Poszukuje informacji o niesamowitych przypadkach przetrwania w skrajnie niesprzyjających warunkach Najlepiej gdyby były to przypadki osób zupełnie zielonych w survivalu i wykazywały wyższość woli przetrwania nad umiejętnościami. Wystarczy kilka najlepiej z linkiem do źródła, a nie w stylu: gdzieś słyszałem. Jak by było podane nazwisko delikwenta to jeszcze lepiej.
: 02 mar 2011, 18:11
autor: unabomber
Nikt nic nie wie. Znaczy ten cały survival to ściema musi być... Wiedziałem, że nie da się bez ciepłej wody przeżyć!
No tak, dzięki.
To mamy dwa konkrety. O dramacie w Andach prawie każdy słyszał (film).
Myślę, że w kwestii przetrwania niejeden górnik miałby coś do opowiedzenia.
Niezwykłych rzeczy dokonywali też w Himalajach Jerzy Kukuczka, Krzysztof Wielicki i Reinhold Messner, ale Dąb narzucił pewne ramy i należy pisać raczej o ludziach nie zaznajomionych ze sztuką przetrwania, więc powyższe nazwiska odpadają.
: 02 mar 2011, 19:47
autor: Dąb
Oglądałem na discovery różne programy i było np o człowieku który na wycieczce autokarowej zagubił się na pustyni, przetrwał około tygodnia bez wody. Tylko , że ja potrzebuje konkretów ze źródłami np notkami w prasie choćby internetowej. A o Kukuczce to ja czytałem, co oni tam wyprawiali to przechodzi ludzkie pojęcie, jednak to byli zawodowcy. Raltson jest dobrym przykładem na to jak silna wola życia potrafi zmusić ludzi do wydawało by się nie możliwych rzeczy.
: 02 mar 2011, 20:03
autor: thrackan
Dąb, przykłady z Mearsowego "Extreme Survival" masz już wynotowane?
: 02 mar 2011, 20:19
autor: BRAT_MIH
Jest artykuł w temacie w Angorze z tego tygodnia, jest kilka nazwisk wskazanych, skocz do kiosku i wydaj 3,50 zł, myślę, że będziesz zadowolony. Pzdr.
Film pt. Jeniec oparty na autentycznych faktach, choć trochę umiejętności survivalowych zaczerpnął bo polował.
: 02 mar 2011, 22:56
autor: BRAT_MIH
Cornelius Rost, który w 1944 roku dostał się do radzieckiej niewoli, a następnie został zesłany do kopalni ołowiu na Syberii, uciekł z niej po 4 latach i w ciągu 3 lat idąc do Iranu pokonał 11 000 km.
Na podstawie książki J. M. Bauera opisującej to wydarzenie Niemcy nakręcili film. Taka odpowiedź jest chyba więcej warta :p
: 02 mar 2011, 23:01
autor: Mr. Wilson
Jacek Pałkiewicz ''Survival. Sztuka przetrwania'' wyd. z 1998 Bellona; w rozdziale - ''Najsłynniejsze przypadki przetrwania", podanych jest kilkanaście krótkich opisów osób które przetrwały w skrajnie trudnych warunkach. Ciekawa lektura.
W sieci nie szukałem.
: 03 mar 2011, 18:28
autor: orety
Stanisław Grzesiuk?
pozdrawiam
maciek
: 03 mar 2011, 23:28
autor: Dąb
"84-letni Henry Morello przeżył 5 dni na pustyni, w stanie Arizona, po tym jak wracając z ulubionej restauracji zabłądził a usiłując zawrócić wjechał do przydrożnego rowu, z którego nie mógł się wydostać. Zauważyli go i uratowali przypadkowi turyści.
Morello relacjonował, że zdołał wydostać się z samochodu, ale zdał sobie sprawę, że w pustynnych warunkach nie ujdzie daleko. Zawrócił i czekał na pomoc w aucie skracając sobie czas na wszelkie możliwe sposoby, m. in. przeczytał "od deski do deski" instrukcję obsługi samochodu. Nie miał wody. Aby zaspokoić pragnienie, rozbił kamieniem pojemnik z płynem do spryskiwania szyb i usiłował filtrować płyn przepuszczając go przez serwetkę.
Mężczyzna oderwał chromowany element samochodu i umieścił go na dachu mając nadzieję, że poszukujący go dostrzegą jego odbłysk. Wkrótce wyczerpał się akumulator auta i bateria jego telefonu komórkowego. Morello przyznał, że najgorsze były noce, kiedy po dziennym nieznośnym upale następował dotkliwy chłód. Wtedy ogarniał go strach. Po pięciu dniach zaczął tracić nadzieję, ale wtedy właśnie do okna samochodu zapukał turysta. - Po prostu ucałowałem go. Dla mnie był aniołem - powiedział Morello.
REKLAMA
Lekarze z John C. Lincoln Hospital w Phoenix powiedzieli, że sędziwy pacjent jest w zaskakująco dobrym stanie, jeśli weźmie się pod uwagę jego przeżycia. Morello, którego szukało ponad 100 ochotników oraz policja, przyznał, że groźna przygoda nauczyła go czegoś. - Nigdy nie będę jeździł samochodem bez wody - powiedział."
Źródło: http://www.wprost.pl/ar/231822/84-latek ... -Bez-wody/
: 04 mar 2011, 12:44
autor: lambers
orety pisze:Stanisław Grzesiuk?
