Strona 3 z 8

: 12 lip 2010, 11:17
autor: Ciek
Wolfshadow, zobacz okonia na zestaw z "bocznym trokiem". Wygląda to tak, że na końcu żyłki wiążesz pętelkę około 50 cm długą (długość może być różna ale to jest taka "średnia"), przecinasz ją w ten sposób by otrzymać 1 kawałek dłuższy od drugiego 2x (na oko 30-70 cm). Do krótszego przywiązujesz ciężarek ołowiany z krętlikiem (najlepsze są takie w kształcie długiej pałeczki ale łezki też dadzą radę), na staw/płytkie jezioro to pewnie 4 g. ciężaru będzie ok. Do drugiego końca haczyk z oczkiem i długim trzonkiem (ja używam rozmiaru 8-10). Na haczyk zakładasz gumki twistery, im mniejsze tym lepsze. Kupić można praktycznie z korpusem długości przeciętnego białego robaka (polecam firmę Relax, ewentualnie Manns). Taki zestaw ma to do siebie że:
- daleko rzucasz małą przynęta,
- mała przynęta wabi też mniejsze rybki,
- łatwo się prowadzi przy dnie jak nie masz wyczucia,
- można złapać rybki, które normalnie nie biorą na sztuczne przynęty (u mnie częstym przyłowem są wzdręgi, kiedyś jakiegoś leszczyka wytargałem, jak się ma super lekki zestaw i mały haczyk to można zaczepić sam ogonek ot twistera i złapać przy powierzchni uklejkę ;) ),
- mało zaczepów bo po dnie jedzie ołów a nie przynęta z haczykiem,
- okoń zazwyczaj zacina się sam.

Kolor przynęty ciężko określić, najlepiej sobie kupić kilka gumek w różnych kolorach i często zmieniać (ściągać gumkę z haczyka, nie ma sensu przywiązywać za kadm razem). Bywa tak, że na dany kolor przynęty okoń nie bierze a jak się zmieni na inny to w tym samym miejscu można zacząć trzaskać jednego za drugim. Ciężko znaleźć jakąś regułę. Ja zazwyczaj startuję od białego / perłowego przez sentyment do łowienia na spławik (przypomina białego robaka), później mono - żółty (w tym roku wyjątkowo skuteczny u mnie), a później to już zupełnie chybił - trafił. Często robię tak, że otwieram pudło i patrzę na te gumy myśląc sobie co zupełnie się do niczego nie nadaje i jak już wytypuję to co mnie zupełnie nie przekonuje to właśnie to zakładam. W końcu ryba ma chyba inne gusta niż ja. Tym sposobem połapałem sobie już na przynęty przezroczyste - bezbarwne bez brokatu w środku i mono - czarne (również w mętnej wodzie) i też działały. Kiedyś rzucałem też samym korpusem twisterka białego bo mi coś zjadło ogonek i też coś go tam skubało. Reasumując, jest tylko jedna zasada - brak zasad.

Rzucać najlepiej wzdłuż trzciny, obok zwalonych drzew i innych przeszkód. Ja zazwyczaj zaczynam łowić z brzegu rzucając wzdłuż pomostu/kładki bo często okoń siedzi wędkarzowi zaraz pod nogami.

Prowadzenie przynęty różne, ja zazwyczaj zaczynam od leniwego wleczenia zestawu po dnie, czasem jedno szybsze skręcenie kołowrotka, jak się to nie sprawdza to zaczynam wydziwiać (szybciej – wolniej – szybciej i inne wygibasy).

Zestawy najlepiej lekkie, żyłka cienka (na żyłce 10 spokojnie powinno się dać wyciągnąć mały szczupakowi przyłów jak nie obetnie, 0,14 powinno być okej na starcie), wędka im bardziej czuła tym lepiej, sam łapię na wklejankę 1-10 g. 2,7m, mam też wklejankę 5-15 i też jest ekstra. Widziałem, że ludzie łapią też na delikatne wędki przeznaczone do innych metod połowu (feedery?) byle były czułe.

Trzeba zwrócić uwagę na przynętę po wyjściu z wody, jeśli szybko kręci się wokół własnej osi (skręca żyłkę) to jest źle założona (powinna być naciągnięta równo przez środek) i źle pracuje w wodzie (jak śmigiełko). Taka przynęta nie jest skuteczna. Twister powinien korpus mieć prosto, a pracować ogonkiem. Do celów "surwiwejlowych" można porobić eksperymenty z prowadzeniem przynęty pozyskanej na brzegu. Z powodzeniem łowiłem na konika polnego nawelczonego na haczyk, którego pozyskałem z ciekawości ale taka przynęta szybko przestaje się do czegokolwiek nadawać, a poza tym i tak nie chce mi się łapać robactwa po krzakach. Można zamiast twistera użyć też szucznej muchy (wykonanie takiej własnym sumptem jest bardzo łatwe, zwłaszcza jak się ma puchową pościel, i jest to ciekawe doświadczenie), albo nawet małej błyski obrotowej (tym sposobem rzucamy dalej i zestaw idzie bliżej dna). Słyszałem też o przypadkach łowienia na kawałek kolorowej folii założonej na haczyk.

