Co do wygranej prawa... zależy jak na to spojrzeć... Środowiska pozarządowe mają prawo do wnoszenia swoich postulatów w czasie tworzenia planu zagospodarowania terenu, wtedy też powinna być przeprowadzona prognoza oddziaływania inwestycji na środowisko ( http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet? ... 0030800717 ). O ile mi wiadomo (plotki i internet - wiem wiem, to żadne źródła) wnioski ekologów napłynęły, były zignorowane, a prognozy nie było(!)... Ekolodzy o tym musieli wiedzieć (plan jest składany wraz z prognozą), nie zaprotestowali, przegrali - wygrał wariant przez Rospudę (wtedy chyba jedyny), klamka zapadła. Parę lat później kiedy inwestycja wchodzi w życie banda ekoistów wpada do lasu rozbija obóz, przywiązuje się do drzew i krzyczy chrońmy Rospudę. W końcu wygrywają, chociaż ich wariant przez Chodorki też został odrzucony. Czy tak to powinno wyglądać?
Może protest powinien być na etapie tworzenia planu zagospodarowania terenu? Może ekolodzy powinni wtedy przedstawić własny wariant przebiegu obwodnicy? Może dzięki temu Augustów miałby już obwodnicę?
Jak wyglądał protest, moimi oczami? Hmm... przyjeżdżam na miejsce, wokół mnóstwo ludzi, duże zainteresowanie, widać że coś się działo. Podchodzę bliżej do obozu, na drzewach wisi mnóstwo krzyży, wokół ognia siedzi sporo osób, nic nie mówią, dookoła krążą inni z pomarańczowymi wstążkami. Każdy z nich o czymś rozmawia, więc przysłuchuję się. Pominę groźby augustowskich skinów i przejdę do rozmów z ludźmi z którymi dało się porozmawiać. Była taka dziewczyna, która mówiła jak wyglądają ulice w Augustowie (porozbijane barierki od uderzeń pędzących tirów, niemożność przejścia przez długi czas przez ulicę), ale to nie robi żadnego wrażenia, wymyślałem jakieś rozwiązania tymczasowe, zbijałem jej argumenty, dopiero kiedy powiedziała o stracie brata nie znalazłem żadnej sensownej odpowiedzi. Zrozum że tam ludzie naprawdę giną, co któraś osoba, będąca na tym proteście kogoś straciła. Ci ludzie mieli prawo domagać się jak najszybszej budowy obwodnicy, myślę, że to rozumiesz. Po tych dyskusjach, próbowałem rozmawiać z(jak wtedy myślałem) ekologami. Cóż... każdy z nich odsyłał mnie do kogoś innego, ciągle unikali odpowiedzi, w końcu jakaś dziewczyna powiedziała że zawoła dwójkę doktorów, którzy mi wszystko wyjaśnią. Ehh, przyszła jakaś inna dziewczyna na oko 18 - 25 i chłopak z pryszczami na twarzy (może to te pryszcze powodowały to że wyglądał na młodszego ode mnie). Dziewczyna przyrównała torfowisko do gąbki, w którą wkłada się palec (słupy estakady), co powoduje podniesienie się poziomu wód a to z kolei spowoduje zmiany w środowisku. Ma to jakiś sens, nie powiem trafiło to do mnie, pomimo że średnio wierzyłem w jej tytuł. Najbardziej jednak interesującym rozmówcą, który przyciągał największe zainteresowanie był pilot śmigłowca ratunkowego. Tak naprawdę, był on chyba najbardziej zorientowaną osobą na całym, co do miejsc rozlokowania obszarów natury 2000 i wariantów przejścia obwodnicy, które pokazywał na mapie. Nie zdziwiłbym się jakby to on jako pierwszy zauważył (żaden ekolog wcześniej tego nie powiedział, ani w tv, ani w obozie - z resztą trudno było z nimi porozmawiać), że wariant ekologów również przebiega przez obszary natury. Niektórzy z zielonymi wstążkami również słuchali go z zaciekawieniem.
Piszesz że protest wyglądał jak kłótnia przekupek na targu. Może wyglądał tak, ponieważ w grę wchodziły silne emocje, może dlatego, że przyjechali tam różni ludzie w tym też głośno krzyczący, a może w końcu powodem było to, że jakby nie pokazano w TV płaczu i wrzawy, to nikt by się tym nie interesował?
