Sukces
Koniec. 121 dni marszu, ponad 3500 km pieszo dookoła Polski. Najpierw wzdłuż granicy Rosji, Litwy, Białorusi, Ukrainy, po czym Słowacja - Beskidy, Tatry, Czechy - Sudety i Karkonosze; dalej wzdłuż Niemiec a na końcu wybrzeże Bałtyku. Cel osiągnięty, sprzęt sprawdził się bardzo dobrze.
Najniższa temperatura na szlaku wyniosła -6 stopni, natomiast najwyższa około 35 stopni, w ciągu takiego dnia wypiłem 6 litrów płynów. Najwięcej w ciągu dnia przeszliśmy 47 km a najdłużej szliśmy około 13 godzin w górach. Mieliśmy każdą pogodę: konkretna burza z mniejszym lub większym deszczem albo gradem, po czym pojawiała się tęcza, kilkudniowa mgła, silny wiatr utrudniający drogę, trafiliśmy też na wiosenną śnieżycę. Mokre ubrania - w końcu wyschną, boląca stopa, kolano czy plecy - za kilka dni przejdzie. Nabyłem nowe, cenne doświadczenia i przeżycia. W międzyczasie urodziło się kilka nowych pomysłów na wędrówkę. Czas zregenerować się, odpocząć i ogarnąć sprzęt na kolejny szlak. To była naprawdę długa trasa pod względem czasu i kilometrów. Schudłem 6 kg.
Bacówka PTTK Pod Honem - dziękuję za wsparcie i ogólną pomoc na szlaku
Balkon - fajnie, że nas przenocowałeś po trasie, że Ci się chciało po nas przyjechać!
Doczu - to wszystko przez Ciebie... To był Twój pomysł.
Na dniach uzupełnię relację na naszej FB stronie
