacja z wyprawy ? :-)