Strona 2 z 3

Re: Rozsądek i sprzęt

: 15 mar 2010, 12:48
autor: rob30
dziul pisze:Na razie brnę i przekopuję się przez zasoby tutejszego obszernego Forum i być może WSADZĘ TERAZ KIJ W MROWISKO...

Jednak świadomy narażenia się na serię tortur, ran cielesnych, chłosty ew. prób oblania moczem mojego domu , zgwałcenia chomika i potopienia bezlitosnego moich rybek przez co bardziej fanatycznych i krewkich...
Mam nadzieję, że przed napisaniem takich herezji, na tym forum, dobrze zamknąłeś chomika i wykopałeś solidny rów wokół domu, do odprowadzania moczu. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Niedawno, ktoś pochwalił się, że kupił w Lidlu fajny multitool za 19zł. i bronił swoich racji. Poleciał ze swoim tematem do mogilnika!

Ja na tym forum nigdy bym się nie przyznał, że swój namiot kupiłem na wyprzedaży w Macro za 70zł. Nożyk, który zawsze mam przy sobie i najczęściej używam (również w lesie) kosztował ok. 9zł. w sklepie dla elektryków. Piłę mam właśnie z Biedronki za 14zł. Kupiłem ją ponieważ posiałem gdzieś w lesie składaną piłę Fiskarsa za ok. 100zł. Saperka też "po taniu" z Castoramy.

Na swoją obronę mam tylko to, że że jestem całkiem nowy na tym forum :562: :562:

: 15 mar 2010, 14:52
autor: dziul
rob30
1. Chałupa ostatnio miała robioną izolację przeciwwilgociową i deszczową to może wytrzyma ;-)
2. Rybki zabezpieczone u sąsiada.
3. Monitoruję sytuację, czy gdzieś w okolicy nie powstaje szubienica lub jakiś gustowny stosik chrustu w celu spalenia mnie heretyka :mrgreen:

Natomiast niepokoi mnie chomik... od kiedy przeczytał z monitora o tym gwałcie, to jakiś taki żywszy się zrobił i o futerko zaczął dbać ... ehhh życie :-? ;-)

:mrgreen:

Re: Rozsądek i sprzęt

: 15 mar 2010, 18:45
autor: Ciek
Współczesny surwiwal to w 90% taka sama komercha jak wszystko inne, a spece od marketingu stają na głowie byle tylko przekonać nas, że potrzebujemy nowego XXX, który jest dwa razy lepszy od YYY i tylko o połowę droższy więc nic tylko lecieć do sklepu, a YYY może iść na śmietnik. To rynek jak kazdy inny, działają tutaj takie same prawidła jak na rynku telewizorów albo lalek barbi.
rob30 pisze: Niedawno, ktoś pochwalił się, że kupił w Lidlu fajny multitool za 19zł. i bronił swoich racji. Poleciał ze swoim tematem do mogilnika!
Kupiłem tego multitoola z myślą o prezencie dla ojca ale zostawiam go dla siebie na rower. Nieco toporny ale wygląda na bardzo solidny sprzęt. Zrobiłem testy karczując jakieś kolczaste krzaki wokół placu zabaw dla dzieciaków. Żadnych zastrzeżeń.

Re: Rozsądek i sprzęt

: 15 mar 2010, 19:44
autor: StaszeK
Ciek pisze:Współczesny surwiwal to w 90% taka sama komercha jak wszystko inne, a spece od marketingu stają na głowie byle tylko przekonać nas, że potrzebujemy nowego XXX, który jest dwa razy lepszy od YYY i tylko o połowę droższy więc nic tylko lecieć do sklepu, a YYY może iść na śmietnik. To rynek jak kazdy inny, działają tutaj takie same prawidła jak na rynku telewizorów albo lalek barbi.
To chyba twój survival. I raczej nie nazwałbym tego survivalem a turystyką. Bo prawdziwy survival zaczyna się najczęściej tam gdzie kończy się sprzęt.
Poczytaj sobie strony Bogdana, Kriska i parę najważniejszych podręczników z zakresu survivalu.
W każdej z nich znajdziesz informację, że najważniejszym narzędziem w survivalu jest to co mamy w głowie (psychika, wiedza, wyuczone umiejętności) a sprzęt jest na samym końcu.

: 15 mar 2010, 20:06
autor: SmileOn


chyba jeden z lepszych dowodów że morą i drzewo zetniesz...

