Z bagażem może być dużo, dużo drożej, tzn. np. 200 zł zamiast 80 zł. Robi różnicę, jak się ma ciasny budżet. Do tego odprawa i odbiór bagażu może zająć parę godzin więcej. Z drugiej strony nie mam pojęcia jak można się zmieścić w bagażu podręcznym ze sprzętem na jesień-zimę-wiosnę. Śpiwór, ciuchy (rozumiem, że większość wejdzie na pokład na osobie zainteresowanej), jakaś płachta - wszystko coś tam waży i zajmuje kupę miejsca.
Też myślałem, żeby zaproponować flintknapping, a Miki w końcu z tym wypalił. Klimatyczne - bardzo, ale dość kłopotliwe, wymaga wprawy i materiału i, w połączeniu z tkaninami hi-tech, budżetowymi lotami i tanimi liniami lotniczymi, jest to raczej surrealny pomysł.
Sam się zastanawiałem kiedyś dawno temu, jak można przelecieć po taniości z samym bagażem podręcznym i nic konkretnego nie wymyśliłem, poza sposobami samodzielnego zrobienia sprzętu niewiele jest do wykombinowania. Oczywiście można znaleźć, kupić bardzo tanio (lub wytworzyć) butelki na wodę i paliwo, palnik spirytusowy, zapalniczkę, kociołek z puszki po ananasach (jak ktoś się nie boi cynku w ogromnych stężeniach) albo ze stalowej miski, kijki trekkingowe z bambusa, śledzie z patyków itp, itd. W ostateczności - zupełnie serio - jakaś jedna wizyta w dowolnym markecie powinna wystarczyć - znaczy gdzieś, gdzie będą tanie nożyki do jarzyn, nożyczki do paznokci, sznurek i co tam jeszcze. Jakiś gwóźdż też może się przydać. Trzeba tylko wiedzieć dokładnie, czego się chce.
Nie ma się też co oszukiwać - nóż nie jest jedynym narzędziem, które turyści mogą chcieć zabrać. Nożyczki już padły, ale poza tym - szpilki do namiotów, igły do szycia (te większe), kijki, generalnie wszystkie "drobne, ostro zakończone przedmioty" - de facto chyba wszystko poza czołówką, bo latarka (szczególnie mniejsza) czy lidlowa osiołka już może podchodzić pod kubotan. Haczyki, szydła, zapalniczki z benzyną w środku... Załóż, że zabiorą i nie bierz. Nie wiem, jak jest np. z drutem miedzianym - ciężko to kupić, a może bardzo się przydać.
Pewne rzeczy są zupełnie niepotrzebne - jak stojak pod garnek, który z powodzeniem można zastąpić kijkiem, na którym ów garnek się wiesza - to oczywiste rozwiązanie, kiedy się pali ogniska, ale zawieszenie stalowej miski na kijku trekkingowym nad palnikiem spirytusowym jest już odrobinę egzotyczne i nie każdy od razu pomyśli, że tak przecież też da radę.
Jak poszukasz dokładnie (np.
http://www.donsmaps.com/bushwalkinggear.html ) to znajdziesz ludzi, którzy latają z samym bagażem podręcznym. Do tego są tacy, co np. tną kijki na kawałki i sklejają je po wyjściu z samolotu.