Strona 7 z 8

: 02 maja 2012, 20:18
autor: Marshall
Zakupiłem wszystko na spory rosół (m. in. włoszczyznę, ponad 2 kg kuraka), nie udało mi się jedynie kupić mięsa wołowego kawałek. Jeśli ktoś będzie jeszcze robił zakupy - proszę o zakup.

Na pizzę mam kiełbę i ser żółty, nie dostałem pieczarek - też proszę o kupno, jak ktoś będzie jeszcze w sklepie.

: 02 maja 2012, 20:32
autor: MlKl
Ostateczną miejscówkę ustalimy tradycyjnie jutro. Zapowiadają opady - samochody tak czy siak trzeba będzie zostawić przy bramie, jak w czasie zlotu. Miejscówka Obozu Łowców Przygód jest na ilastym podłożu - po deszczu robi się tam zaraz błoto. Nad Wisłą będzie piach - czyli bardziej dogodne warunki. Miejscówka zlotowa jest dla dzieciaków trochę zbyt trudna do osiągnięcia, zwłaszcza, gdy temperatura nie będzie zbyt wysoka. Ale tak naprawdę tam by nam było najlepiej - zupełna swoboda, obozowisko praktycznie urządzone.

Jakby ktoś potrzebował coś ode mnie - telefon 601 167 051.

Acha - jak ktoś lubi wysyłać do mnie sms-y niech się nie krępuje - skrzynka jest zapchana od paru lat :) Zastrzeżonych numerów nie odbieram z zasady - trzeba się odstrzec, żeby się do mnie dobić.

: 02 maja 2012, 22:26
autor: puchalsw
Panowie.
U mnie mały poślizg nastąpi. Dopiero wróciłem do domu. Całe popołudnie zasuwałem w ogrodzie i padam z nóg.
Jutro przed południem, dopiero zacznę pakować graty, i pewnie dojedziemy do Secymina na jakąś 15:00

: 02 maja 2012, 22:52
autor: Hiskiasz
Może jednak by się szarpnąć na ta miejscówkę gdzie był zlot? Nie wiem ile było tam wody do przebycia i jak głębokiej, ale moje dzieciaki pewnie by przeszły gdyby miały do pasa powiedzmy :-) Być może byłby to jakiś rodzaj frajdy dla nich.

: 02 maja 2012, 22:55
autor: puchalsw
Hiskiasz, ja tam byłem, i wiem, że dla małych dzieciaków, to może być wyzwanie. Poza tym. Jadąc z synem wiozę sporawy namiot, beczkę z żarciem, plandeką, samowarem, lampą.. Naprawdę nie chce mi się znowu tego przeprawiać...
Jednak, jeśli większość zdecyduje o tej miejscówce, nie pozostanie mi nic innego jak się dostosować.

: 02 maja 2012, 23:03
autor: MlKl
Dlatego jutro zrobimy najpierw rekonesans - może nad brzegiem znajdzie się zaciszna, ale bardziej dostępna miejscówka, wyżej w górę rzeki jest piaszczysta łacha i jakieś zarośla. Możemy też zostać na terenie gospodarstwa, tyle, że wiąże się to z taplaniem w błotku po opadach.

Małe dzieciaki na miejscówkę można przenosić na barana - woda nie jest głęboka, nawet jak się poziom jeszcze trochę podniesie. Graty niestety na miejscówkę zlotową również trzeba na plecach dotargać. Ale od bramy do miejsca obozu Łowców Przygód też jest prawie kilometr - choć przynajmniej z gratami raczej się uda wjechać. Za to po trzech dniach deszczów wyjechać się nie da na pewno...

: 02 maja 2012, 23:03
autor: Hiskiasz
Puchalsw, z mojej strony to była forma pytania czy też sugestii, ale ponieważ ja tam nie byłem, więc nie wiem jak tam jest i się nie upieram.

: 02 maja 2012, 23:23
autor: Marshall
Zlotowa miejscówka była fajna ale ma jeden duży minus biorąc pod uwagę Mały Zlot, czyli pobyt z dziećmi: długa i niełatwa droga do samochodów.

Ja sam mam ze sobą zawsze za dużą ilość gratów :) Z dzieciakami mam jeszcze więcej - musiałbym się przeprawiać kilka razy... W razie burzy ewakuacja do bezpiecznego samochodu właściwie niemożliwa.

Jeśli padnie decyzja na miejscówkę Dużego Zlotu to się dostosuję, jednak po głębszych przemyśleniach wolałbym łatwiejszą i bliżej samochodów.

OK, postaram się być jak najwcześniej i wykonać z Mikim szybki rekonesans...

