Siekiera czy Maczeta, Maczeta czy Siekiera
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- hejtyniety
- Posty: 686
- Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
- Lokalizacja: Katowice
- Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
- Płeć:
Były tu wzmianki o naszych przodkach i minionych pokoleniach. A skoro temat wyrósł poza siekiery i maczety, to przecież mamy rodzime urządzenie podobne do tej ostatniej. Co najmniej od średniowiecza funkcjonuje u nas obok tasaków kuchennych i bojowych tasak karczowniczy. Na pewno każdy zetknął się z tym urządzeniem, które niesie poniższy ludzik, narysowany w latach 60 XVw.
W pewnych warunkach więc i u nas musiało być zapotrzebowanie na podobne narzędzia...
W pewnych warunkach więc i u nas musiało być zapotrzebowanie na podobne narzędzia...
- unabomber
- Posty: 228
- Rejestracja: 16 sie 2009, 18:52
- Lokalizacja: Beskid Niski
- Tytuł użytkownika: wirus homo sapiens
- Płeć:
Zgadza się, tasak karczowniczy jest świetnym narzędziem do karczowania. icon_twisted
A jeżeli chodzi o ten brzeszczot to czy przypadkiem nie będzie on się wyginać i skręcać w piłowanym materiale?
Najlepiej brać maczetę (na dzikie, niebezpieczne zwierzęta), włócznie (na te większe), piłę, toporek, siekierę, siekierę rozłupującą, saperkę, nóż duży i nóż mały. To jest naprawdę skuteczny zestaw i tylko dzięki niemu można przetrwać w strasznej, polskiej dziczy.
A człowiek rozumny weźmie scyzoryk.
A jeżeli chodzi o ten brzeszczot to czy przypadkiem nie będzie on się wyginać i skręcać w piłowanym materiale?
Najlepiej brać maczetę (na dzikie, niebezpieczne zwierzęta), włócznie (na te większe), piłę, toporek, siekierę, siekierę rozłupującą, saperkę, nóż duży i nóż mały. To jest naprawdę skuteczny zestaw i tylko dzięki niemu można przetrwać w strasznej, polskiej dziczy.
A człowiek rozumny weźmie scyzoryk.
Zima weryfikuje.
Wiesz, ja akurat spotykam się czasem z potrzebą karczowania (raczej pojedynczych drzew i kęp krzaków) i radzenia sobie z solidnymi pniakami i korzeniami z racji brania od czasu do czasu udziału w wykopaliskach, szczególnie ratunkowych. A doświadczenie nauczyło mnie nie polegać na firmowym/państwowym sprzęcie, którym owszem da się wszystko wykonać aczkolwiek zwykle niezwykle mozolnie. Często też odczuwam potrzebę szybkiego ratowania chociaż części drewna (celem zrobienia z tym potem "czegoś fajnego") z drzewka, które i tak ma zaraz zostać zdarte przez spychacz lub zostało właśnie wyrwane przez koparkę i rzucone na hałdę. A w takich sytuacjach trzeba działać szybko i skutecznie bo czasu na takie działania jest zwykle niewiele. Bo albo lądują na tym po chwili tony ziemi albo ja akurat celem uskutecznienia drzewka schodzę ze stanowiska pracy No i właśnie piła ze szwajcarskiego scyzoryka nie zawsze zdaje egzamin. Z różnych przyczyn. Interesuję się więc wynalazkami, które można wyciągnąć z małego plecaczka lub kieszeni. Tyle w skrócie o mnie. A pewnie połowa ludzi tu piszących bywa w lesie i na łące nie tylko w okolicznościach typu weekendowy spacer do pobliskiego zagajnika. Acz nie każdemu może się chcieć opowiadać.
Brzeszczot nie będzie się skręcać i wyginać jeśli doda się do niego rodzaj ramy napinającej. O tym pisałem i ja i hejtyniety.
A w swoim poprzednim poście nie pisałem nic o skuteczności/praktyczności ino zwróciłem uwagę, że takim czymś też można, bo po co ograniczać się do maczet.
