Strona 1 z 1

Czy na hobby można zarobić?

: 03 lut 2011, 09:50
autor: Ciek
Na wstępie pozwolę sobie zacytować samego siebie z innego tematu:
Ciek pisze:
abyss pisze:A co tam, macie :)

Czytałem kiedyś relację ze zbliżonej trasy autem - dojechać się dało, ale wymowa była w sumie smutna. "Odkrywca" poza frajdą (niewątpliwą) - nic na tym nie zyskał - kosztowało go to sporo pieniędzy i wysiłku. O sponsorach można zapomnieć - no chyba, że się za TYDZIEŃ dojeżdża do mety (warto mieć dodatkowo jakiegoś bardzo rozgarniętego impresario który zadba o potencjalnych sponsorów TUŻ PRZED SAMĄ METĄ!!!!). Bo wtedy ryzyko dla firm jest już małe, a "chwała" rozgłos całkiem spora...
abyss, takie przedsięwzięcia chyba nie są realizowane dla zysku. Chyba, że się mylę. Myślę, że dobie upowszechnienia się podróży tego typu przedsięwzięcia przestały robić jakiekolwiek wrażenie na kimkolwiek. Są fajne, ciekawe itp. itd. ale przed tobą to samo zrobiło XXXX osób więc nie ma co się dziwić, że zainteresowanie sponsorów jest minimalne albo żadne ze względu na minimalną medialność tego typu imprez.

Podróże to zabawa dla ludzi, którzy dysponują już jakimiś środkami. Osób, które są w stanie wykreować swój własny wizerunek do tego stopnia, że ktokolwiek może być zainteresowany sponsoringiem jest bardzo bardzo bardzo mało. Nawet w przypadku „medialnych tytanów” pokroju J. Pałkiewicza, realizujących faktycznie unikalne projekty jak np. poszukiwanie źródeł Amazonki o sponsorów jest niezwykle trudno i potrzebne są własne środki pochodzące z innej działalności jak np. działalność wydawnicza, sprzedawanie zdjęć czy choćby prowadzenie szkoły surwiwalu. Żeby było jeszcze śmieszniej to dzieciarnia, której największym dokonaniem w życiu jest wyjazd z mamą i tatą pod namiot, w Internecie takiego Pałkiewicza zmiesza z g…em bo ćwok, że nosi koszulkę z własnym nazwiskiem i się obwiesza metkami producenta dżinsów.

Może to brutalnie zabrzmi, ale uważam, że jak ktoś się spodziewał, ze po przejechaniem samochodem z punktu X do punktu Y spłynie na niego deszcz pieniędzy i chwały to był, ni mniej ni więcej tylko zwykłym frajerem :) Żeby cokolwiek zaczęło się zwracać to trzeba umieć robić zdjęcia, które ktoś będzie chciał kupić, napisać przynajmniej artykuł do prasy, który ktoś będzie chciał wydać, a jeszcze lepiej książkę, którą ktoś zechce kupić. Może założyć bloga albo stronkę, na której komuś się będzie chciało wstawić reklamę. Jak dla mnie prawdopodobieństwo czegoś takiego jest niskie.

Dałem swój głos, jak laseczka wygra, to mam nadzieję, że nam rzuci kilka fotek ale ja bym stawiał raczej na gmeranie przy IP niż szeptaną reklamę po forach sieciowych. Szczęściu trzeba pomagać ;)
Chciałbym się zapytać, czy na podróżowaniu albo innej formie realizacji swoich pasji można zarobić albo chociaż odzyskać część przeznaczonych na nią środków. Czy ktokolwiek z was sprzedaje fotografie, czerpie zyski z reklam na swoim blogu albo w inny sposób łączy hobby z przyziemną materialnością naszej rzeczywistości? Albo uskutecznia znany z PRLu patent polegający na zakupie za granicą fantów na sprzedaż w kraju? Albo jeszcze coś innego wymyślił? Z góry uprzedzam, że prowadzenie sklepu nie wpisuje się w temat, sklep można prowadzić nie wychodząc z domu.

Osobiście jedyną formą „kompensacji”, z której osobiście korzystam jest okazjonalne zjadanie złapanych rybek ale jakby podliczyć ile kasy wrzuciłem w sprzęt i ile mnie to kosztuje rocznie w porównaniu z ilością zjedzonego mięcha to wychodzi mi chyba drożej niż za szynkę parmeńską ;)

: 03 lut 2011, 10:48
autor: Zirkau
można chyba zarobić. W 2010 r. byłem w Klubie ZAK na spotkaniu Klubu Podróżnika w Poznaniu. Swoje zdjęcia i film z wyprawy prezentował Jerzy Pawleta, który właśnie żyje z podróży.

http://www.jpfoto.pl/

Wielu filmowców i fotografów z tego żyje, bo jak inaczej nakręcić film o głębokiej Amazoni ? Podróży przez Afrykę ? Ktoś za to placi, niewielu ma takie szczęście:
- Martyna Wojciechowska
- .......
- Blondynka czyli Beata Pawlikowska
- Wojciech Cejrowski

czyli osoby które CAŁE swoje życie podporzadkowały pod tego rodzaju wypady.
Sama wyprawa często to raczej koszty i to nie małe. Zysk może być, jeśli potrafimy się sprzedać.
Np. Aleksander Doba, wlaśnie przepłynął kajakiem Atlantyk w 99 dni. Ilu o nim słyszało, ile może na tym zarobić, szczególnie jak zwrócić musiałby kasę za sprzęt i organizację ? Książek nie pisze, filmów nie kręci.... - Ale aby się dobrze sprzedać - niewielu potrafi. Ogólnie cieżki kawałek chleba. Coraz trudniej wymyślić coś nowego, niepodważalnego.

