Offtime, gdzieś kiedyś w dziale z pierwszą pomocą było o tym mówione. Trza czytać uważnie.
Dentyści używają zmodyfikowanej wersji, która świeci w jakimśtam świetle na niebiesko, żeby widzieć gdzie go kładą, jednak (jak też wrzucałem) dość często zdarza się, że używają z powodzeniem (do klejenia koronek bodajże) zwykłego, bo jest tańszy. Co do szkodliwości: jak widzisz, użyłeś i nic Ci nie odpadło. Jednak nie jest to klej tkankowy i nie powinno się go używać, ew. używać w sytuacjach ekstremalnych, a następnie chirurgicznie usuwać pozostałości kleju, aby dalej nie przechodził do tkanek, bo jak kolega
FlyingArrow powiedział, może nastąpić kumulacja toksyn w narządach.
Na Twoim miejscu zainwestowałbym w zestaw do szycia i poszukał na necie tutoriali. Potrzebujesz do tego rękawic chirurgicznych, podkładu sterylnego, czegoś do odkażania, NaCl do przepłukania rany, skalpela, Zestawu igła + nić no i materiałów opatrunkowych z plastrem, jeśli szyjesz sam i nikt Ci nie pomaga a rana się rozłazi. Mniej sobie krzywdy wyrządzisz, niż lejąc do głębokiej rany cyjanoakryl (po pierwsze, możesz się zatruć, po drugie w tym miejscu rana będzie sklejona, więc nie będzie się goić - bo jak mają niby zachodzić procesy np. ziarninowania, jak masz między brzegami rany ścianę z kleju...).
Jadąc w skrócie:
Płuczesz ranę NaCl, albo aqua pro iniectione, upewniasz się, że nie ma w ranie zanieczyszczeń.
Jeśli jest ciało obce, to nie wyjmujesz i nie szyjesz, bo wyjęcie grozi trudnym do zatrzymania krwotokiem. (chyba że sytuacja tego wymaga, ale arterii już sobie nie pozszywasz, więc nie ma co ryzykować)
Odkażasz brzegi (!) rany gazikiem nasączonym płynem dezynfekcyjnym ruchami od rany na zewnątrz.
Rozkładasz zestaw rękawic, nie zakładasz ich jeszcze. Wyrzucasz jałowy zestaw do szycia obok rękawic (nie dotykając niczego). Wyrzucasz jałowe gaziki obok rękawic z drugiej strony. Wyrzucasz skalpel obok igły. Bierzesz rękawicę od wewnątrz (mają wywinięte końcówki te przy nadgarstku) i zakładasz tak aby nie dotknąć strony zewnętrznej. Mając założoną jałową rękawiczkę, zakładasz drugą, hołdując zasadzie 'nie dotykamy czystym brudnego'.
Bierzesz zestaw do szycia, uważnie aby nie dotknąć niczego brudnego zakładasz pierwszy szew, odcinasz nić skalpelem i bierzesz się za dalszą część. I tak dalej. (samo zakładanie szwów opisane jest na pewno na necie, więc kto chce niech poszuka) Na koniec zabezpieczasz jałowymi gazikami i bandażujesz. Potem utylizujesz materiał skażony (w terenie nie ma za bardzo jak, więc igłę wbijamy w jakiś korek, skalpel też, oklejamy plastrem, zwijamy odpadki w kulkę i do worka).
W punkcie medycznym, jak już tam trafimy jak nas znajdą, pamiętamy o tym, aby wrzucić wszystko ostre do pojemnika na ostre, przed utylizacją odpadów medycznych.
(lol, za taki pseudo poradnik osoby uczące mnie chirurgii i zabiegów by mnie zeżarły, wyrzygały i ukrzyżowały)
I to w sumie tyle. Ja mam zestawik ze sobą, ale w Polskich warunkach pewnie niczego bym nie szył
bo zwykle nie ma sensu i potrzeby (chyba, że to jakiś lajcik wymagający trzech, czterech szwów, a wyjazd do szpitala popsuje zabawę) Lepiej pozaklejać plastrami (są takie które imitują szwy, a i można zwykły na taki przerobić) i przynajmniej nikt nas o nic nie oskarży.
Przypominam też, że tego typu zabiegi wykonywane powinny być przez doświadczone służby medyczne i nie jest to czynność rutynowa przy skaleczeniach, ranach. Głębsze rany, zwłaszcza powłok brzusznych, powinny być zszywane warstwowo, a to wyższa szkoła jazdy. Więc lepiej się nie brać za coś czego się nie potrafi i nie potrafi się przewidzieć i przeciwdziałać wszelkim możliwym konsekwencjom takiego zabiegu. Poradnik wrzucam bardziej jako ciekawostkę, którą można będzie wykorzystać po 'ostatecznym krachu systemu korporacji' ew. jak kto woli końcu świata.
EDIT: Co do ran nadających się do szycia, w zależności od tego kiedy byliśmy szczepieni, może być potrzeba podania antytoksyny tężcowej, bądź potem kontynuacji szczepień anatoksyną, więc w naszych warunkach z głębokimi ranami, zgłaszamy się do najbliższego nam ambulatorium.
Re Dół:
Obecnie? Pracuje jako barman.

(w sumie już ładnych parę lat pracuje w tym zawodzie jakby podliczyć). Oprócz tego w dzień kończę ratownictwo medyczne. I czasem staram się spać.

Co do klejenia w taki sposób, to luzik. Nie ma większego ryzyka zatrucia. Tylko trzeba bardzo uważać na to, aby klej nie dostał się do rany (z czym większego problemu nie ma, bo szybko zasycha).
Co do fachowości, to jeśli ktoś wierzący i praktykujący się znajdzie, to niech przyjrzy się mojemu wywodowi dokładnie i sprawdzi czy gdzieś się nie mylę, ew. o czymś nie zapomniałem. Będę wdzięczny.