Dzikie zwierzęta, jak zareagować w razie spotkania??
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
Mój post był bardziej żartobliwy niż złośliwy. Nie gniewaj się.Kobra pisze:chcesz pokazać że fajny jesteś bo umiesz mi mnie zjechać?
[ Dodano: 2009-10-15, 16:39 ]
Wracając do tematu, ciekawe czy coś takiego odstraszyłoby grubszą zwierzynę:
http://www.bron.pl/bron_pl/obrona/produ ... akustyczny
Ostatnio zmieniony 19 paź 2009, 16:44 przez Hillwalker, łącznie zmieniany 1 raz.
" YOU create your own reality "
No cóż, wydaje mi się że już sama obecność człowieka wystarcza żeby wystraszyć dziką zwierzynę niezależnie czy gruba czy nie. No chyba że ją zaskoczymy spotkaniem i jedyna droga ucieczki dla niej jest za naszymi plecami ale o to chyba trudno.
...smelling the air when spring comes by raindrops reminds us of youthful days...
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Rozwiązanie Twojego problemu:Kobra pisze:A bo ja wiem czy trudno? Załóżmy że jesteśmy na wakacjach w bułgarii i zwiedzamy lasy. Idziemy drogą koło dużych krzaków i w tych krzakach leży niedźwiedź. jest zaskoczony i atakuje nas... Jeden cios w głowę i leżymy...
PRZYJACIELE
Nie masz teraz prawdziwej przyjaźni na świecie;
Ostatni znam jej przykład w oszmiańskim powiecie.
Tam żył Mieszek, kum Leszka, i kum Mieszka Leszek.
Z tych, co to: gdzie ty, tam ja, - co moje, to twoje.
Mówiono o nich. że gdy znaleźli orzeszek,
Ziarnko dzielili na dwoje;
Słowem, tacy przyjaciele,
Jakich i wtenczas liczono niewiele.
Rzekłbyś; dwójduch w jednym ciele.
O tej swojej przyjaźni raz w cieniu dąbrowy
Kiedy gadali, łącząc swojo czułe mowy
Do kukań zozul i krakań gawronich,
Alić ryknęło raptem coś koło nich.
Leszek na dąb; nuż po pniu skakać jak dzięciołek.
Mieszek tej sztuki nie umie,
Tylko wyciąga z dołu ręce: "Kumie!"
Kum już wylazł na wierzchołek.
Ledwie Mieszkowi był czas zmrużyć oczy,
Zbladnąć, paść na twarz: a już niedźwiedź kroczy.
Trafia na ciało, maca: jak trup leży;
Wącha: a z tego zapachu,
Który mógł być skutkiem strachu.
Wnosi, że to nieboszczyk i że już nieświeży.
Więc mruknąwszy ze wzgardą odwraca się w knieję,
Bo niedźwiedź Litwin miąs nieświeżych nie je.
Dopieroż Mieszek odżył... "Było z tobą krucho! -
Woła kum, - szczęście, Mieszku, że cię nie zadrapał!
Ale co on tak długo tam nad tobą sapał.
Jak gdyby coś miał powiadać na ucho?"
"Powiedział mi - rzekł Mieszek - przysłowie niedźwiedzie:
Że prawdziwych przyjaciół poznajemy w biedzie".
No tak, zapomniałem o niedźwiedziach w Bułgarii :-/Kobra pisze:A bo ja wiem czy trudno? Załóżmy że jesteśmy na wakacjach w bułgarii i zwiedzamy lasy. Idziemy drogą koło dużych krzaków i w tych krzakach leży niedźwiedź. jest zaskoczony i atakuje nas... Jeden cios w głowę i leżymy...
...smelling the air when spring comes by raindrops reminds us of youthful days...
- Hillwalker
- Posty: 271
- Rejestracja: 03 wrz 2009, 09:10
- Lokalizacja: Dąbrowa Górnicza
- Płeć:
Kobra pisze:w tych krzakach leży niedźwiedź
Kobra pisze:atakuje
:533:Kobra pisze:Jeden cios w głowę i leżymy...
Ostatnio zmieniony 15 paź 2009, 20:55 przez Hillwalker, łącznie zmieniany 1 raz.
" YOU create your own reality "
kobra... jakikolwiek poda Ci się chyba argument, zawsze będzie coś. Założę się że mając taki odstraszacz trafił byś na głuchego psa, królika, koziołka, niedźwiedzia, królika, dzika, kota, i bóg jeden wie co jeszcze.
Najlepiej więc z miasta nie wychodzić, ale to też nie jest pewnik, bo łosie i dziki w w-wie to nie rzadkość.
Uważam że zamiast wszelkich hukowo-wybuchywych rac karmelowo, może bardziej efektywne były by zgniłe jajka?
skoro znasz wierszyk z podstawówki, co nie było tak dawno, mając zdolność dostrzegania analogii zrozumiesz co mam na myśli.
to na pewno będzie skuteczniejsze niż zachowanie spokoju, i odwrót
Najlepiej więc z miasta nie wychodzić, ale to też nie jest pewnik, bo łosie i dziki w w-wie to nie rzadkość.
Uważam że zamiast wszelkich hukowo-wybuchywych rac karmelowo, może bardziej efektywne były by zgniłe jajka?
skoro znasz wierszyk z podstawówki, co nie było tak dawno, mając zdolność dostrzegania analogii zrozumiesz co mam na myśli.
to na pewno będzie skuteczniejsze niż zachowanie spokoju, i odwrót
- Tanto
- Administrator
- Posty: 1096
- Rejestracja: 26 sie 2007, 19:17
- Lokalizacja: Szczecin
- Gadu Gadu: 1743064
- Płeć:
W dużym stopniu tak, dajesz powód to piętnują Twoje błędy. Masz sporo entuzjazmu, to plus, ale postaraj się również wyciągać właściwe wnioski ze swoich potknięć.Kobra pisze:moja wina że mnie zjeżdżają??
ps. jak tylko znajdę odrobinę więcej czasu to wpadnę w ten temat z kosiarką... dlatego prośba - nie dokładajcie mi jeszcze więcej roboty