Brzeszczot nie będzie się skręcać i wyginać jeśli doda się do niego rodzaj ramy napinającej. O tym pisałem i ja i hejtyniety.
A w swoim poprzednim poście nie pisałem nic o skuteczności/praktyczności ino zwróciłem uwagę, że takim czymś też można, bo po co ograniczać się do maczet.
- unabomber
- Posty: 228
- Rejestracja: 16 sie 2009, 18:52
- Lokalizacja: Beskid Niski
- Tytuł użytkownika: wirus homo sapiens
- Płeć:
Spoko, nie piłem do Ciebie tylko ogólnie, o nadmiarze sprzętu.
Po prostu chodzi mi o to, że przydaje się po prostu to co mamy ze sobą. Pewnie, że miło jest mieć narzędzie adekwatne do wykonywanej pracy ale mały nożyk i toporek w zupełności wystarczają.
Maczeta ma niesamowity cool-factor ale jej przydatność często ogranicza się do roli "misia" na spokojny sen wbitego w ziemię obok posłania. Zresztą tak samo jak wielkiego amerykańskiego noża przy pasie...
Trzeba patrzeć na to czego ludzie żyjący na łonie przyrody używali i używają nadal. Znam sporo górali wypasających owce (jak by nie patrzeć ponad pół roku łażą po łąkach i lasach) i zawsze podstawa to u nich jest siekierka. Nóż? Każdy miał jakiegoś badziewnego kuchenniaka. "Nóż to nóż. Ma ciąć i tyle." - jak powiada kolega Marcin. Jak by maczeta była lepsza od toporka to by się u nas już wieki temu przyjęła. Tyle w temacie, bo już kółko robimy...
Pozdrawiam!
Po prostu chodzi mi o to, że przydaje się po prostu to co mamy ze sobą. Pewnie, że miło jest mieć narzędzie adekwatne do wykonywanej pracy ale mały nożyk i toporek w zupełności wystarczają.
Maczeta ma niesamowity cool-factor ale jej przydatność często ogranicza się do roli "misia" na spokojny sen wbitego w ziemię obok posłania. Zresztą tak samo jak wielkiego amerykańskiego noża przy pasie...
Trzeba patrzeć na to czego ludzie żyjący na łonie przyrody używali i używają nadal. Znam sporo górali wypasających owce (jak by nie patrzeć ponad pół roku łażą po łąkach i lasach) i zawsze podstawa to u nich jest siekierka. Nóż? Każdy miał jakiegoś badziewnego kuchenniaka. "Nóż to nóż. Ma ciąć i tyle." - jak powiada kolega Marcin. Jak by maczeta była lepsza od toporka to by się u nas już wieki temu przyjęła. Tyle w temacie, bo już kółko robimy...
Pozdrawiam!
Zima weryfikuje.
- hejtyniety
- Posty: 686
- Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
- Lokalizacja: Katowice
- Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
- Płeć:
koledzy, ale nie zapominajcie też, że maczeta maczecie nie równa. Co innego to 2mm kawałek sprężynującej blachy, a co innego tasak 5-6 mm. Niestety te cienkie maczety w naszych warunkach są mniej uniwersalne (co nie znaczy, że się nie przydają) przez co jako ekwipunek minimum raczej nie powinny występować.
Jeżeli bierzemy pod uwagę tasaki czy "wielkie czarne amerykańskie noże" to znów musimy się zastanowić nad uniwersalnością. "WCAN" jest bardziej uniwersalny niż sama mora. Ale mora z siekierką/piłą pokrywa większy zasięg prac. I tak można w kółko...
Wszystko zależy od sytuacji. Ja mojego Ka-Bara będę nosił bo lubię/umiem wykorzystać jego potencjał/nie lubię kroić chleba na około itp itd.... Ale jakbym miał wybierać się w UL to wziąłbym tylko morę. Na bushcraft wziąłbym "WCAN" oraz piłę... Długo tak można
Jeżeli bierzemy pod uwagę tasaki czy "wielkie czarne amerykańskie noże" to znów musimy się zastanowić nad uniwersalnością. "WCAN" jest bardziej uniwersalny niż sama mora. Ale mora z siekierką/piłą pokrywa większy zasięg prac. I tak można w kółko...