Tym sposobem praktycznie zawsze się coś złapie, nawet na plaży, chociaż na jakieś super okazy to się nie ma co nastawiać. Mnie się na spina łapie najlepiej bo nie lulbię siedzieć zbyt długo w jednym miejscu i zazwyczaj sobie idę brzegiem, poznając tym samym okolicę. Ta metoda jest chyba najbardziej "turystyczna" ze wszystkich, których próbowałem.

: 14 lip 2010, 09:12
autor: slaq
Michał - urobiłem Baśkę i wstępnie mam pozwolenie na wypad w piątek na rybki. Reflektujesz może ? Wszystko tak jak ostatnio - czyli zwalniam się nieco z roboty i jedziemy :mrgreen: Na Twoją stronę :mrgreen: Jak Ty zapatrujesz się na to ?

: 18 lip 2010, 16:26
autor: Michal N
Slaq: Eh, siedziałem u znajomych i nie przeczytałem :-P Byłeś, było coś?

Ciek: Boczny trok to fajna zabawa. Mój ojciec miał przyjemność, na prywatnym łowisku jego znajomego, poławiać dublety. Wraca do domu i opowiada mi o tym, a ja pytam: co to za ryby te dublety?
Okazało się, że to boczny trok , tyle, że z dwoma przyponami. Okonie brały jak głupie, a że o większe było trudno, więc tak Panowie urozmaicili sobie wędkowanie.

[ Dodano: 2010-08-28, 17:21 ]
Byliśmy ostatnio ze Slaq'iem nad Wisła w okolicach Karczewa, w celu połowienia i (przynajmniej w moim przypadku) poznania nowych miejscówek. Startowaliśmy w okolicach ujścia Świdra do Wisły i szliśmy brzegiem do Nadbrzeży. A przynajmniej się staraliśmy.
Oczywiście żar lał się z nieba, ale ochłodziliśmy się pokonując, rzeczki, dopływy, kanały i przelewy. Komary cięły jak głupie, chyba nie dolecieli tam z opryskami. Sławek pokierował nas na znaną sobie miejscówką - wielką plażę, i główkę. Plaża wyłoniła się z wody nad ranem, po prostu kosmos. Z rybami nie było rewelacyjnie, złapałem leszcza, a Slaq standardowo suma. Tak czy inaczej było wesoło, a miejscówka jest rewelacyjna. Może się tam zrobi jakiś zlot?
I na koniec zdjęcia: http://picasaweb.google.com/11201010079 ... directlink
Niestety robiłem telefonem i po obejrzeniu w domu się załamałem. Próbowałem, zapewne nieudolnie, zrobić coś z niczego, tak więc miejcie litość ;-) Więcej zdjęć i w duuużo lepszej jakości w galerii Slaq'a.

: 30 sie 2010, 07:58
autor: Ciek
W sobotę 4 klenie, w tym jeden około 50 cm i 2 kg (długość mierzę pudełkiem z akcesoriami - 25 cm a ciężar poprzez wizualizację kilogramowego worka z ziemniakami w drugim ręku :-P ). Piękna i waleczna ryba, zwłaszcza, że ciągnięta w silnym nurcie. Na samym końcu przy brzegu trudno było podebrać i się męczyłem, w końcu strzelił wolfram do 3kg ale jakoś udało mi się prosiaka capnąć ręką (jestem prawie jak Bear Gryzzl!).

A u was jakieś sukcesy?

Poza tym robi się ciężka sytuacja z wodą. W mojej okolicy główki zanikły już jakiś czas temu, znów płyną gałęzie, czasem całe drzewa. W któryś dzień zobaczyłem w wodzie coś dziwnego, przypatruję się bliżej i nagle flaki podeszły mi do gardła bo widzę małe rączki, nóżki, włosy ... Lalka sobie płynęła :-?

: 31 sie 2010, 09:44
autor: slaq
Ciek pisze:Poza tym robi się ciężka sytuacja z wodą.
U nas we wsi cały czas woda podwyższona i pełno syfu. Sukcesy raczej mizerne, może coś na jesieni lepiej będzie :mrgreen: Przy ujściach kanałów ściekowych biorą ponoć cały czas 8-)
Spotkaliśmy z Jackiem muszkarza - łowił przy ścieku, na sandacza się czaił 8-)
Na muchę w ścieku hehe, niezły zgrzyt - człowiek zawsze z muchą kojarzył górskie potoki, pełne krystalicznej wody.