: 06 maja 2012, 14:17
autor: MlKl
Nie podejrzewam, żeby ktokolwiek przywiózł więcej gratów niż ja. Ale ja uważam, że na kilka dni to warto poszukać takiej miejscówki, żeby się na niej nie męczyć i nie taplać w błotku. Niemniej wybór należy do demokratycznej większości - ja się dostosuję i będę dobrze bawił w każdych warunkach :) Pierwszy rekonesans w tym roku w takim właśnie błotku się odbył, i było świetnie.

[ Dodano: 2012-05-03, 12:40 ]
Oki, samochód spakowany - ruszam w drogę.

[ Dodano: 2012-05-04, 16:18 ]
W końcu siedzimy na miejscówce zlotowej - woda opadła o metr i praktycznie suchą nogą się dochodzi. Jedynie dokuczają komary, poza tym bawimy się świetnie.

[Dodano: 2012-05-06, 14:13 ]

Zlot młodego Recona jest już historią, zjechało się w sumie pięciu tatusiów i dziewięć pociech. Młodzież się dobrze bawiła, starzy... E, tam była sama młodzież :)

Wisła opadła o metr, dało się przejść suchą nogą. Trochę noszenia było - ale wszystkiego mieliśmy w bród. Na upartego jeszcze ze dwa dni mogliśmy tam siedzieć, korzystając z przyniesionych zapasów. Młodzież uczyła się pilnie życia obozowego, strugała łyżki, noże i widelce, walczyła o ogień, strzelała z łuków, z wiatrówek, pływała w Wiśle, dla najmłodszych wykopaliśmy na brzegu basen. Gotowaliśmy rosół i pomidorową, piekliśmy pizzę w ognisku - ogólnie dużo się działo :)

Długoterminowa prognoza pogody się nie sprawdziła - miało być zimno i deszcz miał padać codziennie, a było gorąco i zupełnie bezdeszczowo.

: 06 maja 2012, 15:52
autor: kamykus
Ajjjj, zazdroszczę dzieciakom. Marshall czekamy na fotki! :)

: 06 maja 2012, 16:37
autor: puchalsw
Choć pobyt musieliśmy skrócić ze względu na mój błąd zaniechania (nie zdezynfekowania drobnego otarcia), i paciorkowca ( jak się ostatecznie okazało), bawiliśmy się z Jakubem przednie. Przepraszam, że w piątek rano nie byłem sobą, ale dokuczający ból, skutecznie obniżył moje morale, i zniechęcił do wszelkiej aktywności.
Pewnie jak gdyby to był normalny zlot, to bym, siedział na kłodzie, i nic nie robił... Ale z dzieciakami się tak nie da...
Muszę podkreślić, że MlKl, wie jak się takie imprezy organizuje. Kosztem dużego wysiłku i poświęcenia, zapewnił świetną bazę dla dzieciaków, rozrywki, i dużą dozę szczęścia.
MlKl: mój syn wciąż Cię wspomina, a szczególnie Twój pistolet pneumatyczny :lol: Gratuluję!
Jeszcze raz dziękuję za fajną imprezę, i przepraszam, że w połowie nawaliłem.
Wieczorem wrzucę pozostałe zdjęcia.

: 06 maja 2012, 17:24
autor: MlKl
Marshall pewnie jeszcze w drodze - miał jeszcze jechać do Łomży. Ale zdjęcia będą - natrzaskał ich kilkaset :)

Ogólnie - zlot się odbył na zasadzie pełnego spontanu. Starałem się nie ingerować zbytnio w tok wydarzeń. Parę razy musiałem podnieść głos, żeby ogarnąć rozszumiałą młodość. Musiałem zbudować barykady na dojściu do strzelnicy łuczniczej - na mój gust za często przed nosem łucznika wyrastał ktoś nadchodzący od strony obozowiska. Parę kłód rzuconych w poprzek przejścia sprawę załatwiło.

Dla rodziców zapewne nowym doświadczeniem była obserwacja, jak ich pociechy się integrują. Ja to oglądam na tyle często, że pewne zachowania czy wydarzenia mnie nie dziwią. Każda świeżo sformowana grupa na samym początku ustala kolejność dziobania. To nieuniknione, i trzeba się liczyć z tym, że dziatwa ową kolejność dziobania ustali przy użyciu rąk, albo akurat struganej łyżki. Oczywiście - należy zareagować stanowczo, i takie ciągoty ukrócić. Ale nie ma co robić z tego problemu.