: 15 mar 2010, 21:53
autor: sylwester2091
rozszczepić to nawet drewnianym klinem można (nie ścinał drzewa mora tylko przygotowany klocek rozłupywał)

: 15 mar 2010, 22:22
autor: SmileOn
Ale uderzając innym ciężkim przedmiotem w Morę przystawioną do drzewa myślę że spokojnie zrobi się nacięcie następnie kolejne pod kątem ok 35 st od pierwszego itd jak przy rąbaniu siekierą - raz z jednej, raz z drugiej. Założę się że się da!

: 15 mar 2010, 23:52
autor: rob30
StaszkU Ja nie wiem co Ty masz w głowie ale Twoje "porady" mnie ...
:cry:
Kto myśli podobnie niech postawi x swój!
X

: 16 mar 2010, 00:00
autor: dziul
:mrgreen: ja iksa nie wstawię tylko głębiej schowam chomika i zamknę go na klucz :mrgreen:

Re: Rozsądek i sprzęt

: 16 mar 2010, 08:31
autor: Ciek
StaszeK pisze:To chyba twój survival. I raczej nie nazwałbym tego survivalem a turystyką. Bo prawdziwy survival zaczyna się najczęściej tam gdzie kończy się sprzęt.
Poczytaj sobie strony Bogdana, Kriska i parę najważniejszych podręczników z zakresu survivalu.
W każdej z nich znajdziesz informację, że najważniejszym narzędziem w survivalu jest to co mamy w głowie (psychika, wiedza, wyuczone umiejętności) a sprzęt jest na samym końcu.
Strony ciekawe, czytałem. Tylko co strona ma wspólnego z otaczającą nas komercyjną rzeczywistością? Strona, tak samo jak książka albo film, jest przekazem wyidealizowanym i okrojonym z "otoczki", o której właśnie tutaj rozmawiamy. Ja proponuję Tobie przeszukać to forum w poszukiwaniu najdłuższego topika. Będzie to prawdopodobnie "Pochwal się swoim nożem" :)

Nie mówię, że gadżeciarstwo jest złe. Problem pojawia się tylko wtedy gdy ktoś jest zbyt głupi by zdać sobie sprawę, że w polskich warunkach może nie tylko "przetrwać" niedzielny wypad do lasu ale też całkiem dobrze się bawić bez noża za 1000 złotych robionego z przetopionych nocników dla kosmonautów albo taktycznych bucików ze Szmatexu 2000 z podeszwą Wibrator model 2009 i pół.

Nie ma nic złego w posiadaniu drogiego sprzętu, zwłaszcza jak kogoś na to faktycznie stać i nie odejmuje sobie od ust byle tylko kupić nowy bajer. Chciałem tylko zwrócić uwagę na fakt, że firmy produkujące sprzęt turystyczny / militarny (czy jest jakiś sprzęt "surwiwalowy"?) są firmami jak każde inne, muszą dbać o utrzymanie (a jeszcze lepiej zwiększenie) obrotu albo padną. A ta dbałość odbywa się w różny sposób. Można stawiać na jakość, można sztucznie napędzać popyt, można robić sponsoring / product placement w programach surwiwalowych (swoją drogą, zastanawialiście się czemu Ray Mears biegał tak długo z Opinelami? Kupiłem z ciekawości kiedyś taki nożyk, żeby zobaczyć co TAKIEGO ma w sobie i wyszło mi, że ma właściwie same wady, począwszy od puchnięcia pod wpływem wilgoci uniemożliwiającego otwieranie, a na łamliwym czubku skończywszy, no ale Ray go używa więc musi być super). Są, różne metody … Jak dla mnie różnica pomiędzy człowiekiem świadomym a nieświadomym polega nie na tym, że ten pierwszy nie używa w ogóle sprzętu, tylko na tym, że zdaje sobie sprawę z tego jak funkcjonuje otaczający go świat. I to nie chodzi tylko o las, ale również o rynek ;)

edit: właśnie zauważyłem viewtopic.php?t=1876&postdays=0&postorder=asc&start=0

: 16 mar 2010, 10:22
autor: Fredi
Ciek pisze:(swoją drogą, zastanawialiście się czemu Ray Mears biegał tak długo z Opinelami? Kupiłem z ciekawości kiedyś taki nożyk, żeby zobaczyć co TAKIEGO ma w sobie i wyszło mi, że ma właściwie same wady, począwszy od puchnięcia pod wpływem wilgoci uniemożliwiającego otwieranie, a na łamliwym czubku skończywszy
Fakt, od wilgoci puchnie drewno - i wie to chyba każdy - przed użyciem trzeba go zaimpregnować (mój scyzoryk już nie reaguje na wilgoć w powietrzu), a pomyślałeś dlaczego czubek się łamie? Może to wcale nie jest wada produktu?