Wszystko zależy od sytuacji. Ja mojego Ka-Bara będę nosił bo lubię/umiem wykorzystać jego potencjał/nie lubię kroić chleba na około itp itd.... Ale jakbym miał wybierać się w UL to wziąłbym tylko morę. Na bushcraft wziąłbym "WCAN" oraz piłę... Długo tak można
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
Dobry tasak nie jest zły i nie musi być US i zły i czarnyhejtyniety pisze:Jeżeli bierzemy pod uwagę tasaki czy "wielkie czarne amerykańskie noże"
Kolega Jacuś, onegdaj szalał i wychwalał potencjał klasycznego tasaka
https://picasaweb.google.com/slaq24/Wyp ... 2195275458
Bardzo sobie cenił precyzję i oryginalność - awangarda na pełnej
- hejtyniety
- Posty: 686
- Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
- Lokalizacja: Katowice
- Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
- Płeć:
tasak do rąbania to średni pomysł - przynajmniej taki kuchenny...
Co innego to sprzęt dedykowany, na przykład taki jak tu:
http://www.kosy.eu/strona.php?grupa=11
A tasaki a "WCAM" to dwie zupełnie inne sprawy
Co innego to sprzęt dedykowany, na przykład taki jak tu:
http://www.kosy.eu/strona.php?grupa=11
A tasaki a "WCAM" to dwie zupełnie inne sprawy
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
I tutaj się z Tobą muszę zgodzić w 100%!. Normalnie, się rozmarzyłem ...unabomber pisze:Najlepiej brać maczetę (na dzikie, niebezpieczne zwierzęta), włócznie (na te większe), piłę, toporek, siekierę, siekierę rozłupującą, saperkę, nóż duży i nóż mały. To jest naprawdę skuteczny zestaw i tylko dzięki niemu można przetrwać w strasznej, polskiej dziczy.
Tylko, jak w Polsce przywrócić wielożeństwo???
Znaczy monogamista, co wszystko musi taszczyć sam? :punabomber pisze:A człowiek rozumny weźmie scyzoryk.
Więcej nie mogę napisać, bo mnie "moja" kobieta przyłapie i znowu dostanę wp....ol.
- Pingwiniak
- Posty: 410
- Rejestracja: 03 sie 2009, 21:28
- Lokalizacja: Wrocław
- Tytuł użytkownika: Szeregowy
- Płeć:
rob30 - ta twoja to oryginalna Ontario ?
Jak dla mnie dobrym kompromisem jest ciężkie kukri.Np. 8mm grubość głowni
Jak dla mnie dobrym kompromisem jest ciężkie kukri.Np. 8mm grubość głowni
Zapraszam na mój kanał YouTube:
https://www.youtube.com/user/Plushpingwin/videos
https://www.youtube.com/user/Plushpingwin/videos
- Doczu
- Posty: 1284
- Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
- Lokalizacja: Pinecity
- Tytuł użytkownika: Litewski Cham
- Płeć:
Piła o której pisałem wcześniej jest już po testach terenowych.
Jestem naprawdę mile zaskoczony. Spisała się znakomicie. Rżnie się szybko (tu ujawniają się zalety brzeszczota o dużych zębach), płynnie i nic się nie klinuje.
Nie ukrywam że podczas ostatniego bytowania częściej korzystałem z piłki niż z siekierki, a oba te narzędzia tworzą znakomity duet, któremu i pryzma "metrówek" niestraszna
Jestem naprawdę mile zaskoczony. Spisała się znakomicie. Rżnie się szybko (tu ujawniają się zalety brzeszczota o dużych zębach), płynnie i nic się nie klinuje.
