: 02 paź 2012, 13:05
				
				Nie obracałem tuszy ale jestem pewny, że strzelona. Taki zwierz nie pada. Nie było oznak wycieńczenia dłuższym cierpieniem. Sądzę, że "znalezisko" było jeszcze świeże ponieważ nie było efektu zesztywnienia i bielma na oku. Jak już wspomniałem, nie obracałem tuszy bo nie chciałem zostawić swoich śladów zapachowych. Siedzieliśmy tam ze dwie godziny i podszedł Lis. Nie mam fotek bo zasiadł skubaniec w krzakach i za żadne skarby obiektyw nie chciał drania wyostrzyć. Czekałem kiedy wyjdzie na otwarta przestrzeń. Niestety nie zrobił tego. Wiem dlaczego bo podszedł dokładnie po naszych topach. Zapewne nasz zapach niepokoił drapieżcę bo po chwili się wyniósł...wrzesientomek pisze: Yaktra, możesz wyjaśnić co się stało?
 Jeszcze świeże z ostatniego weekendu.
 Jeszcze świeże z ostatniego weekendu.









 
 

 
 
 
  
 
 [/center]
[/center]



 , to chora sztuka. Musieliśmy ją złapać. Poznałem także moc orlich szponów. Naprawdę nie polecam spotkania z nimi. Mimo rękawic, ścisk ma jak imadło, takie ze stałym napędem - samozaciskające.
, to chora sztuka. Musieliśmy ją złapać. Poznałem także moc orlich szponów. Naprawdę nie polecam spotkania z nimi. Mimo rękawic, ścisk ma jak imadło, takie ze stałym napędem - samozaciskające.   Ptasiek jest teraz pod opieką weterynaryjną. Jak wyzdrowieje wraca do natury.
  Ptasiek jest teraz pod opieką weterynaryjną. Jak wyzdrowieje wraca do natury.
 
 
 
  
 


 a czemu
  a czemu  sam zgadnij
  sam zgadnij