"Przepaść" - Depresyjnie...
: 08 wrz 2010, 09:18
Absolutnie nie dotyczy survivalu. A może i dotyczy... ale nie takiego, do jakiego się przyzwyczailiśmy.
Miałem doła. Naprawdę solidnego. Nie tego w stylu "nikt mnie nie kocha, potnę się" ale raczej "gówno mnie to obchodzi. napiłbym się czegoś"
I stworzyłem coś takiego... Trochę, żeby odreagować. A trochę, żeby jakoś się wyrazić...
PRZEPAŚĆ
Z drugiego końca mieszkania, z salonu usłyszałem dwa uderzenia zegara.
W pół do dziewiątej... Już wiedzą, że znowu mnie nie będzie.
Czytam SMSa:
- Hej, braciszku, dotarłeś do szkoły?
Nie przejmuj się. Życie nie jest wcale
Takie złe, na jakie wygląda.
Heh. Co jej odpisać?
- jest
- Nie, nie jest. Życie jest piękne, tylko
niektórzy ludzie do niczego. Nie pozwól
komuś psuć ci dnia.
Wyświetlacz telefonu ciemnieje, i po chwili gaśnie. Oszczędzanie energii...
Kładę telefon na biurku. Sięgam po puszkę Coli. Z nogami na biurku, i wzrokiem skierowanym gdzieś w niebo za czystą, ale wyraźnie zauważalną szybą, zastygam na kilka minut.
Gdzieś niewyraźnie pojawia się nieśmiała myśl:
Napisz do niej...
Od kiedy zaczął się rok szkolny, poza zbiórką harcerską nie widziałem się z nią ani razu. Oficjalnie, była podobno moją dziewczyną. A nie pamiętam ani ostatniej naszej rozmowy w cztery oczy. Nie mówiąc już o tym, kiedy się ostatnio całowaliśmy... To było chyba jeszcze przed moim obozem, jakieś dwa czy trzy miesiące temu... Tak się ciekawie układało, że zawsze, kiedy do niej pisałem, miała jakieś specjalne zajęcie na ten konkretny dzień...
Ale teraz przypominają mi się nasze pierwsze spotkania. Wiosna przyszła razem z naszym zakochaniem... I była w nas. Każdy dzień był taki... inny. A ona była w centrum wszystkiego... Pamiętam dokładnie nasze pierwsze rozmowy. Nasze pierwsze, nieśmiałe pocałunki. Jej uśmiech.
Napisz do niej.
Przecież mam caly dzień... Chwytam telefon.
- Gdybyś miała dzisiaj chociaż chwilę czasu,
żeby gdzieś się zobaczyć i porozmawiać...
Ja mam cały dzień. Daj znać :*
Nie chcę jej pokazać, jak bardzo jej teraz potrzebuję...
- Cholera, przecież mam 16 lat. - Tak. Masz 16 lat i robisz z siebie idiotę. A za to, że znowu zwiałeś ze szkoły, będziesz miał przechlapane.
Telefon wibruje.
Podnoszę i, trochę nerwowo, wchodzę w skrzynkę odbiorczą...
- Mam dzisiaj godziny fakultatywne
potem idę do dziadka
Z całej siły ciskam telefon gdzieś w bok. Trafiam w pościel na łóżku.
- [...]! - zrywam się z krzesła i chcę stąd wyjść. Wyjść z własnego pokoju. Nie wiem, dlaczego. Po prostu. Zanim udaje mi się dotrzeć do drzwi... Czuję, jak... cały się rozklejam. Kolana się pode mną uginają. Bezwładnie upadam. Jakbym spadał w przepaść. Chłodną, ciemną, i odciętą od świata. Pustą... i cichą.
Nic mnie już nie obchodzi. Nic...
Chyba zasypiam... To dobrze. Nie chcę już się budzić...
Miałem doła. Naprawdę solidnego. Nie tego w stylu "nikt mnie nie kocha, potnę się" ale raczej "gówno mnie to obchodzi. napiłbym się czegoś"
I stworzyłem coś takiego... Trochę, żeby odreagować. A trochę, żeby jakoś się wyrazić...
PRZEPAŚĆ
Z drugiego końca mieszkania, z salonu usłyszałem dwa uderzenia zegara.
W pół do dziewiątej... Już wiedzą, że znowu mnie nie będzie.
Czytam SMSa:
- Hej, braciszku, dotarłeś do szkoły?
Nie przejmuj się. Życie nie jest wcale
Takie złe, na jakie wygląda.
Heh. Co jej odpisać?
- jest
- Nie, nie jest. Życie jest piękne, tylko
niektórzy ludzie do niczego. Nie pozwól
komuś psuć ci dnia.
Wyświetlacz telefonu ciemnieje, i po chwili gaśnie. Oszczędzanie energii...
Kładę telefon na biurku. Sięgam po puszkę Coli. Z nogami na biurku, i wzrokiem skierowanym gdzieś w niebo za czystą, ale wyraźnie zauważalną szybą, zastygam na kilka minut.
Gdzieś niewyraźnie pojawia się nieśmiała myśl:
Napisz do niej...
Od kiedy zaczął się rok szkolny, poza zbiórką harcerską nie widziałem się z nią ani razu. Oficjalnie, była podobno moją dziewczyną. A nie pamiętam ani ostatniej naszej rozmowy w cztery oczy. Nie mówiąc już o tym, kiedy się ostatnio całowaliśmy... To było chyba jeszcze przed moim obozem, jakieś dwa czy trzy miesiące temu... Tak się ciekawie układało, że zawsze, kiedy do niej pisałem, miała jakieś specjalne zajęcie na ten konkretny dzień...
Ale teraz przypominają mi się nasze pierwsze spotkania. Wiosna przyszła razem z naszym zakochaniem... I była w nas. Każdy dzień był taki... inny. A ona była w centrum wszystkiego... Pamiętam dokładnie nasze pierwsze rozmowy. Nasze pierwsze, nieśmiałe pocałunki. Jej uśmiech.
Napisz do niej.
Przecież mam caly dzień... Chwytam telefon.
- Gdybyś miała dzisiaj chociaż chwilę czasu,
żeby gdzieś się zobaczyć i porozmawiać...
Ja mam cały dzień. Daj znać :*
Nie chcę jej pokazać, jak bardzo jej teraz potrzebuję...
- Cholera, przecież mam 16 lat. - Tak. Masz 16 lat i robisz z siebie idiotę. A za to, że znowu zwiałeś ze szkoły, będziesz miał przechlapane.
Telefon wibruje.
Podnoszę i, trochę nerwowo, wchodzę w skrzynkę odbiorczą...
- Mam dzisiaj godziny fakultatywne
potem idę do dziadka
Z całej siły ciskam telefon gdzieś w bok. Trafiam w pościel na łóżku.
- [...]! - zrywam się z krzesła i chcę stąd wyjść. Wyjść z własnego pokoju. Nie wiem, dlaczego. Po prostu. Zanim udaje mi się dotrzeć do drzwi... Czuję, jak... cały się rozklejam. Kolana się pode mną uginają. Bezwładnie upadam. Jakbym spadał w przepaść. Chłodną, ciemną, i odciętą od świata. Pustą... i cichą.
Nic mnie już nie obchodzi. Nic...
Chyba zasypiam... To dobrze. Nie chcę już się budzić...