"...wszystkie koty z pyszczkami, które wyglądają, jakby ktoś wkręcił je w imadło, a potem wielokrotnie walił młotkiem owiniętym skarpetą, są Prawdziwmi kotami."
No dobra wróćmy do tematu. Po pierwsze Polskie lasy to nie żadne dżungle itp. Dzik bardziej boi się człowieka niż my jego. Tylko nas wyczują zobaczą najczęściej uciekają. Z lochą może być inaczej. Jeśli nagle wyjdziemy zza rogu i warchlaki się wystraszą to locha może zaatakować a wtedy mamy przerąbane... Jeśli widzimy lochę z młodymi z daleka możemy poobserwować zrobić zdjęcie bez lampy błyskowej i cieszyć się że spotkaliśmy lochę z dziećmi bo to jest rzadkie. Możemy je ominąć aby nie spłoszyć lub wypłoszyć ale po co płoszyć tak miłą rodzinkę? 

- NumLock
- Posty: 487
- Rejestracja: 03 gru 2008, 16:31
- Lokalizacja: Podkarpacie
- Tytuł użytkownika: vel Numeryczny
- Płeć:
Pozwolę sobie zacytować artykuł pana Łukasza Tuleja. Pełna jego treść znajduje się na stronie Bogdana- artykuł "Nocleg na drzewie"
). Jak bronic się przed takim osobnikiem? Czy da się coś zrobić w warunkach polowych, gdy zostaniemy ugryzieni (może jakaś medycyna naturalna)? I w końcu Wasze spotkania ze zwierzętami zarażonymi wścieklizną.
Co sądzicie o tego typu zagrożeniach? Nie mówmy o stosunku pana Łukasza do tych zagrożeń, ale o tym, co zrobić w przypadku ataku wściekłego zwierza. Uważam, że właśnie takich zwierząt należy się bać, a nie szarżujacych saren, które staranowałyby mnie, gdybym był 1,5m dalej (beż żadnych aluzjiPoczątkowo zakładaliśmy użycie namiotów lub spanie na ziemi, ale świadomość możliwości spotkania dzika lub borsuka trochę ostudziła te zapędy. Jak czytam o survivalowcach kichających na takie zagrożenia… Niech na twojej drodze pojawi się zawzięty borsuk/dzik/pies chory na wściekliznę lub zachowujący się równie irracjonalnie - butem, kijem lub nożem go nie odpędzisz. [Ostatnio szwedając się po puszczy Kampinoskiej spotkałem wiewiórkę(!), która w dzikim szale szarżowała na mnie(!) - głupia mała wiewióreczka, pewnie zarażona wścieklizną, uświadomiła mnie jak człowiek z miasta jest bezsilny w kontakcie ze zwierzyną. Wiadomo, mogłem zgnieść ją butem, czy potraktować kijem, ale nie w tym rzecz - chodzi o to że dzikie stworzenie powinno uciekać od Ciebie, a nie atakować bez powodu…]

no cóż, ze zwierzakiem chorym na wściekliznę za dużo nie podziałasz. jeśli małe i nie za szybkie, a nie masz niczego co pomogło by trwale je wyeliminować, pozostaje ucieczka. bo co więcej pozostaje zrobić? jeśli jednak i ucieczka nie jest możliwa, trza sie bronić jak tylko można. kiedyś na spacerze z psiakiem w pobliskim zagajniku (ciężko to nazwać lasem) wyskoczyła na nas wataha zdziczałych psów. smycz (linka żeglarska z ciężkim karabińczykiem) całkowicie wystarczyła aby ostudzi ich zapały. najważniejsze, zawsze - nigdy nie poddać sie panice.
Racja! Najlepiej to zawsze nosić ze sobą jakiś grubszy kij. Może dużo się nie zdziała takim kijem ale lepsze to niż nic... Medycyną naturalną nic nie poradzisz na wściekliznę, jak najszybciej do szpitala.
Można zawsze próbować wejść na drzewo ale w lasach mało co jest takich drzew na które łatwo wejść...
Można zawsze próbować wejść na drzewo ale w lasach mało co jest takich drzew na które łatwo wejść...