Strona 4 z 11

: 07 cze 2009, 19:58
autor: Thorgal
Z tym, to się zgodzę. :) Stąd też pewnie nieraz dopada nas ochota na coś słonego, pikantnego.

: 08 cze 2009, 09:53
autor: Gryf
Stalker pisze:Chciałbym wiedzieć czy ktoś kiedyś czuł chłód w upał, nie pocił się i marzył o suchym kabanosie czy rosołku ?


Tęgi głód spowodowany:
Stalker pisze:lub brak rezerw glikogenu
Miewam czasami takie sytuacje zwłasza w trakcie długiego marszu pod górę. Wtedy padam i zaczynam szamać coś słodkiego. Ale czasami udaje mi się przezwycieżyć ten stan a wtedy odkrywam w sobie gigantyczne pokłady energii i jestem jak na podtlenku azotu, wtedy gnam jak dziki.

: 08 cze 2009, 14:03
autor: mgr_scout
tylko że jak zjemy czekoladę, batona czy inny cukier złożony to zanim moc nam powróci to ho ho ho czasu minie, z mięchem w sumie podobnie

: 08 cze 2009, 14:16
autor: Gryf
u mnie to jest kwestia sekund najdalej kilku minut.
Warto mieć przy sobie glukozę, w takich przypadkach naprawdę świetnie działa.

: 08 cze 2009, 16:09
autor: Stalker
Gryf pisze: Miewam czasami takie sytuacje zwłasza w trakcie długiego marszu pod górę. Wtedy padam i zaczynam szamać coś słodkiego. Ale czasami udaje mi się przezwycieżyć ten stan a wtedy odkrywam w sobie gigantyczne pokłady energii i jestem jak na podtlenku azotu, wtedy gnam jak dziki.
A to już ja nazywam Kung-Fu - kiedy zaczyna się czerpać energię ze źródła a nie z jakiś rezerw

: 08 cze 2009, 16:14
autor: xMaS
w Aikido to energia Ki :) jej umiejscowienie jest mniej więcej pod przeponą :P ...

: 08 cze 2009, 16:47
autor: w0jna
Tu się całkowicie zgadzam. Po pewnym czasie nadchodzi taki moment, że człowiek wie - jeśli głowa się nie podda to reszta członków będzie posłusznie spełniać rozkazy. Z tymi sekundami to aspekt psychologiczny, a jak wiadomo to też sporo daje.

: 08 cze 2009, 22:45
autor: mgr_scout
Gryf pisze:u mnie to jest kwestia sekund najdalej kilku minut.
Warto mieć przy sobie glukozę, w takich przypadkach naprawdę świetnie działa.
trudno mi w te sekundy uwierzyć, chyba że występuje efekt placebo .. a glukoza jest cukrem prostym i jest szybciej przyswajana przez organizm - z chemii bania ;)

: 09 cze 2009, 08:14
autor: Gryf
Stalker pisze:A to już ja nazywam Kung-Fu - kiedy zaczyna się czerpać energię ze źródła a nie z jakiś rezerw
Nie znam się na Kung-Fu ale w takim momencie zaczynam czerpać energię z rezerw.

: 24 cze 2009, 15:13
autor: pepin666
Ciekawi mnie czy jak zawekuje wodę(wiem głupio brzmi) to mi nie zakwitnie to by mógł być dobry pomysł dla ludzi narażonych na powodzie.

: 24 cze 2009, 16:56
autor: maxter
Strzelam w ciemno, że coś się rozwinie. Zwykła woda ma w sobie sporo minerałów i innych składników na których może rozwinąć się jakieś coś :-P Może woda destylowana :?:

: 25 cze 2009, 07:34
autor: Fredi
co wy kombinujecie? i po co? wodę butelkowaną już wymyślili dawno temu i świetnie się sprawdza :D

: 26 cze 2009, 12:27
autor: Stalker
Przez ostatnie pięć dni piłem wodę prosto z mokradeł. Była mocno żółta, pełna larw komarów i wszystkiego co widać raczej pod mikroskopem. Kawałek gazy wystarczył by przefiltrować mechanicznie, tabletki Micropur szły do manierki, resztę załatwiało przegotowywanie.

Fredi: O wodzie mozna pisać książki - temat sam w sobie. W tym temacie widać jak mity, uprzedzenia i zwykłe obawy potrafią zamienić najczęściej prozaiczną czynność w dramatyczną walkę o przetrwanie. Problem jest gdy panuje susza, na danym terenie nie ma jezior, rzek, mokradeł, studni ( osiedli ludzkich, gdzie woda musi być ). Wtedy EWENTUALNIE (!!!!) można mieć kłopot, reszta to czysto techniczne aspekty ( jak widać posunięte za daleko w sferę zagrożeń i przeciwskazań ).

