kalyk3 pisze:O 22:00 brocząc po bagnach w lejącym deszczu i w ciemnym lesie gdzieś koło Jaworzna zorientowaliśmy się, że coś poszło nie tak jak ustalaliśmy

Trza twardym być jak kaczuszka, a nie miętkim jak głaz!
Plan główny był zbyt prosty, więc trzeba go było "lekko" zmodyfikować.
1-sza zmiana planu: "Przed dojazdem do bazy1 podjedziemy na Hubertusa popływać, przetestować odzież co do szybkości schnięcia, czyli ogólnie się odświeżyć, bo słońce przypala i gorąco jest!"

Pojechaliśmy w stronę bazy1 jak wszystko co mieliśmy na sobie było wystarczająco mokre. W odległości ok. 20m od bazy...
2-ga zmiana planu: "Słońce jeszcze wysoko, to podjedziemy kawałek dalej, zobaczyć fajną łąkę i sprawdzić czy posadzony zeszłego roku topinambur się przyjął i jak rośnie."
3-cia zmiana planu: "Jak już tutaj dojechaliśmy, to warto podjechać kawałek dalej zobaczyć, czy mrówkolwy są jeszcze w "dżungli".
4-ta zmiana planu: "Choinka, mrówkolwów nie ma, ale jesteśmy całkiem blisko osadników w Jaworznie, to można by podjechać... Oczywiście nie najkrótszą drogą, przecież niedaleko jest fajny przejazd przez Białą Przemszę pod obwodnicą Siewierz-Tychy!" Zaliczone! Powrót w stronę Trzech Cesarzy i dalej wzdłuż Przemszy w stronę osadników.
5-ta zmiana planu: "O k! Idzie na nas burza! Rozbijamy namiot, mocujemy plandekę i przeczekamy, przy okazji zrobimy sobie coś do żarcia!"

Złośliwa burza oczywiście przeszła bokiem, więc rozpaliliśmy ognisko i usmażyliśmy kanie na masełku.

Pokropiło, postraszyło, w końcu się ściemniło. No, to skoro nie pada to się zwijamy i jedziemy dalej!
Jak tylko złożyliśmy namiot i zwinęliśmy plandekę zaczęło tak nap...ać żabami, że byliśmy mokrzy jak psy w 1min. Zrobiło się ciemno jak w pewnej części ciała u człowieka o odmiennym kolorze skóry

. Szkoda, że nie mieliśmy sprzętu do fotografii podwodnej, bo by fajne foty wyszły.
Najważniejsze, że daliśmy radę dojechać do osadników.
Późniejszy powrót przez las, błocko, krzaczory i powalone drzewa to osobna historia! Było zacnie!!!