Co wolno w lasach?
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
-
- Posty: 75
- Rejestracja: 28 sie 2007, 11:50
- Lokalizacja: Nowy Tomyśl
- Płeć:
Co wolno w lasach?
Po dłuższym zastanowieniu się do jakiego działu ma trafić ten artykuł, postanowiłem go dać tutaj
Postanowiłem napisać kilka artykułów. Co myślicie o pierwszym?
[center]Co wolno w lasach?[/center]
O tym że w Polskich lasach wszystkiego robić nie wolno, wiemy nie od dziś, dlatego jeżeli jesteśmy tam częstymi gośćmi warto przeczytać poniższy tekst aby żyć zgodnie nie tylko z naturą ale i prawem.
Przechodząc od razu do sedna sprawy, wypiszę w punktach czego w lasach nie wolno:
1) Zanieczyszczać gleby i wód,
2) Zaśmiecać,
3) Rozkopywać gruntu,
4) Niszczyć grzybów oraz grzybni,
5) Niszczyć lub uszkadzać drzewa, krzewy lub inne rośliny,
6) Niszczyć urządzeń i obiektów gospodarczych, turystycznych i technicznych oraz znaków i tablic,
7) Zbierać płodów runa leśnego (jagody, grzyby itp.) w oznakowanych miejscach zabronionych,
8) Rozgarniać i zbierać ściółki,
9) Wypasać zwierząt gospodarskich,
10) Biwakować, poza miejscami wyznaczonymi przez właściciela lasu lub nadleśniczego,
11) wybierać jaj i piskląt, niszczyć lęgowisk i gniazd ptasich, a także niszczyć legowisko, nor i mrowisk,
12) płoszyć, ścigać, chwytać i zabijać dziko żyjących zwierząt,
13) puszczać psów luzem,
14) hałasować oraz używać sygnałów dźwiękowych, z wyjątkiem przypadków wymagających wszczęcia alarmu.
Wszystkie powyższe zakazy można przeczytać w Ustawie o lasach (z dnia 28 września 1991 r.), i oczywiście niemal wszystkie są nam znane, ponieważ wypływają one z naszego dobrego i kulturalnego zachowania o którym uczyli nas rodzicie, ale jak tak naprawdę ma to się w praktyce?
W lasach dużo można zobaczyć śmieci – więc pierwszy i drugi punkt jest nagminnie łamany przez społeczeństwo, a co do niszczenia grzybów… cóż nawet jak są trujące dla ludzi, to na pewno stanowią dobre źródło pożywienia dla innych żywych organizmów.
Wszystkie punkty to kwestia naszego dobrego zachowania, więc my zajmijmy się tymi najbardziej (wg mnie) kontrowersyjnymi, czyli 8.
Co to właściwie oznacza rozgarniać i zbierać ściółkę? Nic innego jak jej niszczenie, poprzez (przykład z życia) wzięcie kija i „zamiatanie” nim po ziemi – co jest oczywiście nie potrzebne, to samo ma się do ostrego ruszania, jeżdżenia crossami, quadami, hamowania (w tym także rowerami) – takie coś jest karane, pamiętajcie o tym.
Biwakowanie – z własnego doświadczenia powiem że mało kto tego przestrzega – ja tego nie przestrzegam -, nawet nie znam miejsc do biwakowania w mojej okolicy.
To tylko 3/4 artykułu jeżeli chcecie go dokończyć dajcie znać to wklepię ostatnią część.
[/b]
Postanowiłem napisać kilka artykułów. Co myślicie o pierwszym?
[center]Co wolno w lasach?[/center]
O tym że w Polskich lasach wszystkiego robić nie wolno, wiemy nie od dziś, dlatego jeżeli jesteśmy tam częstymi gośćmi warto przeczytać poniższy tekst aby żyć zgodnie nie tylko z naturą ale i prawem.