Nie ukrywam że podczas ostatniego bytowania częściej korzystałem z piłki niż z siekierki, a oba te narzędzia tworzą znakomity duet, któremu i pryzma "metrówek" niestraszna
- Doczu
- Posty: 1284
- Rejestracja: 25 mar 2009, 10:25
- Lokalizacja: Pinecity
- Tytuł użytkownika: Litewski Cham
- Płeć:
W związku z powtarzającymi się na PW pytaniami o piłę, ustaliłem sprzedawcę.
Tu Link do aukcji tej piły na ebay.
Tu Link do aukcji tej piły na ebay.
Pozwolę sobie skromnie zabrać głos.
Otóż w sytuacji awaryjnej najlepszym narzędziem jest to, które akurat posiadamy lub możemy łatwo wykonać.
Po drugie- narzędziem (jakiekolwiek by ono nie było) należy się umieć bardzo dobrze posługiwać.
W Ameryce Płd. maczetą bawią się już trzyletnie dzieci! Maczeta w ich warunkach to woda, ogień, pożywienie, schronienie i broń. Jest tam najważniejszym narzędziem, bez którego przeżycie jest niemal niemożliwe! Nie ścinają nią tylko lian i krzaczków, ale i drzewa na łodzie czy domy. Indianin maczetą zrobi i dom i łódź i sidła i truciznę. Maczeta jest w końcu poręczniejsza i bardziej wszechstronna od siekiery, która z kolei jest przyrządem stricte specjalistycznym. Choć w kręgach drwali czy cieśli potrafią siekierą zdziałać cuda.
W naszych warunkach klimatycznych południowoamerykańskie maczety nie mają jednak racji bytu. Są za długie, za cienkie i często za lekkie. W naszym klimacie znacznie lepiej sprawują się "maczetopodobne" parangi, tasaki, goloki itp.
Jako narzędzie alternatywne użyta może być również porządna saperka (np. Cold Steel).
Wszystko jednak zależy od kilku czynników.
Jeżeli jadę po drewno na opał do kominka to biorę spalinówkę i siekierę lub golok.
Jeżeli mam budować schronienie w lesie na długi czas jako bazę wypadową to biorę wszystko co się przyda.
Jeżeli na weekend jadę sam w góry poobcować z naturą to zawsze jest dylemat, ale w tej sytuacji siekiera zawsze odpada. Robi tyle hałasu, że zawsze może ściągnąć uwagę leśniczego- a nie mam zamiaru się mu tłumaczyć z ogniska i ścinania drzewek.
Jeżeli jadę z kilkuosobową grupą (dwoje to już grupa), to jest już większe pole do popisu, bo każdy może dźwigać co innego. Ale i tak siekiery zwykle nie bierzemy, bo dużych drzew nie ścinamy. Drzewo grubości przeciętnej nogi też można golokiem ścinać przy odpowiedniej technice. Dużych polan też nie łupiemy bo skąd i poco.
Ale na podwórku mam kilka siekier, kliny, młoty itd, bo na podwórku jak z ojcem drzewo przywieziemy (a przywozimy zwykle tylko te położone przez wichury liściaste), to spalinówka nie zawsze da się podejść, bo ma za krótki miecz, a piła" moja Twoja"... nie mam do niej cierpliwości żeby korzeń topoli nią ciachać.
Rodzajów siekier i maczet jest tyle co pił i cukierków.
Dobra maczeta jest tańsza od dobrej siekiery.
Jeżeli chcemy ściąć element wyżej położony (galez, korzeń na skarpie), to maczeta wydaje się nie tylko poręczniejsza, ale i bezpieczniejsza. Chybiony cios siekierą może okazać się okaleczającym lub śmiertelnym. Maczety maja dodatkowo linki na nadgarstek.
Ile razy widziałem rąbiących jak w amoku, gdy przy całym impecie uderzeń obuch leciał w sobie tylko znanym kierunku, albo jak wypuszczali przy zamachu siekierę z rąk!