Na te wszystkie przepychanki stracono jeśli dobrze liczę 11 lat (1998 - pierwsze wnioski ekologów (za wikipedią niestety: http://pl.wikipedia.org/wiki/Obwodnica_Augustowa) do 2009 - ostateczna decyzja co do przebiegu obwodnicy) a drogi wciąż nie ma. Ciekawi mnie ile osób zginęło przez ten czas i ile jeszcze zginie do momentu kiedy pierwszy tir przejedzie nową trasą. Można by tego uniknąć, ale ekolodzy zawiedli w 1998 roku. Uważam, że cały ten protest był spóźniony właśnie o te 11 lat. Ekolodzy przecież nie istnieją od czasów Rospudy
Po co chronić, co rozumiem przez "rozumowe podejście"? Tutaj trzeba się zastanowić co chronimy, co chcemy osiągnąć. Czy chronimy naturalne procesy zachodzące w środowisku, czy stan jaki zastaliśmy. Czy chcemy chronić siedliska "niestabilne" (chodzi mi głównie o zarastające łąki, miejsca gniazdowań ptaków, które przy dzisiejszej gospodarce rolnej nie mają szans na przetrwanie bez ingerencji człowieka), czy wolimy aby poddały się procesowi sukcesji, którą tak promujemy na terenach leśnych. Tak na dobrą sprawę, chyba nikt w 100% nie może powiedzieć jak należy chronić przyrodę. Możemy chronić poprzez tworzenie nowych PN, rezerwatów. Możemy też chronić przez odpowiednią gospodarkę na terenach przyrodniczych (także tych nie posiadających statusu PN czy rezerwatu) - np. pozostawienie miedzy między polami, jakiejś remizy, kepy starodrzewiu na zrębie. Uważam, że oba rozwiązania należy połączyć (czyli mamy rezerwaty - jako obiekty badań, wielkie rezerwuary gatunków, o które nie występują w mniejszych obiektach; i tereny gospodarczo-turystyczne - oparte na zasadach na zaobserwowanych w naturze, dostosowanych do potrzeb człowieka - chodzi mi głównie o lasy), jednak rozwiązaniem które nam się zwróci finansowo (we wszystkich innych aspektach zwrócą się oba rozwiązania) jest zrównoważona gospodarka. Za rozumną ochronę uważam ochronę podyktowaną potrzebami środowiska. Uważam, że aspekt ochronny powinien nadawać kierunek dla rozwoju, nie hamować go (o ile się nie mylę po to zostały stworzone obszary natury 2000, które w Polsce są traktowane niemal jak rezerwaty)
Pisząc o wycięciu wszystkich lasów bardzo demonizujesz. Czy to, że zwracam uwagę na oczywisty koszt pewnych działań, oznacza że jestem anty hmm.. ekoistą? Może jest to mało romantyczne podejście do spraw ekologii, ale prawdziwe. Koszt alternatywny, hmm. Tak masz rację utrzymywanie parków i rezerwatów, w tym też są koszty alternatywne może nawet wyższe niż realne, ale ja chyba nigdzie nie napisałem żeby z nich zrezygnować na rzecz czegoś innego i postawienia np. sieci hipermarketów na terenie parków ani tym bardziej na wylesienia kraju (rozumiem że była to metafora, ale jakże niesłuszna i nietrafna, uwierz mi nikomu bardziej ode mnie nie zależy na jak największej ilości lasów w Polsce). Pisałem o dużych kosztach (których chyba nikt dotąd nie policzył) i zastanawiam się czy nas po prostu stać na nowe obszary chronione. Jeśli stać to chrońmy więcej, jeśli nie to chrońmy to co najcenniejsze. Czy tylko w parku narodowym czy nie daj boże w rezerwacie możesz się przejść po lesie, posłuchać śpiewu ptaków i wykąpać się"bez oparzeń"?
Nie mówię: nie chronić, zabetonować świat i powywieszać ekologów na drzewach, chociaż większość pewnie tak rozumie moje wypowiedzi ;p Chrońmy z rozwagą tak, aby i człowiek mógł znaleźć swoje miejsce i nie dajmy się zwieść fanatykom
Przepraszam, że aż tak się rozpisałem. Jeśli ktoś dotrwał do końca to dzięki

Nie mam monopolu na rację, jestem człowiekiem omylnym i z chęcią wysłucham innych, zwłaszcza przeciwnych opinii.
Rospuda jest to ciekawy chociaż drażliwy dla wielu temat, jednak jakby ktoś posiadał więcej informacji o niej... miło by było gdyby je tu umieścił
Thrackan, tak mnie przepytałeś to może teraz Ty przedstawisz swoją wizję ochrony przyrody, kim dla Ciebie jest ekolog?
Edycja:
Hillwalker: Czy sugerujesz, że wydawanie ogromnych pieniędzy na walkę z ociepleniem, "kupowanie" dodatkowych emisji dwutlenku węgla jest bez sensu? Jakbyś rozszerzył tą teorię, to może okazałoby się że nie ja jestem największym przeciwnikiem ekoistów (wywrotowcem?) na forum. Jakby nie było, teoria o szkodliwym wpływie CO2 jest przez nich bardzo lubiana i wykorzystywana. Odważysz się?
