SURVIVAL GLOBALNY (Totalna apokalipsa)
Moderatorzy: Morg, GawroN, thrackan, Abscessus Perianalis, Valdi, Dąb, puchalsw
- Parthagas
- Posty: 816
- Rejestracja: 28 sie 2007, 08:46
- Lokalizacja: Mława
- Tytuł użytkownika: kumpel staffików
- Płeć:
Kusza do 17J ponoć jest bez zezwolenia, tak mi kusznik pewien powiedział, ale nie weryfikowałem.
"Mężczyzna musi mieć nałogi, najlepiej wyszukane, w przeciwnym wypadku nie ma się z czego wyzwalać."
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
http://prymitywnetechnikiprzetrwania.blogspot.com/
- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Wątpię żeby po upadku cywilizacji były potrzebne zezwolenia. Oprócz łatwości w pozyskaniu amunicji, "szmocy" i celności przydatna będzie też dyskrecja. A tego niestety skałkówką na CP nie da się uzyskać. Rewolwer CP do samoobrony (na start): tak i owszem.MlKl pisze:Cięciwowe wszystkie są tylko na zezwolenie.
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
- puchalsw
- Posty: 1742
- Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
- Lokalizacja: Zielona Białołęka
- Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
- Płeć:
abyss, Mały OT robimy, ale może ktoś skorzysta.
Generalnie na zimną pogodę nie smarujemy pysków kremami z wodą w składzie. To chyba jest oczywista oczywistość.
Ja mam jakiś dziecięcy krem (nazwy nie pamiętam), na bazie wazeliny, bez wody w składzie. To oczywiście tyczy się sytuacji "outdoorowych", kiedy wieje w polu, kiedy mam spać pod chmurką, albo łazić po górach.
Generalnie na zimną pogodę nie smarujemy pysków kremami z wodą w składzie. To chyba jest oczywista oczywistość.

