Strona 4 z 6

: 17 lut 2009, 23:55
autor: Michal N
Zwierzęta są zaskakujące: czasem potrafią wystraszyć, czasem zadziwić a czasem rozbawić. Z moich doświadczeń wynika, że większość dziwnych, można by powiedzieć paranormalnych sytuacji zawdzięczamy naszemu samopoczuciu i nastawieniu. Inaczej odbierzemy odgłos przemieszczającego się gdzieś w mgle człowieka (bądź "czegoś") będąc z kolegami przy zacisznym ognisku a inaczej będąc samemu w miejscu, które dopiero odkrywamy.

: 03 mar 2009, 20:40
autor: Shikari
W ostatnie wakacje miałem taką oto sytuacje : Spałem razem z kumplem w lesie i tak koło godziny 4 rano usłyszeliśmy ze ktoś się zbliża. Kumpel wyciągnął scyzoryk, ja złapałem jakiegoś kija i czekamy... Po chwili z krzaków wychodzi grzybiarz który najwidoczniej chciał wyprzedzić konkurencje. Zdziwił się jak nas zobaczył, chwile pogadaliśmy i nawet wypiliśmy razem herbatkę obozową :-D

: 30 lip 2009, 20:06
autor: Eternit
Może to co napisze, nie jest jakąś szczególną mądrością lecz uważam że spacerując w nocy po lesie, lub jakimś innym odludnym miejscu należy głowie obawiać się istot żywych takich jak kłusownicy, ukrywający się przestępcy, chuligani czy dzikie zwierzęta. Myśle że te wszystkie paranormalne historie są dobre do poduchy dla niegrzecznych dzieci, a nie dla dorosłych podróżników.

: 30 lip 2009, 20:21
autor: wolfshadow
Najbardziej należy się obawiać własnej wyobraźni. Ot co.

: 30 lip 2009, 21:24
autor: Stalker
wolfshadow pisze:Najbardziej należy się obawiać własnej wyobraźni. Ot co.
Gdyż tak właśnie jest. I warto nad tym usiąść, przemyśleć to, gdyż w tym kryje się cała magia życia - w naszej wyobraźni.

: 30 lip 2009, 21:39
autor: zdybi
Eternit pisze:Myśle że te wszystkie paranormalne historie są dobre do poduchy dla niegrzecznych dzieci, a nie dla dorosłych podróżników.
No to ja nie jestem dorosłym podróżnikiem,bo lubię takie paranormalne historie.Lubię być samemu w lesie w nocy,słuchać jak las żyje,lubię także gdy niekiedy poniesie mnie wyobraźnia,jest wtedy ciekawiej(można się uśmiechnąć w duszy do samego siebie,bo najczęściej ów strasznym kłusownikiem jest jakiś lis,dzik lub sarna...) i właśnie tak jak napisał Stalker- przemyśleć to i owo ;-)

: 30 lip 2009, 22:34
autor: Eternit
Również lubię wsłuchiwać się w nocne odgłosy lasu. I mimo tego że chociaż czasem naprawde bywają dziwne i to zawsze wiem że to jakieś zwierze, szelest gałęzi czy wiatr lub jeszcze coś innego. Dlatego mimo szacunku śmieszą mnie ludzie szczególnie doświadczeni, którzy uważają że to jakiś duch lub inny upiór. Wiem że to wszystko odgłosy przyrody połączone z naszą wyobraźnią.

: 30 lip 2009, 22:58
autor: wolfshadow
Eternit pisze:to zawsze wiem że to jakieś zwierze, szelest gałęzi czy wiatr lub jeszcze coś innego.
No na przykład coś takiego .
Krótki quiz. Co to może być? ;-)

Edit.
A tak właściwie to ten wątek powinien być w "wolnej dyskusji"
No i o ile się nie mylę to w0jna powinien znać odpowiedź na pytanie quizowe. :lol:

: 30 lip 2009, 23:15
autor: Stalker
Buszujący w zbożu, Piaskowy dziadek, Edi, banda UPA co nie wie, że wojna się skończyła, Przemysław Gosiewski, Nocne Licho, Dadźbog, Trygław, Kapitan Żbik. :P

EDIT: Motyla noga, wiedziałem, że ukrywacie panowie wszystkie odpowiedzi w kręgu niedostępnym dla nowoprzybyłych. W takim razie idę do lasu poszukać nauki - bo tam jak twierdziła moja polonistka - ona poszła.

: 31 lip 2009, 21:16
autor: Franek
Chupacabra? ^^

: 01 sie 2009, 00:21
autor: Frank
Na oko jakiś ptak albo inna wiewiórka. W najgorszym przypadku coś spod czapki Chudego Edda.

