Strona 25 z 75

: 22 mar 2012, 20:15
autor: wolfshadow
W sensie że trzy przedmioty?
Tak. Ale biorę dodatkowo aparat i statyw oraz GPS-a do zapisania śladu (i omijania sadyb ludzkich).

: 22 mar 2012, 21:29
autor: SmileOn
To przynajmniej będzie co pooglądać jak wrócisz.

: 26 mar 2012, 17:44
autor: wolfshadow
No i po akcji. Zrealizowałem całe 1/3 zamierzeń i w sobotę byłem już w domu.

Ponieważ wędrowałem sam, zaczęło się z lekkim poślizgiem bo nie miałem nacisku na punktualność. W późniejszej perspektywie zemściło się to na mnie srodze bo 2 godziny opóźnienia rano przełożyły się na komfort nocowania.

Z domu trasa wiodła najpierw do żłobka, coby zostawić malucha a później pod Wolbrom. Wysadzony wśród pól, wędrowałem sobie wolniutko słuchając śpiewu skowronków i zbierając nylonowe sznurki używane do wiązania worków. Gdzieniegdzie trwały prace polowe i skowronki były zagłuszane terkotaniem traktorów.
Obrazek

Przy cmentarzu z I W.Ś. pozyskałem pierwsze artefakty - butelkę 0,3 po soku Cappy i 0,5 po czystej. Od tej pory wędrówka zaczęła przypominać "Piknik na skraju drogi" Strugackich. Tylko mutantów było mniej. ;-)
Obrazek

Dawne koryto Białej Przemszy było suche jak pieprz, ale im bliżej Centary, tym bardziej jego szerokość i głębokość wzrastała. Standardowo wypełniały go przeróżne śmieci.
Obrazek

Trafiłem nawet na opakowaną w worek jutowy i reklamówkę, skórę z sarny. :evil:

Na właściwą Białą Przemszę (Centarę), natknąłem się dopiero przy kolei szerokotorowej LHS. Niedaleko mostu znajdowały się spalone ruiny, które postanowiłem spenetrować (artefakty). Okazało się, że jest to młyn.
Obrazek

Zabezpieczyłem kłębek aluminiowego drutu z obtopioną izolacją i byczego gwoździa (do ewentualnego krzesania). W jednej części podwórza znajdowała się komórka postawiona z bardziej współczesnych materiałów.

Na wstępie rzuciły mi się w oczy te butelki:
Obrazek

Ich zawartość wstępnie oszacowałem na podstawie porzuconego opakowania:
Obrazek
Nos mnie również nie okłamał. Jakiś wewnętrzny głos krzyczał: "Uważaj! Uważaj! W tym mogą być promile!" :lol: Zdecydowałem się jednak nie spożywać. ;-)
Natchniony znaleziskiem przepatrzyłem resztę komórki. Na parapecie obok 2zł z '87r leżały wilgotne zapałki. Zabrałem je do siateczkowej kieszeni plecaka wraz ze znalezionym na zagruzowanej podłodze ogarkiem świecy i puszką po paście do butów wypełnioną zebranym węglem drzewnym.
Obrazek

Wędrując dalej, zbierałem w celach konsumpcyjnych młode liście pokrzywy i rzeżuchy gorzkiej. Pełna garść "sałatki" wędrowała do dzioba i tak w kółko do samych Golczowic.
Obrazek
Niestety wegetacja jeszcze nie ruszyła pełną parą więc menu było ograniczone. Korzenie odpuściłem sobie na wstępie ze względu na deficyt czasu. Żeby dostać się w rejon planowanego noclegu musiałem przejść przez most w Golczowicach.
Obrazek

Czas naglił i Słońce chyliło się ku zachodowi, a ja cały czas napierałem przez monokulturę sosnową, rosnącą na piachach. Pojawił się ból głowy, co w moim przypadku zwiastuje początek odwodnienia. Dzięki GPS-owi i przerzuconej do niego z geoportalu mapie, znalazłem grajdołek wśród niewielkiego pasa brzóz i dębów. Zdecydowałem, że nie będę palił ogniska bo niedaleko przebiegała szosa, no i przede wszystkim ten cholerny las iglasty pod bokiem. Zainstalowałem naczynia do pozyskiwania soku brzozowego i przygotowałem legowisko z liści dębowych.
Obrazek

