Kije są dobre, tylko zależy do jakiego chodzenia. Po lesie, w gąszczu są niepotrzebne i się nie sprawdzą. W górach jak najbardziej się przydają (jednak co 4 kończyny to nie dwie). Najbardziej "czuć", że kije są przydane w warunkach śniegowych (korzysta sięz nich wowczas nie tylko do chodzenia, ale służą również jako punkty mocowania namiotu etc.). Poza tym, jak ktoś chce redukować wagę - może sobie kupić/uszyć lekki namiot, który nie ma stelaża, a konstrukcja opiera się właśnie o kije do chodzenia.
Do wyboru masz tak na prawdę dwie opcje:
- kije o stałej długości - lżejsze, bardziej idiotoodporne, często tańsze; aczkolwiek regulowanie długości przydaje się chociażby przy stromym wejściu/zejściu, trawersowaniu zbocza, rozbijaniu namiotu etc.;
- kije o regulowanej długości (2 lub 3 segmentowe) - cięższe, więcej elementów = większe prawdopodobieństwo, że coś się zepsuje, trochę droższe.
Kije tańsze mają plastykowe/gumowe rączki i stalowe końcówki. Droższe mają wygodniejsze i wytrzymalsze rączki z korka związanego żywicą epoksydową oraz końcówki widaliowe (wolniej się ścierają). Antishock nie jest konieczny, przydaje się tak na prawdę tylko przy długich zejściach. Zimą wogóle nieprzydatny.
Tak na wszelki wypadek, zanim ktoś wjedzie, że kije to wymysł marketingowy, że dawniej nie używano etc. Dawniej wielu alpinistów/himalaistów, ale takze turystów chodzących po górach używało po prostu kijków narciarskich.
Do 150 zł sądzę, że mogę polecić Tobie kijki firmy Masters - Primitive, Active. Powinny wystarczyć na kilka lat. Jedyna wada to na pewno system mocowania talerzyków. Trzyma jak cholera i to jest z jednej strony in plus, ale jak chce się po kilku godzinach w ujemnych temp. zdjąć talerzyk to zaczyna się walka...
Kijki są elementem wyposażenia, który łatwo ulega awariom - wpadnie pomiędzy kamole, my pociągniemy do przodu i kijek wygięty. Nie ma więc często sensu wydawać powyżej tych ~300/350 zł za parę. Podobnie rzecz się ma w przypadku topowych modeli kijów teleskopowych za 400-550 zł. Oszczędnośc na wadze wynosi jakieś 150-200 gram, aczkolwiek da się taki efekt osiągnąć o wiele niższym kosztem - kupując kije o stałej długości.
Oprócz tego, taka moja opinia - jak ktoś chce stricte zimowo używać kijaszków to proponowałbym inną metodę zamykania niż rozpórka (pewnie jakieś 95% kijków na rynku albo i więcej). Najczęściej dochodzi do zamarznięcia/przymarznięcia do ścianek kołka rozporowego i wówczas trzeba się siłować aby złozyć/rozłożyć kijek (czyli robienie punktu mocowanai namiotu). Przykładem dobrego rozwiązania są kijki BD z podwójnym zamykaniem typu FlickLock.