: 26 cze 2009, 12:33
autor: slaq
Stalekr - do tej wody z mokradeł polecam ci wrzucić kilka listków mięty bagiennej gdyby smak nie podchodził ;-) pozdro

: 29 gru 2009, 22:22
autor: LeElectro
Przeczytałem od deski do deski cały temat. Ostatnio, kilka razy miałem szczerze mówią problemy ze znalezieniem świeżej wody/uzdatnieniem brudnej. Kiedyś, w mokry dzień(padało w nocy) chodziłem z kubkiem i zbierałem kropelki z brzóz. Wydajność - w pół godziny - stołowa łyżka wody. Efekt - co najmniej mierny. Miałem jeszcze do dyspozycji (w sumie) taką "oazę" - gdyż byłem w takim zagajniku brzozowym, kawałek dalej jest żwirownia i wszędzie indziej są pola, znalazłem taki "nagły busz" - stojąca woda, wodne rośliny(pałka), tylko, że ta "oaza" znajdowała się w dziurze między polami, po prostu bałem się brać. Przedwczoraj byłem też w lesie, prawie, na jego skraju płynie sobie strumyk/rzeczka. Łyknęliśmy sobie po takim na prawdę małym łyczku - smakowała brudnym, kąpieliskowym jeziorem(pare razy się zachłysnęło :mrgreen:) Kolor był jak najbardziej w porządku, zapach żaden. Przeszedłem się kawałek dalej, nie do źródła, ale było niezbyt ciekawie :D Wszelkie syfy z okolicznych pól tam spływały - zrobione były nawet kanały, które je doprowadzały. Teraz kwestia : Na wyprawy na razie chodzę krótkie, jednodniowe, nie widzę, żadnego sensu, aby kupić tabletki odkażające, bo bardziej będzie mi się opłacać kupienie wody czystej w butelce. Oczywiście porównanie komfortu tachania butelki 1,5L, a wzięcie wody i uzdatnienie jej(!) prosto do kubeczka, jest nie potrzebne. Niestety, wody z tamtych źródeł boję się bać, a z tego pierwszego nigdy nie wezmę chyba, a są to moje najbliższe tereny. Oczywiście postaram się zbadać, gdzie dokładnie zaczyna się ta rzeczka/strumyk, ale potrzebuję na prawdę skutecznego sposobu uzdatnienia takiej wody. Jak wiadomo - dużo nawozów w owej się znajduje, tu pytanie : czy gotowanie wystarczy ? Pozornie, jak zresztą wspominałem woda jest całkiem w porządku, jutro postaram się bardziej ją zbadać(budujemy tratwę !! :mrgreen:), mogę powiedzieć więcej i konkretniej. Kupno tabletek odkażających na razie jest bez sensowne. Postaram się popracować nad filtrem węglowym oczywiście. Jako, że jeszcze nie zadałem całkowicie pytania : Co zrobić z wodą z rzeki, która ma w sąsiedztwie pola, aby nadawała się ona do picia/przygotowywania żarcia w niej ?

Edit: Zrobienie terenowego filtra jak najmilej widziane :) (Bo to jest tak - teoretycznie znam ich kilka, ale boje się zastosować... ;-) )

: 30 gru 2009, 08:45
autor: slaq
Wykonaj poprawnie filtr węglowy z dużą ilością węgla z ogniska - przefiltrowana woda smakowała będzie dymem ale tak ogólnie powinna być ok :-P

Z tym węglem to ja robie to tak, że go mielę na pył w puszce po konserwie i jak sporo go ugniotę aka zmielę to wtedy wsypuję ów miał do butli. Inne zaś mroczne czarty łażące ze mną po lesie wiecznie użerają się , że konsystencja owego weglą ma być lekko żwirowata - podłóg upodobania zatem. Kombinuj sam i nie bój się 8-)
Pozdrawiam. :-D

: 30 gru 2009, 10:07
autor: Młody
a jak coś pójdzie nie tak to zjedz trochę węgla wtedy żadna "miękka kupka" Cię nie pokona... wszystko ładnie zwiąże na beton :mrgreen:

: 30 gru 2009, 10:42
autor: NumLock
LeElectro pisze:Jak wiadomo - dużo nawozów w owej się znajduje, tu pytanie : czy gotowanie wystarczy
Wręcz przeciwnie. Gotowanie zwiększy tylko stężenie chemikaliów. Można ją przegotować, ale dopiero po ich usunięciu.

Ja przeważnie wodę biorę ze studzienek melioracyjnych. Jak na razie nic mi nie jest :) Dodam, że biorę tą bieżącą, a nie tą która stoi na dnie...

: 30 gru 2009, 11:18
autor: LeElectro
takich wypowiedzi jak slaq oczekiwałem ! :)

Num - a jak je usunąć ? :roll: W zimę raczej żaden destylator nic nie da. Filtr węglowy, w połączeniu z tym piaskowym i gotowaniem ?

: 30 gru 2009, 12:09
autor: slaq
Zazwyczaj piasek sobie odpuszczam. Raz, że jak jest potrzebny to albo brudny albo go nie ma. Zamiast piasku - więcej węgla. Na górną warstwę części fitra użyj mchu lub latem mięty. Jak wspominałem szału w smaku nie ma ale psychiczny luzik jest.
Mech ugnieć porządnie bo jak bedzie sporo luzu do ci węgiel wybije górą i bedziesz miał bajoro w butli :-D Potem oczywiście gotowanie 8-)

Kombinuj , kombinuj i użeraj się 8-)

: 30 gru 2009, 13:37
autor: NumLock
Chyba najlepszym sposobem jest destylacja, ale jak słusznie zauważyłeś w zimę będzie ciężko. A skoro o zimie mowa to może śnieg? Bodajże robił tak Les Stroud. Śnieg mocno zbijał w menażce/garnuszku i gotował nad małym ogniem, tylko nie wiem czy w Polsce śnieg jest tak samo czysty...
A żeby nie było tak całkiem poważnie - JoeMonster :D

: 30 gru 2009, 20:52
autor: LeElectro
NumLock pisze:Chyba najlepszym sposobem jest destylacja, ale jak słusznie zauważyłeś w zimę będzie ciężko. A skoro o zimie mowa to może śnieg? Bodajże robił tak Les Stroud. Śnieg mocno zbijał w menażce/garnuszku i gotował nad małym ogniem, tylko nie wiem czy w Polsce śnieg jest tak samo czysty...
To teraz jeszcze coś przeciw - jest mróz, woda nie zamarzła(jeszcze), w przeciwieństwie do ziemi, śnieg nie pada.

A próby ze śniegiem - dużo zanieczyszczeń mechanicznych, czyli generalnie można zeń skorzystać :)
slaq pisze: Kombinuj , kombinuj i użeraj się 8-)
Właśnie sęk w tym, żeby znaleźć konkretny, skuteczny sposób, bo opowiadałem jak wygląda woda. Po dzisiejszej wycieczce - kończy się na czarno :roll: Jest jakiś duże bagno i woda, prawie czarna, spływa sobie w pola :) Bo wiesz, boje się tych nawozów, jeżeli nie da rady tego wyfiltrować i wygotować(mogę się mylić:)), to co zrobić ? Bo jakoś tak, przy dzisiejszych wynalazkach chemicznych wolę nie testować na sobie.

: 09 sty 2010, 16:43
autor: wilk4561
Panowie a takie pytanie. Czy zdobywanie wody za pomocą metody polegającej na topieniu śniegu jest dobre? Planujemy zimowy wypad i nie jestem pewien tej metody. Jak wybierać miejsca na pozyskanie śniegu by być pewnym że nie ma w nim żadnego świństwa?

: 09 sty 2010, 17:25
autor: Rzez
Jeżeli nie jest dostępna woda w stanie ciekłym, to po prostu topi się śnieg i lód. Wymaga to sporo więcej energii (=zużytego paliwa) ze względu na czas topienia. Im gęstszy śnieg tym wygodniej się topi (najgorszy jest bardzo sypki).

Wystarczy żeby śnieg nie był zapaskudzony moczem i odchodami. Jeżeli masz trochę grubszą pokrywę śnieżną to nie ma z tym zupełnie problemu.

Pamiętaj że woda uzyskana ze śniegu jest zazwyczaj pozbawiona mikroelementów i soli mineralnych (trzeba mieć te składnik iw jedzeniu).

: 11 sty 2010, 16:10
autor: wilk4561
Pamiętaj że woda uzyskana ze śniegu jest zazwyczaj pozbawiona mikroelementów i soli mineralnych (trzeba mieć te składnik iw jedzeniu).
Rozumiem. Chcąc uzupełnić skład tej wody mogę wrzucić do niej też coś rozpuszczalnego jak plusz na przykład. Czy to wystarczające i dobre rozwiązanie?