tym gorzejkalyk3 pisze: Może dla siebie ma dobry nóż, a innym sprzedaje to badziewie
pozdrawiam
maciek
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
z torbami by poszedłJaca pisze:Może po prostu na każde ujęcie ma nowy nóż jak jakiś mu się popsuje Wątpię żeby specjalnie dla niego robili jakiś specjalny.kalyk3 pisze:Może dla siebie ma dobry nóż, a innym sprzedaje to badziewie.
A sam show telewizyjny nie wystarczy?Nie sądzę, żeby Bear Grylls ryzykował firmowanie jakiegoś badziewia.
Tu się zgodzę. Ray tym po prostu żyje. Nosi sprzętu od groma, i pokazuje, że to może być sposób spędzania wolnego czasu, hobby, a nie sport wyczynowy.Skiba pisze:Ray jest o wiele lepszy, nikt o nim za bardzo nie mówi...
Grałem w różne sporty zespołowe, które raczej nie są uznawane za extremalne i uwierz mi, że nabawiłem się więcej kontuzji niż podczas zabawy w "surwajwal" W zasadzie jak do tej pory w lesie jeszcze nic sobie nie zrobiłem.Badziu pisze:Survival pod jakimś względem jest sportem ekstremalnym. Podczas wypraw można się odwodnić, doznać jakiejś choroby, urazu i wiele, wiele innych rzeczy...
Przyznam, że ja podobnie. Po niewinnej grze w nogę czy w kosza musieli mnie zszywać lub nabawiałem się urazów ciągnących się potem latami a wszelkiego rodzaju z założenia brutalne sporty i rozbijania się po różnych dziurach nie przynosiły mi więcej niż paru potłuczeń. Tak, wiem, że zawodowcy to dopiero mają kontuzje ale nie do tego zmierzam. Zapadł mi w pamięć pewien wywiad, jaki czytałem w pożyczonej od kumpla gazecie. Wywiad z Piotrem Pustelnikiem, który spytany o zastosowanie survivalu w górach odpowiedział mniej więcej, że kto nastawia się na ekstremę, ten będzie ją miał. Ale on stara się dobrze przygotować i zrobi wszystko, by jej uniknąć. I tak Grylls przeżywa mrożące krew w żyłach przygody i walczy o życie sto metrów od autostrady a Mears w najdzikszej głuszy sprawia wrażenie równie wyluzowanego co w przydomowym ogródku...Grałem w różne sporty zespołowe, które raczej nie są uznawane za extremalne i uwierz mi, że nabawiłem się więcej kontuzji niż podczas zabawy w "surwajwal" W zasadzie jak do tej pory w lesie jeszcze nic sobie nie zrobiłem.