Strona 1 z 2

Jak raegujecie ?

: 13 cze 2009, 12:06
autor: Młody
Wczoraj miałem pewną sytuacje...idę sobie o 23 z plakatowania do domu i w pewnej chwili zauważyłem że po 2 stronie na przystanku ktoś leży. Automatycznie i bez wahania podbiegłem no ów kogoś żeby sprawdzić czy wszystko ok. Podbiegam,patrze, i widzę że jest to mężczyzna a pod głową miał małą kałużę krwi. Sprawdzam tętno...żyje uff chwała temu u góry, ale niestety jest nieprzytomny. Jak to sprawdziłem ? tak jak uczyli tego na kursie 1 pomocy... Wykręcając płatek uszu przy czym mocno go ściskając. Niestety, reakcji żadnej...Walę kolesiowi plaskaczami po policzkach no i się ocucił ale nie na długo...znowu jakby zemdlał a może zasnoł ? mniejsza z tym. Na moje szczęście przechodził młody mężczyzna który od razu podszedł do mnie i pyta się co ja robie? Przecież widać, że facet jest kompletnie pijany...Ja do niego że gówno mnie obchodzi że jest pijany ale jest człowiekiem takim samym jak ja i pan i trzeba mu pomóc, nich pan zadzwoni na pogotowie. Koleś na moje polecenie zadzwonił i w tej chwili jak skończył rozmowę już go nie widziałem...mniejsza z tym. Nie wyglądało to wszystko jakoś super ale zaniepokoiła mnie ta plama krwi za głową... Ustawiłem kolesia w pozycji bezpieczniej (każdy wie o co kaman) i arafatką uciskałem ranę by tak mocno nie krwawiła i czekałem na przyjazd pogotowia. Pogotowie przyjechało i zabrało kolesia do szpitala a mnie podziękowano za udzielenie przed medycznej pomocy ;-)

I tu nasuwa się pytanie do Was... Jak Wy reagujecie na takie przypadki jeśli widzicie kogoś kto leży sobie w jakimś miejscu i zbytnio się nie rusza ani nic z tych rzeczy... odchodzicie myśląc że jest pijany i się wyśpi i mu przejdzie ? a może coś innego ? jeśli tak to opiszcie co w takich sytuacjach robicie ?

: 13 cze 2009, 13:16
autor: Stalker
Niestety takie incydenty są bardzo częste. Moi rodzice mieli podobne zdarzenie z człowiekiem leżącym z twarzą w śniegu kilkanaście metrów od głównego wejścia do kościoła. Nikt nie zareagował gdyż, co oczywiste, padało stwierdzenie: "Zostaw pijaka". Jak się okazało po reakcji mojego ojca człowiek ten leżał bo dostał zawału.

Przepraszam za poprzednią wersję tego posta.

: 13 cze 2009, 14:44
autor: bivr
To taki paradoks, im więcej ludzi tym mniejsze prawdopodobieństwo, że ci ktoś pomoże.
Ludzie nie chcą się wyróżniać. "Skoro inni nie pomagają, to czemu ja mam pomagać??"
Durnego społeczeństwa nie da się niczego nauczyć. Chwała "temu na górze" za to, że jeszcze są ludzie myślący.

Ja reagować muszę, taki mój obowiązek.

/edit
@Stalker, a cóż ma Kościół Katolicki i cóż mają debilne komercyjne programy do pomocy poszkodowanym? To jest pytanie retoryczne, nie chcę tworzyć następnej, pozbawionej sensu dyskusji.

: 13 cze 2009, 15:15
autor: palowski
Syndrom widza i syndrom rozproszonej odpowiedzialności: jeden przypadek to "nie pomogę, bo nikt nie pomaga, więc pewnie nic się nie stało" a drugi to "już pewnie ktoś zadzwonił"

Nie miałem "szczęścia" trafić na nikogo, kto leżałby zakrwawiony, nieprzytomny w powodu wypadku albo choroby. Mimo to ile razy widzę kogoś leżącego, kucającego, w każdym razie podejrzanego pod względem stanu zdrowia - podchodzę i pytam.
'Najgorsza" (w cudzysłowiu, bo zła wcale nie była) sytuacja wyglądała tak: wracam około 22:30 do domu, była jesień, więc mroźno. Na ulicy leży gość, nakryty kurtką, obok flaszka. Wiadomo co się stało, ale zapytałem. Nie był w stanie wyartykułować ani słowa, był na pół przytomny - generalnie urżnięty jak bela. Zadzwoniłem po policję, poczekałem godzinę (!) i poszedłem do domu. Tyle.

