Mając pewne ograniczenia w paleniu w pracy popadałem w obłęd. Idąc na 30 minutową przerwę dzieliłem ją dokładnie na pół. Piętnaście na jedzenie i drugie tyle na palenie. W ciągu tych
15 minut potrafiłem spalić
3 ( słownie, trzy ) papierosy. W pewnym momencie doszedłem do wniosku - k**** co ja robię. To był początek od kiedy zacząłem ograniczać palenie...
Młody pisze:yaktra, od początków gimnazjum czyli jakieś 5 lat.
fajnie, że to rozumiesz, że taki staż niewiele dla mnie znaczy. I nigdy więcej po to nie sięgaj.
Inne pozytywne odczucia po rzuceniu to takie jak;
głębszy oddech, smak, lepszy węch, no i kondycha znacznie wzrosła. Choć na tą ostatnią nigdy nie narzekałem z racji uwielbienia do włóczęgostwa. Ograniczyłem też kawę do jednej dziennie a to zarazem odzwierciedliło się brakiem zakwasów a również tym, że nie łapię skurczy nóg po długich wędrówkach.
Zawsze byłem mięsożercą ale teraz bardzo sobie cenię do tego warzywa. Niegdyś zjadałem tego bardzo mało, baaa, prawie wcale. I tak sobie myślę a niby skąd tak gwałtowna u mnie zmiana
Kiedyś zapach warzyw kojarzył mi się z czosnkiem, teraz pachnie mi każde warzywo. Kiedy żona zaczyna "grzebać" w warzywach ja zachowuję się jak małe dziecko, bo chodzę i podjadam/ podkradam...
Jednego jako zaawansowany palacz nigdy nie robiłem, nie paliłem na pustaka. Odpalałem pierwszego papierosa dopiero po śniadaniu

mam nadzieję, że wytrwam, pięć miesięcy to żaden sukces...