Strona 3 z 6

: 04 sty 2009, 20:35
autor: Frytas
Nie. Strzyga zrzera a nie zwodzi :-)

: 04 sty 2009, 20:55
autor: w0jna
Wiem, dla tego więc napisałem że to Strzyga nie był, bo by was nie było ;-)

: 04 sty 2009, 21:03
autor: Frytas
A może Dziadek Mróz sprawdzał czy grzeczni byliśmy?

: 04 sty 2009, 21:31
autor: nordwest
Oj, niektórzy mają słabą orientację w demonologii polskich lasów i wód ;-) Polecam książkę Leonarda Pełki "Polska demonologia ludowa"

Jeżeli coś chodzi po lesie i wyprowadza wędrowców na śródleśne bagna, to jest to najprawdopodobniej któryś z typowych demonów leśnych. Nazywa się je w różnych regionach Polski po prostu duchami, leśnym duchami, leśnymi diabłami strachami, albo lasowymi. Taki duch może mieć różną postać: bywa podobny do człowieka (czasem w stroju leśnika albo w ubraniu miejskim), może mieć postać zwierzęcia (ptak, sowa, wilk, pies, koń, kot), może mieć postać ludzko-zwierzęcą, albo być bezpostaciowy-niewidzialny. Na ogół jest nieprzyjazny wobec ludzi - straszy, wodzi na manowce, wprowadza na bagna, może nawet zabić i pożreć! :diabel2:

demon bagienny, znany w róznych regionach Polski jako świetlik, świecek, bagnik, błędny ognik - działa na typowych bagnach i torfowiskach. Bywa zły, bywa dobry (czasem pokaże właściwą drogę). :diabel2:

Demony wodne - utopce (topce, topielce, topichy) są związane ze zbiornikami wodnymi (rzeki, jeziora) i nie oddalają się od nich za bardzo. :diabel2:

Demony przybrzeżne - rusałki (bogunki, bogunki) również raczej nie oddalają się od brzegów jezior i rzek. Poza tym mają najczęściej wygląd pięknych nagich dziewcząt, i tym zwodzą wędrowców, a nie jakimś tam gadaniem :diabel2:

Strzyga lub strzygoń jest spokrewniony z wampirem (upiorem), a być może nawet to to samo. Na ogół uważa się, że to albo ożywiony trup człowieka, albo człowiek który "nie umarł do końca" (bo np. miał dwa serca lub dwie dusze). Na ogół za życia był to człowiek który miał dużą głowę, gęste owłosienie, zrośnięte brwi, albo zmarł śmiercią samobójczą, albo nie chodził do kościoła, albo był okrutny, skąpy i mściwy. Upiory-strzygi mają różny stosunek do człowieka, czasem nic nie robią złego, czasem przychodzą w nocy i wysysają krew (wbrew pozorom w Polsce nie jest to ich typowe zajęcie - polskie upiory to nie to samo co te z Transylwanii ;-) czasem owszem, chodzą po lesie, straszą i wabią na bagna. :diabel2:

Z Dziadkiem Mrozem proszę tu nie wyjeżdżać! To wymysł komunistycznej propagandy! On nie istnieje (w odróżnieniu od wyżej wymienionych) :evil: :diabel2:

: 04 sty 2009, 21:45
autor: w0jna
Pomyliłeś Strzyge z Upiorem...

: 04 sty 2009, 21:47
autor: Frytas
Chyba przeczytam tę książkę. Nigdy nie wiadomo co w lesie nas najdzie :-)

: 04 sty 2009, 21:51
autor: w0jna
Obrazek
najlepsze i tak są Bubaki ;-)

: 04 sty 2009, 21:55
autor: nordwest
L. Pełka (a to najlepszy w Polsce znawca tematu) wyraźnie utożsamia te dwie postacie. Oczywiście w niektórych regionach Polski funkcjonuje tylko nazwa upiór, w niektórych tylko strzyga, a w niektórych się rozróżnia te dwie istoty i przypisuje im różne cechy.