Nie musiałem nigdy nieść pomocy w bardziej dramatycznych sytuacjach.

: 13 cze 2009, 15:22
autor: Stalker
Bivr: Już usunąłem tą zbędną wypowiedź. No i wybacz, ale uniosłem się - jestem w takich tamatach zbyt nadpobudliwy :/

: 13 cze 2009, 15:35
autor: bivr
Nie ma sprawy ;-) Mnie też się zdarza.

: 16 cze 2009, 12:48
autor: jakub_kaczmarek
Mi się raz zdarzyło, jak zwykle wyjeżdżałem rowerem z miasta i na przedmieściach (niezbyt często uczęszczana trasa ale asfalt był) zobaczyłem w rowie kolesia, zatrzymałem się obadałem sytuację i był pijany - jednak nie zadzwoniłem na Policję czy pogotwię - mój błąd.

A ostatnio (już trochę odbiegając od medycyny), w przerwie w pracy, spoglądam sobie przez okno i widzę że na rondzie (tak, pod samym oknem mam rondo :( ) staje samochód, i nie chce odpalić - minęło ja chyba z 10 samochodów za nim ktoś się zatrzymał.

Przedwczoraj jadę rowerkiem trasą z Poznania, na poboczy stoi samochód z otwartą maską kobieta coś tam majstruje - ale nikt się nie zatrzymał i nie zapytał chociaż czy wszystko OK.

Okazało się że w momencie gdy podjechałem do niej, już czekała na kogoś kto po nią przyjedzie.

Kur.. dlaczego ludzie nie reagują na takie sytuacje? zwykła pomoc...

: 17 cze 2009, 11:37
autor: Fredi
na kobiete przy aucie z otwarta maską, na poboczu trasy.....mało kto zareaguje - niewiem jak teraz, ale swego czasu to był podstawowy wabik bandziorów.

: 17 cze 2009, 13:06
autor: Młody
Fredi, masz rację też o tym słyszałem... koleś wychodzi z auta i patrzy pod maskę a wspólnik tej baby w między czasie wsiada do auta i odjeżdża...

: 18 cze 2009, 09:01
autor: mgr_scout
Młody, nie wali się plaskaczami po pysku poszkodowanego, ani nie używa swoich rzeczy do tamowania krwotoków.. poza tym Twoim zadaniem nie jest wybudzać a zabezpieczyć przed dalszymi urazami. Czy zanim zacząłeś mu kręcić uchem nawiązałeś z nim kontakt głosowy? Czy zanim ułożyłeś go w pozycji bezpiecznej wykonałeś badanie fizykalne? Uciskając ranę miałeś rękawiczki?

: 18 cze 2009, 09:46
autor: Młody
Postępowałem według zasad których uczyli na kursie pierwszej pomocy. Tak pierw próbowałem nawiązać kontakt głosowy ale jak to nie pomogło wykręciłem mu płatek...nic...ale jak już wspomniałem koleś na szkoleniu(ratownik medyczny) mówił że w ostateczności należy spróbować walić z plaskacza (z wyczuciem oczywiście) więc tak też zrobiłem. A jeśli chodzi Ci o rękawiczki to nie nie użyłem rękawiczek ale człowiek w takich reakcjach postępuje odruchowo i stara się pomóc na tyle ile jest w stanie.

ps.Lepiej jest nie udolnie udzielić pomocy niż jej nie udzielić wogóle.

Art. 162. KK
§ 1. Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

: 18 cze 2009, 10:34
autor: Fredi
Młody, ale trzeba też martwić się o siebie!

Polecam każdemu noszenie pary rękawiczek przy sobie, a jak się da to nawet maseczki do RKO, te dwie rzeczy mieszczą się nawet w takiej fajnej małej saszetce na suwaczek z kółkiem do podpięcia np. kluczy, jaką daje firma Sandisk do swoich produktów (karty pamięci).