Edit: Franek: trzeba sobie zrobić avatary, bo nasze nicki mogą się pomylić ;-)

: 01 sie 2009, 01:15
autor: gruspecnaz
Ja opowiem 2 historie, pierwsza jak jechaliśmy z kolega z polowania, czarna BMW starsza 7 przyciemnione szyby, byliśmy cały dzień zostaliśmy do wieczora i przyszło w nocy wracać bo to trochę daleko od naszego miejsca zamieszkania - ok 100km godzina około 1 w nocy, jechaliśmy przez las i chciało nam się odcedzić ziemniaczki gasimy samochód robimy swoje wsiadam i awaria nie odpala, akumulator padł, to co robimy ? chcemy zatrzymać jakiś samochód i odpalić na kable, ubrani jak to na polowanie oczywiście moro i taka machamy i nic, kolega postanowił puźniej wychodzić na na drogę i zatrzymywać samochody i tak kierowcy się zachowywali - trochę zwalniali długie światła i przyśpieszali, po ok godzinie przyjechała lodziara - policja jeszcze dobrze nie zatrzymali się a policjanci wyskoczyli z niej z bronią wycelowaną do nas i krzyczeli ze policja ręce do góry itp. Potem podeszli obszukali nas i samochód broń w aucie ale już wszystko im zdążyliśmy im wytłomaczyć pomogli nam odpalić. PYTAMY się ich czemu tak wyskoczyli a oni do nas że kierowcy dzwonili na policję że jakieś dwa uzbrojone typki - nie wiem skąd im to przyszło próbują uprowadzić samochody.

Druga historia to z narzeczoną pojechaliśmy do domu po jej babci co trochę wrużyła itp sprawy ale jej się umarło. Przez dwie noce słyszeliśmy jakieś stukania, chodzenia po strychu itp. Przeszukałem cały dom w poszukiwaniu jakiś gryzoni, luźnych desek i takich tam rzeczy, w piwnicy znalazłem karton z jakimiś bibelotami okultystycznymi i książkami, spaliłem wszystko i kolejna noc była spokojna jak makiem zasiał, od tego czasu wierze w zjawiska paranolmalnę

: 26 paź 2009, 19:42
autor: Ciek
Tresor pisze:Pewna historia przeczytana na forum opel astra club

Ostatnio rozmawialem z kolega, któremu znajoma jego mamy opowiedziala historie, jaka jej sie przydarzyla... :/ Powiem Wam szczerze, ze az mi ciary przeszly, jak mi to opowiedzial :/

Byla noc. Trasa z niezbyt duzym ruchem, nieoswietlona, dookola tylko las.
Wspomniana kobieta jedzie samochodem (sama). Nagle widzi na drodze jakis duzy konar. Zjezdza na pobocze, wlacza awaryjne i zaczyna usuwac przeszkode z drogi. Gdy konar znalazl sie juz w rowie, wsiada do samochodu, wylacza awaryjne i wlacza sie do ruchu. We wstecznym lusterku zauwaza TIRa, który zaczyna intensywnie swiecic 'dlugimi'. Kobieta nie wie, o co mu chodzi. Jadac tak jakies 90 km/h, pomyslala, ze moze chce ja wyprzedzic. Zjezdza blizej prawej strony, puszcza kierunek i chce go przepuscic. A ten nic! Oprocz tego, ze swiecil 'dlugimi', to dodatkowo zaczal jeszcze trabic tymi trabami. Doszla do wniosku, ze moze ten TIR chce, zeby zwolnila, zeby bylo mu latwiej. Tak tez zrobila - zwolnila do 60 km/h, a on nadal nic! Jada tak kilka km, w koncu kobieta zjezdza na pobocze i zatrzymuje sie, za nia kierowca TIRa robi to samo. Babka wysiada i podchodzi do tego kierowcy, zeby dowiedziec sie, o co mu w ogole chodzi. Patrzy: a ten facet wybiega z TIRa z jakims baseballem i biegnie do jej samochodu! Kobieta w szoku, kazal jej sie tylko odsunac. Otworzyl jej drzwi z tylu, spojrzal do srodka, a potem zaczal sie rozgladac dookola samochodu.
Babka spytala, o co w ogole chodzi, a on jej powiedzial, ze jak usuwala z drogi ten konar, to widzial, jak jakis mezczyzna wsiadl do niej na tylne siedzenie :shock: :shock:
Poniewaz pozniej nie zatrzymywala sie, ten ktos musial wysiasc, gdy zatrzymal ja ten kierowca z TIRa.
Po chwili zajrzala jeszcze na tylne siedzenie i zbladla: na kanapie lezala stalowa linka...

