: 23 maja 2012, 09:52
				
				Ty chyba nie napisałeś tego poważnie.Zszywacz pisze:Moim zdaniem podczas samotnych nocek noktowizor jest bardzo przydatnym urządzeniem
Ty chyba nie napisałeś tego poważnie.Zszywacz pisze:Moim zdaniem podczas samotnych nocek noktowizor jest bardzo przydatnym urządzeniem
 
  .
. Pozdrowienia!
  Pozdrowienia!Co do samej północnej części TPK obczaj sobie Dolinę Samborowo, Dolinę Świemirowską Dolinę Czystej Wody i Dolinę Ewy. Znajdź Małą i Wielką GwiazdęWojciech pisze:Dziękuję, chętnie skorzystam, gdyż zamierzam eksplorować go dalej na północ. Na razie liznąłem część od Pachołka do Łysej Góry/Polany.Może w jakiś weekend da radę śmignąć tam gdzieś grupowo? W pojedynkę fajnie, ale trudno zasnąć
 Fajne tereny są też między Osową a Gdynią Wielkim Kackiem.
 Fajne tereny są też między Osową a Gdynią Wielkim Kackiem. Ale ruszam w Bory 12-14.06
 Ale ruszam w Bory 12-14.06 
Niebawem założę odpowiedni wątekmerak pisze:Ja będę starał się wyskoczyć gdzieś w każdy weekend na jakiś biwak. Jestem otwarty na propozycję.Apo pisze:Myślę nad jakimś spędem większej ilości ludzi z Północy, w czerwcu pewno nie wypali, ale jakiś weekend lipca?...merak pisze:Jakoś w drugiej połowie czerwca planuję samotny kilkudniowy wypad gdzieś na kaszuby (nie spałem wcześniej sam w lesie, więc będzie wesoło/albo mniej).

Mam dokładnie te same odczucia. Ja nocuję bez namiotów/plandek/tarpów i nigdy żaden zwierz podczas snu do mnie nie podszedłZszywacz pisze:Wojtek, piszesz, że w nocy obwąchiwały cię jakieś małe gryzonie i chciały wejść pod matęjesteś pewien, że to nie był sen? Ja spałem wiele razy w lesie bez namioutu i nigdy nic mnie nie obwąchiwało... tylko wiewióry buszowały wokoło, ale one trzymały się na bezpieczny dystans.
 
 Niestety miałam nieprzyjemność gościć tego zwierza na posłaniu (nawet w śpiworze wtedy nie spałam, tylko jakąś szmatą byłam przykrytaZszywacz pisze:Kolega pisał też o galaertowatym pająku w śpiworze, blech... dlatego noszę przy sobie moskitierę.
 ) co zaskutkowało paskudnym, bolącym bąblem, gdyż pajączek zaczął już ze mnie robić sobie koktajl do wyssania
 ) co zaskutkowało paskudnym, bolącym bąblem, gdyż pajączek zaczął już ze mnie robić sobie koktajl do wyssania  
 Moje podejście jest zbyt minimalistyczne i takie gadanie to dla mnie herezjaZszywacz pisze:Są różne podejścia, ja zawsze wolę wziąć kilka rzeczy na zapas, niż potem dygodać nad ranem we mgle i dzwonić z zimna zębami, czy siedzieć zziębnięty w deszczu bo dookoła nie ma żadnej brzozy i nie było czasu na zebranie odpowiedniego opału itp.
 
  Wszystko, co się "może przydać" zostaje w domu.
 Wszystko, co się "może przydać" zostaje w domu. Właśnie wróciłam dziś rano z podobnej nocki, aczkolwiek nie z żołądkową a z 4 piwkami. Miało być kulturalne wyjście wieczorne w las na małe piwko, ale tak się miło gawędziło, że nim się człowiek obejrzał już była 7 ranoRed Nose pisze:Przepis na pierwsza noc w lesie:
Szukasz monopolowego,kupujesz litr zoladkowej gorzkiej (smak do wyboru) ,szukasz lasu, w lesie szukasz kupy galezi albo lisci, odpalasz ognisko ,siadasz i patrzac na dopalajace sie klody powoli oprozniasz butelke. Padasz na mech,budzisz sie rano,otrzepujesz z robactwa i idziesz do domu.
Zadne dzwieki nie strasza,zimno nie jest,wygodnie itp.

 Niech Ci, co jeszcze się wahają czytają i biorą przykład! Może jacyś starzy wyjadacze "surwiwajlowi" chcą się podzielić historią swojej pierwszej nocki?
 Niech Ci, co jeszcze się wahają czytają i biorą przykład! Może jacyś starzy wyjadacze "surwiwajlowi" chcą się podzielić historią swojej pierwszej nocki? 
Nie pamiętam, bo spałem ;pMoże jacyś starzy wyjadacze "surwiwajlowi" chcą się podzielić historią swojej pierwszej nocki?