Natomiast "Wielka księga demonów polskich" Barbary i Adama Podgórskich wymienia kilkanaście różnych definicji strzygi/strzygonia, m.in.:
1) na Mazowszu i w Krakowskiem, strzyga to demon powietrzny, powstały z dusz umarłych niemowląt, kwileniem zapowiada śmierć ludzi
2) Rodzaj upiora, wstaje w nocy z grobu i napada na żyjących ludzi w celu zabicia, rozszarpania i wyssania krwi (tak postrzegana jest Strzyga / strzygoń w Małopolsce, na Podhalu, także na Śląsku)
3) Istota podmieniająca niemowlęta albo pożerająca je (odpowiednik mamuny lub jędzy)
4) Na Śląsku także - demon z nożycami, który strzyże tj. tnie ludzkie ubrania, albo "przecina nić ludzkiego żywota".
5) Na Spiszu - strzyga to czarownica, która podbiera krowom mleko,

A więc - co region to obyczaj :evil:

: 04 sty 2009, 23:15
autor: Wedrowycz89
E tam, z kałasza pociągnąc styknie i samo znika straszydło... mój nick chyba o czymś świadczy, niejednego wampira zapalikowałem.... :P

w0jna mam małą pośbę, w przyszłości jak będziesz dawał skana książki któręj dałeś wcześniej, to podaj sam link i do tego jakieś ostrzeżenie, bo jak to widzę to mi się 3 lata kaźni przypominają :)

: 05 sty 2009, 08:30
autor: Regent
Piszecie o polskich demonach.
A np w Bieszczadach lub w Beskidzie Niskim (czyli u Łemków) podróżnych wabiły "Bohyny". Miały postać nagich kobiet, niestety starych i brzydkich. Czasami słychać znad wody klaskanie - to swoimi długimi piersiami używanymi zamiast kijanek piorą bieliznę (niektórzy jednak uważają że to odgłosy bobrów). Innym demonem, który może nas wyciągnąć na manowce jest "Topielec" ten też ma ciekawą postać, albo prezentuje się jako brzydki stary człowiek, albo mały chłopczyk w czerwonej czapeczce.
Dla nas wędrowców znaczenie mogą też mieć "Płanetniki" i "Chmarniki" czyli olbrzymy przenoszący chmury gradowe i burzowe. "Mamuny" raczej nam nie wejdą w drogę, one zajmują się tylko podmienianiem dzieci.
Acha i uważać na "Zmory" zwane także "Gnieciuchami", które lubią siadać na piersi ludziom śpiącym na wznak.

Więcej w: Roman Reinfuss "Śladami Łemków", albo w pracy magisterskiej autora niniejszego postu "Mniejszość łemkowska w Polsce" ;-)

: 05 sty 2009, 12:07
autor: Okruch
Do "naszych" demonów można w sumie też zaliczyć Banshee i Leprechauna :D

: 06 sty 2009, 09:34
autor: Parthagas
Z wiejskich opowiadań moich przodków, takich, którzy "wszystkie te stwory widzieli na własne oczy" znam:
- świetliki, czyli błędne ogniki sprowadzające wędrowców na manowce, głównie na bagna
- utopce, czy topielce, które kontynuują to, co rozpoczęły świetliki
- żytniki - stwory działające głównie latem, jak sama nazwa wskazuje, na polach
porośniętych żytem (niejedna ładna wiejska dziewucha pozostała z brzuchem
po spotkaniu z żytnikiem)
- zmory, które duszą człowieka we śnie, sprowadzają koszmary, koniom plączą grzywy,
a niektórym mogą "wywinąć kołtun".
Tyle, co zapamiętałem z dzieciństwa. Pochodzę z okolic Przasnysza, czyli "prawie" Zielone Kurpie". :p
Druga babcia wspominała jeszcze o Lokisie, to rodzaj wilkołaka, prawdopodobnie kresowego (Litwa, Wileńszczyzna).