masakra co ?
To ściema z gatunku urban legends. Słyszałem to w tym sezonie 2 razy, w tym raz od własnej matki :D

Jak dobrze się wczytać, można zauważyć brak logiki. Odgłos otwieranych i zamykanych w środku nocy drzwi słychać jak wystrzał z armaty. Poza tym jak tirowiec mógł cokolwiek zauważyć w nocy? Przecież musiał być wtedy w ruchu, czyli daleko. Nawet jeśli coś widział, to pomyślałby, że ktoś poszedł się odlać. Gdyby był blisko/stał, to zawołałby albo wyszedł.

Osobiście bardziej podoba mi się historia o małych dzieciach porywanych w supermarketach w celu pobrania narządów do przeszczepu. Ponoć to nagminne zjawisko, tylko dziwnym trafem w TV o tym nie trąbią, widać nikogo nie interesuje, że nagminnie porywa się małe dzieciaki a później znajdują je martwe w toaletach bez nereczek.

Co do "dziwnych" sytuacji to miałem w tym roku okazję zaobserwować ciekawą anomalię związaną z mgłą. Około 4 nad ranem szedłem przez las na ryby i po jeden stronie drogi mgły nie było wcale, a po drugiej była bardzo gęsta, wysoka, biała ściana. Musiało rozwiewać ją wzdłuż drogi. Bardzo fajny efekt.

: 26 paź 2009, 19:56
autor: Dąb
Ciek pisze:Co do "dziwnych" sytuacji to miałem w tym roku okazję zaobserwować ciekawą anomalię związaną z mgłą. Około 4 nad ranem szedłem przez las na ryby i po jeden stronie drogi mgły nie było wcale, a po drugiej była bardzo gęsta, wysoka, biała ściana. Musiało rozwiewać ją wzdłuż drogi. Bardzo fajny efekt.
Miałem takie coś w górach, z jednej strony mgła, mżawka, a z drugiej słońce i nawet minimalnej mgiełki nie było.

: 27 paź 2009, 07:43
autor: Fredi
chłopaki to żadna anomalia pogodowa, zwyczajnie - duchy były blisko :)

: 28 paź 2009, 12:18
autor: egzor
gruspecnaz pisze:(...) czarna BMW starsza 7 przyciemnione szyby (...)
Samochód ich zmylił :mrgreen: . Dobrze że od razu nie zaczęli strzelać.
Pamiętam taką głośną sprawę kiedy to podczas akcji policyjnej na jakichś "bandziorów", został ostrzelany wypasiony, czarny mercedes - Bogu ducha winnym ludziom. Został omyłkowo wzięty za samochód którym mieli się poruszać owi przestępcy.
Fajne wtedy stwierdzenie padło ze strony policji, próbujące odeprzeć zarzuty do źle przeprowadzonej akcji:
"Przecież mogli sobie kupić Skodę a nie Mercedesa"

Sytuacja w 100% prawdziwa.

: 03 lis 2009, 22:26
autor: Vendetta
Dobra, pisze to drugi raz bo bateria w lapie mi padła. Mam mało czasu więc wybaczcie mi niedopatrzenia w ortografii.