F..k it, I'll Do It Myself!
-
- Posty: 726
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Upadek cywilizacji i apokalipsa, heh. Coś takiego to science fiction. W kategoriach możliwych zdarzeń stawiałbym raczej małą, oczyszczającą wojenkę. Wojna ma to do siebie, że generuje ogromny popyt wewnętrzny, likwiduje (często dosłownie
) bezrobocie, bierze obywateli za mordy. To recepta na każdy kryzys. W takim przypadku podstawowym problemem siurwiwajlu będzie czy stawić się w koszarach na wezwanie i lecieć na druty kolczaste czy też olać wezwanie i zaryzykować rozstrzelanie z ręki rodaków.
Wojna jest dla społeczeństwa, gospodarki, cywilizacji itp. itd. (ja to właśnie nazywam tak po anarchistycznemu „systemem”, bo krócej) tym samym co puszczenie bąka dla żywego organizmu. Jest to proces naturalny i chociaż efekty nie są miłe dla otoczenia to wydaje się być niezbędny, dla samego organizmu jest ożywczy bo łatwo, szybko i skutecznie pozbywa się nadmiaru szkodliwych produktów przemiany materii. Kwestia związku wojny z ekonomią jest u nas absolutnym tematem tabu. Ludzie starający się cokolwiek na ten temat napisać miejsca są piętnowani jako faszyści itp. dlatego też sensownych opracowań jest bardzo mało, a to co jest praktycznie niedostępne, bo po co? Kilka słów w tym temacie można sobie poczytać np. u niejakiego Bauera (tfu, tfu
) tutaj: http://rafalbauer.pl/auschwitz-corporation/ w formie szybkiej i przyjemnej. Całego bloga w ogóle polecam, niewielu jest ludzi obdarzonych zdrowym rozsądkiem, wręcz coraz mniej, warto sobie zatem poczytać w ramach odtrutki na oficjalną propagandę, tfu, najprawdziwszą z prawdziwych politycznie poprawną wizję rzeczywistości
Swoją drogą, jest wiele ciekawych lektur, które z jakiś przyczyn nie są dostępne. Swego czasu poszukiwałem np. w bibliotece jednej z bardziej znanych w kraju uczelni ekonomicznych pozycji pt. „10 lat przed totalnym bankructwem” niejakiego pana J. Attali, nie byle kogo, bo niegdysiejszego prezesa naszego dobroczyńcy EBOiRu, no i nic nie było. Natomiast jeśli chodzi o klasyków keynesizmu opiewających dobroczynny wpływ zadłużania się na rozmnażanie się muszek owocówek i inne zdarzenia, to niejako cały osobny magazyn na to był, brali chyba nawet prace magisterskie z tego tematu. No nic, widać takie uroki „wolności i demokracji”, a o odpowiedni „poziom kształcenia” trzeba dbać
No, nieco zbyt daleko odbiegłem od tematu więc może wróćmy do broni. Założenie, że cywilizacja się skończy, ot tak sobie, że jednego dnia wieczorem oglądamy z rumieńcami na twarzy „Taniec z gwiazdami”, a następnego już trzeba chwycić dwururkę i bronić swojej jaskini przed atakiem zombie jest raczej błędne. Osobiście jestem przekonany, że wcale się nie skończy, a jeśli już to będzie to stopniowy proces upadku prowadzący nas do czegoś w stylu współczesnego średniowiecza. Koniec cywilizacji to w końcu duże przedsięwzięcie, a realizacja dużego przedsięwzięcia trwa. Oczywiście najazd najeźdźców z Planety X byłby nagły i gwałtowny ale ja raczej skłaniam się ku scenariuszom prawdopodobnym, czyli związanym z ekonomią. Cóż z tego, że by to trwało? Otóż najprawdopodobniej zadziałałby znane z lekcji biologii (a może WOSu?
) zasady tzw. darwinizmu (społecznego
), i jedne organizmy, zwane państwami, starałyby się doprowadzić do stanu bezbronności inne organizmy im zagrażające, zwane obywatelami. Nie ma właściwie nic prostszego, wystarczy do drzew przykleić karteczki z komunikatem „Pod groźbą śmierci nakazuje się …” I cóż wtedy z tymi swoimi arsenałami zrobicie? O konfiskacie broni legalnej i zarejestrowanej nawet nie ma co wspominać, jest manewr oczywisty i już przerabiany wiele razy, w tym całkiem niedawno i to nawet w mekce wolności i demokracji, zbrojeniowym raju, gdzie każdy może, a nawet powinien mieć własny karabin maszynowy
Sama broń tak wiele nie znaczy bo czym ona jest bez … informacji? Żydzi w Gettcie mieli broń nieco lepszą niż fuzje i garłacze, a nawet lepszą niż strzelby skałkowe i rewolwery czarnoprochowe. Cóż z tego jeśli nie wiedzieli co właściwie się dzieje? Ktoś z was zamierzałby zastrzelić każdego kto zaproponuje „przesiedlenie”, „deportację” z tranzytem w Treblince? Zanim zacząłbym się zbroić po zęby zastanowiłbym się skąd właściwie miałbym wiedzieć co się wokół mnie dzieje gdy z gniazdek przestanie płynąć prąd? Czy ktoś z apologetów zbrojeń może z ręką na sercu powiedzieć, że dysponuje chociaż radiem na korbkę za 20 zeta? Strzelać faktycznie można, tylko skąd wiedzieć do kogo? Przecież w Gazecie Wyborczej się tego nie wyczyta, nie?
Jeszcze dwa słowa o tej tzw. „apokalipsie”, co do której zostałem delikatnie wyśmiany przez część kolegów. Problemy ekonomiczne to nie jest coś co można zlekceważyć. Ekonomiczna „apokalipsa” trwa. To nie są zombie biegające po ulicach albo latające talerze, tylko mediana zarobków i średnia emerytura w starciu ze wzrostem ceny chleba. Dla przypomnienia, mediana zarobków na rękę na Zielonej Wyspie to około 2 tysiaki miesięcznie. Prawdziwy surwiwal zatem to nie jest rozpalić ognisko krzesiwem, tylko za te 2 tysiaki zdobyć zawód, założyć i utrzymać rodzinę, kupić mieszkanie …Otaczająca nas atmosfera robi się niestety coraz gorsza, obciążenia rosną. Paliwo po 5 zł, likwidowane ulgi, nowe podatki i obciążenia, zwiększenie istniejących (jeśli ktoś zauważył w ostatnim czasie większe korki to mogę zasugerować, że ma to coś wspólnego z tym, że drastycznie zwiększono koszty przejazdu autostradami więc Tiry walą przez centrum). Kurcze, dziś po drodze do roboty widziałem 3 patrole policji wlepiające mandaciki w miejscach strategicznych, czyli tam gdzie na prostej drodze można szybciej podjechać i pies z kulawą nogą wypadku tam nigdy nie widział. Nawet stężenie „misiaków” na kilometr asfaltu rośnie jak zwariowane, kiedyś widziałem jeden patrol co kilka dni, dziś codziennie przynajmniej jeden, a często dwa, dziś padł rekord.
Zadłużenie państw rośnie, a prawdopodobieństwo jego spłaty spada. To wbrew pozorom nie jest problem „bogaczy” i „Rotshildów” czy tam kogoś ale przede wszystkim zwykłego szarego człowieka. Jak to Urban kiedyś powiedział, rząd się wyżywi, o bogaczy też bym się specjalnie nie martwił. Kasa upchnięta w coraz bardziej wątpliwe obligacje to przede wszystkim … nasza kasa. Proponuję poszperać za strategiami inwestycyjnymi OFE, google nie gryzie. Chociaż miałem wtedy dokładnie jeden roczek
, pamiętam z 1997 r. reklamy zmian w systemie emerytalnym, rześcy emeryci (czyżby byli mundurowi/nauczyciele/górnicy/rolnicy na rencie strukturalnej?
) wylegujący się pod palmami z drinkami w ręku – III filary szczęśliwej starości, hehe. Trzeba przyznać, że udał się ten żart, muszę zobaczyć czy na youtube da się pooglądać jeszcze te reklamy, może przestanę w końcu czarnowidzieć i zacznę spokojnie czekać na swoją kolej pod palmą kokosową
Jeszcze za czasów studenckich miałem wątpliwą przyjemność uczestniczyć w sprawie, w której posiadacze obligacji II RP domagali się ich wykupu przez III RP. Orłem w swoim zawodzie nigdy nie byłem, nie jestem i nie będę, natomiast to nie z mojego nieuctwa wynikało, że przegrali kolejno wszędzie gdzie tylko się dało zostając z bezwartościowym papierem w ręku. Life is brutal and full of zasadzkas jak to się mawia
Niestety, to co nazywamy „dobrobytem” oparte jest na bardzo kruchej podstawie, jaką jest nasza waluta. Produkujemy coraz mniej rzeczy, a coraz więcej kupujemy w miejscach nazywanych przez nas pogardliwie „III światem”. Trwać to będzie tak długo, jak długo III świat będzie akceptować papier nazywany przez nas walutą, za którym stoi już coraz mniej lub nawet nic, nie licząc oczywiście dysponujących dużą siłą przekonywania chłopaków i dziewcząt z US Army. W szczególności nie stoi za naszą walutą złoto jak to wskazałem w poprzednim przydługim wpisie, którego zwyczajnie nie mamy, a które coraz bardziej natomiast podoba się azjatom. Co się stanie w momencie gdy azjaci wymyśla sobie żeby za swoje telewizory brać nie naszą celulozę tylko metale to już pozostawiam drogim czytelnikom. Mnie się wydaje, że zwyczajnie odwrócą się wtenczas role i to my będziemy musieli chwilowo na własny dobrobyt ostro popracować za przysłowiową miskę ryżu żeby im sprzedawać tanie towary. Czyli klasyczny liberalizm: ubezpieczenia społecznie – nie, darmowa edukacja – nie, darmowa służba zdrowia – nie, prawo pracy – nie itp. itd. Niby dobrze ale nie dla tych, którzy startują z samego dna, poza tym czasy liberalizmu były poprzedzone „wesołymi” czasami komuny z rewolucją kulturalną i innymi „dobrodziejstwami”. Oczywiście liberalizm to wariant optymistyczny, bo pesymistycznie to … no, nieważne, myślmy pozytywnie
Na marginesie można dodać, że jak podczas każdej „apokalipsy”, są też ofiary i to bardzo liczne. Wystarczy sobie zobaczyć prognozę demograficzną Polszy na rok 2050 - 31 mln ludzi, to o 7 mln mniej niż dziś. Oczywiście, jak każda prognoza i ta jest zapewne obarczona błędem nadmiernego optymizmu i w ogóle nie bierze pod uwagę tempa, w którym tubylcy z Zielonej Wyspy dokonują praktycznie jedynego słusznego wyboru pokazując Ojczyźnie gest Kozakiewicza i płynąc w miejsca nieco bardziej przyjazne życiu.
Na serio, ja nie widzę powodów do naśmiewania się. Poza tym wychodzę z założenia, że zawsze lepiej jest myśleć pesymistycznie i mieć czasem miłą niespodziankę niż być niepoprawnym optymistą i obudzić się z ręką w nocniku
Na chwilę obecną nikt ze spryciarzy w Polszy, UE lub u Wielkiego Brata nie wymyślił nic sensownego poza dalszym zadłużaniem się w nadziei, że dalej wszyscy będą chętnie sprzedawać nam swoje towary w zamian za naszą celulozę i kupować nasze obligi, żebyśmy mieli w ogóle za co celulozę zadrukowywać robiąc z niej „pieniądz”. No cóż, może o czymś nie wiem i czegoś nie rozumiem, w końcu opiekują się nami tęgie umysły; malarz kominów Tusk, były (czy aby na pewno?) maoista Barroso, p.o. Prezydenta Obama, a ja jestem tylko zwykłym marudzącym piętnastolatkiem więc pewnie faktycznie idzie ku lepszemu 

