Strona 1 z 1

Widziałem prawdziwego trampa/ włóczykija

: 09 lip 2008, 00:35
autor: Dąb
Idąc dziś przez centrum miasta przykuł moją uwagę siedzący człowiek, Bardzo rzadko się takich spotyka od razu było widać, że jest bezdomny jednak nie przypominał alkoholików z dworca, ubrany w krótkie spodenki, czyli obcięte i niepodszyte spodnie od garnituru, zamiast koszulki jakaś kamizelka na nogach buty za kostkę jakieś sportowe z obciętą częścią na palce( wycięty materiał/skóra od początku sznurówek przez środek od podeszwy przyszyta taśma 20mm) koło niego stał plecak około 90-100litrów, z zewnętrznym stelażem z jednego z ostatnich wypustów z porządnym pasem biodrowym i wyprofilowanymi szelkami z materiału przypominającego kodure, zamiast taśm parcianych przy pasie biodrowym z fastexem był pasek skórzany, widać było, że w środku plecaka dźwiga swój życiowy dobytek, przy plecaku przytroczone były karimata, namiot nawet nie wiem, jaki, pokrowiec miał starte napisy, manierka( tą rolę pełniła aluminiowa butelka z wsadzonym od góry kubkiem plastikowym i zrobionym pokrowcem z bliżej nieokreślonej rzeczy), były jeszcze przytroczone jakieś przedmioty jednak nie wiem, jakie. Człowiek około czterdziestki z brodą i włosami do ramion, widać było też, że często się myje.
Aż serce ścisnął żal, kiedyś przez pięć miesięcy sam tak żyłem i chociaż człowiek chodził głodny, to gdybym nie ula...
Patrząc na niego pomyślałem, uważałem, że nie daje się skusić marketingowcą, jednak w porównaniu, z jakim kiedyś sprzętem podróżowałem, a teraz stwierdzam, że nie zawsze mi się to udaje. Jestem ciekaw czy wy też spotkaliście takich ludzi.

: 09 lip 2008, 09:00
autor: Wedrowycz89
Mogłeś z nim porozmawiać, pewnie sporo ciekawych historii by opowiedział ;-)

: 09 lip 2008, 09:05
autor: PA
Jakiś dziwny. Co on robił w centrum miasta ;) Zgubił się bidok.

: 10 lip 2008, 17:46
autor: Hakas
Ja mam ochotę zaśpiewać - dziś już prawdziwych Cyganów( trampów) już nie ma.
To był jakiś bezdomny prędzej, prawdziwy tramp szukał by szczęścia na wsi a nie w mieście.
Bynajmniej ja tak się po Pomorzu włóczyłem. Jak mi zaczynało kasy brakować to chodziłem od zagrody do zagrody i o zajęcie pytałem. Czasami pogonili innym razem nakarmili a kiedy indziej zarobić parę groszy dali. Eh to były czasy młodzieńczej wolności :roll:
Pozdrawiam Hakas

: 10 lip 2008, 23:16
autor: Dąb
Otwieram dzisiaj lokalną gazetę i okazuje się że to anglik, który przemierza Europe pieszo.
Hakas pisze:Ja mam ochotę zaśpiewać - dziś już prawdziwych Cyganów( trampów) już nie ma.
Jeszcze istnieją prawdziwi, miałem okazję spotkać w życiu jeszcze dwóch.

: 11 lip 2008, 18:06
autor: Yoggi
Tak delikatnie odchodząc od tematu to na zlocie ktoś opowiadał o pewnym wielokrotnym zwycięzcy harpaganu który kiedyś obszedł całą Polskę bez przygotowania. Jak się nazywał i czy ma ktoś jakieś info o nim?

: 11 lip 2008, 19:45
autor: PA
Marek Zięba gg 9581204
(mam nadzieję, że się nie obrazi - jakby co to mówcie że Piotr Antkowiak z Torunia dał Wam namiar, żeby nie było niejasności)
Jest trochę info na sieci ale myślę, że można też pogadać.

: 11 lip 2008, 19:56
autor: Yoggi
dziękuję serdecznie

: 09 wrz 2008, 12:48
autor: wolfshadow
Odgrzebię temat.
To było kilkanaście lat temu w schronisku studenckim na Rogaczu (Beskid Mały). Byliśmy w trakcie przygotowywania kolacji gdy na polanę poniżej schroniska wszedł własnie taki tramp. Chudzinka. Długie włosy, broda, przygięty pod plecakiem. W ręce dzierżył wypchany czymś potężny wór na śmieci. Po powitaniu zrobiliśmy mu miejsce na ławie a dziewczyny przygotowały kilka kanapek więcej. Karol (tak miał na imię) po posiłku poszedł się zameldować u kierownika a następnie od razu padł na przydzielone leże. Jak już nadrobił zaległości senne dowiedzieliśmy się, że przez całe wakacje wędruje sobie od schroniska do schroniska. W dużym worku ma gitarę i właśnie na poprzednim popasie grał całą noc po czym rano wyruszył w trasę. Na Rogaczu sytuacja się powtórzyła. Nic tak nie integruje różnych łazików jak wspólne nocne ognisko i dzwięki gitary uciekające wraz z czasem zmierzającym do wschodu słońca.