: 18 cze 2009, 10:39
autor: Młody
ooo i tu masz rację...chyba swoją wsadzę do mojej puszki...+ parę rękawiczek

: 18 cze 2009, 10:52
autor: mgr_scout
Młody, ale po co walić z plaskacza? co przez to uzyskasz? a artykuł KK który przytaczasz jasno pokazuje, że nie mając rękawiczek możesz odstąpić od udzielania pomocy.
Poza tym użycie rękawiczek działa w obydwie strony - my niczego nie złapiemy, ani poszkodowany nie złapie niczego od nas. Osobiście w przypadku gdy nie mam rękawiczek moje działania ograniczają się do wezwania pomocy i zabezpieczenia miejsca wypadku.

A tak przy okazji lepiej jest odstąpić od udzielenia pomocy niż udzielić ją nieudolnie i przez to zaszkodzić bardziej poszkodowanemu lub sobie przy okazji.

: 18 cze 2009, 11:20
autor: Młody
bo jeśli osoba tylko zemdlała to jest jest szansa że się ocuci...tak gadał ratownik

: 18 cze 2009, 11:29
autor: mgr_scout
jakieś dziwne te metody.. na omdlenia są zupełnie inne techniki, poza tym omdlenie a całkowita utrata przytomności to zupełnie inne sprawy.. także albo jakiś lipny ratownik albo Ty coś mieszasz ;)

bicie po twarzy nic nie ma do przywrócenia jako takiego, ale to trzeba mieć choć minimalna wiedzę z fizjologii i człowieka oraz znać i umieć rozróżnić omdlenie od utraty przytomności.. jesteś w takim wieku, że chociażby na lekcjach biologii lub PO to było

: 18 cze 2009, 11:53
autor: Młody
może i masz rację...muszę się jeszcze podszkolić dla pewności...hmm może na kursie prawka które będę za niedługo robił coś więcej się dowiem...

: 18 cze 2009, 11:56
autor: erwinw
Młody pisze:może na kursie prawka które będę za niedługo robił coś więcej się dowiem...
optymista... ;-)

: 18 cze 2009, 12:00
autor: mgr_scout
Młody pisze:..hmm może na kursie prawka które będę za niedługo robił coś więcej się dowiem...
:lol: :lol: dawno tak dobrego dowcipu nie słyszałem :mrgreen: :mrgreen:

: 18 cze 2009, 12:09
autor: Młody
Cieszę się że Wam panowie poprawiłem humor :lol: ale ja robię na A żeby nie było nie jasności

: 18 cze 2009, 12:14
autor: erwinw
Młody pisze:ale ja robię na A żeby nie było nie jasności
uważasz,że to coś zmienia??? :mrgreen:

: 18 cze 2009, 12:19
autor: mgr_scout
erwinw pisze:uważasz,że to coś zmienia??? :mrgreen:
tak, zaczyna być co raz śmieszniej :mrgreen: :mrgreen:

: 18 cze 2009, 13:00
autor: Fredi
kiedy ja robilem prawko....a było to kilkanaście lat temu, to dostałem półgodzinną lekcję pierwszej pomocy, szybko czytaną z podręcznika.

teraz jest już tylko gorzej :)

Lepiej się wybierz do PZMOTU....ale nie na prawko a na kurs PP - są w tym dobrzy.

: 16 lip 2009, 03:26
autor: kacperb57
Wracając do tematu...

Kurcze, nie raz zdarzyło mi się widzieć taką scenę, ale nigdy nie interweniowałem, zawsze towarzyszy mi uczucie, że się wygłupię- jak zwykle zresztą (wiem, że już samo myślenie tego typu jest głupie), ale potem często gryzie mnie sumienie. Nigdy nie czułem obrzydzenia czy coś w tym stylu. Kurs I pomocy ukończyem w szkole, ale nigdy nie mam pewności co do swoich umiejętności.

Jedyna sytuacja, w której bezmyślnie rzuciłem się z pomocą to uratowanie kobiety, która weszła za swoimi dziećmi do Odry (na takiej wysepce) i straciła grunt pod nogami. Wtedy interwencja była konieczna. Na brzeg pomogli wyciągnąc mi ją koledzy. Na szczęście nie potrzebowała I pomocy. (Miałem wtedy 14 lat)

: 16 lip 2009, 10:34
autor: Regent
Ja kiedyś "uratowałem" pijanego leżącego w nocy na jezdni. Zholowałem go na pobocze. Ten jak się ocknął w podzięce dał mi w pysk :-/