Wojna jest dla społeczeństwa, gospodarki, cywilizacji itp. itd. (ja to właśnie nazywam tak po anarchistycznemu „systemem”, bo krócej) tym samym co puszczenie bąka dla żywego organizmu. Jest to proces naturalny i chociaż efekty nie są miłe dla otoczenia to wydaje się być niezbędny, dla samego organizmu jest ożywczy bo łatwo, szybko i skutecznie pozbywa się nadmiaru szkodliwych produktów przemiany materii. Kwestia związku wojny z ekonomią jest u nas absolutnym tematem tabu. Ludzie starający się cokolwiek na ten temat napisać miejsca są piętnowani jako faszyści itp. dlatego też sensownych opracowań jest bardzo mało, a to co jest praktycznie niedostępne, bo po co? Kilka słów w tym temacie można sobie poczytać np. u niejakiego Bauera (tfu, tfu


Swoją drogą, jest wiele ciekawych lektur, które z jakiś przyczyn nie są dostępne. Swego czasu poszukiwałem np. w bibliotece jednej z bardziej znanych w kraju uczelni ekonomicznych pozycji pt. „10 lat przed totalnym bankructwem” niejakiego pana J. Attali, nie byle kogo, bo niegdysiejszego prezesa naszego dobroczyńcy EBOiRu, no i nic nie było. Natomiast jeśli chodzi o klasyków keynesizmu opiewających dobroczynny wpływ zadłużania się na rozmnażanie się muszek owocówek i inne zdarzenia, to niejako cały osobny magazyn na to był, brali chyba nawet prace magisterskie z tego tematu. No nic, widać takie uroki „wolności i demokracji”, a o odpowiedni „poziom kształcenia” trzeba dbać

No, nieco zbyt daleko odbiegłem od tematu więc może wróćmy do broni. Założenie, że cywilizacja się skończy, ot tak sobie, że jednego dnia wieczorem oglądamy z rumieńcami na twarzy „Taniec z gwiazdami”, a następnego już trzeba chwycić dwururkę i bronić swojej jaskini przed atakiem zombie jest raczej błędne. Osobiście jestem przekonany, że wcale się nie skończy, a jeśli już to będzie to stopniowy proces upadku prowadzący nas do czegoś w stylu współczesnego średniowiecza. Koniec cywilizacji to w końcu duże przedsięwzięcie, a realizacja dużego przedsięwzięcia trwa. Oczywiście najazd najeźdźców z Planety X byłby nagły i gwałtowny ale ja raczej skłaniam się ku scenariuszom prawdopodobnym, czyli związanym z ekonomią. Cóż z tego, że by to trwało? Otóż najprawdopodobniej zadziałałby znane z lekcji biologii (a może WOSu?