Marcin Gienieczko - niby podróżnik, ale sama osoba dość kontrowersyjna. Przeczytałem jego książkę "Pokonać siebie". Już po tym wiem, że nie wytrzymałbym z nim, za bardzo chaotyczny. Brak w jego przypadku twardych, niepodważalnych dowodów na realizację - stąd pewnie i głosy o "oszustwach podróżniczych". Niewiadomo co myśleć. Być może przez tą jego chaotyczność, traci się pewność czy aby "napewno" bo można odnieść wrażenie, że coś kręci...

: 03 lut 2011, 11:19
autor: slaq
Przeczytałem na kibelku ze dwie relacje Pana Marcina G.
O wyprawie na Alaskę - całkiem fajna + ładne zdjęcia, ale ogólnie typa uznałem za delikatnego konfabulanta 8-)



Śmiesznie gada, ale nie wierzę w jego japę 8-)

: 03 lut 2011, 11:33
autor: przeszczep
Ja dorabiam sobie do pensji przy pomocy hobby ;) Robię plasticzane pochwy i noże całkiem stalowe :)

: 03 lut 2011, 11:45
autor: toosh

: 03 lut 2011, 12:15
autor: zdybi
slaq pisze:

Śmiesznie gada, ale nie wierzę w jego japę 8-)
Faktycznie, gość tworzy z rozmowy "masło maślane" i jakby stara się wcisnąć mdłą papkę.
Czuć wyraźnie,że ten człowiek nie jest pewny tego co mówi i nie jest sobą.
Ale jest też tak, że nawet ludzie czynu, nie muszą być wcale jacyś specjalnie medialni. Także odczuwają stres i tremę. Widziałem kiedyś taką sytuację, kiedy rozmówca nie może wykrzesać z siebie ciągu zdania. To był wywiad w tv z Markiem Kamińskim. Organizowano wtedy zbiór odzieży i koców dla potrzebujących. Normalni ludzie. O taki przykład http://www.dailymotion.pl/video/x97wt2_ ... n-te_sport
Jeśli ktoś jest bardzo mobilny, pewnie może i wyżyć ze swojej pasji (pasji z logo forum). W naszych warunkach nie jest to jednak proste i piękne.
Natomiast jako forma hobby,która czasami przynosi jakieś profity- to i owszem. Także organizuję szkolenia i wyprawy powiązane z tematyką survivalu. Z Dębem organizujemy warsztaty z technik przetrwania. To jest ogrom wiedzy i tym bardziej pasjonujące,że praktycznie życia nie starczy by zgłębić całość. Generalnie nigdy nie nastawiam się na mega zyski z tego tytułu. I myślę,że tak należy do tego podchodzić. Na tym polega prawdziwa pasja,by móc się realizować. Nie koniecznie przeliczając wszystko na złotówki. Z czasem, każde działania przynoszą jakieś wyniki. Bardziej lub mniej doraźne. Ale jak dobrze Ciek napisał "szczęściu trzeba pomagać" ;-)

: 03 lut 2011, 12:26
autor: slaq
toosh pisze:slaq, nie tylko ty ;]
O to nie wiedziałem nawet.

Zdybi - no wiadomo trema robi swoje, ale mi to o styl chodzi, słownictwo.
Bywam czasem na konferencjach - z roboty mnie wysyłają , gdzie strażacy i policjanci, mówią o wypadkach drogowych.
Zwykli ludzie, widać, że się denerwują, ale o problemach w swej pracy mówią rzeczowo i konkretnie. To samo o planach i poprawie warunków na drogach.
Zaś w mowie Pana Marcina mi tego zabrakło 8-)
Kończę OFFa i spadam z tematu, bo się Ciek wnerwi :-P

: 03 lut 2011, 12:34
autor: MlKl
Ja wychodzę z założenia, że robić należy tylko to, co się lubi, a wtedy nie ma podziału na pracę i hobby. Dlatego większość moich bzików oprócz radości przynosi mi również zyski materialne. Albo przynajmniej się samofinansuje.

: 03 lut 2011, 18:53
autor: orety
Ciek pisze:Albo uskutecznia znany z PRLu patent polegający na zakupie za granicą fantów na sprzedaż w kraju?
przemytnikiem będąc objechałem 3/4 Europy, 1/2 Azji Południowo Wschodniej i odrobinę Bliskiego Wschodu (w sumie ok. 6 lat poza Polską)

pozdrawiam
maciek