Puchal - przepraszać nie ma za co. Wpadliście na tyle, na ile mogliście, bawiliście się z nami - nic więcej nie trzeba. Co do paciorkowca - problem w tym, że żyjesz w sterylnym świecie, i byle zadraśnięcie czy infekcję traktujesz antybiotykiem. A to niszczy siły obronne organizmu. Już po waszym wyjeździe strugałem chochelkę - i zrobiłem sobie odcisk ok 2 cm2 u nasady palca wskazującego prawej ręki. Pękł mi, jak znosiłem drobne drewno na ognisko - robiliśmy dużo żaru pod pizzę. Drewno było z piaskiem - cóż - wylizałem rankę, i dalej robiłem swoje. Kopałem basen, moczyłem się w Wiśle, myłem gary - no, wsio, co bym robił ze zdrową ręką. Palec spuchł - bo musiał. Dziś już zaczyna otęchać. Za tydzień zapomnę o zdarzeniu.... Sam nie wiem, ile razy przeszedłem na wyspę i z powrotem - w krótkich spodniach i krokodylkach na gołe stopy. Moje nogi do kolan wyglądają, jakbym je tydzień trzymał w beczce wściekłych kotów :)

: 06 maja 2012, 20:16
autor: Marshall
OK, ja chwilowo w Łomży, ogarniam i przepakowuję graty i lecę do domku do Skierek.

Dziękuję wszystkim za Mały Zlot!

Dzieciaki bawiły się świetnie - są bardzo zadowolone, na pewno pojawimy się na kolejnym.
Mi też było fajnie, mimo że zlot z dzieciakami to dla mnie (zapewne dla pozostałych tatusiów również) więcej obowiązków niż zabawy. Ale jak dzieciaki szczęśliwe to i mi jest super!

Jeszcze raz dzięki za towarzystwo, za wspólne biwakowanie, za wszelką pomoc i za uczestnictwo w Małym Zlocie!


BTW:
Zdjęć trochę zrobiłem ale wcale nie tak dużo.
Fotki muszę trochę przemielić zanim wrzucę ale postaram się jak najszybciej...

: 07 maja 2012, 01:40
autor: Hiskiasz
Po 6 godzinach jazdy dotarliśmy do Poznania. Mimo zmęczenia pobawiłem się jeszcze zdjęciami. Wybrane zdjęcia oraz krótki komentarz z mojej strony pod linkiem poniżej:

http://konto.bydgoszcz.wsinf.edu.pl/~dl ... n2012.html

Niestety kamera mi siada i część zdjęć jest nieostra.

[ Dodano: 2012-05-07, 01:42 ]
puchalsw pisze: MlKl: mój syn wciąż Cię wspomina, a szczególnie Twój pistolet pneumatyczny :lol:
Od dzisiaj (właściwie od wczoraj) już mój pistolet :-) a właściwie to mojej córki Asi, która widzę, że złapała bakcyla strzeleckiego.

: 07 maja 2012, 10:17
autor: MlKl
Pogłoski o całkowitym rozzbrojeniu Mikiego są stanowczo przedwczesne - wiatrówek ci u mnie nadal pod dostatkiem, krótkich i długich :) Z tego przynajmniej kilkanaście do sprzedania.

Zdjęcia oddają charakter imprezy - było i rodzinnie, i survivalowo. Trzeba pamiętać, iż dzieci w tym wieku nie są w stanie skupić się na jednym zajęciu zbyt długo. Przeładowanie programu imprezy rozmaitymi zajęciami, czy warsztatami również nie jest zdrowe - na mój gust było tego akurat w sam raz. Być może uda się na kolejną imprezę tego typu zaprosić Mr Wilsona z jego krzemieniami i znajomością ziół wszelakich.

IMHO to nie ma być typowa szkółka survivalowa, bo na takową po prostu oddaje się dzieciaki pod opiekę instruktora. Inaczej zawsze tatuś najpierw będzie dbał o swoje pociechy, reszcie poświęcając mniej uwagi. Ale nie ma w tym nic zdrożnego. Taki obóz ma po prostu normalnie żyć - dzieciaki uczą się niejako przy okazji. Widzą, jak ojcowie dłubią, chcą się również w to włączać.

Dobrym pomysłem było ognisko młodzieżowe. Następnym razem trzeba będzie dzieciarni podsunąć jakieś proste danie do przygotowania przy swoim ognisku - potem będą mogli zaprosić starych na ucztę :)

: 07 maja 2012, 13:25
autor: Kopek
ALE FAJNIE niech no tylko mały Kopek podrośnie :). Świetnie, że obozowisko przydało się po raz kolejny. Czekam na więcej zdjęć.