Może zwyczajnie posługujesz się nim nieprawidłowo - to tylko nóż, nie łom!
Służy do cięcia a nie podważania.

Za to trudno zauważyć przy tym, takie zalety jak lekkość, ostrość, niezawodność blokady i wygodę użytkowania :)

: 16 mar 2010, 10:40
autor: Ciek
Nie jestem w stanie powiedzieć czemu dokładnie te czubki się łamią bo się nie znam na stali, albo jest to felerna konstrukcja, albo kiepski materiał, ale faktem jest, że się te czubki łamią chyba w miarę często bo można znaleźć kilka takich opinii w necie jak się poklika. Mój nożyk pękł przy ... sprawianiu ryby. Chciałem rybkę pozbawić życia przecinając rdzeń kręgowy, włożyłem ostrze pod skrzela, zakręciłem i nie ma czubka. Nie mam siły nosić jeszcze łomu na ryby, akumulator jest wystarczająco ciężki :(

Szczerze mówiąc to ja sam używam małego noża kuchennego z nierdzewki, dostałem go za darmo na targowisku jako gratis do innego zakupu (cena wywoławcza była 1 zł). Służy mi już chyba z 5-6 lat i całkiem nieźle się trzyma. Kształtem zbliżony jest do opinela ale wytrzymał o wiele dłużej przy takim samym oszczędnym używaniu. Własciwie jedyna wada jest taka, że musiałem zaimprowizować sobie pochewkę.

: 16 mar 2010, 11:03
autor: Fredi
Ciek pisze:włożyłem ostrze pod skrzela, zakręciłem i nie ma czubka
sam sobie odpowiedziałeś....nieprawidłowe użycie :)
a można było zwyczajnie przeciąć....

: 16 mar 2010, 11:27
autor: Ciek
Problem w tym, że ja większe rybki ubijam mniej więcej zawsze w ten sam sposób nożem i nigdy wcześniej nie zgubiłem czubka, a czasem robię to zupełnie cienkim nożykiem, którym później rybkę filetuję lub obieram ze skóry. To mógł być zwyczajny pech ale ja traktuję to jako potwierdzenie, że "hajtechowa firmówka" nie zawsze jest lepsza od niefirmowego odpowiednika, a za to zawsze jest o wiele droższa.

Na marginesie dodam, że generalnie jestem zwolennikiem wypuszczania złapanych rybek i wszystkich do tego gorąco zachęcam. Czasem jednak można sobie jakąś rybkę z ogniska wszamać.

: 16 mar 2010, 12:00
autor: thrackan
Ciek pisze:"hajtechowa firmówka"
Nawet w cudzysłowie to nie bardzo pasuje do Opinelka. ;-)

: 16 mar 2010, 12:50
autor: Fredi
Ciek pisze:Na marginesie dodam, że generalnie jestem zwolennikiem wypuszczania złapanych rybek i wszystkich do tego gorąco zachęcam. Czasem jednak można sobie jakąś rybkę z ogniska wszamać.
jak już się je łapie to lepiej zjeść.
bo po co dla głupiego wypuszczania (łowienia dla sportu) męczyć stworzenia....

: 16 mar 2010, 13:07
autor: przeszczep
Fredi pisze:[...]dla sportu[...]
:p

: 16 mar 2010, 13:08
autor: wolfshadow
Przekornie powiem:
Jeden potrafi się cieszyć pełną piersią chłonąc widoki, niepomny na niewyspanie, mokre ciuchy (z przepocenia lub deszczu), rozpadające się buty i ogólnoustrojową telepę graniczącą z hipotermią.
Drugi robi to samo tylko w bardziej komfortowych warunkach.

Dopóki gadżet będzie tkwił na półeczce dopóty pozostanie gadżetem. Użyty - stanie się narzędziem.

Ja mam np. 3 namioty i płachtę budowlaną i tak:
- największy 3 osobowy (kupiony na wyprzedaży) przeznaczony jest do zapewnienia komfortu podróżującej ze mną małżonce - w wakacje zostanie użyty na objazdówce po Rumunii (obecnie jest to gadżet)
- średni 2 osobowy (właściwie 1,5os) - zabieram gdy potrzebuję dużo miejsca na szpej/suszenie czy dłuższe bytowanie, także w miejscówkach gdzie leżące na wierzchu rzeczy lubią błyskawicznie zmieniać właściciela, ma moskitierę więc chroni przed owadami gwarantując, że noc prześpię bez drapania się po twarzy i porannego wyłuskiwania kleszczy (kosztował trochę ponad 100,-)
- najmniejszy (który mam całkiem od niedawna) ma wszystkie cechy średniego poza ilością wolnej przestrzeni w środku. Plusem jest niewielka waga oraz sypialnia wykonana w całości z siatki (tak wiem, że to trąci fobią ale nic mnie tak nie wq..a jak brzęczący i niedający spać przez całą noc krwiopijcy i to kurna zawsze gdy człowiek jest wyrąbany po całym dniu marszu)
- plandeka budowlana zielona by LIDL pod którą fajnie kima się na wiosnę czy końcówkę jesieni ale planuję jej też używać jako tarpa w połączeniu z najmniejszym namiotem (w okresie letnim - zamiast kupować extra moskitierę lub spać zakutanym po same uszy w śpiworze).