Sama broń tak wiele nie znaczy bo czym ona jest bez … informacji? Żydzi w Gettcie mieli broń nieco lepszą niż fuzje i garłacze, a nawet lepszą niż strzelby skałkowe i rewolwery czarnoprochowe. Cóż z tego jeśli nie wiedzieli co właściwie się dzieje? Ktoś z was zamierzałby zastrzelić każdego kto zaproponuje „przesiedlenie”, „deportację” z tranzytem w Treblince? Zanim zacząłbym się zbroić po zęby zastanowiłbym się skąd właściwie miałbym wiedzieć co się wokół mnie dzieje gdy z gniazdek przestanie płynąć prąd? Czy ktoś z apologetów zbrojeń może z ręką na sercu powiedzieć, że dysponuje chociaż radiem na korbkę za 20 zeta? Strzelać faktycznie można, tylko skąd wiedzieć do kogo? Przecież w Gazecie Wyborczej się tego nie wyczyta, nie?
Jeszcze dwa słowa o tej tzw. „apokalipsie”, co do której zostałem delikatnie wyśmiany przez część kolegów. Problemy ekonomiczne to nie jest coś co można zlekceważyć. Ekonomiczna „apokalipsa” trwa. To nie są zombie biegające po ulicach albo latające talerze, tylko mediana zarobków i średnia emerytura w starciu ze wzrostem ceny chleba. Dla przypomnienia, mediana zarobków na rękę na Zielonej Wyspie to około 2 tysiaki miesięcznie. Prawdziwy surwiwal zatem to nie jest rozpalić ognisko krzesiwem, tylko za te 2 tysiaki zdobyć zawód, założyć i utrzymać rodzinę, kupić mieszkanie …Otaczająca nas atmosfera robi się niestety coraz gorsza, obciążenia rosną. Paliwo po 5 zł, likwidowane ulgi, nowe podatki i obciążenia, zwiększenie istniejących (jeśli ktoś zauważył w ostatnim czasie większe korki to mogę zasugerować, że ma to coś wspólnego z tym, że drastycznie zwiększono koszty przejazdu autostradami więc Tiry walą przez centrum). Kurcze, dziś po drodze do roboty widziałem 3 patrole policji wlepiające mandaciki w miejscach strategicznych, czyli tam gdzie na prostej drodze można szybciej podjechać i pies z kulawą nogą wypadku tam nigdy nie widział. Nawet stężenie „misiaków” na kilometr asfaltu rośnie jak zwariowane, kiedyś widziałem jeden patrol co kilka dni, dziś codziennie przynajmniej jeden, a często dwa, dziś padł rekord.
Zadłużenie państw rośnie, a prawdopodobieństwo jego spłaty spada. To wbrew pozorom nie jest problem „bogaczy” i „Rotshildów” czy tam kogoś ale przede wszystkim zwykłego szarego człowieka. Jak to Urban kiedyś powiedział, rząd się wyżywi, o bogaczy też bym się specjalnie nie martwił. Kasa upchnięta w coraz bardziej wątpliwe obligacje to przede wszystkim … nasza kasa. Proponuję poszperać za strategiami inwestycyjnymi OFE, google nie gryzie. Chociaż miałem wtedy dokładnie jeden roczek




Niestety, to co nazywamy „dobrobytem” oparte jest na bardzo kruchej podstawie, jaką jest nasza waluta. Produkujemy coraz mniej rzeczy, a coraz więcej kupujemy w miejscach nazywanych przez nas pogardliwie „III światem”. Trwać to będzie tak długo, jak długo III świat będzie akceptować papier nazywany przez nas walutą, za którym stoi już coraz mniej lub nawet nic, nie licząc oczywiście dysponujących dużą siłą przekonywania chłopaków i dziewcząt z US Army. W szczególności nie stoi za naszą walutą złoto jak to wskazałem w poprzednim przydługim wpisie, którego zwyczajnie nie mamy, a które coraz bardziej natomiast podoba się azjatom. Co się stanie w momencie gdy azjaci wymyśla sobie żeby za swoje telewizory brać nie naszą celulozę tylko metale to już pozostawiam drogim czytelnikom. Mnie się wydaje, że zwyczajnie odwrócą się wtenczas role i to my będziemy musieli chwilowo na własny dobrobyt ostro popracować za przysłowiową miskę ryżu żeby im sprzedawać tanie towary. Czyli klasyczny liberalizm: ubezpieczenia społecznie – nie, darmowa edukacja – nie, darmowa służba zdrowia – nie, prawo pracy – nie itp. itd. Niby dobrze ale nie dla tych, którzy startują z samego dna, poza tym czasy liberalizmu były poprzedzone „wesołymi” czasami komuny z rewolucją kulturalną i innymi „dobrodziejstwami”. Oczywiście liberalizm to wariant optymistyczny, bo pesymistycznie to … no, nieważne, myślmy pozytywnie