Podsumowując:
Podczas wyjazdów survivalowo-wypoczynkowo-rekreacyjnych siekiery nie zabieram.
Jeżeli jadę sam to biorę goloka i dwa dobre noże (duży i mały składany-chociażby scyzoryk ogrodniczy). Jeżeli jest nas więcej to dodatkowo ostrą saperkę i piłę składaną albo dobrą łancuchową. Czasami jeszcze ktoś weźmie multitoola jak się uprze i tyle. Na kilka dni wystarcza to aż nadto.
Jeżeli jednak będę chciał postawić chatę, szałas całoroczny lub się okopać, to wezmę oczywiście siekierę i to pewnie nie jedną!
Pozdrawiam i przepraszam, za aż tak długi post.
[ Dodano: 2011-03-21, 00:14 ]
Lepiej sznurek trzy mocniejsze kawałki drewulca, dobry nóż i masz piłe jak ta lala! I może z nią wrócisz nawet, bo tak Ci się spodoba...
[ Dodano: 2011-03-21, 00:17 ]
Otóż w sytuacji awaryjnej najlepszym narzędziem jest to, które akurat posiadamy lub możemy łatwo wykonać.
Po drugie- narzędziem (jakiekolwiek by ono nie było) należy się umieć bardzo dobrze posługiwać.
W Ameryce Płd. maczetą bawią się już trzyletnie dzieci! Maczeta w ich warunkach to woda, ogień, pożywienie, schronienie i broń. Jest tam najważniejszym narzędziem, bez którego przeżycie jest niemal niemożliwe! Nie ścinają nią tylko lian i krzaczków, ale i drzewa na łodzie czy domy. Indianin maczetą zrobi i dom i łódź i sidła i truciznę. Maczeta jest w końcu poręczniejsza i bardziej wszechstronna od siekiery, która z kolei jest przyrządem stricte specjalistycznym. Choć w kręgach drwali czy cieśli potrafią siekierą zdziałać cuda.
W naszych warunkach klimatycznych południowoamerykańskie maczety nie mają jednak racji bytu. Są za długie, za cienkie i często za lekkie. W naszym klimacie znacznie lepiej sprawują się "maczetopodobne" parangi, tasaki, goloki itp.
Jako narzędzie alternatywne użyta może być również porządna saperka (np. Cold Steel).
Wszystko jednak zależy od kilku czynników.
Jeżeli jadę po drewno na opał do kominka to biorę spalinówkę i siekierę lub golok.
Jeżeli mam budować schronienie w lesie na długi czas jako bazę wypadową to biorę wszystko co się przyda.
Jeżeli na weekend jadę sam w góry poobcować z naturą to zawsze jest dylemat, ale w tej sytuacji siekiera zawsze odpada. Robi tyle hałasu, że zawsze może ściągnąć uwagę leśniczego- a nie mam zamiaru się mu tłumaczyć z ogniska i ścinania drzewek.
Jeżeli jadę z kilkuosobową grupą (dwoje to już grupa), to jest już większe pole do popisu, bo każdy może dźwigać co innego. Ale i tak siekiery zwykle nie bierzemy, bo dużych drzew nie ścinamy. Drzewo grubości przeciętnej nogi też można golokiem ścinać przy odpowiedniej technice. Dużych polan też nie łupiemy bo skąd i poco.
Ale na podwórku mam kilka siekier, kliny, młoty itd, bo na podwórku jak z ojcem drzewo przywieziemy (a przywozimy zwykle tylko te położone przez wichury liściaste), to spalinówka nie zawsze da się podejść, bo ma za krótki miecz, a piła" moja Twoja"... nie mam do niej cierpliwości żeby korzeń topoli nią ciachać.
Rodzajów siekier i maczet jest tyle co pił i cukierków.
Dobra maczeta jest tańsza od dobrej siekiery.
Jeżeli chcemy ściąć element wyżej położony (galez, korzeń na skarpie), to maczeta wydaje się nie tylko poręczniejsza, ale i bezpieczniejsza. Chybiony cios siekierą może okazać się okaleczającym lub śmiertelnym. Maczety maja dodatkowo linki na nadgarstek.