Buty w ubiegłym roku wymieniłem na nowe po ... jedenastu latach udzierania naprawdę porządnych, szytych, skórzanych butów jesienno-zimowych (z których nożykiem do golenia usuwałem wewnętrzne futerko). Buty były już w takim stanie, że wodoodpornością mogłyby konkurować co najwyżej z sandałami (wczesna wiosna roku ubiegłego charakteryzowała się używaniem foliowych onuc) a podeszwa straciła na przyczepności ze względu na starty bieżnik.

Nóż - 2 x mora (jedna głownia z nierdzewki druga z węglówki). Zabieram w zalezności od humoru jeden albo drugi. Nic więcej do szczęścia nie potrzeba.

Żeby nie było. Jako dzieciak biegałem w mesztach, trampkach, gumiakach i relaksach. Z nożem kuchennym (owiniętym kawałkiem onucy i wsuniętym do gumiaka - na "nóż Rambo" nie miałem funduszy). Bez membranowych x-texów, polarów. W dżinsach, flaneli, wełnie i ortalionie.

: 16 mar 2010, 14:13
autor: Ciek
Gumofilce wymiatają podczas wycieczek na rybki przy gorszej pogodzie gdy się nie chodzi zbyt wiele :)

: 16 mar 2010, 19:21
autor: StaszeK
Wiele z tekstów zamieszczonych na tym forum (pomijam bezwartościową paplaninę) pasuje bardziej do forum turystycznego niż do survivalowego.

Nagminnie mylone jest pojęcie survivalu z turystyką.

Jeżeli ktoś chce mieć prawdziwy survival, to niech idzie w zimie w góry np. na 4-5 dni tylko z nożem lub siekierą. I żadnego innego sprzętu! Oczywiście w ubraniu, ale bez bajerów typu puchowa kurtka i puchowe spodnie. Gwarantuje Wam, że to i tak nie będzie jeszcze 100% survivalu, bo pamiętajcie, że gdy zdarzy się Wam katastrofa, to możecie być jeszcze ranni i psychicznie przybici utratą bliskiej osoby/osób.

Jeżeli więc ktoś wybiera się do lasu ze śpiworem, karimatą, menażką, krzesiwem, nożem i siekierą, to podczas takiej wyprawy można mówić tylko o ćwiczeniu niektórych elementów survivalu np. zdobywaniu pożywienia, rozpalaniu ognia, budowie szałasu, prymitywnym nawigowaniu. Każdy dodatkowy gadżet, który zabierzemy na taką wyprawę i użyjemy go, oddala nas od tego 100% survivalu, bo ułatwia nam przeżycie. Im więcej zabierzemy tych gadżetów i użyjemy ich, tym bardziej zbliżamy się do wyprawy turystycznej.
Nieco inaczej wygląda sytuacja kiedy ktoś zabiera jakieś gadżety aby zwiększyć swoje bezpieczeństwo np. NRCeta (czyli na czarną godzinę), ale ich nie używa.

Wiele osób z tego forum w ankiecie Bogdana za najważniejszy sprzęt w survivalu wymieniło, według ważności: nóż, krzesiwo, menażkę.
Nóż musi być dobry i nie musi kosztować bajońskich sum. Krzesiwo i menażka to góra 100 może 150 zł.
Więc gdzie tu jest komercja ?
No chyba, że zabieramy jeszcze śpiwór, karimatę, namiot, GPS, i wiele innych technicznych nowinek. Ale na ile będzie to jeszcze wyprawa survivalowa a na ile turystyczny wyjazd ?

W moim życiu, a prowadzę bardzo cygańskie życie bo z racji mojego zawodu wiele podróżuję, głównie po górach (od G. Skandynawskich poprzez Betyckie, Pireneje, Alpy na Rumuńskich kończąc, właściwie to na Pamirze), było bardzo mało czysto survivalowych wypraw. Natomiast prawie na każdym wyjeździe ćwiczę w sposób zamierzony lub nie, jakieś tam elementy survivalu. I posiadam sporo dobrego sprzętu turystycznego, powtarzam turystycznego!