Przechodząc od razu do sedna sprawy, wypiszę w punktach czego w lasach nie wolno:
1) Zanieczyszczać gleby i wód,
2) Zaśmiecać,
3) Rozkopywać gruntu,
4) Niszczyć grzybów oraz grzybni,
5) Niszczyć lub uszkadzać drzewa, krzewy lub inne rośliny,
6) Niszczyć urządzeń i obiektów gospodarczych, turystycznych i technicznych oraz znaków i tablic,
7) Zbierać płodów runa leśnego (jagody, grzyby itp.) w oznakowanych miejscach zabronionych,
8) Rozgarniać i zbierać ściółki,
9) Wypasać zwierząt gospodarskich,
10) Biwakować, poza miejscami wyznaczonymi przez właściciela lasu lub nadleśniczego,
11) wybierać jaj i piskląt, niszczyć lęgowisk i gniazd ptasich, a także niszczyć legowisko, nor i mrowisk,
12) płoszyć, ścigać, chwytać i zabijać dziko żyjących zwierząt,
13) puszczać psów luzem,
14) hałasować oraz używać sygnałów dźwiękowych, z wyjątkiem przypadków wymagających wszczęcia alarmu.
Wszystkie powyższe zakazy można przeczytać w Ustawie o lasach (z dnia 28 września 1991 r.), i oczywiście niemal wszystkie są nam znane, ponieważ wypływają one z naszego dobrego i kulturalnego zachowania o którym uczyli nas rodzicie, ale jak tak naprawdę ma to się w praktyce?
W lasach dużo można zobaczyć śmieci – więc pierwszy i drugi punkt jest nagminnie łamany przez społeczeństwo, a co do niszczenia grzybów… cóż nawet jak są trujące dla ludzi, to na pewno stanowią dobre źródło pożywienia dla innych żywych organizmów.
Wszystkie punkty to kwestia naszego dobrego zachowania, więc my zajmijmy się tymi najbardziej (wg mnie) kontrowersyjnymi, czyli 8.
Co to właściwie oznacza rozgarniać i zbierać ściółkę? Nic innego jak jej niszczenie, poprzez (przykład z życia) wzięcie kija i „zamiatanie” nim po ziemi – co jest oczywiście nie potrzebne, to samo ma się do ostrego ruszania, jeżdżenia crossami, quadami, hamowania (w tym także rowerami) – takie coś jest karane, pamiętajcie o tym.
Biwakowanie – z własnego doświadczenia powiem że mało kto tego przestrzega – ja tego nie przestrzegam -, nawet nie znam miejsc do biwakowania w mojej okolicy.
To tylko 3/4 artykułu jeżeli chcecie go dokończyć dajcie znać to wklepię ostatnią część.
[/b]
-
- Posty: 7
- Rejestracja: 25 cze 2009, 15:41
- Lokalizacja: Suwałki
- Płeć:
No fajnie tylko tak naprawdę gdyby w 100% stosować się do każdego z tych punktów to wychodzi na to że do lasu w ogóle nie wolno wchodzić, a jednak wolno Bo przecież już przez samo chodzenie po nim niszczymy i rozgrzebujemy ściółkę, zwierzęta jak nas widzą czy słyszą też się płoszą. Więc co, mam latać po lesie i niczego nie dotykać. ? Nie wolno niszczyć grzybów a jednak się je zbiera. Połowa tych przepisów jest jak dla mnie martwa albo w ogóle nieużyteczna i bez sensu oczywiście z punktu widzenia człowieka który raczej dla lasu chce jak najlepiej. I biorąc pod uwagę te przepisy to tak naprawdę najbardziej przesrane to mamy my. Bo jakoś nigdy nie spotkałem, aby jakiś leśnik interweniował gdy 5m ognisko urządza sobie banda nawalonych rycerzy ortalionu. Pewnie się boją. Ale myślę że gdyby spotkali np. mnie palącego sobie gdzieś w spokoju małe ognisko to zaraz były by z tego tytułu jakieś nieprzyjemności. Ale z drugiej strony jak ktoś będzie chciał podpalić las to pojedzie do niego z butelką benzyny i go podpali zapewne unikając złapania i ewentualnej kary. Quadowców też raczej nie ganiają bo nie mają za bardzo jak. Tak więc dla mnie to prawo jest tak skonstruowane że mimo tego że nie będzie się de facto robić nic szkodliwego, to jak nie spodobamy się zwyczajnie jakiemuś strażnikowi to z łatwością znajdzie na nas jakiś paragraf. Tak więc mam mieszane uczucia do tego co tak naprawdę wolno a co nie bo wychodzi na to że nic nie wolno.
...smelling the air when spring comes by raindrops reminds us of youthful days...
-
- Posty: 75
- Rejestracja: 28 sie 2007, 11:50
- Lokalizacja: Nowy Tomyśl
- Płeć:
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Z tym punktem 13 nie jest tak prosto jak się co niektórym wydaje.