Ile razy widziałem rąbiących jak w amoku, gdy przy całym impecie uderzeń obuch leciał w sobie tylko znanym kierunku, albo jak wypuszczali przy zamachu siekierę z rąk!
Podsumowując:
Podczas wyjazdów survivalowo-wypoczynkowo-rekreacyjnych siekiery nie zabieram.
Jeżeli jadę sam to biorę goloka i dwa dobre noże (duży i mały składany-chociażby scyzoryk ogrodniczy). Jeżeli jest nas więcej to dodatkowo ostrą saperkę i piłę składaną albo dobrą łancuchową. Czasami jeszcze ktoś weźmie multitoola jak się uprze i tyle. Na kilka dni wystarcza to aż nadto.
Jeżeli jednak będę chciał postawić chatę, szałas całoroczny lub się okopać, to wezmę oczywiście siekierę i to pewnie nie jedną!
Pozdrawiam i przepraszam, za aż tak długi post.
[ Dodano: 2011-03-21, 00:14 ]
Tak to się nie baw! Jak patyk albo któreś mocowanie puści... nie będzie zabawnie...). Teoria przewidywała organizowanie na miejscu możliwie świeżego patyka, wyginanie w łuk i mocowanie na końcach.
Lepiej sznurek trzy mocniejsze kawałki drewulca, dobry nóż i masz piłe jak ta lala! I może z nią wrócisz nawet, bo tak Ci się spodoba...
[ Dodano: 2011-03-21, 00:17 ]
No ba! I dziś u naszych drwali można to zobaczyć. Nie zawsze się im opłaca czasowo łańcuchówką powalonego pniaka z gałęzi czyścic i wtedy jeden tnie następne drzewo, a drugi macha takim ustrojstwem i to nawet skutecznie, ale w ręku tego jeszcze nie miałem i nie wiem jak z funkcjonalnością. Do rąbania chyba nie bardzo.Razowiec pisze:W pewnych warunkach więc i u nas musiało być zapotrzebowanie na podobne narzędzia...
W Polsce 4 latek bawi się już siekierą, A i dorosły Indianin nie każde drzewo zetnie maczetą. Nie jest głupi i też nie lubi się męczyć.poirot pisze: W Ameryce Płd. maczetą bawią się już trzyletnie dzieci!
przesadzasz, widziałem Indian ( na najróżniejszy zdjęciach), sprzetu posiadają dużo więcej, także siekierypoirot pisze: Indianin maczetą zrobi i dom i łódź i sidła i truciznę.
siekiery teżpoirot pisze: Maczety maja dodatkowo linki na nadgarstek.
- Pingwiniak
- Posty: 410
- Rejestracja: 03 sie 2009, 21:28
- Lokalizacja: Wrocław
- Tytuł użytkownika: Szeregowy
- Płeć:
Wcześniej ciągle myślałem , że będe w plecaku nosił sobie hawk z trzonkiem osobno.Ale w świetle ustawy o broni i amunicji , sam trzonek jak i całość to broń ...
Poza tym nie mogę się doczekać testów w ogródku.
Poza tym nie mogę się doczekać testów w ogródku.
Zapraszam na mój kanał YouTube:
https://www.youtube.com/user/Plushpingwin/videos
https://www.youtube.com/user/Plushpingwin/videos
- Bastion
- Posty: 392
- Rejestracja: 05 maja 2010, 10:21
- Lokalizacja: Gdansk
- Tytuł użytkownika: nizinny taternik
- Płeć:
Chyba troche przesadzasz?poirot pisze:W Ameryce Płd. maczetą bawią się już trzyletnie dzieci! Maczeta w ich warunkach to woda, ogień, pożywienie, schronienie i broń. Jest tam najważniejszym narzędziem, bez którego przeżycie jest niemal niemożliwe! .
