: 14 paź 2009, 11:39
Fredi, nie wiedziałem jak nazwać ten odgłos, więc napisałem "szczekają" w cudzysłowie....
survival, turystyka, militaria - forum
http://www.reconnet.pl/
Mój post był bardziej żartobliwy niż złośliwy. Nie gniewaj się.Kobra pisze:chcesz pokazać że fajny jesteś bo umiesz mi mnie zjechać?
Rozwiązanie Twojego problemu:Kobra pisze:A bo ja wiem czy trudno? Załóżmy że jesteśmy na wakacjach w bułgarii i zwiedzamy lasy. Idziemy drogą koło dużych krzaków i w tych krzakach leży niedźwiedź. jest zaskoczony i atakuje nas... Jeden cios w głowę i leżymy...
No tak, zapomniałem o niedźwiedziach w Bułgarii :-/Kobra pisze:A bo ja wiem czy trudno? Załóżmy że jesteśmy na wakacjach w bułgarii i zwiedzamy lasy. Idziemy drogą koło dużych krzaków i w tych krzakach leży niedźwiedź. jest zaskoczony i atakuje nas... Jeden cios w głowę i leżymy...
Kobra pisze:w tych krzakach leży niedźwiedź
Kobra pisze:atakuje
:533:Kobra pisze:Jeden cios w głowę i leżymy...
żaden, przebiegnę metr od Ciebie, a Ty się zastanów co by było, gdybyś był metr dalej…Kobra pisze:HAHAHA. No i jaki jeszcze tekst wymyślisz?? chętnie posłucham ;D
W dużym stopniu tak, dajesz powód to piętnują Twoje błędy. Masz sporo entuzjazmu, to plus, ale postaraj się również wyciągać właściwe wnioski ze swoich potknięć.Kobra pisze:moja wina że mnie zjeżdżają??
Co sądzicie o tego typu zagrożeniach? Nie mówmy o stosunku pana Łukasza do tych zagrożeń, ale o tym, co zrobić w przypadku ataku wściekłego zwierza. Uważam, że właśnie takich zwierząt należy się bać, a nie szarżujacych saren, które staranowałyby mnie, gdybym był 1,5m dalej (beż żadnych aluzjiPoczątkowo zakładaliśmy użycie namiotów lub spanie na ziemi, ale świadomość możliwości spotkania dzika lub borsuka trochę ostudziła te zapędy. Jak czytam o survivalowcach kichających na takie zagrożenia… Niech na twojej drodze pojawi się zawzięty borsuk/dzik/pies chory na wściekliznę lub zachowujący się równie irracjonalnie - butem, kijem lub nożem go nie odpędzisz. [Ostatnio szwedając się po puszczy Kampinoskiej spotkałem wiewiórkę(!), która w dzikim szale szarżowała na mnie(!) - głupia mała wiewióreczka, pewnie zarażona wścieklizną, uświadomiła mnie jak człowiek z miasta jest bezsilny w kontakcie ze zwierzyną. Wiadomo, mogłem zgnieść ją butem, czy potraktować kijem, ale nie w tym rzecz - chodzi o to że dzikie stworzenie powinno uciekać od Ciebie, a nie atakować bez powodu…]