Ogólnie chodzi o to, że psy polujące w łowisku rujnują całą gospodarkę łowiecką na danym terenie. I o ile strzelanie do psów:
- zdziczałych
- wypuszczanych swobodnie z gospodarstw aby sobie "pobiegały" po polach/lesie (polują samodzielnie lub stadami)
- wyprowadzanych przez właścicieli i ścigających zwierzynę bez możliwości odwołania - "głuchych" na komendy (ja bym dowalił jeszcze właścicielowi za kłusownictwo - poluje z psem przecież )
jest w 100% zasadne, to w sytuacji gdy pies idzie w pobliżu właściciela, nie podejmując pogoni za zwierzyną lub samoistnie czy na komendę pogoni zaprzestaje (pies też ma instynkt łowiecki) jego strzelenie jest czystą głupotą "myśliwego".
Ogólnie chodzi o to, że psy polujące w łowisku rujnują całą gospodarkę łowiecką na danym terenie. I o ile strzelanie do psów:
- zdziczałych
- wypuszczanych swobodnie z gospodarstw aby sobie "pobiegały" po polach/lesie (polują samodzielnie lub stadami)
- wyprowadzanych przez właścicieli i ścigających zwierzynę bez możliwości odwołania - "głuchych" na komendy (ja bym dowalił jeszcze właścicielowi za kłusownictwo - poluje z psem przecież )
jest w 100% zasadne, to w sytuacji gdy pies idzie w pobliżu właściciela, nie podejmując pogoni za zwierzyną lub samoistnie czy na komendę pogoni zaprzestaje (pies też ma instynkt łowiecki) jego strzelenie jest czystą głupotą "myśliwego".
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
Mówiłem do Jacy.
Tak, jeszcze nie widziałem psa który by nie pobiegł za sarną reagując na komendy. Szczególnie takiego co jest większy niż ja i właściciel go puszcza bo biedactwo sobie musi pobiegać gdzieś, a on nie ma warunków więc się odbywa to w lesie. A co mnie do cholery obchodzi, że on nie ma warunków? To po co brał takie bydle? Jeszcze lepsi są grzybiarze. Jadą samochodem, parkują i pieska wypuszczają co by sobie polatał. Nie tyle wkurza mnie w tym to, że zagryzają sarny co potrafią człowieka użreć! Nie mówię, małe psy ok niech sobie latają, średnie też. No ale nie takie bydle co jest większe odemnie. Takie coś powinno kończyć się natychmiastowym odstrzałem i psa i właściciela. Może by się chamy czegoś nauczyły.
Tak, jeszcze nie widziałem psa który by nie pobiegł za sarną reagując na komendy. Szczególnie takiego co jest większy niż ja i właściciel go puszcza bo biedactwo sobie musi pobiegać gdzieś, a on nie ma warunków więc się odbywa to w lesie. A co mnie do cholery obchodzi, że on nie ma warunków? To po co brał takie bydle? Jeszcze lepsi są grzybiarze. Jadą samochodem, parkują i pieska wypuszczają co by sobie polatał. Nie tyle wkurza mnie w tym to, że zagryzają sarny co potrafią człowieka użreć! Nie mówię, małe psy ok niech sobie latają, średnie też. No ale nie takie bydle co jest większe odemnie. Takie coś powinno kończyć się natychmiastowym odstrzałem i psa i właściciela. Może by się chamy czegoś nauczyły.
Są takie rzeczy na niebie i ziemi, o których się jezuitom nie śniło, mój panie.
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Ja tam nie mam problemu. Stój-siad-zostań i suczysko zostaje w miejscu.w0jna pisze:Tak, jeszcze nie widziałem psa który by nie pobiegł za sarną reagując na komendy.
Ale to jest kwestia ułożenia i specyficznych cech charakteru danej rasy.
Suka luzem poza kadrem (pod nogami)
W Jaworznie organizowane są spacery Golden retrieverów. Zazwyczaj uczestniczy w nich ok. 18-25 psiaków. W tej grupie są 2 (słownie d w a), które mają problem z posłuszeństwem i podejmują pogoń. W newralgicznych punktach wędrują po prostu na smycz. Chcesz zobaczyć psy nie ścigające zwierzyny? - zapraszam
Psa nie zabieram na grzyby z prostego powodu: kleszcze i wpleszcze. Namnożyło się tego badziewia a środki chemiczne nie działają natychmiastowo (zapalenie skóry w miejscu wkłucia - pies alergik )
Większy od człowieka pies to chyba cyrkowiec chodzący na 2 łapach
Ugryzienia.
