Strona 1 z 3

Konserwacja Żywności

: 19 wrz 2010, 20:52
autor: Abscessus Perianalis
Witam. Ostatnio przy okazji przygotowywania papki ze wszystkiego, bo do jakiejś normalnej potrawy akurat brakowało składników, udało mi się przyrządzić coś w stylu fasolki po bretońsku i niezwykle mi posmakowała. Uznałem, że byłoby to świetne żarcie na wyprawę. Problem jednakowoż polega na tym, że potrawę przygotowuje się w garnku i dwóch patelniach, więc problematycznym może być bawienie się z nią w terenie. Rozwiązanie? Zapakować w słoik i do lasu. Pytanie, co zrobić żeby móc wyciągnąć żarełko po kilku dniach z plecaka i nie zostać przez nie zaatakowanym?

W związku z tym, że coś tam wiem o wekowaniu, zacząłem przegrzebywać net w poszukiwaniu informacji na temat tego "co można wekować, a czego już nie". Rzuciły mi się w oczy hasła "tyndalizacja", "pasteryzacja", "apertyzacja" i parę innych mniej dostępnych dla śmiertelników sposobów. Zamierzam przeprowadzić testy kilku różnych sposobów, które pozwoliłyby na przechowywanie w plecaku potraw z mięsem, smażoną cebulą, ziemniakami i innymi wesołymi rzeczami. Oczywiście pierwsze wyniki wrzucę za około 2 tygodnie (spróbuję następną potrawę zabezpieczyć poprzez tyndalizację i kolejne słoiki będę otwierał co kilka dni).

Na pewno znajdzie się ktoś kto ma większe doświadczenie w przygotowywaniu tego typu rzeczy, więc uznałem, że zanim sam przekonam się na jak długo wystarcza jaki sposób, zapytam tutaj o sprawdzone sposoby na różne potrawy.

Będę wdzięczny za jakieś konkrety. =)

: 19 wrz 2010, 21:10
autor: budzigniew
Jak juz przy tym jestesmy, to czy macie sposoby na zabezpieczenie jedzenia bez uzycia sloikow? Bo ustrojstwo jest ciezkie niemilosiernie.

: 19 wrz 2010, 21:33
autor: Tanto
Lekkie? bez słoików i garnków kamionkowych? To pozostają chyba tylko plastiki. Dziś nie są modne, ale jak byłem podrostkiem, to zajadałem kiszoną kapustę z plastikowej beczki, kiszone ogórki - też z plastikowej beczki. Połowa artykułów spożywczych jakie kupujemy też jest pakowana w tworzywa sztuczne, w takiej sytuacji zapakowanie wyprawowego prowiantu w plastik nie powinno znacząco wpłynąć na stan naszego zdrowia. :-)

: 19 wrz 2010, 21:34
autor: Fredi
Abscessus Perianalis, na fasolkę potrzebujesz garnka i dwóch patelni? a po co?
Poszukaj książki - potrawy jednogarnkowe, a potem dużo trenuj w kuchni, polecam pogadać z kawalerami - mają doświadczenie w brudzeniu jak najmniejszej ilości naczyń, by później mieć mniej do sprzątania....
Trzeba tylko się zastanowić, które składniki jak trzeba przygotować i w jakiej kolejności, a potem już samo idzie - wiadomo, że nie będzie to danie restauracyjne, ale liczy się smak i moc żarełka :D


fasolka po bretońsku na patelni:
wrzucamy fasolkę na patelnię i zalewamy wodą, moczymy ile możemy a potem gotujemy, jak już jest al dente i woda odparowała, wrzucamy tłuszczyk (oliwa, smalec, boczek, słonina...), dorzucamy kiełbasę (tudzież inne mięsko) - jak owa dochodzi dokładamy cabulkę, czosnek.
Zeszkliła się? To czas na sos - koncentrat i odrobina wody, przyprawy ...ciągle mieszając - jeszcze chwila i łapiemy za łychę. Smacznego :D

: 19 wrz 2010, 22:16
autor: Abscessus Perianalis
Mhm.. Czuje się niezrozumiany. =D Potrawa jest smaczna ze względu na to, że została przygotowana w taki, a nie inny sposób. Oczywiście mogłem to zrobić troszkę inaczej, ale nie w tym rzecz. I nie jest to fasolka po bretońsku raczej. =P
Chodzi mi o sposób na zakonserwowanie JUŻ PRZYGOTOWANEJ potrawy. =)