Proszę:Apo pisze:W ogóle bardzo fajny temat!Niech Ci, co jeszcze się wahają czytają i biorą przykład! Może jacyś starzy wyjadacze "surwiwajlowi" chcą się podzielić historią swojej pierwszej nocki?

kamykus pisze:gdy idę spać, wkładam w uszy słuchawki i śpię przy muzyce, totalnie nic mnie nie interesuje.
 nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Raz, że podświadomie mam wielką potrzebę kontroli okolicy dookoła mnie, dwa - słucham muzyki prawie non-stop, więc czasem mózg musi odpocząć od szatańskiego darcia mordy
 nie wyobrażam sobie czegoś takiego. Raz, że podświadomie mam wielką potrzebę kontroli okolicy dookoła mnie, dwa - słucham muzyki prawie non-stop, więc czasem mózg musi odpocząć od szatańskiego darcia mordy 
Kopek pisze:Proszę:Apo pisze:W ogóle bardzo fajny temat!Niech Ci, co jeszcze się wahają czytają i biorą przykład! Może jacyś starzy wyjadacze "surwiwajlowi" chcą się podzielić historią swojej pierwszej nocki?
viewtopic.php?t=2967
 krótka, zwięzła relacja
 krótka, zwięzła relacja 
 to katujesz uszy muzyką... Dziwne. Ja nigdy nie słucham muzyki w lesie.
 to katujesz uszy muzyką... Dziwne. Ja nigdy nie słucham muzyki w lesie.No widzisz, ja słucham spokojnej muzyki, a jak by się w niej ktoś odezwał to zaraz odtwarzacz był by w częściachod szatańskiego darcia mordy
 
 Toż to odpoczywam, przy ulubionej muzyce, każdy odpoczywa jak lubi. Jeden weźmie ze sobą flaszkę, inny mp3-kę, a jeszcze inny będzie gadał do rana przy ognisku z kompanem wypadu.Do lasu sobie iść na długo, zamiast odpocząć od wszystkiego
Raczej jawa.Zszywacz pisze: Wojtek, piszesz, że w nocy obwąchiwały cię jakieś małe gryzonie i chciały wejść pod matęjesteś pewien, że to nie był sen? Ja spałem wiele razy w lesie bez namioutu i nigdy nic mnie nie obwąchiwało... tylko wiewióry buszowały wokoło, ale one trzymały się na bezpieczny dystans.
 Słyszałem niuchanie jakichś małych zwierzaczków i majstrowanie przy macie.
 Słyszałem niuchanie jakichś małych zwierzaczków i majstrowanie przy macie.  Może to był agonalny wytwór moich nerwów?
 Może to był agonalny wytwór moich nerwów?  Ogólnie wybrałem chyba dość uczęszczane przez zwierzęta miejsce... Okolica była pokryta suchymi liśćmi, co potęgowało doznania dźwiękowe. Myślałem, że słyszę buszowanie jeży, ale wiewiórki też to mogły być. One też są aktywne nocą?
 Ogólnie wybrałem chyba dość uczęszczane przez zwierzęta miejsce... Okolica była pokryta suchymi liśćmi, co potęgowało doznania dźwiękowe. Myślałem, że słyszę buszowanie jeży, ale wiewiórki też to mogły być. One też są aktywne nocą?
Małą Gwiazdę odnalazłem, Dolinę Świemirowską zdobyłem. Polecam punkt widokowy, który jest ponad nią. Ładnie widać Sopot.Apo pisze: Co do samej północnej części TPK obczaj sobie Dolinę Samborowo, Dolinę Świemirowską Dolinę Czystej Wody i Dolinę Ewy. Znajdź Małą i Wielką GwiazdęFajne tereny są też między Osową a Gdynią Wielkim Kackiem.
 Jeśli chodzi o dobór trasy to na początku męczyłem się w domu ze ściąganiem map. W końcu olałem to i postanowiłem "Ruszam z Pachołka i idę zielonym szlakiem gdzieś tam..." Na trasie niejednokrotnie zmieniłem zdanie posiłkując się drogowskazami. Sugerując się nazwami miejsc kierowałem się właśnie tam.
 Jeśli chodzi o dobór trasy to na początku męczyłem się w domu ze ściąganiem map. W końcu olałem to i postanowiłem "Ruszam z Pachołka i idę zielonym szlakiem gdzieś tam..." Na trasie niejednokrotnie zmieniłem zdanie posiłkując się drogowskazami. Sugerując się nazwami miejsc kierowałem się właśnie tam.  Ciekawie, bo spontanicznie...
 Ciekawie, bo spontanicznie...