Jego przypadki można określić jedynie jako Total [...] Extreme Survival
W Dachau, Mauthausen, ale i w Warszawie dał wyraz ekstremalnie rozwiniętej woli przetrwania. Polecam Kolegom, którzy nie czytali, jego książki: "Boso, ale w ostrogach", "Pięć lat kacetu" i "Na marginesie życia". Charakterny facet
: 04 mar 2011, 12:54
autor: Ciek
Charakterny ale i fuksiarz. Tak długie wywijanie się spod kosy to nie tylko umiejętności i wola przetrwania ale też niesamowite szczęście.
: 04 mar 2011, 13:19
autor: lambers
Ciek pisze:Tak długie wywijanie się spod kosy to nie tylko umiejętności i wola przetrwania ale też niesamowite szczęście.
I tak zapewne jest również z survivalem
: 06 mar 2011, 07:30
autor: Hillwalker
W czerwcu 1930 roku pilot pocztowy Henri Guillaumer odleciał samolotem z Santiago de Chile do Mendozy, miasta leżącego po drugiej stronie Andów, w Argentynie. W czasie lotu na wysokości 6500m wpadł w gwałtowną burzę śnieżną, która ściągnęła go w dół. W ciągu trzech minut opadł na wysokość 3000m i wylądował awaryjnie w śniegu nad brzegiem jeziora Diamant. Dwa dni i dwie noce spędził pod skrzydłem samolotu, owinięty w spadochron, czekając na koniec burzy i na samolot ratowniczy. Niestety, piloci ratownicy go nie widzieli, choć wystrzeliwał rakiety. Postanowił wtedy wyruszyć w drogę. N płótnie samolotu pozostawił wypisaną wiadomość o sobie. Wyruszył z torbą, w której było trochę żywności, kuchenka gazowa, zapałki, kombinezon lotniczy, futrzane rękawice, buty oraz mały kompas. Miał do przebycia 60 kilometrów w wysokich górach, łącznie z przejściem przez przełęcz na wysokości 4000m. Szedł nieustannie przez pięć dni i pięć nocy, nie śpiąc, ześlizgując się ze stoków. Śnieg sięgał mu często do kolan. W chwilach zwątpienia siadał, patrzył na zdjęcie żony i dzieci i mówił do siebie: „Jeśli moja żona wierzy, że jeszcze żyję, chce z pewnością, żebym wrócił, moi koledzy wierzą we mnie i chcieliby mnie zobaczyć, ja byłbym tchórzem, gdybym nie szedł”. I szedł dalej. Musiał rozciąć buty, bo tak mu popuchły nogi. Dotarł wreszcie do Rio Llaucho, do chaty, gdzie udzieliła mu gościny kobieta z małym dzieckiem. Zawiadomiona policja przewiozła go do San Carlos.
Źródło: Jacek Pałkiewicz, „Sztuka podróżowania”; wyd. Zysk i s-ka
[ Dodano: 2011-03-06, 07:47 ]
Podobne historie pokazują, jak ważną rzeczą jest umiejętność motywacji. W podanym przypadku, zdjęcie bliskich osób pomagało sięgnąć po głębokie rezerwy organizmu.
"Podczas wyprawy kanionem Blue John (koło Moab w stanie Utah), Ralston uległ wypadkowi, podczas którego duży głaz przygniótł mu prawe przedramię do ściany kanionu. Ralston wiedział, że nikt mu nie pomoże, ponieważ nie powiedział nikomu o swoich planach wędrówki. Przypuszczając że umrze spędził pięć dni powoli sącząc resztki wody i próbując oswobodzić rękę. Gdy skończyła mu się woda zaczął pić własny mocz, wydrapał na ścianie z piaskowca swoje imię, datę urodzenia i przypuszczalną datę śmierci.
Po pięciu dniach prób podniesienia i rozkruszenia głazu odwodniony Ralston postanowił odciąć swoją już i tak martwą rękę. Przy pomocy kostki założył na rękę dźwignię, co spowodowało pęknięcie kości promieniowej oraz łokciowej. Używając tępego ostrza w swoim narzędziu wielofunkcyjnym przeciął tkanki miękkie wokół złamania. Potem użył wbudowanych w scyzoryk kombinerek aby przerwać ścięgna. Po uwolnieniu się musiał pokonać jeszcze dystans ok. 13 km do swojego samochodu. Aby tam dotrzeć musiał zjechać na linie z 20 metrowej stromej ściany i wydostać się z kanionu w gorące południowe słońce. Po drodze do samochodu spotkał trzyosobową holenderską rodzinę, która dała mu wodę i jedzenie oraz powiadomiła pogotowie ratunkowe. Ralston został ostatecznie ewakuowany przez helikopter. Jego ręka została wydobyta przez obsługę parku i skremowana. Ralston wrócił w miejsce wypadku i pozostawił tam prochy."
Wszystko z Wikipedii.
: 06 mar 2011, 11:28
autor: Hillwalker
Linka do historii Ralstona zamieścił już Wedrowycz89.
[ Dodano: 2011-03-06, 11:34 ]
A tak pół żartem, jako przecież nie "survivalowiec" przetrwałem pierwszy taniec ( ) na własnym weselu, co świadczy o tym, że i amatorów stać na niebywałe wyczyny.