Jedna patelnia: puszka czerwonej i puszka białej fasoli podsmażana na oliwie, następnie podduszana ze świeżą bazylią i kostką grzybową. (potem jeszcze koncentrat pomidorowy)
Druga patelka: podsmażana cebulka z wybebeszoną białą kiełbasą, posypane czosnkiem, ostrą papryką i pieprzem.
Garnek: lekko rozgotowane zimioki. =D

Po dojściu fragmentów dorzucenie pat 2 do pat 1, dalsze podduszanie, a następnie wymieszanie z odcedzonymi ziemniakami. =) Z chlebem jest mega. =P

Wiadomo, że można było to zrobić na jednej dużej patelni (albo w garnku), od biedy nawet ugotować w sosie ziemniaki na koniec (tylko trochę go rozcieńczyć), ale chodzi mi o to, że czasem nie ma się ochoty siedzieć przy ognisku i kombinować, tylko coś podgrzać, zjeść i iść spać. Wolę zabrać wtedy coś co zrobię sam i mi smakuje (i jest tańsze na dodatek), niż kupować "kubełki do syta", czy fasolkę w sosie z puchy. Toteż: ma ktoś doświadczenie w przechowywaniu w cieple tego typu potraw?

Tanto, pytanie jak przeprowadzić pasteryzację w plastiku? I czy naczynie pozostałoby hermetyczne? I skąd takie wziąć? =P

: 19 wrz 2010, 23:21
autor: budzigniew
Tanto: niby racja, ale wez tak przygotuj jakas domowej roboty konserwe i zabierz na kilka dni do lasu. Nie da sie. Znaczy, moze sie i da, ale ja o tym nie wiem. ;)

: 20 wrz 2010, 00:53
autor: dwie_sety
Nie pozostaje nic innego jak domowe eksperymenty.
Jeśli chodzi o słoiki to na okres 2 tygodni bez obaw możemy zamknąć pasteryzując każdą gotową potrawę.
Są plastikowe pudełka z pompką próżniową pozwalającą wyssać powietrze z pudełka, w lodówce się sprawdzają, jak by było w plecaku nie wiem.
Niektóre sklepy mięsne pakują za drobną opłatą sprzedawane produkty próżniowo do worków plastikowych, pakowana w ten sposób kiełbasa na ognisko spokojnie wytrzymywała parę dni w plecaku. Idąc tym tropem można dostać domowe zgrzewarki do woreczków z odsysaniem powietrza. Wszystko to wymaga oczywiście wcześniejszych testów domowych.

: 20 wrz 2010, 07:10
autor: Fredi
budzigniew pisze:Tanto: niby racja, ale wez tak przygotuj jakas domowej roboty konserwe i zabierz na kilka dni do lasu. Nie da sie. Znaczy, moze sie i da, ale ja o tym nie wiem. ;)
bez problemu, mało to jest konserw w słoikach?

każde przetworzone cieplnie mięsko wytrzyma kilka dni w terenie, im lepiej przetworzone tym dłużej.

a zimą to już nie ma co mówić...w końcu dźwigamy na plecach lodówkę :D

: 20 wrz 2010, 08:15
autor: Zirkau
Abscessus Perianalis pisze: Tanto, pytanie jak przeprowadzić pasteryzację w plastiku? I czy naczynie pozostałoby hermetyczne? I skąd takie wziąć? =P
Spróbuj z butelką lexanową :) Drogi troche słoik ale Cię ratuje.

Dawne sposoby: wędzenie, suszenie, solenie. Stąd też co dzisiaj się wydaje oczywiste, dawniej było rarytasem. A fasolkę w teren przecież możesz zabrać na sucho. Ale nie będzie to już wyrób gotowy.

A poza tym na czym Twój test ma polegać? Chcesz wyważać już otwarte drzwi. Idź i kup słoik fasolki w sklepie, sprawdź datę produkcji i się przekonaj.

Co do smaku - tu się rozczarujesz - pasteryzacja, tyndalizacja zmienia smak potraw. Te ze słoika będą trochę inaczej smakować. Ponadto temp. poszczególnych składników będzie identyczna.
Tak więc jeśli zrobisz, przekonasz się że w ciepłych warunkach tak przygotowane potrawy potafią przetrzymać sporo dni, ale nie rok jak w temp. ok 10 C lub niższej.
wazne jest odpowiednie przetrzymanie podczas pasteryzacji - zbyt krótko i wiele słoików będzie jednak plesnieć. Sprawdź zakrętki. Brzegi słoika muszą byc idealnie czyste w czasie zakręcania. Zwróc uwagę, że gotujesz taki słoik przeciętnie 20-40 min (zależy od potrawy i wielkości słoików) W tym czasie potrawy też "dochodzą" - czyli fasolka ulega dalszemu rozgotowaniu. NIe stawiaj słoików bezpośrednio na dnie garnka/kotła tylko na ruszcie. I nie zalewaj wodą wiecej niż na 1/2-2/3 wysokości słoika (gł. zanurzenia słoika). Tyle wystarczy. Oczywiście gotuj te słoik w kotle z pokrywką. A wtedy możesz też stawiać słoik na słoik jeśli jest jeszcze miejsce. - to w przypadku najprostszego domowego sposobu...

