Dobra, to teraz moja kolekcja. Słowem wstępu może tylko napisze, że nie jestem jakimś rasowym survivalowcem, a turystą-hobbystą

A zamiłowanie do Vicków zawdzięczam m. in. starym bywalcom z tego forum, parę lat temu na jego pierwszej wersji się pojawiłem jako kompletny laik i koledzy mnie oświecili, że jeśli kupować scyzoryk to tylko porzadny oryginalny szwajcar, czego trzymam się do dziś i nie żałuję. Do tego z uwagi na ograniczone środki żal mi było kupować nówki w sklepach, więc wiele godzin spędziłem na Allegro polując na okazje typu nietrafiony prezent albo zbędny sprzęt-warto było, biorąc pod uwagę, że większość kupiłem moich Vicków za ok. pół ceny, i to głównie nówki. No ale jedziemy:
1. Midnite Manager - dość rozbudowany model z serii breloków 58 mm. Poza tym co oferuje nam Classic (ostrze, pilnik+śrubokręt i nożyczki) mam otwieracz do butelek z magnetycznym wkrętakiem krzyżakowym, długopis i czerwoną diodę. Celowo nie używam słowa "latarka" gdyż jest ona słabiutka, akurat to rozwiązanie jest marne i wolałbym zamiast niego pęsetę czy też gwizdek. Obecnie najnowsze modele mają już białą diodę, mam nadzieję, że silniejszą, ale Victorinox nowinki ceni drogo jak diabli. Ale że ten scyzoryk kupiłem nowy za 1/3 ceny sklepowej to nie wybrzydzam, bardzo go lubię i nie rozstajemy się niemalże-nosze go na rzemyku na szyi. Przydaje się jako sprzęt do drobnych prac (śrubki, listy, paznokcie, okulary itd.), nie wzbudza paniki (breloczek

) i można go mieć niemal zawsze przy sobie (np. na plaży czy działce). Funkcje bardzo dobre poza tą diodą, fajną sprawą jest długopis.
2. Mountaineer - krewniak Hunstmana, ale z piłą do metalu, stara seria bo jeszcze bez haka (lata 90te?), kupiony za grosze używany dość mocno, ale sprawny. Mój nóż EDC do miasta, optymalne gabaryty i najpotrzebniejsze funkcje. Wbrew pozorom choć szukałem pierwotnie Huntsmana w mieście piła do metalu z pilnikami się bardziej przydaje (ostatnio potraktowałem nią... kleme od akumulatora

). Noszony w kieszeni na łańcuszku do kluczy.
3. Swiss Champ - o dziwo, pierwszy mój Vicek, trafił się w miejsce poszukiwanego Handymana i bardzo dobrze - sprzęt jak wiadomo wszystkomający. Zdobyłem do niego później kaburę skórzaną SOS kit i w niej przeważnie zabieram na wycieczki, w trasę itd. (na codzień na miasto za duży i ciężki, nr 2 z listy starcza) lub w las jako uzupełnienie stałego noża (wz. 56). Jako nóż może mniej poręczny, ale narzędzie wg mnie genialne i o olbrzymich możliwościach, przez lata przydał się do tylu spraw, że długo bym pisał. I zdecydowanie wart 120 zł, jakie dałem za niego kilka lat temu ze skromnego studenckiego budżetu. Zaszalałem wtedy, ale opłaciło się.
4. Outrider - chciałem do kompletu większy model z blokadą, a że pod kątem lasu to z piłą, trafił mi się ten (reklamówka) z nożyczkami bonusowo, więc czemu nie. Na wycieczki w teren niezabudowany, ale nie aż tak daleko czy długo by brać stały duży nóż jest optymalny. Także do poważniejszych prac ostrzem. Piła rewelacyjna, krzyżakowy śrubokręt także się przydaje i w połączeniu z nożyczkami poszerza zastosowanie poza las-da się nim nawet pogrzebać przy kompie.
5. Classic - 3 sztuki. Jedna nówka czarna-była w komplecie (tradycyjnie-okazja z Allegro bo reklamówka) z Maglite Solitaire, która totalnie nie sprostała oczekiwaniom i rozleciała się po kilku tygodniach używania w domu. Zostało pudełko i scyzoryk, przynajmniej nie wywaliłem dzięki temu 4 dych w błoto. Kolejne 2 zdobyłem ostatniego lata jeszcze śmieszniej-na zlocie militarnym w Darłowie jakiś gość handlujący demobilem miał cały karton mocno używanych Classiców po... 3 zł/sztuka. Owszem, brudne, podrapane okładki a ostrza nieco stępione, ale za takie grosze to kupiłem 2 sztuki i doprowadziłem w miarę do ładu. Co z nimi zrobię zobaczę, nówkę mogę komuś zawsze dać, a te stare to można za takie pieniądze nimi np. uzupełnić apteczkę i niezbędnik.
Jak widzicie trochę tego jest i można by nie bez racji powiedzieć, że SwissChamp i jakiś prostszy blokowany uzupełnione 1 Classic'iem by mi starczyły. Ale Victorinoxy są takie świetne, że w połączeniu z polowaniem na okazje na Allegro wciągnęły mnie nieco w ich zbieranie i pewnie na tym co opisałem się nie skończy. Lubię je używać, nosić, konserwować, oglądać i ogólnie mieć

