Ja tam nie noszę się z zamiarem ogolenia łba. Jak już totalnie wyłysieję od 'tarcia o uda', to się zastanowię. W naszych czasach, nawet dłuższe wyprawy w teren nie grożą pasożytami, więc to jest durne tłumaczenie. Swoją drogą istnieją sposoby na pozbycie się tego typu zwierzaczków, o których to ludzie nie mieli pojęcia jeszcze 20 lat temu, więc nie wiem skąd u was ta nagła fobia.

Swoją drogą tylko przy totalnie łysym łbie widać kleszcza. Jak ktoś ma normalne krótkie włosy, to znalezienie go jest tak samo proste, jak w przypadku długowłosych. Tym bardziej, że długowłosi częściej łba dotykają ze względu na poprawianie owych kudłów.
Co do mycia, to człowiek nie umrze jak tydzień łba nie umyje, a w zimie mycie łba to jest prawdziwy survival, więc coś w sam raz dla nas.

Wystarczy zrobić ekrany przy ognisku, żeby podnieść temperaturę, podgrzać trochę wodę w baniaku/butelce, umyć łeb, zawinąć szybko w ręcznik i wrócić do przygotowanej kryjówki przy ognisku. Tam już tylko dosuszać ręcznikiem, uczesać i poczekać aż doschną.

Jak zrobi się to dobrze, to człowiek przeżyje, jak nie to może też przeżyje.

Natomiast w lecie zamoczyć łeb w strumieniu, następnie chustkę w strumieniu i założyć na głowę i już tylko patrzysz przez godzinę z satysfakcją na twarzy na łysego kolegę, którego sprzęt chłodzący po 15 minutach jest suchy i rozgrzany. icon_twisted
Swoją drogą: kobieta mnie zaszlachtuje jeśli je obetnę, więc wyjścia i tak nie mam.