: 20 wrz 2010, 10:07
autor: Ciek
Sporo zależy też od samej potrawy, ilości tłuszczu, soli (naturalne konserwanty) itp. Moja ś.p. teściowa robiła bigos w słoikach i taki materiał potrafił sobie miesiąc czekać w pokoju aż raczyłem go zeżreć. Słoik z cyklu "mięcho w dużej ilości tłuszczu" to potrafi i rok sobie leżeć. Może nawet dłużej, kto wie.

P.S. Fasola, groch itp. strączkowe są wrogiem wspólnego obozowania pod namiotem :D

: 20 wrz 2010, 11:01
autor: wolfshadow
Ciek pisze:Sporo zależy też od samej potrawy, ilości tłuszczu, soli (naturalne konserwanty) itp.
Mam pasteryzowane sało z przełomu 2008/2009. Tłuszczyk w solance wytrzyma dłuuugo.

Raczyłem się tez grochówką przygotowaną przez znajomego. W jego wersji groch jest rozgotowywany a woda odparowywana (trzeba ciągle mieszać). W efekcie grochówka ma postać gęstej pulpy, która po wychłodzeniu przypomina ciasto. Odgrzewanie było proste - wystarczyło wyskrobać trochę "ciasta" ze słoika do gara, dolać wody i dorzucić wkładkę kiełbasianą, zagotować i doprawić.
Tak sobie kombinuję, że gdyby odpowiednio posolić przed odparowaniem wody, to uzyskana pulpa (w wersji do rozcieńczenia) byłaby dodatkowo nasycona konserwującą solą. Później tylko pasteryzacja w małych słoiczkach (na 1 lub 2 porcje).
Jak się tylko uporam z napełnianiem balonów ;-) to powalczę z tą grochówką :-)

: 20 wrz 2010, 11:15
autor: Abscessus Perianalis
Zirkau, nie chodzi o wyważanie otwartych drzwi, a niechęć do wydawania 5-8zł na smaczny produkt (np. fasolkę), jeśli za taką cenę (no, przypuśćmy - dwukrotnie większą) mam cały gar. Poczytałem trochę o tyndalizacji, jako o sposobie na konserwację mięcha i po 3 pasteryzacjach co 24h (90/60/45min), w temp pokojowej, każde mięcho w sosie powinno wytrzymać pół roku (oczywiście wyparzone słoiki, etc.).
Sposobem na otrzymanie podobnego w smaku produktu, jest ostateczne dogotowywanie w trakcie pasteryzacji (co by nie rozgotować). Taki słoik, po pierwszej - ma wytrzymać miesiąc. Jest to już wystarczające, aby targnąć na garbie na wypad dwu, jednotygodniowy. Swoją drogą, zawsze irytował mnie fakt, że mięsko na dłuższych wypadach, to konserwa, albo suszona wędlina - ten sposób, pozwala na noszenie kawałków w zalewie/sosie. Nie milej to zjeść smaczne mięso podczas odpoczynku, niż produkt mięsopodobny używany do pulpetów, czy innych mięsnych potraw ze sklepu?

: 20 wrz 2010, 11:48
autor: Zirkau
Abscessus Perianalis pisze: Nie milej to zjeść smaczne mięso podczas odpoczynku, niż produkt mięsopodobny używany do pulpetów, czy innych mięsnych potraw ze sklepu?
Rozumiem, że nie robiłeś nigdy zapraw w domu ? I stąd te wątpliwości ?
No i pozostaje kwestia umiejętności kucharskich. Pulpety, gołąbki mogę sklepowe - byle z nakrętką "MIĘDZYCHÓD". bo domowej roboty..... eh akurat to nie moja specjalność.

Wyroby wędzone, zafiolowane próżniowo potrafią zdecydowanie dłużej wytrzymać i nie brudzą.

