zbyszek73
Nie uogólniałbym ... choć niestety masz trochę racji...
Oczywiście nie da się zaprzeczyć że jest coraz mniej naprawdę myślących myśliwych.
W zasadzie to odnoszę wrażenie że jakby, z roku na rok, coraz więcej jest tych bezmyślnych
Sam pochodzę z rodziny od pokoleń pasjonujących się łowiectwem.
Ojciec, dziad, pradziad... itd z pokolenia na pokolenie przekazywali sobie "tajemną" wiedzę o lesie i życiu w lesie.
Dlatego też niejednokrotnie "gotuje" mnie dzisiejsza rzeczywistość Służb Leśnych, niektórych "myśliwych", a kłusownicy to w zasadzie wpieniali mnie zawsze.
Choć w ostatnim czasie, to nawet spotykam się z takimi praktykami wśród myśliwych, jakich kiedyś brzydzili by się nawet kłusownicy...
Ostatnio "szwendając" się po mazurskich lasach zahaczyłem o takie Koło, w którym przy ambonie (ok 10m) ktoś rozrzucił
GORĄCY chleb. Zapach tego chleba (6 bochenków) przywabił
mnie z odległości ok 2km , a daleko mi do węchu np dzika.
W tym samym kompleksie leśnym w paśnikach, znalazłem siano pomieszane z plastikowymi sznurkami od snopowiązałki ( jakiemuś leniowi nie chciało się pociągnąć i zabrać sznurków które rozciął "wypakowując" siano) , jeszcze w innym miejscu znalazłem rozkładającą się padlinę postrzelonego (sztucer 8mm) dzika ... czyli jakiś gamoń puścił postrzałka i nie pofatygował się żeby wrócić po niego z psem (to jest argument przeciw zbyt mocnym lunetom - widzi , strzela ale już poleźć za daleko

) ...
Ogólnie tak mnie wpienili, że dowiedziawszy się o planowanym polowaniu w tym Kole , polazłem dzień wcześniej trasą naganki i cały dzień wyganiałem zwierza z tej okolicy ...

... Ot taka bezinteresowna złośliwość z mojej strony , tak charakterystyczna dla naszego Narodu
Hmmm...

17 myśliwych nie odniosło żadnego sukcesu na tym polowaniu...
Natomiast w sąsiednim rewirze w ubiegłym roku, była sprawa dość głośnego postrzelania krów i konia przez "dzielnego łowcę" który tłumaczył się że wziął je za dziki...
Też chyba tam czasem "pospaceruję" w przeddzień polowań...
Sam nie jestem myśliwym, jednak jestem wychowany w
tradycji łowieckiej gdzie panowały jeszcze jakieś zasady a ludzie oddawali
prawdziwy Szacunek Przyrodzie, a nie pozowali tylko tym "szacunkiem" do fotografii, żeby zaspokoić swoje snobistyczne kompleksy.
Tak właśnie mi się wydaje, że niestety powraca "moda" snobowania się na myśliwego.

Stąd chyba tylu niedouczonych, bezmyślnych ludzi z bronią czatujących na ambonach.
Tak czasem się zastanawiam czym taki "łowca" różni się od NKWDzisty czy SSmana strzelającego w kark skazańcowi ? Co może być pasjonującego w strzelaniu z 10 m do zwierzyny przywabionej na "nęcisko" ?
Obawiam się że po prostu przerasta możliwości "łowcy" samodzielne podejście zwierzyny... Jednak czy ma on wtedy moralne prawo nazywać się Myśliwym ?
A i strzelających do
siedzących na polu bażantów
(kur!) z okna jadącej terenówki też już widziałem.
Mimo wszystko nie generalizowałbym z tymi "kłusownikami z papierami" choć oczywiście nie przeczę że takie wypadki się zdarzają i chyba mam wrażenie że jest ich coraz więcej.