Kultury lowiecko- zbierackie istnialy na tych tereneach pewnie 40 tys. lat temu.
Autochtoni, radzili sobie doskonale bez maczet, poslugujac sie innymi narzedziami.
Jak dobrze pamietam to maczeta ma w Ameryce Płd. dosc krotki rodowod, zwiazany z podbojami Hiszpanskimi i Portugalskimi w XV wieku.
Co nas nie zabije to nas wzmocni...
- hejtyniety
- Posty: 686
- Rejestracja: 08 maja 2010, 17:50
- Lokalizacja: Katowice
- Tytuł użytkownika: Warsztat 77 Katowcie
- Płeć:
Pingwiniak pisze:Wcześniej ciągle myślałem , że będe w plecaku nosił sobie hawk z trzonkiem osobno.Ale w świetle ustawy o broni i amunicji , sam trzonek jak i całość to broń ...
Poza tym nie mogę się doczekać testów w ogródku.
Może bez przesady, na tej zasadzie to każdego działkowicza, budowlańca czy warsztatowca powinni zamknąć! Trzonek do siekiery to trzonek do siekiery i koniec. Tak samo jak trzonek do kilofa to trzonek do kilofa a noga od stołu to noga od stołu! Co prawda wszystko jest zwężane ku jednemu końcowi, ale to nie czyli jeszcze z kawałka drewna "imitacji kija bejbolowego", ani dociążonej pałki.
Jeżeli nie planujesz tym kijkiem nikogo bić to nie powinno być najmniejszych problemów z UOBiA. Gorzej jak kogoś pobijesz i Cie znajdą - raz już czytałem, że za patyk z lasu dostali oskarżenie, bo niby przypominał kij bejbolowy, ale oni kogośtam mocno skatowali, więc prokurator szukał kolejnych haków.
BTW fajny kawałek toporka
Śląskie Knifesession - każdy pierwszy czwartek miesiąca w barze Dixie w Katowicach, start 17.00
- Pingwiniak
- Posty: 410
- Rejestracja: 03 sie 2009, 21:28
- Lokalizacja: Wrocław
- Tytuł użytkownika: Szeregowy
- Płeć:
Nie chcę nikogo bić Chcę tylko i wyłącznie mieć go do tego hawka.
W razie czego przeciskam przez oczko i mam gotową siekierkę :->
W razie czego przeciskam przez oczko i mam gotową siekierkę :->
Zapraszam na mój kanał YouTube:
https://www.youtube.com/user/Plushpingwin/videos
https://www.youtube.com/user/Plushpingwin/videos
- Prowler
- Posty: 782
- Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
- Lokalizacja: Białystok
- Tytuł użytkownika: motórzysta
- Płeć:
już gdzieś wyjaśniałem różnice między pałka a trzonkiem od narzędzia chyba w tym wątku o zakazie noszenia noży
klik
klik
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
U nas na wsi to dzieci bawiły się różnymi "zabawkami". Ale miłośnik tzw. survivalu to zazwyczaj nie mieszkaniec wsi, bo oni kontaktu z naturą mają po uszy, a survivalowcy jak to mówi znajomy Góral:" to miastowe tylko w tych lasach w moro ciekają"Zirkau pisze:W Polsce 4 latek bawi się już siekierą, A i dorosły Indianin nie każde drzewo zetnie maczetą. Nie jest głupi i też nie lubi się męczyć.
Plemion indian jest wiele. Jedni bardziej drudzy mniej ucywilizowani. Jedni jeszcze pirogami z wiosłami pływają a drudzy już mają silniki. Faktem jest, że maczeta jest w ich przekonaniu najbardziej uniwersalna.
Poza tym jak napisałem: jak mam ściąć grube drzewo jako bale to wolę piłę spalinową, bo nie jestem głupi i nie lubię się męczyć, ale jadąc do lasu na kilka dnie nie potrzebuję ścinać grubych drzew bo mój szałas pomimo tego że ma być solidny i wygodny to nie musi przypominać osady w Biskupinie.