Ogólnie to wolę zmienić jadłospis wyprawowy niż męczyć się z brudzącymi potrawami. I pomimo najszczerszych chęci, jestem na tyle rzadko w terenie, że mogę sobie pozwolić na gotowce. Jak nie słoiki to np.:
http://www.nokaut.pl/oferta/pamapol-zup ... -850g.html

Często nawet jednokrotna pasteryzacja pozwala przetrzymywać mięso bardzo długo. Jednkże w okresie najwyższych upałów potrafią się psuć. Za dawnych czasów, kiedy to wędrowało się właśnie z własnymi wyrobami bo gotowców ciężko, na każdym polu namiotowym były tzw. piwniczki - schrony w ziemi. Chociażby takie masło, otwarty słoik z mięsem by przetrzymał od rana do popołudnia. Same namioty, nawet w lesie rozgrzewają się do trudnych do zniesienia temperatur.
Kolejna rzecz - słoiczki można dać mniejsze - ale szkło ma ogromną wadę - masę co sam potwierdzasz.

: 20 wrz 2010, 12:29
autor: yaktra
Nie ma co narzekać Panowie. Wyobraźcie sobie lata 80 ub. stulecia. Ja jeździłem wówczas zawodowo za kółkiem po Polsce. To była wtedy szkoła przetrwania kiedy gotowych produktów nie było, lub były, ale trzeba było swoje wystać. Kiedy dostałeś konserwę turystyczną to byłeś w niebie. Fakt, że bąki po niej były nieznośne nawet dla puszczającego ale to zawsze był gotowy produkt. Link który podaje Zirkau to prawie "ameryka" kupujesz, pakujesz do plecaka i "Hajda w Bór".
I wolę taki Żurek Staropolski niźli chińską zupkę choć ta ostatnia jako żelazny prowiant jest na czasie bo nic nie waży, nie psuje się i nie zajmuje miejsca...

: 20 wrz 2010, 12:32
autor: Ciek
No, sało fajna rzecz, polecam wyklikać w guglach co i jak, chyba na tactical.pl jest jakiś topik o tym ale nei przepadam za tamtym forum więc się nie wypowiadałem. Ludzie w dzisiejszych czasach nie doceniają słoninki i nie zauważają, że pod względem kulinarnym przypomina filet z kurczaka, pangi itp.; jest podatna na przyprawianie. Kiedyś byłem w Rumunii i po przybyciu do podnóża Karpat mocno się z ekipą zdziwiliśmy, bo nie tylko McDonalda nie było, ale w ogóle żadnego sklepu. Poszliśmy na żebry po wsi i jeden dziadek odkroił nam kawał takiej ostro przyprawionej, solonej, podwędzonej słoniny. Przysięgam, że taki produkt rzucony na kawał świeżego chleba to jeden z najlepszych smaków świata, a ukraińska paprykowa wersja to świetna zakąska do wódki miodowo - paprykowej :)

: 20 wrz 2010, 15:13
autor: yaktra
Zirkau pisze:NIe stawiaj słoików bezpośrednio na dnie garnka/kotła tylko na ruszcie
Zirkau może wytłumacz młodszym kolegom co to ruszt na dnie kotła, bo młodzi mogą nie wiedzieć jak wygląda kocioł i ruszt w komplecie :mrgreen:
Jeśli ktoś nie ma takiego a gotuje w zwykłym dużym garze to na dno owego należy wrzucić ścierkę/ ręcznik.
Ciek
P.S. Fasola, groch itp. strączkowe są wrogiem wspólnego obozowania pod namiotem
AMEN
:mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

: 20 wrz 2010, 18:14
autor: Kobra
Ja widziałem takie wynalazki jak torby termoizolacyjną. Nie używałem tego i nie wiem czy to jest efektowne.

: 20 wrz 2010, 18:18
autor: Fredi
torba termoizolacyjna to nie wynalazek, tylko metalizowana reklamówka, która umożliwia dłuższe trzymanie temperatury produktu, aby spokojnie donieść go do domu i nie ma to nic wspólnego z konserwowaniem tegoż.

: 20 wrz 2010, 19:32
autor: Tanto
Kiedyś przez przypadek zorientowałem się, że mam torbę termoizolacyjną i nawet o tym nie wiem. Wczesnym rankiem kupiłem w wiosce butelkę wody, z lodówki bo było niemiłosiernie gorąco, pod wieczór, po całym dniu szlajania się po polnych drogach w palącym lipcowym słońcu, woda była nadal przyjemnie chłodna. Trzymałem ją we własnoręcznie zrobionym pokrowcu na teleobiektyw, żeby sprzęt dobrze zabezpieczyć wszystkie ścianki zrobiłem z karimaty obszytej materiałem.
Jak ktoś się uprze to można w ten sposób zrobić namiastkę przenośnej lodówki, tylko przenoszone jedzenie powinno być wcześniej dobrze schłodzone, go nie mam siły żeby nie zrównywało swojej temperatury z temperaturą otoczenia.