: 06 sty 2009, 10:24
autor: Regent
Parthagas pisze: Druga babcia wspominała jeszcze o Lokisie, to rodzaj wilkołaka, prawdopodobnie kresowego (Litwa, Wileńszczyzna).
Lokis to niedźwiedziołak, człowiek-niedźwiedź.

: 06 sty 2009, 16:07
autor: Valdi
Regent, Oj cos mylisz kolego, w jezyku litewskim LOKYS(czyta sie łokis) oznacza nic innego, jak niedzwiedz, ni mniej ni wiecej...

: 07 sty 2009, 07:54
autor: Regent
Valdi pisze:Regent, Oj cos mylisz kolego, w jezyku litewskim LOKYS(czyta sie łokis) oznacza nic innego, jak niedzwiedz, ni mniej ni wiecej...
No właśnie wiem, dlatego jeżeli Parthagas a właściwie jego informatorzy znają takiego demona to z wilkiem niewiele musi mieć wspólnego nie?

: 07 sty 2009, 10:17
autor: Tanto
Parthagas pisze: - żytniki - stwory działające głównie latem, jak sama nazwa wskazuje, na polach
porośniętych żytem (niejedna ładna wiejska dziewucha pozostała z brzuchem
po spotkaniu z żytnikiem)
czego to dziołchy nie wymyśla żeby nie przyznać się który to żniwiarz ją 'zerżnął' ;-)

: 07 sty 2009, 12:31
autor: Wedrowycz89
Jeśli o to chodzi to przy niektórych wiejskich zabawach działają ostro kukuryzniki :)

: 07 sty 2009, 12:51
autor: nordwest
Tanto pisze:
Parthagas pisze: - żytniki - stwory działające głównie latem, jak sama nazwa wskazuje, na polach
porośniętych żytem (niejedna ładna wiejska dziewucha pozostała z brzuchem
po spotkaniu z żytnikiem)
czego to dziołchy nie wymyśla żeby nie przyznać się który to żniwiarz ją 'zerżnął' ;-)
No dokładnie. Okres żniw - młodzi ludzie obojga płci pracowali na polu i często także tam nocowali, ciepłe noce, kontrola ze strony dorosłych członków społeczności wiejskiej rozluźniona - nic dziwnego, że 9 miesięcy po sezonie żniwnym przychodziło na świat dużo nieślubnych dzieci. A kto był winny? jakiś żytnik albo południk ;-)

: 07 sty 2009, 16:26
autor: Okruch
Podobnie ma się rzecz z bocianami, które przylatują około marca-kwietnia. A w czerwcu jest noc świętojańska, Sobótka, w którą uchodziło to, co zwykle zakazane... i tak wysyp dzieciątek zbiegał się z przylotem Bogu ducha winnych boćków :)

: 09 sty 2009, 16:21
autor: Frytas
Cytat z "Ostatniego życzenia" A. Sapkowskiego (wiedźmin rules!):
"Ludzie lubią wymyślać potwory i potworności. Sami sobie wydają sie wtedy mniej potworni. Gdy piją na umór, oszukują, kradną, leją żonę lejcami, morzą głodem babkę staruszkę, tłuką siekierą schwytanego w paści lisa lub szpikują strzałami ostatniego pozostałego na świecie jednorozca, lubia myslec, że potworniejsza od nich jest Mora wchodząca do chat o brzasku. Wtedy jakoś lżej im się robi na sercu. I łatwiej im żyć."
Cóż... Cała prawda...