Przezornie przygotowałem jednak miejsce ogniskowe z gotowym do odpalenia stosem (miałem awaryjnie puchę z pakietem przetrwania) i zebrałem sporo opału, żeby w razie kłopotów nie szwędać się bez światła po lesie. Wypiłem to co zebrało się w pojemnikach z kilkoma rozgniecionymi listkami mięty wodnej (jakoś mniej mdły wtedy sok się wydaje). Pojemniki oczywiście nastawiłem ponownie.
Wyjąłem telefon, żeby dać cynk żonie gdzie przebywam i zonk - bateria prawie rozładowana. Nie zabrałem etui, tylko wrzuciłem go do kieszeni i dociśnięty cały czas odpalał wyświetlacz. Do tego kichowata sieć z równie kichowatym zasięgiem (dużo energii tel. traci na dogadywanie się z przekaźnikami) i moja skleroza bo przecież mogłem wyłączyć! :oops: Żona dostała info gdzie jestem i że wyłączam komórkę ze względu na baterię.
Czas spać. Walnąłem się na liście i przykryłem celtą. Okazuje się, że może zabezpiecza od deszczu ale zimno przewodzi doskonale. Od strony gleby luksusik od celty - Syberia.
Wytrzymałem od 18 do 20-tej. Zaczęły się dreszcze. Ok. Przestaje być różowo. Zdecydowałem się, że nie naruszam puchy survivalowej z zapalniczką w środku ale próbuję rozpalić znalezionymi zapałkami. W stosie była już rozpałka z suchych pędów wierzbówki kiprzycy. Przytrzymałem główkę, żeby się nie roztarła i pociągnąłem po drasce - jest! Podeschły w trakcie marszu. Ogień paliłem przez godzinę. Ruch na pobliskiej drodze był spory i obawiałem się, że ktoś się w końcu zainteresuje. Albo miejscowi, albo miejscowi leśnicy.
Na dnie dołka wytworzył się żar. Zasypałem go cienką warstwą piasku, przyrzuciłem liśćmi dębowymi i zaległem na tym przykryty celtą. 1,5 godziny snu i zaczyna się obracanie z krótkimi drzemkami. Jedna strona grzeje, druga marznie do momentu delirki. I tak do północy gdy ciepło spod liści było już znikome. Kolejne ognisko i ciut więcej, żaru. Tym razem zaliczyłem 2 godziny snu i 2 obracania z drzemkami i przypalony półdupek. :-) O 5-tej rano zastanowiłem się co robić dalej. Głównie chodziło mi o stan baterii w telefonie, bo idąc samemu był to mój spadochron zapasowy. Musiałaby wytrzymać 36 godzin lub tylko kolejną nockę.
Założyłem, że jednak nie wytrzyma. Zatarłem ślady obozowania, spakowałem się i poczłapałem w kierunku na Klucze. Włączyłem telefon i mimo informacji o rozładowanej baterii wybrałem numer. Zdążyłem rzucić żonie hasło "PE1" i komórka się wyłączyła.
"PE1" - to był jeden z umownych "punktów ewakuacyjnych" jakie dodałem w GPS-ie małżowiny. W razie problemów miała podjechać i mnie stamtąd zgarnąć.
Po godzinie z hakiem byłem na miejscu. Jeszcze godzinka i jechałem sobie samochodem obok rozgadanego smyka, który zdziwił się niepomiernie jak gdzieś w środku lasu do "brumbruma" dosiadł się jego zwariowany staruszek. :-)

Od razu wytykam babole jakie popełniłem w ciągu 23km wędrówki:
- nie zostawiłem sobie marginesu czasu na szukanie i przygotowanie noclegu,
- doprowadziłem się do początku odwodnienia,
- doprowadziłem się do początku hipotermii,
- rozpaliłem ogień gdy wkoło było sucho (bezp. ppoż.)
- nie wyłączyłem komórki co spowodowało jej rozładowanie (no i mogłem zabrać solida a nie "smartfona" z LG)

Inne migawki:
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

: 26 mar 2012, 17:59
autor: wolf78
Wolf :-) klimatyczny wypad :-) kufel przebija wszystko dawno takich nie widziałem dziś już tylko w pokale bzdetne leją browar :cry: :-)

: 26 mar 2012, 17:59
autor: Armat
Ciekawy wypadzik wolfshadow, trzeba bedzie to w wiekszym gronie zorganizowac ;)
Duzo miales tych lisci debowych tam? Mogles sie przykryc celta, a potem przysypac to liscmi, byloby cieplej.

: 26 mar 2012, 22:56
autor: kamykus
Ja też miałem problem z komórką ostatnio, zero zasięgu od momentu wejścia do lasu, aż do drugiego dnia. Zasięg złapałem dopiero przy stacji PKP.
Dziwnie się człowiek czuje, gdy nie ma kontaktu dosłownie z nikim, przez 2 dni nie spotkałem w lesie nikogo, było by cienko gdyby się coś stało... :-(
Jedyne pocieszenie to GPS z mapą i zapasowa bateria :lol:

Nie zazdroszczę tej hipotermii :-/

Fotki naprawdę udane!
PS: Wrzuć GPXa, jeśli to nie kłopot :-)

: 27 mar 2012, 21:04
autor: Qasz
:) Brawo Wolf +1.
Cichy szajbusie :P

: 31 mar 2012, 11:50
autor: Doczu
nooo ten kufel to niezły fant.
A tych żaren to szkoda żeby się tak marnowały - miałbym czym to bym zabrał matce na działkę.