Nie uważam się za guru we wszystkich dziedzinach survivalu, bo mam sporo braków które powoli staram się uzupełnić, ale nie lubię kiedy ktoś zabiera głos w sprawach na których się nie zna i zawzięcie broni swojego stanowiska.
Jestem na tym forum dlatego, że są tu ludzie, którzy w wielu sprawach mają do powiedzenia więcej mądrych rzeczy niż ja i bardzo chętnie czytam ich posty.
Natomiast jak czytam bzdury, to lubię mówić "prosto z mostu" co myślę o takiej wypowiedzi i jej autorze.

To tyle o mnie.

: 16 mar 2010, 19:21
autor: zdybi
Fredi pisze:jak już się je łapie to lepiej zjeść.
bo po co dla głupiego wypuszczania (łowienia dla sportu) męczyć stworzenia....
To trzeba naprawdę lubić aby zrozumieć ;-) Mógłby z tego hasła powstać baardzo piękny i długi offtop...W przeciągu iluś tam lat mojego wędkowania,stwierdzam,że warto.Wypuszczenie z powrotem np, dużego pstrąga,daje to niesamowite uczucie,że ON nadal tam jest..I to jeszcze bardziej ostrożny i cwany niż przedtem :->
Gumofilce wymiatają podczas wycieczek na rybki przy gorszej pogodzie gdy się nie chodzi zbyt wiele :)
To prawda...Czasami robię jednak w gumofilcach kilkanaście kilometrów dziennie i nic wielkiego się nie dzieje.Ważne raczej aby były dobrze dopasowane(nie za ciasne i nie za luźne) a na dokładkę para grubszych skarpet.Dobrze chronią przed otarciami. Po trzech,czterech dniach,przetrą się na piętach i wtedy dobrze jest mieć drugą parę na zmianę :-)

: 16 mar 2010, 20:21
autor: Dąb
W końcu ktoś rozumie czym jest naprawdę survival. Popieram w 100% twoją wypowiedź Staszku.

: 16 mar 2010, 21:13
autor: Ciek
Naprawdę? A np. uprawa i kiszenie kapusty albo wyplatanie koszyków z wikliny to surwiwalem już nie jest? Przecież też pomaga przeżyć, tylko w nieco innych okolicznościach. Dla mnie surwiwal to pojęcie bardzo pojemne, z pewnością szersze niż przygody a la Rambo.

Tak na marginesie, Staszek, skąd pomysł, że to jest w ogóle forum czysto surwiwalowe i pewne teksty pasowałyby gdzie indziej? Po kliknięciu w guglach "recon net" pojawia się opis "Survival, militaria, turystyka. Zapraszamy wszystkich zainteresowanych survivalem, militariami i aktywnym ...". Chyba, że Cię źle zrozumiałem.

: 17 mar 2010, 09:34
autor: Fredi
Ciek pisze:Naprawdę? A np. uprawa i kiszenie kapusty albo wyplatanie koszyków z wikliny to surwiwalem już nie jest?
nie, to już jest bytowanie....

: 17 mar 2010, 22:54
autor: Tanto
Błagam, tylko nie zaczynajcie kolejnej dyskusji próbującej zdefiniować pojęcie 'survival' :-)

Ciek, wątpię w to że Staszek uważa nasze Forum za czysto survivalowe, zwłaszcza że nigdy nie próbowaliśmy tak się ograniczać, wg mnie to co napisał stwierdza: zbyt często turystykę określamy survivalem (było już o tym na Forum). ...i z tym się w pełni zgadzam, a nawet mam czasami ochotę to słowo dopisać do 'automatycznego cenzora' ...ale i bez tego narzekacie na brak wolności słowa icon_twisted

Dziul, jestem aktualnie lekko zmęczony (od jakichś trzech tygodni wstaję ok 7:00 rano a spać chodzę około 3:00, jakieś 75% czasu pomiędzy tymi godzinami jest wypełnione pracą :-/ ) i nie do końca łapię jaką miałeś intencję - napiętnować lenistwo początkujących którzy brakiem sprzętu usprawiedliwiają swój brak zdecydowania, czy też sugerujesz że większość użytkowników Forum to 'gadżeciarze'?
Jeśli to pierwsze, to zgadzam się co do idei, w szczegółach były by drobne zgrzyty ;-) Jeśli druga opcja, możemy podyskutować, ale zerknij jeszcze raz na to co było pisane na Forum, bo wydaje mi się że jest tu więcej 'łachmaniarstwa' niż superHI-ENDsuper wynalazków.