: 15 lut 2009, 21:33
autor: Brightgrey
Nasze dobre Polskie staropogaństwo doczekało sie kilku wydań"bestiariuszy" w postaci "Księgi Demonów Polskich". Oczywiście nikt nie musi w to wierzyć, choć osobiście znam ludzi którzy twierdzą że ciągle otoczeni jesteśmy przez istoty, których obecności nie chcemy zaakceptować a już tymbardziej zrozumieć.Ja mam cichą nadzieje, że bytując w lesie czy penetrując opuszczone budynki nie staje sie obiektem zainteresowania istot nadnaturalnych.Z drugiej strony... Nie raz i nie dwa w człowieku coś sie odzywa przynosząc gęsią skórke.Ostatnio miałem przyjemność penetrować stary rosyjski kompleks bunkrów za miejscowością Wilkocin.Przeszło godzina chodzenia pod ziemią podczas której znajdowaliśmy ze znajomym stare krzesło stojace pośrodku wielkiej hali, wciąż nieruszone kafelki, na zewnątrz sterta gnijących masek P-Gaz, niewystrzelonej walającej sie amunicji...niedokończony dom datowany na 1989rok, rozwleczone wszędzie zzieleniałe kości.Wszystko zdawało sie upiorne.Podczas drugiej rundki w podziemiach(tym razem na spokojnie żeby sie przyjrzeć) nagle obróciłem sie(nie wiem czemu nagle-po prostu musiałem) w kirunku dziury w ścianie przez którą można było zobaczyć wnętrze niesprawdzonego przez nas pomieszczenia.Widziałem w niej ruch?W końcu ruch bardzo przyciąga uwage.Nie miałem siły zajrzeć do środka.Sprawdziliśmy cały kompleks łącznie z tym pomieszczeniem.Ale akurat w tamtym momencie nie wiedzieć czemu zwyczajnie byłem sparaliżowany i wiedziałem że NIE MOGE patrzeć przez tą dziure.
Ciary do tej pory przechodzą na wspomnienie.

: 15 lut 2009, 22:46
autor: Snick
"Nie ma nic bardziej przerażającego niż... strach"

: 15 lut 2009, 23:08
autor: Brightgrey
TRUE :mrgreen:

: 17 lut 2009, 15:29
autor: Michal N
Spotkała mnie raz dość dziwna sytuacja, lecz nie straszna a bardzo zabawna.
Wędrowaliśmy z kolegą po lesie Kabackim, nocą, zimą. Atmosfera była niesamowita, pełno śniegu pod nogami, cały czas padał świeży, naprawdę dużymi płatami. Nagle rozmowę przerwał odgłos, jakby coś biegło przez zaspy. Spojrzeliśmy w tamtą stronę i oczom naszym ukazał się taki oto widok. Dwie sarny ganiają się zupełnie nie zwracając na nas uwagi. Kozioł goni kozę a co najśmieszniejsze w koło nas, zachowując spory odstęp. Kiedy ruszyliśmy na przód one dostosowały się do naszego kroku i cały czas zataczały kręgi w koło nas. Trwało to dość długo (lub dla nas czas się zatrzymał), aż w końcu czmychnęły w las. Nigdy wcześniej ani później nie widziałem czegoś podobnego.

: 17 lut 2009, 23:16
autor: zdybi
Michal N pisze:Spotkała mnie raz dość dziwna sytuacja, lecz nie straszna a bardzo zabawna.
Ja także miałem kilka niesamowitych przygód ze zwierzętami.Raz w marcu,będąc nad brzegiem rzeki,tuż obok mnie na brzeg wypłynęła wydra.Za nią druga i zwierzęta zaczęły się ganiać i bawić.Były w takim amoku,że nie zwracały na mnie uwagi.Potraktowały moją osobę jak drzewo czy coś takiego.Urzekająca chwila.Druga scenka rozegrała się w ambonie myśliwskiej.Siedzę sobie spokojnie i patrzę na łąki.Nade mną lata myszołów i krzyczy"hije,hije".Spróbowałem go podrażnić i zacząłem "piać" podobnie jak on.Zniżył lot i krzyczał jeszcze częściej.Ja za nim.Słyszę "łups" i ptaszysko usiadło na dachu ambony.Po chwili zmiarkował i dał nogę.W końcu zwierzaki to też czujące stworzenia. ;-)