: 31 mar 2012, 13:50
autor: wolfshadow
Żarna spore. Na picasie mam ciut więcej fotek z wypadu: https://picasaweb.google.com/1062267484 ... directlink

A. Wracałem dzisiaj z Makro, i z tego co zauważyłem czosnek niedźwiedzi ruszył się w parku na górce.

: 31 mar 2012, 14:01
autor: Doczu
wolfshadow pisze:A. Wracałem dzisiaj z Makro, i z tego co zauważyłem czosnek niedźwiedzi ruszył się w parku na górce.
No ja tam ok tydzień temu byłem.
Myślę, że po tych deszczach strzeli ładnie. Będę monitorował sytuację ;)

[ Dodano: 2012-03-31, 14:20 ]
ooo widzę zapodałeś sobie nowego eTrexa :)
Gratuluję zakupu. Bdb wybór.
Trza by się kiedy spotkać bo pomacałbym sobie go.

OCZYWIŚCIE. *****

: 02 kwie 2012, 16:49
autor: BeataSZUBA
Hillwalker pisze:Na południe od ruin zamku w Smoleniu - lasy, skały i jaskinie (miejsce w którym na krótkim odcinku łączą się dwa główne jurajskie szlaki).
Potwierdzam: JEST PIĘKNIE !! :lol: ♥♥♥♥♥

: 05 kwie 2012, 16:37
autor: Młody
Pomyka ktoś autkiem na zlot i ma wolne miejsce ?

: 05 kwie 2012, 18:37
autor: kamykus
Też był bym chętny gdyby ktoś miał miejsce. Moja fura niestety się rozkraczyła. :-/

: 06 kwie 2012, 13:26
autor: rzuf
Ja też bym się chętnie załapał jeśli ktoś miły zechciałby mnie przygarnąć :)

: 06 kwie 2012, 17:06
autor: Młody
Dobra panowie, jak nie znajdzie się miejsce w jakiejś furce to ewentualnie ja mogę się szarpnąć i robić za "driver zlot". Tylko paliwo nas zeżre razem z plecakami :-?. Wtedy mogę zabrać  3 człowieków + ja.

: 06 kwie 2012, 17:23
autor: kamykus
Gdyby udało się uzbierać komplet to na paliwo w obie strony wyszło by jakieś 420zł, liczyć że auto pali ci 10l.
Po 100zł na głowę nie jest źle, jak liczyłem że sam bilet autobusem mnie wyjdzie 65zł do Warszawy + dojazd na miejsce zlotu. Pociągiem też wychodzi podobnie.

: 06 kwie 2012, 17:28
autor: Młody
dokładnie, zależy jaka noga ciężka :mrgreen:

: 06 kwie 2012, 17:34
autor: kamykus
Jak by co to ja się wpraszam, numer do mnie masz :-P

: 08 kwie 2012, 18:19
autor: hejtyniety
ale macie jeszcze miejsce na zlot? bo ja w sumie czasu nie mam, żeby to ogarnąć, ale chętnie się na zlocie bym zjawił ;-)

: 08 kwie 2012, 19:06
autor: Młody
hejtyniety, Znajdzie się. Ja już w swoim w takim razie mam komplet.

: 08 kwie 2012, 19:16
autor: kalyk3
Młody, kiedy planujesz dotrzeć na zlot?

: 08 kwie 2012, 19:18
autor: hejtyniety
Młody pisze:hejtyniety, Znajdzie się. Ja już w swoim w takim razie mam komplet.
to cudownie! więc jesteśmy w stałym kontakcie :mrgreen:

: 08 kwie 2012, 20:24
autor: Młody
W piątek koło popołudnia. W czwarteczek kończę robote o 21 więc nie uśmiecha mi się po nocy latać autem będąc wyj...ny jak koń po westernie. Wstępnie chciałbym w piątek wyjechać rano ok 7-8 z Tychów

Kamykus dojedziesz sobie pkp na Tychy ? Z tamtąd Cię odbiore i polecimy na kato ?

Hejtyniety i Rzuf - ustukalibyśmy się na dworcu pkp ?

: 08 kwie 2012, 21:24
autor: kamykus
07:09 będę w Tychach. ;-)

: 08 kwie 2012, 21:30
autor: hejtyniety
dogadamy si ę, jakby co ja mogę prowadzić, ale tylko "TAM";P