A to zdjęcia o których wspomniał Michał.

http://picasaweb.google.com/slaq24/WisA ... 122082010R#

: 31 sie 2010, 10:00
autor: Ciek
W tych muchach coś kurde jest. Sama technika łapania muchą i przeznaczonym do tego kijem mi się nie podoba ale robię przymiarki do zamontowania dużej muszki na swoim UL spinie na cienkiej żyłce 0,12 i puszczania jej z prądem wzdłuż brzegu. Co z tego wyjdzie to nie wiem ale widzę, że klenie cmokają owady z powierzchni a na blachę coś nie chcą brać. W teorii mucha byłaby powierzchniowa a ja stopniowo bym ją spuszczał na zamkniętym kołowrotku na wstecznym biegu kręcąc do tyłu. Tym sposobem byłbym w stanie obłowić wodę pod krzakami gdzie ostro się rybka rzuca wciągając co tam z gałęzi spadnie. Miałem iść już wczoraj ale lało, może uda się dzisiaj. Podstawowy problem jaki widzę to znoszenie muszki na brzeg, przydałby się do tego jakiś fest długi kij, może z 5m lekka matchówka? 2,70m spin wydaje mi się krótki. No, zobaczymy, jak się uda to może być odkrycie na miarę wynalezienia koła ;-)

Ewentualnie może mucha na bocznym troku ale próbowałem z twisterami w kleniowych stanowiskach i przy tym zagęszczeniu kamieni i syfu to jest strata nerwów i kasy.

Poza tym się już wk…am na urwane błystki. Ostatnio włożyłem Meppsa za 12 zeta i urwałem w pierwszym rzucie a muchę dam radę zrobić sam z tego co wyłazi z pierzyny :P

: 31 sie 2010, 10:11
autor: slaq
Ciek pisze:z tego co wyłazi z pierzyny
No na białe piórko aka streamer łowił właśnie ten muszkarz z nad kanału 8-) Mam do niego mejla, bo się tam z nim nawet umawiałem na łowienie. Posiadam muchówkę, ale dopiero w tym roku nią połowiłem. Przyłowem były ukleje 8-) Jak zmontujesz jakiego cięższego streamera to myślę, że na spinie powinno hulać na początek, nie wiem tylko jak z braniami będzie, bo tak to za sygnalizator robi sznur na wodzie. Poczytaj sobie tą stronkę i zajrzyj tam na forum.

http://www.flytiers.pl/

Ja to Ci zbyt dużo nie powiem , bo w tej materi też dopiero stawiam kroki. Z ciężkiej sumowej gruntówki przesiąść się na lekuteńką muchóweczkę to też jest dobra jazda. :mrgreen:
Pozdrawiam.

: 31 sie 2010, 10:15
autor: Ciek
Własnie dlatego myślałem o pływającej muszce żeby brania były widoczne. Na moich stanowiskach odległości nie są zbyt duże 10-15m max.

: 31 sie 2010, 10:18
autor: slaq
Ciek pisze:mucha na bocznym troku
To może zadziałać tylko załóż nimfę - taką muszkę z główką :mrgreen:

A na suchą muchę jak będziesz kombinował to zakup sobie taki tłuszcz specjalny , bo ci będzie tonąć muszka jak namoknie. Rzut sznurem powoduje schnięcie muszki w locie, niby schnie jednak marnie, bynajmniej u mnie 8-)
Są w wędkarskich silikonowe lub kacze tłuszcze jak nie masz to może jakiś smar? W każdym bądź razie weź coś, bo tonie szybko taka muszka i nerw jest 8-)

: 31 sie 2010, 10:25
autor: Ciek
O, tego nie wiedziałem, dzięki. Ile kosztuje taki olejek i ile się go daje? Nie wystarczy olej jadalny?

: 31 sie 2010, 10:34
autor: slaq
Olejek to to nie jest. Bardziej ma konsystencje smaru. Kosztowało może z 5 pln. Ja mam chyba silikon połączony z kaczym tłuszczem. Musisz poszukać w necie bo nie pamiętam dokładnie nazwy tegoż specyfiku. Smaruje się żyłkę ok metra przed muchą i samą muchę . Po ok 10 rzutach jednak i tak zaczyna tonąć, ale to jak mówię wynika pewnie z mej nieudolności w łowieniu 8-)

: 31 sie 2010, 11:07
autor: Ciek
Hmmm, muszę chyba najpierw postawić jakieś solidne fundamenty teoretyczne bo nie czaję zbytnio bazy ale jakąś muche kupiłem, wrzucę do wody i zobaczymy.