: 07 maja 2012, 13:42
autor: Marshall
Ekspressem się uwinąłem... :)

Migawka:

[center]
1.
Obrazek



2.
Obrazek



3.
Obrazek



4.
Obrazek



5.
Obrazek



6.
Obrazek



7.
Obrazek



8.
Obrazek



9.
Obrazek



10.
Obrazek



11.
Obrazek



12.
Obrazek



13.
Obrazek



14.
Obrazek



15.
Obrazek



16.
Obrazek



17. Grupowa. Zabrakło tu niestety Puchala z Juniorem.
Obrazek
[/center]


Wszystkie zdjęcia otrzymają Tatusiowie Uczestnicy Małego Zlotu.
Do wieczora przygotuję paczuszkę ze zdjęciami.

: 07 maja 2012, 13:44
autor: GawroN
zazdroszczę Wam fajnej przygody z pociechami - następnym razem mam nadzieję być

: 07 maja 2012, 13:51
autor: kamykus
Marshall, foty jak zawsze super. Ale kapkę większe jak by były, to było by suuuuper :-/

: 07 maja 2012, 14:22
autor: Marshall
kamykus pisze:Marshall, foty jak zawsze super. Ale kapkę większe jak by były, to było by suuuuper :-/
Dzięki! Zdjęcia w necie publikuję w rozmiarach ok. 500x750px, bo jakoś trzeba wyśrodkować, - jedni jadą na 24'' monitorze 1680x1050 - będzie małe, inni na netbooku 1024x600 - będzie duże.... Nie mówiąc już o masochistach ze smartfonami... :)

: 07 maja 2012, 15:15
autor: taki robaczek
Witajcie

Z małymi przygodami ale udało mi się dotrzeć w piątkowy wieczór na miejsce. Na szczęście Miki akurat wracał z zakupów więc zaprowadził nas "za rączkę" na miejsce (nie wiem jak w przeciwnym razie trafilibyśmy ;) ).
Dziękuję wszystkim za wspólne spędzenie czasu i miłą atmosferę.
Dzięki namiocikowi który pożyczył nam Miki (jeszcze raz baaaardzo dziękuję) nie zjadły nas w nocy komary i nawet nie pogubiłem swoich gratów (których naturalnie naprzywoziłem zdecydowanie za dużo).
Właśnie - gdyby nie chmary krwiożerczych insektów byłoby cudownie ale co nas nie zabije to nas wzmocni :mrgreen:
Podsumowując - warto było przyjechać te 300km w jedną stronę.

Na obszerniejszą relację jaką popełnił Hiskiasz, mam za ciężką rękę więc nic nie napiszę a fotki w konfrontacji z tymi od Marshalla ..... szkoda gadać .... :oops:
Ale wrzucę linka (a co mi tam ... ) :-P
https://picasaweb.google.com/1047488184 ... t7airu-uWw

: 07 maja 2012, 15:43
autor: Marshall
Panowie, dzięki za zdjęcia! Na kilku się znalazłem - fajnie, bo ja przeważnie po tej drugiej stronie obiektywu. :)

taki robaczek, film z pieczenia pizzy wymiata!! :D

: 07 maja 2012, 22:32
autor: MlKl
Z remanentu po imprezie najważniejsza zguba to trzy resoraki - zapewne Kuba je opłakuje. Parkują w mojej skrzynce. Płachta Puchala wysuszona i zwinięta, linki takoż. Nie ogarniam do końca swojego stanu posiadania - nadostawałem ostatnio tyle dobra, że nie jestem w stanie określić, co moje, a co nie. Proszę meldować, co komu ewentualnie zaginęło - będę sprawdzał. Łyżka Michała niestety się nie znalazła.

: 07 maja 2012, 22:49
autor: puchalsw
MlKl, resoraków Jakub ma całe wiaderko. Pewnie już o tych sztukach nie pamięta. Gorzej, jak by to były figurki rycerzy :D
Więc jeśli odwiedzi Cię jakiś malec, wiesz co z resorakami zrobić...

Płachty, nie miałem serca Wam zabierać, kiedy się ewakuowałem, ponieważ pogoda zapowiadała się nieciekawie, a płachta ładnie zakrywała centralną cześć obozowiska...
Może więc przyda Ci się podczas letniego obozu dla dzieciaków. Wpadniemy wtedy z Jakubem (może na koniec trwania obozu) to ją odbierzemy. Chyba, że Ci zawadza. Wtedy mogę po nią podjechać.
U mnie i tak leżałaby nieużywana do wczesnej jesieni...

Przepraszam, że nie wrzuciłem jeszcze zdjęć na Picasę, ale sporo mam pracy i nie mam kiedy ich obrobić.

: 08 maja 2012, 19:55
autor: Marshall
No to teraz trzeba zrobić jakiś pełnorodzinny weekend.