Na marginesie można dodać, że jak podczas każdej „apokalipsy”, są też ofiary i to bardzo liczne. Wystarczy sobie zobaczyć prognozę demograficzną Polszy na rok 2050 - 31 mln ludzi, to o 7 mln mniej niż dziś. Oczywiście, jak każda prognoza i ta jest zapewne obarczona błędem nadmiernego optymizmu i w ogóle nie bierze pod uwagę tempa, w którym tubylcy z Zielonej Wyspy dokonują praktycznie jedynego słusznego wyboru pokazując Ojczyźnie gest Kozakiewicza i płynąc w miejsca nieco bardziej przyjazne życiu.
Na serio, ja nie widzę powodów do naśmiewania się. Poza tym wychodzę z założenia, że zawsze lepiej jest myśleć pesymistycznie i mieć czasem miłą niespodziankę niż być niepoprawnym optymistą i obudzić się z ręką w nocniku


- wolfshadow
- Posty: 1050
- Rejestracja: 17 kwie 2008, 07:30
- Lokalizacja: Jaworzno
- Tytuł użytkownika: tuptuś leśny
- Płeć:
- Kontakt:
Zirkau, toteż właśnie sugeruję aby zupełnie legalnie nabyć rewolwer CP i nie pchać się w kłopoty dopóki sytuacja nas do tego nie zmusi. Na wykonanie kuszy pozostanie dużo czasu o ile wcześniej ma się zabezpieczone odpowiednie zapasy i uda się przeżyć do czasu względnej stabilizacji. Nawet dysponując "znalezionym", przy pechowym złodzieju moich konserw, kałachu dalej myślałbym o zrobieniu kuszy.
Odnosząc się scenariusza z pierwszego postu w tym temacie. viewtopic.php?t=1344&postdays=0&postorder=asc&start=0
Tak mniej więcej rozważałem to moim blogu.
Odnosząc się scenariusza z pierwszego postu w tym temacie. viewtopic.php?t=1344&postdays=0&postorder=asc&start=0
Tak mniej więcej rozważałem to moim blogu.
Problem jest to, że nawet jak populacja zredukuje się o połowę to po dekadzie z dzikiej zwierzyny zostaną co najwyżej mysikróliki."Zasoby cywilizacyjne (butelkowana woda, konserwy, produkty sypkie, przetwory), nawet te odłożone na "czarną godzinę", prędzej czy później się skończą. Pozostanie pokojowy handel wymienny posiadanymi dobrami lub ich kradzież. W dobrej sytuacji będą myśliwi i kłusownicy. Mając broń i amunicję oraz wiedzę o sposobach polowania uzupełnią swoją dietę o świeże mięso, a strzelając ponad własne potrzeby pozyskają towar do handlu wymiennego. Jednocześnie będą w stanie skutecznie zwalczać wszelkie objawy konkurencji."
.:fortes fortuna adiuvat - Terencjusz:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
.:Miej odwagę posługiwać się własnym rozumem - I. Kant:.
-
- Posty: 726
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Jako jednostkę czasu przyjąłbym raczej tygodnie niż dekadywolfshadow pisze: Problem jest to, że nawet jak populacja zredukuje się o połowę to po dekadzie z dzikiej zwierzyny zostaną co najwyżej mysikróliki.


Ciek pisze to, co sam bym napisał a prowadzę forum katastroficzne 
Co do survivalu globalnego - to oczywiste, że kryzys już mamy i to od kilku lat tylko jest on "pełzający" (w analogii do zniekształcenia pełzającego w metalu - gdy coś się jeszcze urwało - rozciągając i tracąc jednocześnie strukturę). Do urwania brakuje bardzo niewiele.
Wesołe jest życie staruszka
Na narty w Alpy
OFE jak działają
dziś?
P.S. Dzięki za info o kremach

Co do survivalu globalnego - to oczywiste, że kryzys już mamy i to od kilku lat tylko jest on "pełzający" (w analogii do zniekształcenia pełzającego w metalu - gdy coś się jeszcze urwało - rozciągając i tracąc jednocześnie strukturę). Do urwania brakuje bardzo niewiele.
Tej "pod palmami" nie znalazłem.Ciek pisze: ... pamiętam z 1997 r. reklamy zmian w systemie emerytalnym, rześcy emeryci (czyżby byli mundurowi/nauczyciele/górnicy/rolnicy na rencie strukturalnej?) wylegujący się pod palmami z drinkami w ręku – III filary szczęśliwej starości, hehe. Trzeba przyznać, że udał się ten żart, muszę zobaczyć czy na youtube da się pooglądać jeszcze te reklamy, może przestanę w końcu czarnowidzieć i zacznę spokojnie czekać na swoją kolej pod palmą kokosową
![]()
Wesołe jest życie staruszka
Na narty w Alpy
OFE jak działają
dziś?
P.S. Dzięki za info o kremach

-
- Posty: 726
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Hehe, w robocie stosuję zasadę żadnego łonetu i jutuba więc chętnie zobaczę po powrocie do chaty. W sumie to "na narty w Alpy" może mieć nawet jakiś sens jeśli chodzi o Alpy włoskie bo przecież słoneczna Italia leci w przepaść nawet szybciej niż my więc może warto będzie tam jechać, tylko nie na narty ale jak za minionego systemu w jedną stronę z walizką kremu Nivea (a wy chłopaki wyskakujecie, że Nivea to offtopowanie
), a z powrotem to już nawet nie wiem z czym, z makaronem? 