3 razy byłem dziabnięty i za każdym razem były to małe, fałszywe wiejskie kundle. Duże psy nie boją się dawać sygnałów ostrzegawczych a z małymi bywa różnie.
Jedna z moich sąsiadek miała jamnika szorstkowłosego (albo mixa w typie rasy) gdy wyciągało się rękę żeby go pogłaskać - machał ogonem. Gdy rękę się cofało - próbował dziabnąć. Miał równo zrytą psychikę.
Ok. Ty masz ułożone psy. Ile takich jest? 1% może promil? Zazwyczaj właściciel jeszcze głupszy. A psy to co jak staną na dwóch łapach to jest takich kilka... Zresztą to metafora taka. Las to nie miejsce na wypas bydła. Tak jak wódka jest dla mądrych ludzi, a dla baranów to woda w korycie. Ostatnio koło leśniczówki (takie zadaszenie i miejsce na ognicho) przyjechała chamstwo. ładnie poprosili o pozwolenie, nawet drwa dostali wszystko ładnie, ale jak odjechali to oczywiście butelki i śmieci. No nóż się w kieszenie otwiera. Czy oni są tacy głupi, czy po prostu nie potrafią posprzątać?
Przykład z psem. Siedzę sobie w lesie nagle leci stado jeleni drogą (nawet nie działowa) po chwili biegnie piesiunio za nimi, po minucie jedzie ćwok na rowerze...
Przykład z psem. Siedzę sobie w lesie nagle leci stado jeleni drogą (nawet nie działowa) po chwili biegnie piesiunio za nimi, po minucie jedzie ćwok na rowerze...
Są takie rzeczy na niebie i ziemi, o których się jezuitom nie śniło, mój panie.
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
To jest kwestia wychowania. Jeden profesorek opowiadał nam jak był na zamku w Pieskowej Skale. W pobliżu płynie potoczek. Nad potoczkiem zatrzymało się niemieckie małżeństwo z dziećmi 8-10 lat. Dzieci bawiły się, brodziły w potoczku i jak jakieś znalazło butelkę plastikową czy puchę po piwie to wyciągało na brzeg. Później zapakowali w reklamówkę i wrzucili do bagażnika (koszy w pobliżu nie było). Psorek zagadał Niemca dlaczego dzieci wybierają te śmieciory. Niemiec powiedział, że jego rodzice go tego nauczyli na wspólnych wyjazdach i on przekazuje to swoim dzieciom. Bo należy dbać o miejsce do którego chce się jeszcze kiedyś wrócić. Ot. Tyle.w0jna pisze:Czy oni są tacy głupi, czy po prostu nie potrafią posprzątać?
w0jna pisze:Przykład z psem. Siedzę sobie w lesie nagle leci stado jeleni drogą (nawet nie działowa) po chwili biegnie piesiunio za nimi, po minucie jedzie ćwok na rowerze...
No właśnie. Brak możliwości sprawowania kontroli nad psem lub jeszcze lepiej kłusownictwo.
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
- Stalker
- Posty: 175
- Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Samotnik
- Płeć:
Dla niektórych powyższe zdjęcie to przykład przedsiębiorczości - doskonała metoda na utylizacje odpadów - w myśl staropolskiej zasady "...byle nie na moim podwórku" - dodatkowo nie wymagająca bezpośrednich nakładów finansowych.
Spytam z ulubionym przeze mnie sarkazmem: Czy w dobie supermarketów i wolnorynkowego liberalizmu świadomość ekologiczna nie jest przypadkiem lekką hipokryzją ? Nie staram się byc wcale zgryźliwy !
Ostatnio ściąłem świerka około 3,5m wysokości. Poszedł w całości na opał i na maszt do poncho. Mam pytanie czy uważacie to za przekroczenie granicy gdy nie wolno a trzeba ? Nie czułem się z tym dobrze w momencie ścinania, za to dużo lepiej gdy poczułem ciepło i gdy mogłem wysuszyć ubrania i buty. Pozdzierałem też suchą korę sosny ( z pomocą noża ) gdyż była jedyną suchą strawą dla ogna w przemoczonej okolicy. To już są wykroczenia wg w/w przepisów. Czy macie podobne dylematy co do prawa ?