Węgry, rok 2006. byłem gdzies 6 kilometrów na zachód od miasta Debrecen(czy cos w tym stylu). Od pastuchów i "wszedołazów" spotkanych rankiem tego dnia zasłyszłame dwie historie, niby się rózniące ale wydaje mi się, że mówili o tym samym.Chodziło o odkopane ze sterty liści pól roku wczesniej zwłoki młodego meżczyzny, sponiewierane przez "coś". Normalny człowiek zastanawiałby się nad czym czy nie wrócic do miasta, ja pomyslałem: " dlaczego wszyscy znikneli po posiłku, i czy aby napewno jestem tu mile widziany". Z lekką nutką kpiny ale i tez pokory mieszanej ze strachem przez 4 godziny do zmierzchu budowałem szałaś(tak długo, ale był to pancerny szałas), ze znalezisk w pomieniu kilometra. Przed zmrokiem zasłyszałem trzaski piorunów, no więc myslę sobie - już wiem dlaczego pouciekali do osad. Poprawiłem dach i zajołem się ogniskiem w szałasie(mogłem je zrobił bo był wysoki, dwu wierzchołkowy a ponad to miał szczelny dach(nic bardziej mylnego). Dwie godziny po zmroku się zaczeło, zgasł mi ogień przez niedopatrzenie i przysypianie spowodowane goraczka. Luneło tak mocno, że musiałem w deszczu improwizowac po ciemku, innaczej równie dobrze mogłem się nie męczyć z szałasem.
Pracuje ciężko, leje się z nieba jak z wodospadu, dach prawie skączony gdy słysze pomrók niedzźwiedzia. W odległości niespełna dwóch metrów za moimi plecami(prawie w gacie narobiłem, wiedząc, że gdy się obruce będzie za późno). Jedno przyszło mi do głowy - Kochałem Cie życie. Na poważnie jednak, w szczycie napływu adrenaliny wyrwałem kłode z szałasu, wskoczyłem do niego łamiąc druga i gdy chwyciłem improwizowana siekierę by uderzyć w cos co rzuciło się za mną. K**wa, ja nie żartuje panowie i powiem tyle, że wolałem się nie odwarzac o tym pisac ale chce przeczytać to co mi napiszecie po tym poście. Po obruceniu się zobaczyłem pół raza wiekszy łeb wilka od tych które spotykałem, bez jednego ślepia i z niesamowicie krzywymi kłami. Drugi raz już zwieracz nie wytrzymał, posrałem, porzygałem i posikałem się ze strachu gdy ten skurwesyn sprawnie wyrwał belke z szałasu. Zdąrzyłem zadać dwa ciosy, bryzgneła kręw, usłyszałem jękot jakby zarzynanego prosiaka, walniecie w kolejną belke po czym ciszę. Lało ale ja słyszałem ciszę, przerazony do białości, puściłem siekierę, wpadłem w trans w którym nie wierzyłem, czy do końca żyję i czy "on, ona, ono" jest w pobliżu czy się oddalił. Szybko pomyslałem, że prawdopodobnie prawie zabiłem jakiegos pastucha, który robił sobie jaja z kolegami kolejnego "turysty" za jakiego mnie wzieli. Pozbierałem się szybko, plecak na plecy, wyskakuje z namiotu, rozglądam do okoła, leje dalej ale ani sladu obecności kogokolwiek w pobliżu, widze strugę krwi rozmazywana przez deszcz. Nie szukałem zródła, biegłem do rana w przeciwną stronę, tak szybko, że rankiem już nie miałem sił zagotowac wody.

dwa dni póxniej znów spotkałem pastuchów, na mój widok niemal nie pomdleli. Nie wierzyli w to, że jeszcze jestem w tych lasach, i w to, że moge wciąż oddychac bo mój wygląd na to nie wskazywał. Przez tydzień opiekowała się mną węgierska gospodyni domowa mieszkająca - 17 kilometrów od miejsca w którym pierwszy raz spotkałem pasterzy.

Tyle. Rzekne na koniec, że naprawde nie żartuje :shock:, ale następnym razem udawając sie w te rejony, wezmę swoją kuszę.

pozdrawiam smiałków.

: 03 lis 2009, 22:45
autor: Młody
Stary...nie wiem co to był za środek odurzający ale też chce tego spróbować. :mrgreen:

: 03 lis 2009, 22:52
autor: Vendetta
hahahaha.. niczego nie ćpałem, nie piłem, nie paliłem. Teraz też nie ;)

: 04 lis 2009, 19:21
autor: zdybi
Skoro zgasł Ci ogień,była ciemna,deszczowa noc w lesie,do tego szałas-to jak dostrzegłeś u tego wilka brak oka i powykrzywiane kły :roll: ;-)

: 04 lis 2009, 19:38
autor: Vendetta
nie było to tak wyraźne jak sobie myślisz, nie szukaj igły w stosie siana. Oko się przyzwyczaja do ciemności, a nigdy nie miałem prolemu z widzeniem po ciemku chociazby zarysów. brak ślepia? gdybys widział wściekłość w jednym oku a w drugim nic a nic to co byś pomyslał? że go niema.

Myslałem raczej, że ktoś z wytrwanych wędrowców rzeknie mi coś na temat jakichś zabobonów czy legend z tamtych rejonów. Ja wierze w to co widziałem, tak jak i wierze w inne rzeczy, ale chciałbym bardzo się dowiedzieć czy to delikatna wilcza mutacja czy cos innego. Przedewszystkim też to, dlaczego najpierw ostrzegł a potem zaatakował, i dlaczego wogóle zaatakował. Co najśmieszniejsze, nie widziałem w tych lasach innych wilków a mówiono mi, że wystepują, on kompanów też nie miał :>.