- Prowler
- Posty: 782
- Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
- Lokalizacja: Białystok
- Tytuł użytkownika: motórzysta
- Płeć:
ja tam jak oglądam wszelkie kanały informacyjne to zauważyłem jedno. Ile ekspertów tyle opinii. Od takich ,że świat stoi na krawędzi upadku ekonomicznego po takie ,że nie jest źle i się zaczyna prostować , że za kryzys bardziej niż ekonomia czy finanse odpowiedzialna jest psychologia i to że ludzie na wszelkie info reagują paniką i nakręcają sytuacje. A co się dzieje z normalnymi Kowalskiemi ? Półki w sklepach pełne towarów od zatrzęsienia. Znajomi pracujący w sektorze prywatnym zadowoleni ,zarabiają dobrze i wypłaty też im rosną. Firmy w których pracują odnotowują wzrost. A narzekają tylko pasożyty które pracują na czarno lub którzy twierdzą ,że p.....ą prace za 1500 zł przecież oni skończyli studia (a nie daj boże w warszawie to z takim już wcale nie pogadasz) i siedzą w domach nic nie robiąc a drugie dno to pasożyty wiecznie siedzące na socjalu.
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
-
- Posty: 726
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
No bo „ekspert” to jest nowy typ kapłana w społeczeństwie „informacyjnym”. Ja osobiście jestem wielkim fanem niejakiego pana Cymcyka, udzielającego się od czasu do czasu na Onecie w dziale biznes. Przewidywalność prognoz ekonomicznych w wykonaniu tego pana jest nieco mniejsza niż prognoz pogodowych w wykonaniu tego świstaka, co to go w USA wyciągają z nory podczas dnia świstaka ale pisze na serio wspaniale, nieodmiennie tłumacząc zupełną porażkę swojego wróżenia z fusów w dniu poprzednim w formie „XXX zaskoczyła ekspertów”, co nieodmiennie powoduje u mnie śmiech, a przecież śmiech to zdrowie więc warto poświęcić te kilka minut.
Jak dla mnie podstawowym zagrożeniem, o czym już wiele razy pisałem, jest inflacja. Problemem Europy jest nieefektywna gospodarka. Gospodarkę można pobudzić na dwa sposoby. Po pierwsze, wprowadzając liberalne reformy, co oczywiście jest prawie zupełnie niemożliwe w naszym systemie. Po drugie, można to pobudzenie zrobić niejako od d…y strony, szmacąc własną walutę, doprowadzając do spadku jej wartości, przez co produkcja i praca (dla nabywców tego specyficznego towaru
) jest bardziej opłacalna . Ten drugi wariant właśnie trwa w Polsce. Skutek tego jest taki, że faktycznie „będzie rosło”, zwłaszcza, że w strefie Euro taka możliwość jest bardzo ograniczona. Niestety, jest to też przerzucenie ciężaru finansowania „reformy” na społeczeństwo, a najdotkliwiej uderzy to w tą część społeczeństwa, która wykazując się pracowitością lub zapobiegliwością lub zwykłym szczęściem dysponuje jako takim kapitałem. Ten kapitał będzie znikał, co widzimy już dzisiaj bo jeśli ktoś ma jako takie oszczędności to nie bardzo wiadomo co z nimi zrobić. Na tradycyjnych podstawowych formach lokat kapitału (lokata bankowa, fundusze inwestycyjne, nieruchomości) są tylko straty lub zyski nie przekraczające rzeczywistej stopy inflacji. Podstawowym problemem takiej formy pobudzania gospodarki jest to, że w przeciwieństwie do reform liberalnych nie likwiduje ona tego, co gospodarce ciąży, a zatem za jakiś czas znów trzeba będzie „pobudzać”.
W średniej perspektywie spodziewałbym się poprawy około 2017-2018, jestem zwolennikiem teorii 10letnich cykli koniunkturalnych
Co do prognoz długofalowych to ciężko cokolwiek powiedzieć, mniejsza konkurencyjność gospodarki i problemy demograficzne muszą w końcu boleśnie dać o sobie znać, chyba, że przytrafi się jakiś cud, a cudów ponoć nie ma. W epoce Gierka też był dobrobyt na kredyt
Jak to się wszystko skończy i gdzie prowadzi to ja szczerze mówiąc nie wiem, co odróżnia mnie od przeciętnego eksperta, bo ekspert wie wszystko
Jak dla mnie podstawowym zagrożeniem, o czym już wiele razy pisałem, jest inflacja. Problemem Europy jest nieefektywna gospodarka. Gospodarkę można pobudzić na dwa sposoby. Po pierwsze, wprowadzając liberalne reformy, co oczywiście jest prawie zupełnie niemożliwe w naszym systemie. Po drugie, można to pobudzenie zrobić niejako od d…y strony, szmacąc własną walutę, doprowadzając do spadku jej wartości, przez co produkcja i praca (dla nabywców tego specyficznego towaru

W średniej perspektywie spodziewałbym się poprawy około 2017-2018, jestem zwolennikiem teorii 10letnich cykli koniunkturalnych

Co do prognoz długofalowych to ciężko cokolwiek powiedzieć, mniejsza konkurencyjność gospodarki i problemy demograficzne muszą w końcu boleśnie dać o sobie znać, chyba, że przytrafi się jakiś cud, a cudów ponoć nie ma. W epoce Gierka też był dobrobyt na kredyt

Jak to się wszystko skończy i gdzie prowadzi to ja szczerze mówiąc nie wiem, co odróżnia mnie od przeciętnego eksperta, bo ekspert wie wszystko