: 19 lis 2010, 15:31
autor: Michal N
Tak mi coś chodzi po głowie wypad na Miętusa. Pogoda będzie sprzyjać: deszcz, ziąb, wiatr, śnieg. Knujemy coś? Macie doświadczenie w połowie tych ryb, bo ja, jak dotąd, z zasiadek na miętusa wracałem o kiju.

: 19 lis 2010, 15:33
autor: przeszczep
uuu, żabociąganie? ;)

: 19 lis 2010, 15:38
autor: Ciek
Moje doświadczene jest takie, że albo węgorz bierze albo miętus, nigdy razem :)

: 19 lis 2010, 16:20
autor: wolfshadow
Ja za to chce lodu! A właściwie połowić spod lodu ;-)

: 19 lis 2010, 16:25
autor: Michal N
wolfshadow pisze:A właściwie połowić spod lodu ;-)
Trzeba będzie jeszcze poczekać, choć jak mawiają, zima będzie sprzyjać podlodowcom.
Heh, na Mazowszu kiszka jest z jeziorkami, w których można okonki z lodu podłubać. Pewnie jak mnie najdzie to ruszę się na poj. Włocławsko-Gostynińskie. Ale teraz miętus wiślany kusi.

: 19 lis 2010, 17:03
autor: Grzymek
wolfshadow, Ooooo tak.
W oczekiwaniu na odpowiedniej grubości lód można by pokryć jakieś jeziorko pleksi.

: 30 mar 2011, 14:42
autor: Ciek
Ktoś już działał coś ze spinem na jakieś większej rzece?

: 31 mar 2011, 15:41
autor: -chilli-
może nie na większej, ale na kanale augustowskim

okonek lekko dziobie już, a i szczupak już do tarła obudzony

: 22 kwie 2011, 11:29
autor: Michal N
Mam pytanie, i choć chyba znam już odpowiedź to wolę się upewnić.
Otóż planuję wypad na ryby na odcinku Mniszew - Magnuszew. Jak na złość Mniszew jest tuż za granicą okręgów Mazowieckiego i Radomskiego. Okręg mazowiecki nie ma podpisanego porozumienia z radomskim, więc muszę wykupić dodatkowe pozwolenie (3 dni - 35PLN). Słyszałem, iż kiedyś wystarczyło dokonać przelewu na konto i w razie kontroli okazywać wydruk potwierdzenia.
Obecnie podobno jest tak, że trzeba osobiście wybrać się do siedziby danego okręgu i na miejscu zakupić pozwolenie aby otrzymać świstek z hologramem.
Czy jest tak faktyczne? Nie uśmiecha mi się robić wycieczki do Radomia, aby po zakupieniu pozwolenia, zapylać do Kozienic :!: aby przesiąść się w PKS do Magnuszewa.
Toć to pół dnia kręcenia po Radomiu, Kozienicach, przejazdów KM i PKS. O kosztach nie wspominając. Do tego taki manewr trzeba wykonać w dzień roboczy.
Ktoś coś wie na ten temat?

: 22 kwie 2011, 11:35
autor: Ciek
Michal N pisze:Ktoś coś wie na ten temat?
Tylko tyle, że siedzę w robocie ale jak tylko zagwiżdżą na fajrant to lecę w długą nad jeziorko, a moje dzidy już mam spakowane w bagażniku. W kwestii opłat, że się tak wyrażę, "ufam Mocy" :)

Kiedyś się dowiadywałem, czy w Poznaniu mogę zapłacić przelewem. Okazało się, że nie. Być może w każdym okręgu jest inaczej, jak bajzel to na całego. Najłatwiej będzie zadzwonić i się zapytać.

: 22 kwie 2011, 11:42
autor: Michal N
Próbowałem dzwonić ale od wczoraj nikt nie odbiera :evil:
Ciek pisze:W kwestii opłat, że się tak wyrażę, "ufam Mocy" :)
Hehe, jak tak dalej pójdzie to chyba też tak uczynię :-) , choć wolał bym, aby to była ostateczność.

: 22 kwie 2011, 11:45
autor: Młody
Dzieki pany, że mi przypomnieliście o opłacie składek na pzw...

: 22 kwie 2011, 11:55
autor: Michal N
Ha, poczytałem i dochodzi jeszcze jeden fakt. Inny okręg inny rejestr połowów! O ile na stronie mazowieckiego można sobie pobrać i wydrukować o tyle radomskiego ni mo. Co za bajzel :!: :evil: