Parthagas pisze:dla tych humanitarnych, co wolą stępić niż wyrwać
No i tutaj wybacz ale nie mogę się z Tobą zgodzić.
"Humanitaryzm" takich "stępiaczy" odbije się później męczarniami dla tych, których tępą rurką taki "shumanitaryzowany" komar dziabać będzie.
A że dziabać będzie to pewne, bo komar to zawzięte bydle jest i temu nikt mam nadzieję nie zaprzeczy...
I teraz pytanie ... wolałbyś być dziabnięty przez pielęgniarkę tępą czy ostrą igłą przy zastrzyku ?...
Czyli normalka... chęci wzniosłe skutki jak zwykle

Jedynie radykalne i nieodwracalne "odrurkowanie" komara może mieć sens
Jest jeszcze jedno co zauważyłem w ubiegłym roku... to mutacja jakaś wśród komarów na Mazurach.
Normalny Cywilizowany Komar Unijno-Europejski, najpierw wkurza dłuższy czas bzykaniem koło ucha, następnie siada z pewną nieśmiałością na człowieku, poszwenda się udając że nie ma złych zamiarów i potem dziabie.
Mnie natomiast opadła jakaś dzika banda niewychowanych i wygłodzonych jak Północno Koreańscy emeryci...
O bzyknięciu koło ucha mowy nie było, a dziabnięcie następowało w takim tempie, że zanim nogi postawiły to już do połowy pełne były.
Po chwilowej, ale walecznej (z mojej strony) walce i rozpaczliwym samooklepaniu swego lica, wyglądałem jakby mnie działacze Samoobrony obrzucili bronami i to świeżo ostrzonymi na osełkach diamentowych z Lidla

Faktycznie na wyrywanie rurek to i czasu i szans nie było. Poza tym to te ichnie rury, to raczej takie były, co to do nich z kombinerkami trzeba by się zasadzić ...
Pozostał mi tylko "zorganizowany" odwrót czyli spierdzielałem dynamicznie, w podskokach, przez pole kukurydzy na skróty , co przy mojej wadze 120 kilo (żywca), mogło być przyczyną późniejszego trzęsienia ziemi na Haiti...