: 09 wrz 2008, 17:07
autor: Valdi
Witam towarzystwo, po przeczytaniu postu powrocily wspomnienia stare, jak swiat :)
Bedac studentem UMK, mieszkalem w akademiku, pewnego dnia (niewiedziec skad) pojawil sie gosciu dziwny u moich sasiadow, podobny widokiem, a zapewne i tez zachowaniem, do tych waszych, wiem, ze wedrowal sobie tak przez Polske, mieszkal u znajomych, czyli tych , kogo wczoraj poznal. Oto tak ten gosciu mieszkal nieopodal(w sasiednim pokoju), mial taki jakis wewnetrzny spokoj, zarazal nas im, lubilismy jego, raczej jego styl bycia, caly jego dobytek miescil sie w jakiejs torbie. Bylem akurat po zakupie nowego plecaka-ze stelazem, Made in Bydgoszcz. Mialem prawie nowke rosyjski plecak(worek, kazdy wie o co chodzi) , postanowilem gosciowi go oddac, jakze bylem zdziwiony faktem, ze gosciu nie chce odemnie go przyjac, bo nie ma kassy itd, namawialem go chyba kilka dobrych godzin. wkoncu sie zgodzil, wiec wypalilismy po fajeczce wypchanej czerwona Amfora i....wiecej goscia nie widziqlem, okazalo sie, ze nastepnego dnia taksamo zniknal, jak i sie pojawil przed tygodniem, czy cos okolo tego.
Dziwne, ze az tak dobrze go sobie pamietam, moze dlatego, ze kojazy mi sie troche z Blueesem :) O! wygadalem sie .

: 10 wrz 2008, 08:03
autor: Regent
Mały byłem, ale chyba już nie przedszkolak. Wtedy jeszcze bezdomnych czy złomiarzy na ulicach miast się nie widywało i każdy wyglądający inaczej zwracał uwagę I rzucił mi się wtedy w oczy pewien człowiek: stary, wysoki, chudy, miał długą brodę, bardzo kulał, ubrany w długi płaszcz (zastanawiam się teraz czy nie wojskowy, ale w jakimś takim burym kolorze), na plecach miał jakiś worek albo plecak, ale co najciekawsze przepasany był sznurem, a na nim miał pozaplatane pętelki. W tych pętelkach wisiały mu różne, większe lub mniejsze, buteleczki i chyba nawet (choć nie wiem czy to już nie moja wyobraźnia) pozatykane były korkami wystruganymi z patyczków. Dużo miał tych buteleczek, a one dzwoniły jak szedł.
Znachor jakiś?

Później jak czytałem "Lato leśnych ludzi" tak wyobrażałem sobie Rosomaka.

: 11 paź 2010, 21:04
autor: rumcajs
Odświeżę trochę temat.
Niestety dzisiaj taki człowiek od razu wzięty byłby za bezdomnego alkoholika,więc raczej era takich ludzi odeszła w zapomnienie.Dzisiaj wędrowcy jako konieczny sprzęt zabierają ze sobą maszynkę do golenia i wodę po goleniu.Kiedyś był program o człowieku co na rowerze przemierzał całą Polskę,jednak najciekawsze było to że miał dużą przyczepę do tego roweru dołączoną a na niej mnóstwo gratów i psy które się przyplątały po drodze.Niestety ale żule i bezdomni spowodowały że dzisiaj taka forma włóczykija raczej odeszła już praktycznie do historii.

: 11 paź 2010, 22:40
autor: puchalsw
A słyszeliście o wędrujących czeladnikach? Temat było poruszany na BushcraftUK. Coś niesamowitego.
Żeby nie opisywać tematu na nowo, poniżej znajdziecie linka do wątku na B...ftUK:
http://greenwood-carving.blogspot.com/2 ... eyman.html
Jeden z Forumowiczów, opisał swoje spotkanie z takim czeladnikiem - stolarzem. Już nie pamiętam dokładnie zasad, ale po odbyciu stażu u Mistrza, taki czeladnik, aby uzyskać pełen tytuł, musi wędrować po kraju, Europie przez 5 lat
Podczas swojej wędrówki, musi świadczyć usługi w zakresie swojego fachu. Nie wolno mu odwiedzać tego samego miejsca dwa razy, ani miejsca swojego zamieszkania, czy miejsca gdzie odbył wstępną naukę fachu .
Musi prowadzić dziennik prac, w którym wpisywane są przez klientów opinie na temat wykonanych usług, jak i znajdują się stemple urzędów pocztowych, miejscowości, które odwiedzał. Więcej informacji znajdziecie na blogu Forumowicza BKUK...
Po tak odsłużonej "aplikacji" wraca do cechu, gdzie dostaje odpowiednie uprawnienia.
I teraz uwaga: To nie jest zamierzchła przeszłość. Ten zwyczaj nadal jest kultywowany. Czeladnik (journeyman) nie może poruszać się swoim samochodem. Może tylko korzystać z autostopa, lub wędrować na piechotę.
Ciekawe jest to, że czeladnicy są w charakterystyczny sposób ubrani. Tak na dawną modłę. W ten sposób, nie są myleni ze zwykłymi obieżyświatami.
Niestety nie mogłem znaleźć materiałów na temat "Journeman" w języku polskim

: 12 paź 2010, 01:24
autor: rumcajs
puchalsw, Niestety, ja tylko po Polsku a i tak kiepsko :mrgreen: Czy mógłbyś napisać coś więcej?Np. w jakim kraju to ma miejsce i w jakim celu się takie coś wykonuje.

: 12 paź 2010, 08:12
autor: thrackan
http://www.dw-world.de/dw/article/0,,3893845,00.html
http://www.czasmiedzy.zblizenia.pl/2008 ... omyslec-i/

(nie czytałem tego, bo już czytałem po angielsku, ale wydaje się być na temat i po polsku :-P )

: 12 paź 2010, 21:03
autor: rumcajs
thrackan, dzięki za link,ciekawa sprawa z tymi czeladnikami.Szkoda że ja mam inny zawód wyuczony bo przygoda mogła by być nie zła.Jednak mimo wszystko w Polsce raczej się słabo sprawdzi bo bezrobocie i pracodawcy wiadomo jacy są,ale pomysł fajny.