A posiadanie kilku sztuk na różne okazje jest wygodne: do lasu na krócej zamiast mojego jedynego stałego wz. 56 mogę wziąć Outridera, a na codzień do miasta by nie taszczyć SwissChampa, są mniejsze.
I na koniec parę przemyśleń. Jakościowo mnie Vicki nigdy nie zawiodły. Rozkład funkcji przeważnie też jest bardzo OK podobnie jak ich użyteczność. Ale nie da się ukryć, o czym jest już w innym temacie, że w dobie puszek i plastików otwieracz butelek jako podstawowe wyposażenie nieco stracił racje bytu. Nie pogniewałbym się, aby szerzej stosowano długopisy-mi się często przydają i nie muszę nosić zawsze osobnego by mieć czym coś zanotować lub się podpisać. Praktyczna też okazuje się jak dla mnie lupa. W małych modelach bez sensu jest czerwona dioda, przydatność symboliczna-powinno się ją we wszystkich modelach ze światełkiem zastąpić białą, zamiast robić z niej high-tech dostępny w drogich modelach. W breloku fajnie byłoby mieć też moduł flash, idea jest świetna, tylko cena biorąc pod uwagę, że pendrive Kingston 4 GB z wysyłką można mieć za ok. 3 dychy, to jest chora. Ja bym się za umiarkowane pieniądze zadowolił 1 gb czy nawet 512 MB. A tak to wolę kupić drugi tani pendrive i nosić w portfelu. O ile jednak w breloku który używa się do drobnych prac i raczej mniej naraża na wodę elektronika ma pewien sens, występowania latarek, zegarków itd w dużych modelach nie pojmuję, szczególnie za takie ceny. Nie łapię też z bardzo, dlaczego popularny, biorąc pod uwagę szczupłość funkcji, jest Spartan. Owszem, jako nożyk wygodny, ale poza tym niewiele może. Ale kwestia gustu, mój kumpel co się wciągnął w Vicki za mną woli go od Handymana (jego drugi).
Aha, jeśli chodzi o akcesoria do Vicków to mam do Outridera holenderski pokrowiec w DPMie-jest bardzo solidny, rzep świetnie trzyma itd. Wchodzą do niego poza dedykowanym blokowanym prostszym modelem nieco grubsze blokowane (mój Outrider czyli +2 narzędzia to już max) i wszystkie serii 91 mm, nawet SwissChamp (bokiem). Ale do niego zdobyłem skórzaną kaburę SOS Kit wyposażoną w świetny kompas Recta z linijką, osełkę i mini survival kit (ołówek, sznurek, zapałki, plastry, lusterko, agrafki, zestaw do szycia i instrukcja sygnalizacyjna). Kabura z grubej skóry i cordury, ma sprytne kieszonki, w miejscu osełki jak się odrobine rozciągnie kieszonke wchodzi bateria AA albo mini latarka (Maglite Solitaire albo chińska 3led na 3 AG13). Kompas to chyba najlepszy jaki mam, choć kompaktowy. Reszty wyposażenia oczywiście nie traktujemy jako rasowy survival kit, ale jako wyposażenie pomocnicze czy niezbędnik podręczny ma sens.
PS: Ale się rozpisałem... ale dawno mnie tu nie było, to musiałem nadrobić