Odnośnie plastikowych opakowań, to jeszcze nie eksperymentowałem z tym i nie dam wiarygodnych odpowiedzi, zwłaszcza jeśli chodzi o obróbkę termiczną. Teoretycznie powinno się udać jeśli np. można zagotować wodę wrzucając plastikową butelkę do ogniska.

: 20 wrz 2010, 21:33
autor: sylwester2091
Kobra pisze:Ja widziałem takie wynalazki jak torby termoizolacyjną. Nie używałem tego i nie wiem czy to jest efektowne.
Nie wiem czy jest to efektowne... bo nie znam się za bardzo na modzie, ale na pewno wystarczająco efektywne. W ciągu godziny temp może zmienić się o 5 stopni a więc nie tak dużo (trzeba wziąć poprawkę na masę ładunku oczywiście).

: 20 wrz 2010, 22:41
autor: Mr.Sloth
Panowie!
Ja mam zupełnie inny pomysł, nie sprawdzony ale zainteresowani może poszperają po necie.
Taki magiczny związek chem. niegdyś stosowany w wieluuu produktach powili chyba się go zastępuje czymś innym, mianowicie C6H5COONa , benzoesan sodu
Oczywiście mój pomysł nie miał by sensu gdyby nie dało się pozyskać naszego benzoesanu...
Otóż ten środek ma również zastosowanie w pirotechnice i nie jest drogi, o ile pamiętam z 20-30 zł za kilo proszku. Jeśli by dało się dosypać go do potrawy i nie było by to jakoś szkodliwe to myślę że się nada :)

: 20 wrz 2010, 22:59
autor: JELLOW
tupperware to naczynia ktore doskonale zapobiegaja psuciu sie jedzenia. jest masa modeli pojemników, są tez takie do próżniowego przechowywania (bez pompki prozniowej). uzywam, sprawdzone, polecam.

trzymac wewnatrz plecaka w lecie, zeby sie na nagrzewaly niepotrzebnie, zimą i jesienią, dolna komora plecaka, zeby bylo im zimno.

koszt to okolo 40 zl za jedno opakowanie. zalezy od modelu.

mozna w nich trzymać wodę, nie wyleje się.

ten model mozna przypiac do plecaka, pokrywka siedzi extremalnie mocno, pod pokrowcem nie ma mowy zeby cos ja otworzylo.

naczynie 1


w tym modelu mozna odessac powietrze i byc spokojnym o jedzenie.

naczynie 2

: 21 wrz 2010, 07:40
autor: Zirkau
Mr.Sloth pisze:Jeśli by dało się dosypać go do potrawy i nie było by to jakoś szkodliwe to myślę że się nada :)
a jak myślisz, dlaczego się odchodzi od tego środka?

: 21 wrz 2010, 08:18
autor: wolfshadow
Mr.Sloth pisze:Ja mam zupełnie inny pomysł, nie sprawdzony ale zainteresowani może poszperają po necie.
Taki magiczny związek chem. niegdyś stosowany w wieluuu produktach powili chyba się go zastępuje czymś innym, mianowicie C6H5COONa , benzoesan sodu
Poszukałem i znalazłem coś takiego:
Benzoesan sodu działa drażniąco na śluzówkę żołądka, dlatego spożycie zawierających go produktów może u osób nadwrażliwych (np. chorych na chorobę wrzodową) powodować dolegliwości bólowe. W połączeniu z witaminą C (E300) może przekształcić się w rakotwórczy benzen, co ma znaczenie szczególnie w przypadku napojów gazowanych, w których stosuje się jednocześnie obie te substancje. Temperatura i naświetlenie to czynniki przyspieszające formowanie się benzenu.
Pozostanę jednak przy pasteryzacji ;-) :-D Oprócz mrożenia jest to chyba jedyna swobodnie dostępna metoda aby przechować gotową do odgrzania potrawę dłużej niż kilka dni.

Przy okazji. Jak przyjdzie wam kiedyś ochota w Kauflandzie kupić na wyjazd puchę pt. "gulasz z kaszą" dajcie sobie siana. Szkoda kasy. Wygląda jak paprykarz a smakuje ... właściwie to nie smakuje.

: 21 wrz 2010, 11:45
autor: Fredi
zawsze można wziąć kredyt i kupić domowy liofilizator ;)