Spytam z ulubionym przeze mnie sarkazmem: Czy w dobie supermarketów i wolnorynkowego liberalizmu świadomość ekologiczna nie jest przypadkiem lekką hipokryzją ? Nie staram się byc wcale zgryźliwy !
Ostatnio ściąłem świerka około 3,5m wysokości. Poszedł w całości na opał i na maszt do poncho. Mam pytanie czy uważacie to za przekroczenie granicy gdy nie wolno a trzeba ? Nie czułem się z tym dobrze w momencie ścinania, za to dużo lepiej gdy poczułem ciepło i gdy mogłem wysuszyć ubrania i buty. Pozdzierałem też suchą korę sosny ( z pomocą noża ) gdyż była jedyną suchą strawą dla ogna w przemoczonej okolicy. To już są wykroczenia wg w/w przepisów. Czy macie podobne dylematy co do prawa ?
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
-
- Posty: 75
- Rejestracja: 28 sie 2007, 11:50
- Lokalizacja: Nowy Tomyśl
- Płeć:
- Stalker
- Posty: 175
- Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Samotnik
- Płeć:
Wielodniowe opady zamieniły niemal wszystko w mokre próchno. Wybrałem ten świerk gdyż rósł wciśnięty pomiędzy wielkie jodły i był osłonięty od deszczu. Dlatego też, zdzierałem korę sosny z tych sosen, które przemoczone były z jednej strony, z drugiej zaś suche. Nie sądzę bym uzczuplił znacząco drzewostan, ale zdaję sobie sprawę, że był to "niecny" występek.
WOjna: Oczywiście, że nic się nie stało. Dzięki temu spędziłem komfortowy wieczór bez bajora w butach.
Pragnąłem spytać jakie macie odczucia w takiej sytuacji ? Nie wspomnę, że dzień wcześniej i jakieś 3-4 km wstecz, jakiś miejscowy wjechał Ursusem z przyczepą i "poszedł" spalinówką. Nazajutrz widziałem tylko pniaki po trzech 15 letnich sosnach i sporo "zniszczonej" ściółki gdy zawracał. Zapewne miejscowy miał zezwolenie na "gospodarczy" wyrąb.
WOjna: Oczywiście, że nic się nie stało. Dzięki temu spędziłem komfortowy wieczór bez bajora w butach.
Pragnąłem spytać jakie macie odczucia w takiej sytuacji ? Nie wspomnę, że dzień wcześniej i jakieś 3-4 km wstecz, jakiś miejscowy wjechał Ursusem z przyczepą i "poszedł" spalinówką. Nazajutrz widziałem tylko pniaki po trzech 15 letnich sosnach i sporo "zniszczonej" ściółki gdy zawracał. Zapewne miejscowy miał zezwolenie na "gospodarczy" wyrąb.
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
-
- Posty: 75
- Rejestracja: 28 sie 2007, 11:50
- Lokalizacja: Nowy Tomyśl
- Płeć:
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
- Stalker
- Posty: 175
- Rejestracja: 23 kwie 2009, 22:05
- Lokalizacja: Warszawa
- Tytuł użytkownika: Samotnik
- Płeć:
Mówiąc poważnie - z pewnością mógłbym postarać się bardziej i poszukać suchego opału. Nie chcę offować za bardzo, ale kwestia pozyskiwania drew na ognisko z pewnością jest związana z tematem głównym - w końcu chodzi o naszą obecność w lesie i jej skutki. Nie mam zamiaru toczyć wojen w stylu "...ale ja tylko chciałem...". Doskonale zdaję sobie sprawę, że poszedłem na "łatwiznę" gdyż jakby nie patrzeć mam wyrzuty sumienia i widzę, że w oczach "profesjonalistów" są one uzasadnione. Dla wielu jedno "głupie" drzewko to pikuś - nie dla mnie.
Nie zależy mi by się usprawiedliwiać - w rzeczywistej sytuacji "walki o przetrwanie" nie miałbym żadnych skrupułów, w końcu uznałbym wagę swoje życia za większą niż jednego świerku w lesie tysięcy. W tej sytuacji dobrowolnie poddałem sie niedogodnościom samotnej wędrówki w terenie kompletnie odludnym i w okresie burz i deszczów - powinienem brać rachubę pod fakt, iż byłem przygotowany ( widocznie nie dość ) na tego typu sytuacje i powinienem przewidzieć to zawczasu zanim podjąłem się samej wyprawy.