: 04 lis 2009, 20:12
autor: zdybi
nie było to tak wyraźne jak sobie myślisz, nie szukaj igły w stosie siana. Oko się przyzwyczaja do ciemności, a nigdy nie miałem prolemu z widzeniem po ciemku chociazby zarysów. brak ślepia? gdybys widział wściekłość w jednym oku a w drugim nic a nic to co byś pomyslał? że go niema.
Spoko,po prostu zrozum,że ciężko jest uwierzyć w taką sytuację ;-) Wilki nie są mi nie znane jako zwierzęta.Kiedyś z przyjacielem(fotograf przyrody),sprawdzaliśmy każde,możliwe miejsce w naszych rejonach,o których myśliwi mówili,że mogły by tam występować, lub tą trasą się przemieszczać.To cienie...Zobaczyć ciężko,a już atak samotnika na człowieka?Ostatnio nie słyszałem,by coś takiego się gdzieś wydarzyło.

: 04 lis 2009, 22:54
autor: Rzez
Z danych zawartych w książce ,,Medicine for mountaineering...'' wynika że wilki, o ile nie zainfekowane wścieklizną, nie atakują ludzi; oraz co więcej jako jedne z niewielu zwierząt są gotowe zostawić swoje potomstwo i uciec. Informacje dotyczą ataków w Kanadzie i US.

: 04 lis 2009, 23:26
autor: Parthagas
Vendetta pisze: Pozbierałem się szybko, plecak na plecy, wyskakuje z namiotu, rozglądam do okoła, leje dalej ale ani sladu obecności kogokolwiek w pobliżu, widze strugę krwi rozmazywana przez deszcz.
Chyba w Twojej miejscowości otworzyli sklep z dopalaczami - wszedłeś do szałasu, a wyszedłeś z namiotu - toć to prawdziwy surwiwalowy portal! Dla mnie dość ciekawe, ale mało wiarygodne.

: 05 lis 2009, 11:06
autor: Vendetta
Hej zdybi. Ja do dziś się zastanawiam czy to nie była halucynacja ale krew na siekierze temu przeczyła tak samo jak zdania o tym gospodyni oraz pastuchów. Przypominam, że to były Węgry. Rozpatruję opcje mutacji, czy tez wykluczenia z watachy plus wścieklizna.
Parthagas, nie pisałem tego bez powodu. Rozumiem Twoje powątpiewanie, nie zalerzy mi na tym by ktoś mi wierzył i okrzykiwał "kozakiem" ;)

Dopalacze?oj nie nie, w mojej miejsowości nawet bez sklepu je dostaniesz ale stronię od używek;) wolę mieć umysł czysty.

Rzeź: życie to nie książki mój drogi, a ktoś kto je pisze NIE WIDZIAŁ WSZYSTKIEGO I NIE JEST W STANIE WSZYSTKIEGO UJRZEĆ.

Gdy pracowałem przy wycince lasów zrzartych przez korniki w wiśle, dwa razy wilki podeszły do obozu, raz zagryzły i porwał Nasze psy. Co Wy na to? Pytajcie lesniczych, to Wam powiedzą.
Ile te stworzenia będą żyły w strachu? nie wiele, czasem wydaję mi się, że zwierzęta odbierają co ich rasie ludzkiej, nie żadko sie w tym mylę.

Wiecie, z różnymi historiami się spotykam. W jedne wierzę bardziej w drugie mniej, ale wierzę gdyż wielokrotnie się spotykałem z mistycyzmem i fantastycznymi istotami, opowiadanymi głównie ale i widziałem kilka zwierząt urodzonych z dziwnymi wadami czy też zmutowane, głównie na uczelniach i w instytutach. Ludzie równiez rodzą się zmutowani. Jednak skoro wogólę się takie rodzą, to jestem w stanie uwierzyć, że po naszym świecie, stąpa mnogo istot z którymi chętnie bym się przywitał.
Legendy? w nie również jestem wstanie uwierzyć. Mam przykłady sprawdzania się legend.

Chociażby ryciny i linearty marynarzy, opowiadających historię gigantycznych ośrmiornic/kałamarnic zatapiających statki - chyba w tym roku znaleziono okaz kałamarnicy tak duży, że znalazcy mieli problem w odholowaniu zwierza, a o wciągnięciu go na pokład nie myśleli. Nie był to mały statek.

Wiecie, wielu z Was pisało tu o dziwnych cieniach czy zjawiskach. Jednak chyba nie wielu ma bujna wyobraźnie i mogło by owe symptomy anormalności przypisać istotom Ludziom nie znanym.
Z koleji ja tego skurczybyka widziałem. Następnym razem gdy spotkam jakiś fenomen dam mu się dziabnąć by pokazać wam bliznę i stworzyć opowieść o tym spotkaniu wiarygodniejszą.

Pozdrawiam nie wiernych:))