- Prowler
- Posty: 782
- Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
- Lokalizacja: Białystok
- Tytuł użytkownika: motórzysta
- Płeć:
a tak z Ciekawości co rozumiesz pod pojęciem liberalne reformy ?
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
- Prowler
- Posty: 782
- Rejestracja: 28 wrz 2009, 18:38
- Lokalizacja: Białystok
- Tytuł użytkownika: motórzysta
- Płeć:
a czy to nie jest kolejna abstrakcja i slogany jakichś ekspertów ? Bo na czym zrobić te oszczędności ? Na utrzymaniu urzędników ? Zabraniem przywilejów mundurowce (na to co proponują teraz nikt o zdrowych zmysłach się nie zgodzi) ? Reforma emerytur rolnych ? Na tym ? Bo na moje oko to prawie niemożliwe
Podobno grzeczni chłopcy idą do nieba, a niegrzeczni idą ... tam gdzie chcą
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
"boga nie ma jest motór"
kanał yt https://www.youtube.com/user/83Prowler/ ... shelf_id=0
Np na zredukowaniu liczby urzędników i zmniejszeniu liczby pośredników przez których są załatwiane różne sprawy.Prowler pisze:Bo na czym zrobić te oszczędności ? Na utrzymaniu urzędników ?
Oczywiście, że w Polsce jest to abstrakcja bo żaden z miłościwie panujących nie podpisze ustawy i nie wprowadzi reformy która w jakiś sposób ogranicza i odcina mu dostęp do koryta.Prowler pisze:a czy to nie jest kolejna abstrakcja i slogany jakichś ekspertów ?
Zacznijmy od tego, że emerytury w teraźniejszej formie wogóle nie powinny istnieć. Mnóstwo kasy się topi w ZUSie, a na emerytury dalej nie ma... No to w takim razie gdzie są te pieniądze?Prowler pisze:Reforma emerytur rolnych ?
“All good things are wild and free.” Henry David Thoreau
-
- Posty: 277
- Rejestracja: 10 lut 2010, 08:48
- Lokalizacja: Kraków
- Płeć:
-
- Posty: 726
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Hm, to już jest grunt polityczny, na który nie bardzo chce mi się wchodzić. Z pewnością jednak abstrakcją i sloganem jest koncepcja, że w nieskończoność można się zadłużać „by żyło się lepiej”. Chwilowo realizacja tej abstrakcji i sloganu kosztuje budżet około 40 mld złotych rocznie, tylko bowiem kosztują same odsetki od naszego zadłużenia. Nie muszę chyba dodawać, że te koszty cały czas rosną.Prowler pisze:a czy to nie jest kolejna abstrakcja i slogany jakichś ekspertów ?
j.w. Chyba między innymi na tym. Ja rozumiem, że jako mundurowemu podoba ci się np. koncepcja wcześniejszych emerytur. Mnie ona osobiście nie bardzo rajcuje, jestem raczej zwolennikiem dosłownego czytania zapisów o tym, że jesteśmy równi wobec prawaProwler pisze: Bo na czym zrobić te oszczędności ? Na utrzymaniu urzędników ? Zabraniem przywilejów mundurowce (na to co proponują teraz nikt o zdrowych zmysłach się nie zgodzi) ? Reforma emerytur rolnych ? Na tym ?


Ogólnie to nie czuję się zbyt mocny w teoretyzowaniu na temat liberalizmu. Myślę, że przez google można znaleźć odpowiedź na to pytanie o wiele sensowniejszą niż w moim wydaniu.. Przynajmniej taką mam nadzieję. Mnie do stwierdzenia, że coś jest nie tak wystarczy świadomość, że w takich np. Chinach to co u nas jest „bezpłatne” jest płatne, a podatki mniejsze i oni mają ten problem, że nie bardzo wiadomo co z kasą robić, podczas gdy u nas coraz większym problemem jest znalezienie sponsora dla naszego długu i musimy dymać sami siebie najpierw zmuszając się do „oszczędzania na emerytury”, później zmuszając OFE do kupna obligacji, a na końcu pompując inflację by były one g… warte. Iluzja.
W etatystycznym PRLu było 150 tysięcy urzędników, dziś zatrudnienie w administracji publicznej to około 750 tysięcy ludzi. Tak, myślę, że jest możliwość poczynić gdzieniegdzie jakieś oszczędności

Masz dobre oko, dlatego właśnie tak jak pisałem wcześniej zamiast wprowadzać jakiekolwiek reformy przyjmuje się plan B i na potęgę szmaci walutę. Niestety, jest to możliwe tylko jak długo w obiegu będzie funkcjonowała papierowa waluta. W momencie gdy ktoś się wyłamie i zapragnie żeby pieniądz coś sobą faktycznie reprezentował cały nasz świat runie jak domek z kart bo za naszą walutą nie stoją żadne rezerwy, a to co nazywamy gospodarką budzi lekki śmiech. W momencie gdy Chińczyk zapragnie za swój telewizor dostać zamiast świstka złotówek uncję złota to Polish Dream pryśnie jak bańka mydlana i nie jest to wcale niemożliwe bo III świat na potęgę kupuje złoto (choćby ostatnio na dniach Meksyk 100 ton, Korea Pd. 25), odchodzi od rozliczania się w dolarze, stopniowo rezygnuje z „wiekopomnego wynalazku cywilizacji białego człowieka” w postaci instrumentów wtórnych, odchodzi od ściemy leasingowania złota tudzież „trzymania go na rachunku” jak to się Polsza zabezpieczyła 95% swojego złota na ciężkie czasu na rzecz trzymania go w skarbcach (HKMex Hong-Kong i Pan Asia), no a my się tymczasem znów zastanawiamy co z tą aborcją, ślubami gejów, in vitro i innymi szalenie istotnymi kwestami przed kolejnymi wyborami tych samych ludziProwler pisze: Bo na moje oko to prawie niemożliwe