Co mogę powiedzieć: można się załamać gdy zatacza się kręgi w poszukiwaniu "suchego" na tyle daleko by nie stracić orientacji i nie oddalić się od obozowiska. Zaglądałem w każdą możliwą przestrzeń osłoniętą gęstymi gałęziami drzew by znaleźć suche kawałki drewna. Obłamałem sporo przywilgoconych martwych gałęzi sosny, które były na tyle suche by po kąpieli w ogniu rozpałki ( poszarpanej suchej kory jałowca i obsuszonych wiatrem cienkich gałązek martwych iglaków ) mogły się zająć i stworzyć dosłowne ognisko. Jakiegokolwiek kawałka drewna bym się nie dotknął - wszystko było przemoczone aż do rdzenia - czy to były stojące czy leżące pniaki martwych drzew. Najlepszym pomysłem była owa kora sosny, która na nielicznych i starszych okazach była sucha ( od strony ukrytej pod własną krzywizną i osłoniętą niższymi zaroślami ) - paliła się świetnie i dała wystarczająco dużo żaru i płomieni by "rozpędzić" ognisko.
Bardzo brakowało mi "fachowej" porady i wskazówek jak znaleźć dobry opał w tych konkretnych warunkach. Wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych, ale sytuacja gdy jest się samemu, zmokniętym, pogryzionym przez wszystko co lata i gryzie, skłania cię do troski o dobre samopoczucie i chwilę wytchnienia. Następnym razem postaram się bardziej i spędzę mniej czasu na "durne" rozrywki w stylu czytania książki w śpiworze a więcej na poznawaniu tajników sztuki przetrwania - Zgadzam się panowie, poszedłem na łatwiznę, ale nie czuję się z tym dobrze - DLATEGO napisałem o tym. Jakby mi to zwisało to bym olał temat i rąbałbym aż wióry lecą
Nie zależy mi by się usprawiedliwiać - w rzeczywistej sytuacji "walki o przetrwanie" nie miałbym żadnych skrupułów, w końcu uznałbym wagę swoje życia za większą niż jednego świerku w lesie tysięcy. W tej sytuacji dobrowolnie poddałem sie niedogodnościom samotnej wędrówki w terenie kompletnie odludnym i w okresie burz i deszczów - powinienem brać rachubę pod fakt, iż byłem przygotowany ( widocznie nie dość ) na tego typu sytuacje i powinienem przewidzieć to zawczasu zanim podjąłem się samej wyprawy.
Co mogę powiedzieć: można się załamać gdy zatacza się kręgi w poszukiwaniu "suchego" na tyle daleko by nie stracić orientacji i nie oddalić się od obozowiska. Zaglądałem w każdą możliwą przestrzeń osłoniętą gęstymi gałęziami drzew by znaleźć suche kawałki drewna. Obłamałem sporo przywilgoconych martwych gałęzi sosny, które były na tyle suche by po kąpieli w ogniu rozpałki ( poszarpanej suchej kory jałowca i obsuszonych wiatrem cienkich gałązek martwych iglaków ) mogły się zająć i stworzyć dosłowne ognisko. Jakiegokolwiek kawałka drewna bym się nie dotknął - wszystko było przemoczone aż do rdzenia - czy to były stojące czy leżące pniaki martwych drzew. Najlepszym pomysłem była owa kora sosny, która na nielicznych i starszych okazach była sucha ( od strony ukrytej pod własną krzywizną i osłoniętą niższymi zaroślami ) - paliła się świetnie i dała wystarczająco dużo żaru i płomieni by "rozpędzić" ognisko.
Bardzo brakowało mi "fachowej" porady i wskazówek jak znaleźć dobry opał w tych konkretnych warunkach. Wiem, że nie ma rzeczy niemożliwych, ale sytuacja gdy jest się samemu, zmokniętym, pogryzionym przez wszystko co lata i gryzie, skłania cię do troski o dobre samopoczucie i chwilę wytchnienia. Następnym razem postaram się bardziej i spędzę mniej czasu na "durne" rozrywki w stylu czytania książki w śpiworze a więcej na poznawaniu tajników sztuki przetrwania - Zgadzam się panowie, poszedłem na łatwiznę, ale nie czuję się z tym dobrze - DLATEGO napisałem o tym. Jakby mi to zwisało to bym olał temat i rąbałbym aż wióry lecą
- Modlisz się? - pytam - Módl się - mówię - módl! Im dalej w Strefę, tym bliżej do nieba...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...
- Co? - pyta, bo nie dosłyszał...