Rozdzielność apteczki i zestawu też praktykuję, co więcej rozdzielam apteczki na małą i duża. Jedna na pasie zawsze przy sobie, druga w plecaku.
Wielu się pewnie nie zgodzi z moim podejściem ale jeśli chodzi o apteczkę i zestaw to minimalistą nie jestem lubię dublować rzeczy, zwłaszcza te które się zużywają.
Nie tworzę zestawów, czy też nawet nie pakuję plecaka na zasadzie "ma starczyć na N dni". Zawsze pakuję plecak na zasadzie "jak się nagle świat zesra to mam wszystko co sprawi iż w głuszy będzie mi wygodnie przez baaardzo długo".
Niektóre rzeczy to jednak tylko "startery", mające na celu zapewnienie mi wygody do czasu pozyskania materiałów zastępczych. Na jak długo czy też ile użyć owe startery mają starczyć, to już moja nieobiektywna ocena.
Czyli rozpałki tyle aby rozpalić ze dwa ogniska, jak będzie ogień to przygotuje się kolejną porcję rozpałki.
Paliwo do kuchenek, w ilości dającej mi komfort do czasu kiedy zgromadzę materiał do zaimprowizowania nowego (z racji iż można gotować na ognisku, paliwo powoli się zużywa)
Największa zagwozdka jest z materiałami opatrunkowymi, dlatego tych mam zawsze jak na pluton wojska.
Staram się też bardziej skupiać na narzędziach i półproduktach potrzebnych do wytworzenia tego co może być mi potrzebne.
Staram się myśleć w dłuższych terminach, przetrwać w lesie przez dwa dni można bez niczego. Miesiąc czy dwa to już inna para kaloszy a kiepski zestaw "zużyje" się w ciągu trzech dni.
Najważniejsza rzecz jaką można nosić ze sobą to głowa, tylko trzeba odpowiednio wcześniej zadbać o to aby nie była pusta