Nieodmiennie służę pomocą:sylwester2091 pisze:
Masz opracowania pokazujące ile kasy trafiającej do ZUS trafia do emerytów a ile jest wchłaniane przez administrację?
Dlaczego lepiej pić piwo niż płacić na ZUS

Ostatnio zmieniony 08 sie 2011, 13:55 przez Ciek, łącznie zmieniany 1 raz.
Czytałem kiedyś takie opracowanie gdzie m.in. przeliczono za pomocą średniej długości życia i średnich zarobków ile ludzie wpłacają do ZUS przez całe życie, a ile później dostają na starość. Niestety teraz nie potrafię go znaleźć.sylwester2091 pisze:Masz opracowania pokazujące ile kasy trafiającej do ZUS trafia do emerytów a ile jest wchłaniane przez administrację?
Jeżeli zamierzasz się jednak spierać, że wszystkie pieniądze z ZUS idą na emerytury to szybko wyprowadzę cię z tego błędu:
http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/articl ... /598555470
http://uwaga.tvn.pl/20470,news,,superdr ... ortaz.html
I teraz pytanie do ciebie. Jak myślisz, jak umrzesz dwa lata po przejściu na emeryturę to co się stanie z pieniędzmi, które wpłacałeś na składki przez całe swoje życie?
“All good things are wild and free.” Henry David Thoreau
-
- Posty: 726
- Rejestracja: 25 paź 2009, 10:06
- Lokalizacja: z kanapy przed TV
- Tytuł użytkownika: awski
- Płeć:
Pytanie ile kasy trafia do emerytów a ile idzie na administrację jest bez sensu. Powinno brzmieć ile wpłacanej kasy idzie na TWOJĄ emeryturę, a jedyna odpowiedź brzmi „nic”. System emerytalny to ściema, za realną kasę dzisiaj dostaje się luźne obiecanki wypłaty w przyszłości. Działa to tak długo, jak długo przybywa podatników. Ilu u nas przybędzie to już pisałem wcześniej o tej prognozie na 2050 r., a więc w okolicach czasu gdy większość dzisiejszych użytkowników forum będzie przechodzić na emeryturę. Myślę, że spokojnie mogę każdemu obiecać, że jeśli w międzyczasie nie będzie wojny i będziemy uczciwie płacić ZUS to każdy z nas za te 40 lat dostanie tego tysiaka albo nawet dwa na miesiąc. Natomiast w kwestii czy wystarczy to na coś więcej niż 5 bochenków czerstwego chleba to wolałbym się nie wdawać w spekulacje 

No dokładnie - nawet w ostatnim linku "z filmikami" to pokazują jednoznacznie - ze złotówki którą odprowadzasz dziś do ZUS 88 groszy idzoe dla Twojej babci (powiedzmy) a reszta do worka OFE które te pieniądze "inwestują". Dla Ciebie - nic.Ciek pisze:Pytanie ile kasy trafia do emerytów a ile idzie na administrację jest bez sensu. Powinno brzmieć ile wpłacanej kasy idzie na TWOJĄ emeryturę, a jedyna odpowiedź brzmi „nic”. System emerytalny to ściema, za realną kasę dzisiaj dostaje się luźne obiecanki wypłaty w przyszłości.
Wracając do kryzysu i (potencjalnego/prawdopodobnego załamania - moim zdaniem "przetrwają" kryzys ci, którzy mają w tej chwili małą LOKALNĄ produkcję dóbr codziennych i niskim zaawansowaniu technologii z możliwością działania na naturalnych źródłach energii (wiatr, woda, częsciowo spalanie drewna). To bardzo różne branże, ale powiedzmy przykładowo: hodowca bydła (nie w pełni zautomatyzowany!) z niewielką ubojnią, producent cegieł, stolarz etc. Oczywiście muszą najpierw przeżyć króŧki okres bardzo ostrego kryzysu - powiedzmy roczny czy dwuletni (wojna/głód/epidemia/załamanie finansowe włącznie z brakiem energii i paliw etc) - ale potem mają pole do popisu.
- puchalsw
- Posty: 1742
- Rejestracja: 07 lis 2009, 13:36
- Lokalizacja: Zielona Białołęka
- Tytuł użytkownika: Skandynawski Oprawca
- Płeć:
Hmmm... polemizował bym.abyss pisze:ale potem mają pole do popisu.
Polecam serial dokumentalny BBC "Edwardian Farm". Tam widać że mimo iż lokalne społeczności były w dużym stopniu samodzielne ekonomicznie, konieczna była wymiana handlowa z metropolią, czy innymi rynkami, w celu uzupełniania dochodów potrzebnych do zakupu żywności, narzędzi, materiałów.
Pytanie, do jakiego stopnia nastąpi "cofnięcie" cywilizacyjne po takim kryzysie. Czy będzie to cofnięcie się do gospodarki sprzed 150 lat (serial: Edwardina Farm), czy średniowiecza (seial: Threads/Powiązania), czy może kompletnej katastrofy (Droga).
Zauważ, że przy obecnym zaludnieniu, wyżywienie tej masy przy użyciu "lokalnej produkcji" jest mało prawdopodobne. No chyba, że przyjmiemy wariant z "Drogi" Cormac'a McCarthy'ego. Czyli wariant "populacji samoregulującej się" icon_twisted
F..k it, I'll Do It Myself!