[ Dodano: 2011-03-22, 13:11 ]
Faktycznie! ... krótki okres. Z tym, że w Europie mniej więcej od tego samego okresu siekiera zaczęła tracić na znaczeniu (przewaga budynków murowanych oraz wzrost znaczenia pił).Bastion pisze:Jak dobrze pamietam to maczeta ma w Ameryce Płd. dosc krotki rodowod, zwiazany z podbojami Hiszpanskimi i Portugalskimi w XV wieku.
Ale najważniejsze jest odpowiedzieć sobie na pytanie do czego dane narzędzie jest mi potrzebne. Ja odpowiedź mam: na podwórku- do wielu rzeczy, ale w lesie? jeszcze mi się nie zdarzyło narzekać na jej brak.
[ Dodano: 2011-03-22, 13:14 ]
Czytałem kiedyś ciekawą polemikę adwokatów, zaraz po wejściu w życie nowej ustawy o broni i się śmiali, że jak co to można twierdzić, że ten kijek nie jest imitacją kija basebollowego tylko to jest maczuga...hejtyniety pisze:Może bez przesady, na tej zasadzie to każdego działkowicza, budowlańca czy warsztatowca powinni zamknąć! Trzonek do siekiery to trzonek do siekiery i koniec. Tak samo jak trzonek do kilofa to trzonek do kilofa a noga od stołu to noga od stołu! Co prawda wszystko jest zwężane ku jednemu końcowi, ale to nie czyli jeszcze z kawałka drewna "imitacji kija bejbolowego", ani dociążonej pałki
Ostatnio zmieniony 22 mar 2011, 16:46 przez poirot, łącznie zmieniany 1 raz.
ale dałeś właśnie przyklad który przy pomocy tej maczety i dom wybuduje i łódź i wszystko inne. Zwróć tylko uwagę z czego budują - da Ci to odpowiedź dlaczego maczeta w takim klimacie króluje i odpowiedz sobie sam dlaczego przesadziles z tym domem czy łodzią.poirot pisze:Plemion indian jest wiele. Faktem jest, że maczeta jest w ich przekonaniu najbardziej uniwersalna.Zirkau pisze:W Polsce 4 latek bawi się już siekierą, A i dorosły Indianin nie każde drzewo zetnie maczetą. Nie jest głupi i też nie lubi się męczyć.
Poza tym jak napisałem: jak mam ściąć grube drzewo jako bale to wolę piłę spalinową, bo nie jestem głupi i nie lubię się męczyć, ale jadąc do lasu na kilka dnie nie potrzebuję ścinać grubych drzew bo mój szałas pomimo tego że ma być solidny i wygodny to nie musi przypominać osady w Biskupinie.
Ponadto siekierka 600g to nie siekiera drwala, nie służy do ścinania niewiadomo jakich dużych drzew, a w takich kategoriach wagowych należy ją porównywać z maczetą.
Staram się jak najdelikatniej dać do zrozumienia, jak rozumne było pytanie maczeta czy siekiera. Bo to tak jakby pytać piwo czy wódka, sandały czy skorupy, saperka czy koparka, i kogo bardziej kochasz swoją mamę czy żonę.Zirkau pisze:Ponadto siekierka 600g to nie siekiera drwala, nie służy do ścinania niewiadomo jakich dużych drzew, a w takich kategoriach wagowych należy ją porównywać z maczetą.
W takich kategoriach wagowych (600g) stawiam nie na maczetę czy siekierę tylko jej pochodne goloki, parang itp.
Większość prac jak budowanie sideł, ścinanie pnączy na sznury, oprawianie zwierzyny wykonują indianie z roślinności nie grubszej niż grubość przedramienia ewentualnie nogi. Ja w lesie w pierwszej kolejności staram się ścinać jak najmniej żywego. Po drugie nie widzę sensu cięcia czegokolwiek grubszego (bo na szałas i ogień nie potrzebuję) to po cholerę mam targać do lasu siekierę?