To zależy. Podczas pełni księżyca NIE. W szare pochmurne noce widzisz tylko kontury, wówczas podpierasz się podczerwienią, ALE, są tak wyraźne, że nie sposób odgadnąć sylwetki zwierza. Nooo, pies - lis gorzej, chyba, że znasz ruchy, sposób poruszania się rudzielca, to nie ma problemu. Najgorzej sprawuje się nokto kiedy po deszczu wyjdzie księżyc w pełni. Każda kropla na liściach to ból oczu. Źle się sprawuje nokto o pełnym zoomie, zamazuje kontury. W moim przypadku to pełne 20. Na niższej "belce" (góra do 15) jak najbardziej OK. Co najważniejsze, powolne ruchy belką zoomu, na boki czy góra dól, długo potem "ostrzy".Zszywacz pisze:Yaktra, czy tryb nokto w twojej kamerze daje jakieś rezultaty bez podświetlenia, czy trzeba wspomagać się źródłem podczerwieni żeby coś zobaczyć?
To tylko kwestia czasu. Co prawda, biwakuję zazwyczaj nad brzegami rzek, ale biegały już po mnie nawet szczury. Najczęściej zakradają się norki amerykańskie, myszy, szczury i lisy. Raz widziałem jak wokół obozowiska krążyła kuna. Była czujna lecz dość śmiała.Apo pisze:Mam dokładnie te same odczucia. Ja nocuję bez namiotów/plandek/tarpów i nigdy żaden zwierz podczas snu do mnie nie podszedł
Kiedyś po nocnym ukąszeniu (podejrzewam pająka) nad ranem miałem tak bardzo spuchniętą dłoń, że przypominała napompowaną gumowa rękawiczkę! Na kilkanaście godzin straciłem nad nią władzę. Generalnie dobrze jest mieć szczelny śpiwór, na twarzy zaś moskitierę która uchroni nas przed natrętnymi "robalami".Apo pisze:Niestety miałam nieprzyjemność gościć tego zwierza na posłaniu (nawet w śpiworze wtedy nie spałam, tylko jakąś szmatą byłam przykryta) co zaskutkowało paskudnym, bolącym bąblem, gdyż pajączek zaczął już ze mnie robić sobie koktajl do wyssania
O, nieee...lepiej słuchać przyrody!kamykus pisze:A tak na poważnie, po prostu zawsze gdy idę spać, wkładam w uszy słuchawki i śpię przy muzyce, totalnie nic mnie nie interesuje.
 ). Kucnąłem na łące z włączonym rejestratorem i nie dość, że mam pierwsze takie nagranie, to jeszcze mogłem oglądać jak stopniowo się do mnie przysuwa.
 ). Kucnąłem na łące z włączonym rejestratorem i nie dość, że mam pierwsze takie nagranie, to jeszcze mogłem oglądać jak stopniowo się do mnie przysuwa.  Przyjrzał się, zawołał coś i poszedł swoją drogą. Nie był to, bynajmniej, koniec spotkania, ale nie będę tak strzępić języka.
 Przyjrzał się, zawołał coś i poszedł swoją drogą. Nie był to, bynajmniej, koniec spotkania, ale nie będę tak strzępić języka. 

Pewnie ciągle gadacie, co zwierzaki płoszy.Wojciech pisze: Kiedy jestem z kimś nie widzę żadnych zwierząt, nic nie podchodzi
 Całkowicie nie byłem sam,był ze mną mój mały pies.Największym problemem nie były dziki,lisy lub chupacabra,lecz komary przez które  przespałem tylko 1 godzinke.(pies też się nie wytrzymywał)O trzeciej nad ranem nie wytrzymałem i poszedłem do domu.Przed tym wypadem najbardziej obawiałem się ludzi,nie zwierząt.Nie byłem daleko od drogi,a o pijaka łatwo.Ale chyba dobrze się ukryłem.
 Całkowicie nie byłem sam,był ze mną mój mały pies.Największym problemem nie były dziki,lisy lub chupacabra,lecz komary przez które  przespałem tylko 1 godzinke.(pies też się nie wytrzymywał)O trzeciej nad ranem nie wytrzymałem i poszedłem do domu.Przed tym wypadem najbardziej obawiałem się ludzi,nie zwierząt.Nie byłem daleko od drogi,a o pijaka łatwo.Ale chyba dobrze się ukryłem. 