Tobołek
: 16 mar 2010, 14:12
Ćwiczyłem wczoraj robienie plecaków z różnych ubrań. Fajna zabawa. Kiedy nie ma sznurka, można wiązać je na dole paskiem ze spodni. Próbowałem też poprowadzić rękawy-szelki pod pachami do przodu, a potem nad ramionami za głowę i związać je na karku, ale nacisk na kark jest niewygodny. Z kolei wiązanie w odwrotną stronę: najpierw nad ramionami, a potem pod pachami i związanie na plecach, powoduje powstanie na plecach uciskającego węzła. Raczej więc pozostanę przy plecaku na jedno ramię.
Natomiast zupełnie nie wychodzi mi patent określany przez Wisemana jako "Tobołek znad Zatoki Hudsona". Przypomnijmy opis:
Kamyki układa się w dwóch rogach na przekątnej kwadratowego kawałka materiału. Zawinięte w materiał kamyki obwiązuje się sznurem, co je unieruchamia; jednocześnie kamienie nie pozwalają na zsunięcie się sznura. Płachtę rozkłada się na ziemi i ciasno zawija w nią swoje rzeczy. Tobołek przerzuca się przez plecy lub obwiązuje się nim w pasie.
Problemem jest to zawinięcie właśnie. Samo zawinięcie na długo nie wystarcza, bo szybko zaczyna się rozwijać. Oczywiście jedna agrafka, drugi kawałek sznurka lub taśma klejąca rozwiązałyby problem, ale Wiseman o takich mocowaniach nie wspomina. Ja zacząłem kombinować w ten sposób, że jeden z dwóch wolnych rogów zawijałem do środka, a drugi na zewnątrz i ten drugi łączyłem razem z dolnym rogiem owijającym kamyk. Czułem się jednak przy tym jak profan, który nie umie zrealizować poprawnie oryginalnego przepisu. Co prawda przepis Mer też nieco zmodyfikowałem, ale nie dlatego, że zgodnie z instrukcją zrobić tego nie umiałem.
Natomiast zupełnie nie wychodzi mi patent określany przez Wisemana jako "Tobołek znad Zatoki Hudsona". Przypomnijmy opis:
Kamyki układa się w dwóch rogach na przekątnej kwadratowego kawałka materiału. Zawinięte w materiał kamyki obwiązuje się sznurem, co je unieruchamia; jednocześnie kamienie nie pozwalają na zsunięcie się sznura. Płachtę rozkłada się na ziemi i ciasno zawija w nią swoje rzeczy. Tobołek przerzuca się przez plecy lub obwiązuje się nim w pasie.
Problemem jest to zawinięcie właśnie. Samo zawinięcie na długo nie wystarcza, bo szybko zaczyna się rozwijać. Oczywiście jedna agrafka, drugi kawałek sznurka lub taśma klejąca rozwiązałyby problem, ale Wiseman o takich mocowaniach nie wspomina. Ja zacząłem kombinować w ten sposób, że jeden z dwóch wolnych rogów zawijałem do środka, a drugi na zewnątrz i ten drugi łączyłem razem z dolnym rogiem owijającym kamyk. Czułem się jednak przy tym jak profan, który nie umie zrealizować poprawnie oryginalnego przepisu. Co prawda przepis Mer też nieco zmodyfikowałem, ale nie dlatego, że zgodnie z instrukcją zrobić tego nie umiałem.